Hideyoshi Ora & Rosier Lailah
onlyifyouwant
Hideyoshi siedział przy biurku w swoim niewielkim gabinecie i czytał książkę "Jak wychowywać. Od niemowlęcia po seniora". Nie bardzo rozumiał sens tytułu książki, jednak ta była jedyną, którą udało mu się niepostrzeżenie "pożyczyć" z miejscowej biblioteki.W życiu by się nie przyznał, że czyta coś takiego. Szczególnie przed Rosierem. Dlatego korzystał, że nie ma go w domu.
Usiadł wygodnie na fotelu i ułożył skrzyżowane nogi na biurku, nie przejmując się zalegającymi tam papierami.
Jadł orzechy, wczytując się dokładnie w dział o higienie niemowlaków. Nigdy by nie przypuszczał, że może to być tak skomplikowane.
Rosier z uśmieszkiem wtoczył się do domu, niosąc torbę z cytrusami. Zamknął za sobą drzwi kopniakiem i ruszył do kuchni. Postawił rzeczy na stole i usiadł na krześle.
- Moje nogi... - mruknął pod nosem, jednocześnie z uśmiechem głaszcząc się po dużym brzuszku.
Na początku był przerażony wieścią, że spodziewa się dzieci. Tak, dzieci, nie jednego, a dwóch małych istotek. Łatwo było ustalić, kto jest ich ojcem, bo okres zapłodnienia wypadał na czas, kiedy sypiał tylko z Hideyoshim. Do dziś nie wiedział, jak to się potoczyło w stronę całkiem zgranego związku.
Wziął głęboki oddech i wstał z krzesła, ruszając na piętro. Kiwał się niczym balonik, co jakiś czas zatrzymując się, by złapać oddech.
- Yoooshi! - powiedział, pukając do drzwi gabinetu kochanka. Wszedł tam za raz, "wtaczając" się na fotel.
- Znowu siedzisz nad papierami? Co teraz? Niewolnictwo czy narkotyki? - zapytał ciekawie, układając się wygodnie. Skrzywił się nagle lekko, gdy jedno z dzieci kopnęło go mocno.
Hideyoshi słyszał ciężkie kroki Rosiera na schodach i uśmiechał się z rozbawieniem pod nosem. Nieźle się chłopak wpakował.
No dobrze, może Hideyoshi też nie był tak całkiem niewinny...
Powitał go zadziornym uniesieniem brwi, zamykając książkę i opierając ją na kolanach. Na szczęście nie miała na okładce nic, co wskazywałoby na jej tematykę.
- Właściwie to czytam poradnik - odparł, ruchem głowy strzepując włosy z ramienia. - "Jak pozbyć się głośnego partnera i niechcianych bachorów".
Uśmiechnął się wrednie do czorta, zdejmując nogi z biurka. Odłożył książkę i podszedł do niego szybko, całując go w ucho i oplatając ramionami jego brzuch. Podświadomie szukał kontaktu z nienarodzonymi jeszcze dziećmi.
- Oh, cyjanek nie wystarczy? - odparł ironicznie, prychając cicho. Wsunął palce we włosy niebianina, bawiąc się nimi. Skrzywił się, czując, że i drugi dzieciaczek zaczyna się wiercić.
- No pięknie... I widzisz, obudziłeś ich i teraz ja nie zasnę - poskarżył się, jednak zdradził go figlarny uśmiech i zadowolony błysk w oczach.
Przeciągnął się, wzdychając i odchylając głowę.
- Wiem, że już ci to mówiłem, ale na prawdę, musiałeś "ustrzelić" aż dwójkę? - powiedział z rozbawieniem, bawiąc się kosmykami włosów kochanka. Puścił go i spróbował się przechylić, by dosięgnąć książkę
- Pokaż, może i ja coś ciekawego dla siebie znajdę - uśmiechnął się złośliwie.
Mężczyzna zaśmiał się. Właśnie to lubił w Rosierze.
Potrafił nie brać wszystkich słów Hideyoshiego na poważnie, nie obrażał się bez powodu jak naiwna dziewica.
Niebianin odciągnął rękę kochanka od biurka, wpijając mu się mocno w usta. Zjechał dłonią na "balonik" czorta i uśmiechnął się mimowolnie, odsuwając się od jego warg.
- Ja po prostu bardzo dobrze "strzelam" - wytłumaczył się. - I jestem z tego dumny. A jeszcze gdy okaże się, że to chłopcy... - rozmarzył się. - Chyba napuszę się jak paw i nic mnie już nie uratuje.
- "Dobrze strzelasz"... Ciekawe, za którym podejściem ci się udało - odparł ze śmiechem, patrząc na niego z zaciekawieniem.
- Nie sądzę. Mam wrażenie, że jedno jednak będzie dziewczynką... - stwierdził, głaszcząc mężczyznę po włosach. Roześmiał się cicho, widząc jego minę.
- O bogowie, to możesz napuszyć się jeszcze bardziej? To możliwe? - zapytał złośliwie, całując go zaraz w skroń.
Przymknął oczy, opierając czoło o głowę kochanka. Dzieci kopały go zadowoleniem, co dało się wyczuć na jego skórze. Syknął cicho, gdy jedno z nich kopnęło go naprawdę mocno.
- Może spróbuj użyć autorytetu ojcowskiego i każ im się uspokoić, co?
- Och Rose... Jeszcze mnie nie znasz. - Zaśmiał się pod nosem, spoglądając w twarz Rosa i znów sięgając ustami do jego warg.
Uprzedziło go jednak kopnięcie jednego z niedoszłych niemowlaków. To nie był pierwszy raz, kiedy Hideyoshi czuł ruchy dzieci, jednak nadal wywierało to na nim niezwykłe wrażenie.
Ukucnął przed fotelem na którym siedział jego kochanek i przystawił usta do zakrytego bluzką brzucha.
- Cześć, chłopcy - spojrzał sugestywnie na czorta. - Mówi tata. Ten zły, niedobry tata. Rozumiem, że swędzą was dupy i chętnie byście się już stamtąd ruszyli, ale może dajcie dobremu tacie żyć.
Pogłaskał brzuch, wsuwając rękę pod materiał i ze śmiechem stwierdził, że bachory zaczęły kopać jeszcze żywiej. Podrapał Rosiera po brzuchu, podnosząc się.
- Może położyłbyś się spać? - zapytał. - Prawie cały dzień cię nie było przez te cholerne cytrusy.
Spojrzał na niego z pewnym wyrzutem, lekko pacając go ręką w czubek głowy.
- Uważaj na język! Chcesz, żeby od razu nauczyły się takich słów? Mów im o milszych rzeczach... na przykład o seksie - powiedział, na koniec uśmiechając się złośliwie. Mruknął niechętnie, gdy dzieciaki bardzo entuzjastycznie zareagowały na głos Hideyoshiego.
- Poznają cię już. Ożywiają się zawsze, gdy do nich mówisz - powiedział z pewnym rozczuleniem, kręcąc głową. Oparł się o podłokietniki, podnosząc się powoli i chwiejnie.
- A wiesz, w końcu nie kupiłem cytrusów tylko arbuza i maliny! - odparł z zadowoleniem, kołysząc się przy marszu do drzwi.
- I nie wiem, czy dadzą mi teraz te cholery zasnąć - zaśmiał się cicho.
- W któregokolwiek z nas by się nie wrodzili, seks byłby priorytetem. - Zaśmiał się naprawdę radośnie, co zabrzmiało wręcz nienaturalnie. - Obaj ich tatusiowie do najgrzeczniejszych nie należą, co?
Gdy Rosier szedł w stronę drzwi, niebianin popatrywał z uniesioną brwią na tyłek kochanka. W sumie, mogłyby się te bachorki urodzić, czort byłby już wtedy prawdziwym sobą. A prawdziwy Rosier oznaczał... No cóż, dużo seksu oczywiście.
- Nie wiem, o czym mówisz. Ja tam jestem grzeczny aż do obrzydzenia od kilku miesięcy - stwierdził z lekką złością, pocierając skroń palcami. Pokazał jeszcze kochankowi język, zanim wyszedł z jego gabinetu. Pokuśtykał do sypialni, rozbierając się i mocą oczyszczając swoje ciało. Założył luźną koszulę nocną i ułożył się na łóżku z westchnieniem.
- W końcu... - zamruczał pod nosem, układając się wygodnie. Bolały go nogi i kręgosłup. Zamknął oczy, głaszcząc się po brzuchu i próbując usnąć.
Cztery lata później.
Hideyoshi obcałowywał szyję kochanka, zsuwając z jego ramion koszulę. Sam był już prawie bez ubrań, tylko czarna bielizna zasłaniała jego zgrabny tyłeczek.
- Dobrze, że już śpią - zaśmiał się cicho, mając na myśli ich dwóch synów.
Zaraz mieli kończyć czwartą rocznicę urodzin. Wychowywanie ich nie było tak przerażające, jak Hideyoshi myślał, że będzie. Chłopcy nie wyrośli na rozwrzeszczanych bachorów. Przynajmniej na razie...
Rosier zamruczał, odchylając głowę i chętnie przesuwając palcami po jego ciele.
- Bardzo, bardzo dobrze - zgodził się gorliwie, z uśmiechem zsuwając dłonie na jego biodra. Leżeli na łóżku, spleceni w uścisku. Korzystali z każdej chwili, gdy ich ruchliwi potomkowie dawali im chwilę sam na sam.
- Ekhym...? - zapytał cichutki głosik od strony drzwi i Rosier cudem powstrzymał się od zirytowanego warknięcia, jedynie opadł na łóżko bezwładnie.
Siha patrzył na ojców, przekręcając lekko główkę i trzymając swoje bliźniaka za rączkę.
Hideyoshi zdziwił się, czując ruch Rosiera pod sobą. Był zbyt zaaferowany zaistniałą sytuacją by usłyszeć ciche mruknięcie syna.
Westchnął ze zrezygnowaniem pod nosem i opadł na pościel obok kochanka. Dobrze przynajmniej, że nie byli jeszcze nadzy.
- Co tym razem? - westchnął lekko zirytowany mężczyzna, podnosząc się i zerkając na synów. Nie mógł powstrzymać się przed rozbawionym parsknięciem. - Potwór w szafie czy pod łóżkiem?
- Za oknem - mruknął trochę butnie Shia, tuląc się do ramienia brata. Rosier pokręcił głową, opierając się na łokciach i patrząc na synów. Potem przeniósł wzrok na Hideyoshiego i przesunął się za niego. Oplótł go rękoma w pasie i pocałował go lekko w ramię, kąsając niezauważenie.
- Chcecie spać z nami czy tylko posiedzieć u was w pokoju? - zapytał łagodnie synów, układając ręce tak, by nie było widać, że palcami masuje jeden z sutków kochanka.
Hideyoshi westchnął i popatrzył na Rosiera z wyrzutem. Wyplątał się z jego uścisku, ignorując przyjemne dreszcze powodowane dotykiem młodszego.
- Nie wpuszczę tam Shii - powiedział Aisha , ściskając rączkę brata i wpatrując się w tatę spod ciemnej grzywki.
- Dobrze, już dobrze. - Hideyoshi westchnął, lekko zrezygnowany, gdyż wychodziło na to, że dzisiaj z Rosem nie pobawią się w ogóle. - Chodźcie, pod tatusiową pościelą nic wam nie grozi.
Siha pociągnął brata za rękę, chętnie korzystając z "zaproszenia" ojca. Rosier uśmiechnął się lekko, podnosząc się z łóżka i idąc do szafy. Świece w ich pokoju nadal były zapalone. Wyciągnął z szafy jakąś koszulkę do spania i skierował się ku małym drzwiom do łazienki.
- Połóżcie się, chłopcy - powiedział do synów i spojrzał na Yoshiego. Posłał mu nęcący uśmieszek, otwierając drzwi łazienki.
Skusisz się czy boisz się zaryzykować?
Wszedł do łazienki, w dwóch celach... Pierwszy - przebrać się, a drugi (o ile Hide "skusi" się na propozycję) by zafundować sobie i kochankowi szybki numerek przy ścianie.
Hideyoshi nie mógł powstrzymać parsknięcia śmiechem, gdy zobaczył uśmiech Rosiera. Wstał z posłania, nieumiejętnie zasłaniając uwypuklenie w bieliźnie.
- Tata ma rację, połóżcie się - powiedział z miłym uśmiechem. - Drugi tata musi się odlać.
Hideyoshi wszedł prędko do łazienki, zamykając za sobą drzwi. Wyciągnął rękę do Rosiera i złapał go za ramię.
- Tata Ros jest niegrzeczny - odparł niskim głosem i przysunął się do niego na małą odległość. - Chyba trzeba go ukarać.
Rosier uśmiechnął się do niego czarująco, zagryzając zaraz dolną wargę.
- I w jaki sposób mnie ukarzesz, Yoshi? - zamruczał, kładąc jedną rękę płasko na jego kroczu i pocierając je delikatnie. Uniósł się na palcach, wpijając się ustami w jego wargi. Pocałował go zachłannie, ocierając się o mężczyznę biodrami natarczywie. Cały wieczór sugestywnych aluzji czekał, aż Yoshi w końcu go weźmie i teraz jego cierpliwość była niemal wyczerpana. Ostatecznie, szafeczka na czyste ręczniki nadawała się na to równie dobrze, co łóżko.
Razariel sapnął zaskoczony, czując dłoń ROsiera na swoim kroczu. Widocznie musiał być nieźle napalony, co jemu nie przeszkadzało ani trochę. Złapał go szybko pod pośladkami i uniósł, zaraz sadzając na szafce. Wpił się w jego wargi i prędko złapał za krawędź spodni czorta. Zszarpał je z niego, od razu ściągając do kolan i nachylając się nad męskością Rosiera. Wziął czubek do ust, równocześnie zaczynając drażnić jego wejście.
Czort jęknął cicho, skopując z siebie spodnie do końca. Tak, właśnie na to czekał cały cholerny dzień. Odchylił głowę do tyłu, zasłaniając usta dłonią, by zagłuszyć swoje jęki. Rozsunął chętnie nogi, dając kochankowi lepszy dostęp do siebie. Położył jedną rękę na głowie Hide, wsuwając palce w jego włosy i głaszcząc je delikatnie. Spod przymrużonych powiek przyglądał się poczynaniom starszego.
Hideyoshi nie miał zamiaru się z nim patyczkować, szybko wziął więc całą jego męskość do gardła i wcisnął w niego cały palec. Wyszukał czuły punkt chłopaka, grzebiąc w jego wnętrzu i równocześnie poruszając głową. Co jakiś czas spoglądał na niego z dołu i gdyby mógł, z pewnością by się uśmiechał.
Gdy poczuł na języku słony smak, wsunął w chłopaka drugi palec, a wolną ręką zrzucił z siebie ręcznik. Uniósł się, wpijając wargi w usta czorta i westchnął, gwałtownie pobudzony. Chciał mocniej i więcej, dlatego śpieszył się, by jak najszybciej zacząć najlepszą część.
Chwilę bawił się wejściem czorta, zaraz jednak wyjmując palce i uśmiechając się ironicznie. Ujął w dłoń jego policzek.
- Sam się nabij - powiedział dość cicho tak, by synowie go nie usłyszeli.
Rosier spojrzał na na kochanka podnieconym i lekko nieobecnym wzrokiem, po czym uśmiechnął się złośliwie. Wychylił się do niebianina, całując go jeszcze w usta mocno, zanim oparł się na ręce i - naprowadzając męskość Hide drugą ręką - nabił się na niego, zagryzając dolną wargę. Przyjął w siebie od razu całego penisa kochanka, odchylając głowę do tyłu i rozchylając wargi. Opadł plecami na szafkę, oplątując mężczyznę nogami i zasłonił sobie usta dłonią, gdyż wyrwał mu się z nich głośniejszy jęk. Zmrużył oczy, rozkoszując się uczuciem wypełnienia.
Cholera, w takich chwilach uświadamiał sobie, jak tęskni za codziennym seksem. Chociaż nie było tak źle, robili to co dwa, czasem trzy dni, a jak mieli szczęście, to udawało im się "cieszyć bliskością" dwa razy dziennie. dnia Nie 15:28, 02 Cze 2013, w całości zmieniany 1 raz
Hideyoshi warknął, nie potrafiąc się powstrzymać i zapominając na chwilę o obecnych w sąsiednim pokoju synach. Pochylił się, opierając dłonie o ścianę i spojrzał na Rosiera z góry, swym pewnym, agresywnym wręcz wzrokiem. Puścił mu buziaka w formie przeprosin, po czym zamknął oczy i zaczął wbijać się w niego bez żadnych oporów. Uwielbiał gdy Ros tak chętnie rozsuwał nóżki, może lubił, gdy chłopak stawał się trochę lubieżny, wyuzdany.
Po kilkudziesięciu mocnych pchnięciach Hide pomyślał wreszcie o kochanku i podłożył mu pod lędźwie swoje dłonie, chroniąc przed otarciami i równocześnie dociskając jego biodra do siebie. Ponieważ nie miał możliwości zakrycia ust, z jego warg co róż wymykały się zdradzieckie westchnienia i jęki.
Rosier zagryzł mocno zęby na swojej ręce, drugą ręką sięgając do ramienia kochanka i zacisnął na nim palce. Uniósł powieki, unosząc lekko biodra i poruszając nimi. Odsunął rękę od ust, opierając się o szafkę i przysuwając do Hide. Pocałował go gwałtownie w usta i przysunął wargi do jego ucha.
- Chcę cię ujeżdżać - mruknął mu do niego, zaraz kąsając go w płatek ucha. Jęknął cicho, chowając twarz w zagięciu szyi starszego. Aktualna pozycja wymagała od niego trzymania bioder w górze, jednocześnie opierając się rękoma o szafkę i oplątując nogami pas starszego. Aczkolwiek wizja Hide "pod nim" jakoś go kręciła. W końcu dawno nie robili tego w ten sposób.
Polizał go po szyi i zaraz ukąsił go w nią z cichym pomrukiem.
Hideyoshi sapnął głośno, ściskając w dłoniach pośladki Rosiera. Dopychał do siebie jego chętne biodra, samemu już ledwo kontrolując ruchy.
Otarł pot z czoła, patrząc w oczy Rosiera z pożądaniem.
- Jeszcze dzisiaj zdążysz - odpowiedział kochankowi na wydechu i zatrzymał się na chwilę. Czuł, jak na jego męskości zaciska się całe wnętrze chłopaka. Coś błysnęło w jego oku tuż przed tym, jak złapał agresywnie za kostki Rosa i położył jego nogi na swoich barkach. Zaczął poruszać się szybko, równocześnie pochylając się w jego stronę i tym samym wypinając go w swoim kierunku jeszcze bardziej.
Opuścił się plecami na szafkę, unosząc rękę do ust i zasłaniając wargi, gdy jęknął głośno. Był tak nakręcony całym dniem rzucania sobie spojrzeń, sugestii i drobnych gestów, obiecujących upojną noc. Poczuł w sobie wilgoć i doszedł gwałtownie na brzuch kochanka, aż lekko wyginając kręgosłup w łuk i uderzając głową o szafeczkę. Opadł na jej blat, pozwalając swoim nogom bezwładnie osunąć się po ramionach niebianina w dół. Uśmiechnął się do niego delikatnie z nutą czułości, przyjemnie spełniony. Tak, to co nigdy nie zmieniało się w ich relacji to naprawdę dobry seks.
- Może jak potwory dadzą nam chwile wytchnienia... - mruknął, zupełnie nie przejmując się spermą kochanka, powoli wypływającą z jego rozluźnionej i pulsującej delikatnie dziurki. Zsunął się powoli, stając na miękkich nogach i złapał się ramienia kochanka.
- Yoshi - mruknął z pewną czułością, unosząc głowę i całując niebianina w usta z cichym pomrukiem. Odsunął się jednak za raz i mocą wyczyścił ich ciała z potu i spermy. Z lekkim uśmiechem sięgnął po swoje odzienie, wyraźnie zadowolony.
Musiał przyznać, że czuł się przy Hide "na swoim miejscu". Zarówno w łóżku jak i w innych aspektach ich wspólnego życia.
- Myślisz, że już śpią? - mruknął do ojca swoich dzieci, nasuwając bieliznę na tyłek.
Hide oparł się o umywalkę, normując oddech. Uśmiechał się delikatnie, co nie zdarzało mu się przecież często. Ale teraz miał fantastyczny humor. Seks po tak długiej przerwie był naprawdę niesamowity.
Pocałował kochanka w czubek głowy i przewiązał ręcznik w pasie.
- No nie wiem, ja bym nie spał jak byś mi tak jęczał zza ściany - zaśmiał się pod nosem, obserwując szczupłe ciało Rosiera.
Poczekał na niego i razem wyszli z łazienki. Miał ochotę znów się do niego dobrać, ale nie było to raczej nic niezwykłego.
Aisha i Siha już spali. Jak zwykle mocno ściśnięci, schowani pod pościelą. Hide nie powstrzymał lekkiego uśmiechu. Pierwszy raz od dawna poczuł jakieś głębsze, widoczne uczucia do synów.*
Prychnął cicho, jednak z pewnym rozbawieniem. Zagryzł delikatnie dolną wargę, patrząc na synów z pewnym rozczuleniem.
- Im to nie przeszkadzało najwyraźniej - mruknął do Hide, zerkając na niego kątem oka. Podszedł do szafy, by szybko przebrać się w krótkie spodnie do spania. Nie umknął jego uwadze wyraz twarzy partnera, co automatycznie wprawiło go w jeszcze lepszy nastrój. Wrócił do kochanka i przesunął delikatnie nosem po jego szyi.
- To jak, kładziemy się tu czy chcesz jeszcze odwiedzić gościnny? - zamruczał mu do ucha, uśmiechając się lekko.
***
Upił łyk wina ze swojego kieliszka, siedząc obok niebianina i "ładnie wyglądając". Byli na bankiecie jakiegoś znajomego Hideyoshiego. Rosier uśmiechnął się kątem ust, przypominając sobie napis na zaproszeniu - "Dla Hideyoshiego Ory wraz z rodziną". Właściwie, dopiero wtedy spojrzał na to z tej strony. Wcześniej w jego myślach byli po prostu partnerami z dziećmi, jakoś nigdy nie przyszło mu do głowy skracać tego do "rodziny". Spojrzał na ich synów, stojących grzecznie z jakimiś damami i małą dziewczynką. Niemal parsknął śmiechem, widząc jak Siha posyła małej "zabójcze" spojrzenia, gdy ta coraz bardziej oddzielała go od brata, stając między nimi.
Przesunął wzrokiem po gościach i co poniektórych kelnerach, by zaraz odwrócić lekko głowę w stronę partnera. Z pewnym zadowoleniem musiał przyznać, że właściwie... prezentowali się najlepiej. Ale to mogło być subiektywne wrażenie, a jak. Odłożył delikatnie kieliszek, uśmiechając się jednocześnie nęcąco do jednego z przystojnych kelnerów, jednak zaraz znów skierował wzrok na synów.
Hideyoshi siedział obok kochanka i popijał czerwone wino z wysokiego kieliszka, ze zdystansowanym zainteresowaniem przyglądając się reszcie gości. Głównie stare małżeństwa i samotne baby, dlatego właśnie Hide odizolował się z Rosierem, by nie wysłuchiwać rozmów o chorobach i wnuczkach.
Wsunął dłoń między nogi kochanka, zerkając na niego krótko. Jedyne osoby, które dało się tu podziwiać to kelnerzy. Ora musiał przyznać, że byli niczego sobie i gdyby nie miał Rosiera, na pewno wokół któregoś by się zakręcił.
- Założę się, że nie ma pod spodem bielizny - odparł do kochanka, wskazując mu głową jednego z kelnerów, który właśnie zbliżał się do ich stolika.
Rosier nawet nie drgnął, czując dłoń między nogami. Potrafił rozpoznać dotyk kochanka, zawsze stanowczy i władczy. Spojrzał w stroną wskazanego przez niego kelnera i zmierzył go wzrokiem, oceniając.
- O ile? - zapytał złośliwie Hide, patrząc na niego psotnie spod przydługiej części grzywki. Gdy kelner przechodził obok niego, Rosier magią przesunął kieliszek, by wyglądało to tak, jakby kelner go potrącił i oblał czorta winem. Kelner, bojąc się za pewnie o posadę, zaczął go przepraszać. Czort pokręcił głową.
- Spokojnie nic się nie sta... - wstał, "potykając się" i lądując w ramionach kelnera. - Przepraszam - mruknął do niego czort, uśmiechając się pociągająco... i dyskretnie, by nikt oprócz nich nie widział, dotknął jego krocza. Odsunął się szybko od nagle zarumienionego kelnera i usiadł z powrotem, oczyszczając się magią.
- Trafiłeś, nie ma bielizny - mruknął do kochanka, uśmiechając się do niego przewrotnie.
Hideyoshi obserwował wszystko z boku, zasłaniając usta ręką i tłumiąc chichot. Rosier był naprawdę niesamowity. Dziwiły go rumieńce kelnera. Skoro nie kwapił się zakładaniem gaci, to nie był chyba zbyt grzeczny.
- Mogłeś mnie ostrzec, że masz zamiar sprawdzić - odparł, rozbawiony, gdy Rosier skończył już przedstawienie, a kelner się oddalił. - Wygrałbym coś - dodał, zerkając na plamę po winie. - Myślę, że powinienes z nim pójść i kazaś wyssać z koszuli to wino.
Rosier roześmiał się lekko i spojrzał na swoje odzienie.
- Jeszcze da się załatwić... - odparł figlarnie, rzucając ostatnie spojrzenie oddalającemu się kelnerowi. - Chcesz się przyłączyć? - zapytał jeszcze kochanka, przeciągając się lekko.
- Następnym razem na pewno Cię uprzedzę, kochanie - dodał jeszcze mrucząco, przechylając się i muskając ustami policzek niebianina. - Bądź grzeczny, a ja pozbędę się plamy.
Właściwie, nie bardzo miał ochotę się puszczać. Od kiedy wrócił do pracy wiecznie słyszał, że się zmienił. Nie chodził już z klientami "na pięterko", nie umawiał się z nimi po godzinach, starał się nie przyjmować prezentów. Z ręką na sercu mógł powiedzieć, że Yoshi zaspokaja go w stu procentach. Nie czuł potrzeby sypiania z innymi, nie wiedział jednak, jak to wygląda ze strony niebianina. W końcu, nie obrączkowali się, nie składali obietnic, nie padły między nimi żadne słowa o uczuciach. Byli ze sobą, mieli synów, było im razem dobrze, ale Rosier nie bardzo się orientował, czy starszy miał jakieś skoki w bok czy nie. I nie chciał wiedzieć, bo sama myśl o tym sprawiała, że miał ochotę się skrzywić.
Hide uniósł kącik ust, rzucając sotatnie spojrzenie kelnerowi, a potem złapał kochanka w pasie i przysunął do siebie, nie pozwalając mu odejść. Zakradł się palcami pomiędzy jego nogi i musnął krocze wierzchem dłoni.
- Jak mi obiecasz, że znikniemy z bankietu na kilkadzisiąt minut, to nawet mogę się dla ciebie przebrać za tego cholernego kelnera - powiedział, władczym gestem przystawiając sobie do ust jego szyję. - Ucałował gładką skórę. - Są już na tyle duzi, że poradzą sobie chwilę sami, nie sądzisz? - zapytał, nawiązując do synów.
Rosier zaśmiał się cicho i spojrzał na synów.
- Tak, myślę, że dadzą sobie przez chwilę radę... I chętnie zobaczę Cię w stroju kelnera - czort spojrzał na kochanka bokiem. Uwielbiał jego władcze zachowanie. Może tego właśnie brakowało mu w poprzednich "przygodach" - owszem, faceci byli dość brutalni i stanowczy, ale żaden nie umiał jednym gestem nakazać mu zostać, jak to robił Hide.
- Na górze są wolne pokoje z tego, co wiem... - mruknął, lekko zaciskając uda. Już czuł przyjemne ciepło ekscytacji no i, może głupio się było przyznać, ale już nie mógł się doczekać, aż mężczyzna go weźmie.
Było nie było, niebianin zawsze kojarzył mu się z zajebistym seksem.
Hideyoshi
Hideyoshi leżał na łóżku, przyjemnie odprężony po kolejnym już tego wieczoru seksie z Rosierem i głaskał włosy na jego głowie spoczywającej mu na piersi. Było dobrze, ale pewna sprawa wciąż nie dawała mu spokoju. Po głowie wciąż chodził mu kelner z dzisiejszego bankietu. I nie chodziło już nawet o to, że Hide chętnie by się z nim... zaznajomił.
- Ross... - mruknął do kochanka odrobinę sennie. - Powiedz no mi. Na prawdę dałbyś temu kelnerowi, gdybym cię wtedy nie zatrzymał? - spytał spokojnie, zerkając na niego.
Sam, odkąd był z czortem, nie pieprzył się z nikim innym. Nie chodziło o to, że nie chciał. Po prostu dotąd nigdy się nad tym nie zastanawiał. Rosier zadowalał go w stu procentach, Hide nie myślał więc nawet zbytnio o nikim innym. Nie był jednak pewien, co o tym wszystkim myślał Ros.
Rosier
- Nie - odparł, muskając wargami skutek Hide. Uniósł głowę, by spojrzeć na niego ciekawie.
- Czemu pytasz? - spokojnie zapytał, chociaż musiał przyznać, że zaczynał się niepokoić.
- chciałeś go dla siebie? - dodał że złośliwym uśmieszkiem, chociaż nie bylo mu do śmiechu. Nie podobała mu się myśl o Hide z kimś innym w łóżku.
Hideyoshi
Hide prychnął, chociaż odpowiedź Rosiera w pełni go zadowoliła. Złapał czorta za nadgarstki i przekręcił się z nim gwałtownie, przytrzaskując jego ciało swoim. Popatrzył na jego twarz z bliska, jakby oceniając ją na nowo.
- A obeszłoby cię to? - zapytał z lekkim uśmiechem.
Rosier
Lubił tą pozycję. Ogólnie lubił, gdy Hide sobie go przywłaszczał. Teraz jednak czuł się tym dziwnie skrępowany.
- Czemu pytasz? - powtórzył spokojnym, niby olewczym tonem. Nie podobał mu się oceniający wzrok kochanka. Poczuł się porównywany do innych facetów, których zaliczył - zaliczał? - Hide, a to nie było mile uczucie. Nie chciał widzieć niebianina z nikim innym niż z nim samym. Ale trudno było powiedzieć coś takiego, skoro byli tacy a nie inni, prawda? Obaj zawsze mieli wielu partnerów do łóżka i głupio było mu teraz zażądać, by byli teraz na wyłączność. Bo co? Bo mieli synów? Też wymówka, nie chcieli ich przecież na początku. Bo kochał tego skurczybyka? Nawet gdyby, to Hide zabiły by go śmiechem na te słowa. Dlatego drążenie tematu wydawało mu się dziwne. I krępujące, przynajmniej dla niego.
Hideyoshi
Hide patrzył dłuższą chwilę na kochanka, przewiercając jego twarz swoimi stalowymi oczyma. Był zaintrygowany reakcją Rosiera.
- Pytam, bo jestem ciekawy - powiedział cicho, puszczając jedną dłoń kochanka i zaraz bawiąc się kosmykami czorta. - Był przystojny, miał niezłą dupę, podejrzewam, że z przodu też nic mu nie brakowało.
Pochylił się i ukąsił kochanka w szyję, zaraz obcałowując delikatnie zaczerwienione miejsce. Widać było, że jest przyjemnie rozluźniony po dobrym seksie.
- Więc powiedz mi, Rosier - mruknął w jego kark. - Czemu?
Rosier
Rosier zamruczał, czując ugryzienie na szyi. Gdy słuchał, jak starszy wychwala ciało kelnerka niemal zgrzytnął zębami ze złości. Milczał chwilę, poddając sie pieszczotom kochanka.
- Po co mam iść się puszczać z kimś niepewnym, skoro Ty zawsze zapewniasz mi zajebisty seks? - zapytał spokojnie, chociaż na końcu języka miał stwierdzenie "przecież jestem Twój".
- Po za tym wcale nie był taki przystojny - doomruczał niby zlewczo.
Hideyoshi
Hide zaśmiał się, odrywając usta od skóry kochanka. Popatrzył na niego z góry z zadziornym uśmiechem. Albo mu się wydawało, albo Rosier był... zazdrosny?
- To jedyny powód? - zapytał ciekawsko, na powrót nadając głosowi "łóżkowy" wydźwięk. - Bo ja myślę, że po prostu nie jesteś już w stanie patrzeć na nikogo innego, tylko na mnie - domruczał z wyraźną dumą i satysfakcją.
Rosier
Zmróżył oczy, starając się nie rumienić. Cholerna gnida, próbował go podejść! Prychnął cicho, przewracając oczami.
- A co, wolał byś bym z nim poszedł? - zapytał zaczepnie.
- A Ty? Czemu w zeszłym tygodniu odmówiłeś? - dodał, nawiązując do młodzieńca, który w oczywisty sposób próbował skusić Hide na szybki numerem podczas przedstawienia w szkole bliźniaków. Już pal licho, że gdy wrócili do domu Yoshi dobrał się do jego tylka już w przedpokoju. Chodziło o sam fakt odmówienia naprawdę atrakcyjnemu "okazowi". W końcu mógł jednak z nim pójść, a wybrał czorta i ich wspólną sypialnie.
Hideyoshi
Hide prychnął pod nosem, wyraźnie urażony. Owszem, miał wtedy... chcicę. Ale miał ją tylko i wyłącznie na Rosiera. Mimo, że tamten chłopak kręcił zgrabną dupą tuż przed jego oczami, a sutki już sterczały mu zachęcająco spod koszulki, to Hideyoshi i tak miał w głowie tylko swojego czorta.
- To oczywiste - mruknął "buńczucznie". - Byliśmy w szkole chłopców, któs mógł coś zobaczyć...
Rosier
- Ta...? Dwa dni po tym przeleciałeś mnie w łazience dla uczniów i nie przeszkadzało Ci, że "ktoś może zobaczyć" - odparł złośliwie, czując się w końcu pewnie.
- Czyżbym był jedynym w twoim kręgu zainteresowań i czynów? - dodał uszczypliwie, chociaż ta myśl mile łechtała jego ego. Plus, Hide będący tylko z nim był bardzo kusząca i satysfakcjonującą opcją.
Hideyoshi
Hideyoshi puścił kochanka i oparł się na łokciach obok jego głowy. Nie wiedzieć czemu, nagle poczuł się niezwykle odsłonięty i... słaby. Zupełnie, jakby pokazał Rosierowi coś, co nigdy nie miało wypłynąć na światło dzienne.
- Żartujesz sobie? - zapytał, marszcząc brwi. - A myślisz, że jak cię nie ma, albo znikam na noc "w biurze", to co robię? - zapytał, bardziej pod wpływem chwili niż po zastanowieniu.
Rosier
Zabolalo. Przez jego twarz przebiegł skurcz obrzydzenia, smutku i rozczarowania. Trwało to ułamek sekundy, ale jednak. Poczuł się spoliczkowany, zupełnie jakby Hide powiedział mu, że jest tylko jednym z jego dziwek.
- Nie wiem, Hide - odparł, unikając swojego zwyczajnego "Yoshi". - Nie myślę wtedy o tobie - dodał, ukrywając zranienie i rozczarowanie za olewczymi niby słowami.
Hideyoshi
Hide wychwycił wyraz twarzy kochanka, jednak nie potrafił go poprawnie zinterpretować. Czuł, że atmosfera stała się nagle niezwykle nieprzyjemna i nie wiedział zbytnio co z tym zrobić.
- Pójdę popracować - mruknął więc, chcąc uniknąć dalszej rozmowy.
Wstał z czorta i wyszedł szybko z pokoju, po drodze zarzucając na ramiona długą koszulę.
Sam nie wiedział co myśleć. Zasugerował kochankowi, że w razie okazji rucha się z innymi, a prawda była taka, że nigdy nie odczuwał potrzeby do... zdradzania Rosa. Właśnie, "zdradzania"? Czy kiedykolwiek coś sobie obiecywali? Hide wiedział, że żaden z nich nigdy nie nazwał ich związku po imieniu, żaden nie składał deklaracji, ale był pewnien, że bez skrupułów zabiłby każdego, kto chociażby tknął Rosiera lub dzieciaków.
Rosier
- Jasne - mruknął, również się podnosząc. Poszedł do łazienki i wszedł pod prysznic. Więc Hide ma innych na boku. Zadrżał, zaciskając pięści. Żałował, że zapytal. Żałował, że sie tego dowiedzial. Teraz już nie mógł jednak nic na to poradzić. Wziął głęboki wdech i namydlił się powoli. Musi przestać o tym myśleć.
***
Jakiś tydzień później, gdy Hide na pytanie "co tak późno, Yoshi?" odparł, że musi zostać w biurze, Rosier poczuł niemily uścisk w brzuchu. Uśmiechnął sie jednak wymuszenie.
- Ah tak - mruknął tylko, w myślach już mając obraz niebianina pieprzącego kogoś innego na swoim biurku. Miał ochotę zwymiotowac, ale na szczęście udało mu się po prostu wrócić do czyszczenia biżuterii, która dostał tego dnia od jednego że stałych klientów. "Zachowuj sie normalnie, nie obchodzi cię z kim on sypią, zachowuj sie normalnie" powtarzał sobie w myślach.
Hideyoshi
Hide wszedł do dużej, udekorowanej na czarno sali i uśmiechnął się pod nosem. Podobało mu się.
- Niezwykły wystrój, nie sądzisz? - zapytał swojego towarzysza, zerkając na jego dupę opiętą ciasnymi spodniami.
Byli na jakimś przyjęciu, delikatnie poprzebierani. Hideyoshi miał na sobie długie, ciemno fioletowe spodnie podkreślające budowę i czarną koszulkę z długimi rekawami. Kołnierz tworzyły gęste, drobne piórka które okalały jego twarz z każdej strony, połyskując delikatnie pod wpływem świec.
Rosier
- Tak, chociaż nie wystrój jest tu najważniejszy - zasmial sie mezczyzna, rozglądając się.
- Gdzieś tu jest mój Kotek - mruknął. Od jakiegoś czasu opowiadał Hide o Kocie, chłopaku, którego chciał koniecznie zaciągnąć do łóżka. Po chwili podszedł do Hide drobny chłopak, dziwnie ubrany, o figurze anorektyka.
- Dzień dobry, jestem Kane, będę dziś pana towarzyszem - ukłonił sie lekko, a potem spojrzal na znajomego Hide. - Pana host zaraz przyjdzie. - dodał.
I po chwili dołączył do nich Rosier, na widok którego mężczyzna od razu sie rozpromienił. Czort zamiast rogów miał spore kocie uszka, z kolorowymi kolczykami. Za nim widać też było kołyszący sie ogon, zaczynający sie tuż nad tylkiem. Miał na sobie krótkie, skórzane spodenki oraz siateczke zamiast bluzki z delikatnym futerkiem u góry. Do tego wysokie glany do kolan i rzemyki jako dodatki. Uśmiechnął sie do mężczyzny lekko w figlarnym wyrazie.
- Witaj, jestem Rosier i dziś będę twoim towarzyszem - powiedział mruczacym tonem zwyczajowa formułke. Był dobry w swoim fachu.
Hideyoshi
- Pewnie go dzisiaj zaliczysz - powiedział do znajomego z delikatnym uśmiechem. - Hosty to przecież w większości przypadków zwykłe dziwki.
Hide obserwował salę, a gdy pojawił się jego host, mrugnął do niego jednym okiem. Przez całą tą atmosferę czuł, że chętnie by poruchał, ostatnio nie robił tego zbyt często, bo zazwyczaj mijał się z Rosierem w drzwiach ich domu.
Zaraz uśmiechnął się, dostrzegając szansę na jakiś szybki numerek. Skoro Ros tu był, zniknięcie na parę chwil w toalecie nie powinno zwrócić niczyjej uwagi.
Stanął jednak jak wryty, widząc wyraz twarzy znajomego, który nagle, na widok swojego hosta, którym okazał się być Rosier, rozpromienił się wyraźnie. A więc to był ten jego "kotek", tak?
- Napijemy się czegoś? - zaproponował całej gromadce, jedynie przez chwilę obserwując kochanka. Złapał Kane'a w pasie, tuż nad pośladkami i poprowadził w stronę jednego ze stolików.
Rosier
Rosier nie dał po sobie poznać, iż widok Hide jakoś na niego wpłynął. Przełknal dyskretnie śline i z niechęcią popatrzył na gest kochanka. No tak, nie byli w domu, chłopcy ich nie widzieli, więc najwyraźniej niebianin nie zamierzał sie powstrzymywać. Pięknie. Uśmiechnął się do swojego klienta, pozwalając objąć sie w pasie i również ruszył do stolika. Nalal do kieliszka mężczyzny wina, podając mu go zaraz z czarującym uśmiechem.
Rozmawiali. Na jakieś lekkie tematy, delikatnie flirtując i było całkiem miło póki Ros nie poczuł ręki klienta, gładzącej jego udo. Uśmiechnął sie kątem ust, niby przypadkiem zakładając nogę na nogę, przez co stracił dłoń natręta.
Hideyoshi
Hide siedział spokojnie przy stoliku, również popijając czerwone wino. Po prawej miał swojego hosta, który wciąż i wciąż rzucał mu miłe uśmiechu i dolewał alkoholu, a po lewej Rosiera, który był wyraźnie zajęty swoim "podopiecznym".
Hide zastanawiał się głęboko nad jedną sprawą. Nigdy nie uważał hostów, za zbyt inteligentne istoty, chodziło przecież tylko oto, by ładnie się uśmiechały i kręciły biodrami. Nie patrzył jednak przez ten pryzmat na Rosiera. Skoro Hideyoshi miał pracę hostów za zwykłą, tylko ładniej nazwaną prostytucję, to jego czort też mógł być zwykłą dziwką.
- On nie jest głupi, Ros - szepnął na ucho kochankowi, korzystając, że jego znajomy zajął się witaniem jakiś znajomych, którzy podeszli do stolika. - Czemu tak dziewiczo zaciskasz nóżki?
Rosier
Rosier rzucił Hide szybkie spojrzenie, po czym upił łyk swojego wina. Przecież nie powie, że czuł by się jakby go zdradzał.
- Rozkładanie nóg nie wchodzi w zakres moich obowiązków - odparł spokojnie, poprawiając futerko przy kołnierzu. Kiedyś owszem, pewnie by dał mężczyźnie - chociażby dla świętego spokoju.
- A co, masz jakiś ważny kontrakt z nim, że tak mnie wysyłasz do jego łóżka? - dodał, patrząc na Hide znad kieliszka.
Hideyoshi
Hide skomentował pytanie czorta zlewczym prychnięciem, jednak odwrócił się już całkowicie w jego stronę i oparł rękę na zagłówku, nad karkiem kochanka.
- Nie - odpowiedział. - Po prostu ciekaw jestem czy dla wszystkich klientów jesteś taki... zamknięty - mruknął, sięgając ciekawską dłonią do odsłoniętego uda Rosiera. - Ponieważ Pan Hideyoshi Ora jest zainteresowany.
Rosier
- Rozkładanie nóg nie wchodzi w zakres moich obowiązków, nawet dla pana Ora - odparł złośliwie, łapiąc kochanka za nadgarstek i odsuwając jego dłoń od swojego uda. Spojrzał mu w oczy prowokująco i uśmiechnął się czarująco.
- Póki pan Hideyoshi Ora jest klientem, nie ma na co liczyć - dodał słodko i sięgnął znów po swoje wino.
Hideyoshi
Hideyoshi'emu od razu poprawił się humor. Uśmiechnął się pod nosem, ukrywając swoje zadowolenie za kieliszkiem.
- A jeśli Hide stanie się... powiedzmy kochankiem? - ponowił próbę sięgnięcia do jego uda. - Partnerem, ojcem twoich dzieci... To co wtedy? Jak będzie z tymi obowiązkami?
Rosier
Zmierzył go spojrzeniem, tym razem nie odganiajac jego ręki. Musiał dobrze to rozegrać!
- Wtedy... Będziemy rozmawiali o zobowiązaniach - odparł niby spokojnie. - Nie chcę kochanka... Partnera, który na boku będzie "dogłębnie" zapoznawał sie z innymi mężczyznami - dodał, unosząc brew i patrząc Hide prosto w oczy. Czekał na jego reakcję.
Hideyoshi
Hide uniósł brew, milknąc. A więc Ros traktował to poważnie. Nie wiedział zbytnio co o tym, myśleć, nie był zbyt dobry w okazywaniu uczuć, poza tym wolał się nie odkrywać przed nikim.
Sięgnął ręką bliżej krocza młodszego i wyciągnął palce, by podrażnić go między pośladkami.
- A z kobietami mogę? - zażartował, by odrobinę rozładować atmosferę. Nie czuł się pewnie w takich sytuacjach.
Rosier
Rosier złapał mężczyznę za rękę i odciągnął ją od swojego ciała. Wciąż patrzył mu w oczy poważnie, uśmiechając się na wpół złośliwie.
- Jeśli pan Ora nie potrafi być poważnym w tych kwestiach to nie mamy o czym rozmawiać - powiedział spokojnie, przechylając się bliżej niego. Mogli czuć swoje ciepłe oddechu na ustach, a i te dotykały sie lekko, gdy czort mówił.
- To nie jest temat, do którego podchodzę lekceważąco, Yoshi. Albo mówimy poważnie albo zostawiamy wszystko tak jak jest.
Hideyoshi
Hide zmarszczył brwi, chwilę obserwując kochanka. A więc nadszedł czas na deklaracje.
- To nie jest rozmowa, którą chciałbym przeprowadzać tutaj - spoważniał wyraźnie i złapał czorta za dłoń. - Chodź do domu, dzieciaków nie ma. Porozmawiamy.
Rosier
Rosier spojrzał na Hide, jakby sprawdzał, czy ten jest na pewno poważny. Kiwnął lekko głową, ściskając dłoń mężczyzny i wstając powoli.
- Daj mi 15 minut, przebiorę się i wymyślę jakąś wymówkę - powiedział, po czym zniknął w tłumie. Po około godzinie byli już w domu, w salonie, z butelką wina i dwoma kieliszkami.
Hideyoshi
Hide nalał kochankowi wina, swój kieliszek pozostawiając pusty. Miał nadal na sobie swoje "przebranie". Oczywiście klient Rosiera nie był zachwycony, gdy dowiedział się, że to z Hideyoshim wyjdzie czort, ale obyło się bez większych komplikacji.
- Ponieważ nie jestem dobry w takich rozmowach i nie czuję się w nich zbyt... pewnie, chcę, by zakończyła się w miarę szybko - odparł, od razu przechodząc do sedna. Chciał mieć to jak najszybciej za sobą. - Zabiję i ciebie i tego, kto się do ciebie zbliży - powiedział. - Lub do bliźniaków. Wiesz, że jestem w stanie to zrobić.
Rosier
Rosier zmienił tylko koszulkę, gdy wychodził. Teraz natomiast oparł się wygodnie o oparcie kanapy i upił łyk wina. Słuchał Hide i aż uniósł brew, słysząc taką deklarację.
- Wiesz, że to działa w dwie strony, prawda? - odparł, chociaż czuł się kule połechtany. - Nie będę jednym z iluś tam. Jeśli mamy zacząć taką... Relację, obaj będziemy "na wyłączność" - dodał.
Hideyoshi
Hide oparł głowę na oparciu, patrząc na Rosiera z ukosa. Poczuł, że coś istotnego się zmienia. Nie wiedział jeszcze, jaki będzie to miało wpływ na przyszłość, jednak... było mu z tym dobrze.
- I tak jestem twój na wyłączność już od... pięciu lat, Rosier - powiedział spokojnie, sięgając do nogi kochanka i gładząc go ciepłą dłonią po kolanie.
Rosier
Rosier zamrugał, patrząc na kochanka.
- Przecież nie cały tydzień temu mówiłeś, że.... - zaczął, patrząc na niego z niezrozumieniem. Ciepła dłoń na jego kolanie była bardzo miłym uczuciem, szczególnie gdy wiedział, że w taki sposób dotyka tylko jego.
Hideyoshi
Hide przewrócił oczami, przysuwają się do kochanka i łapiąc go za głowę, tuż za uszami.
- Chciałem, byś okazał chociaż odrobinę... zazdrości - przyznał, przeczesując palcami jego włosy. - Jest jeszcze jedna sprawa, Ros - dodał. - Nie chcę, byś pracował jako host. Nie chcę dotykać cię codziennie ze świadomością, że przede mną robili to inni.
Rosier
Rosier mrugnął i uniósł brew.
- Przecież nikt mnie nie dotyka - odparł, chociaż musiał przyznać, że teraz był gotów zgodzić się na cokolwiek, byle by między nimi było wszystko ustalone.
- Mam więc kraść? - zażartował jeszcze.
Hideyoshi
- Dotykają cię, patrzą... - mruknął Hideyoshi. - Gdy znikasz, są pewni, że poszedłeś się z kimś jebać, tak działa ten świat, Ros.
Przysunął się jeszcze i złapał go w pasie, ciągnąc na siebie, by mieć go na kolanach.
- Chcę, żebyś był tu, w domu, Rosier - odparł. - Przynajmniej na razie. Byś zajął się Sihą i Aishą, no i czekał na mnie każdego dnia wypoczęty i gotowy na... wrażenia.
Rosier
- Wiem co myślą, ale ważniejsze co naprawdę robię
- odparl, uśmiechając się kątem ust. Usiadł wygodnie na kolanach kochanka.
- Więc chcesz zrobić że mnie kurę domową - mruknął, patrząc na mężczyznę ciepło.
Hideyoshi
- Tak, masz rację - przyznał. - Tak naprawdę, jesteś tylko mój i tylko mi się dajesz. Chcę żeby o tym wiedzieli.
Przeniósł dłonie na lędźwia chłopaka i wsunął ciekawskie palce tuż za linię spodenek. Ich synów nie było całą noc w domu, więc Hide miał nadzieję, że skończy szybko rozmawiać z Rosierem i zajmą się... ważniejszymi sprawami.
Rosier
- Wiesz, że nienawidzę siedzieć bezczynnie... - mruknął, usadawiając się okrakiem na jego kolanach. Przesunął palcami po piórach a potem torsie Hide. Też chciał szybko przejść do ciekawszych rzeczy.
- Ale za jakiś czas wrócę do pracy - mruknął jeszcze.
Hideyoshi
Hide siedział na krześle z nogami opartymi na biurku i pojadał sałatkę, którą Rosier był tak miły przygotować mu rano do pracy.
W biurze była totalna nuda, nic się nie działo, a Hide musiał przesiedzieć tu jeszcze trochę w oczekiwaniu na jakieś dokumenty. Nie uśmiechało mu się to, ale musiał to jakoś przecierpieć.
Rosier
Rosier uśmiechnął się delikatnie, stukając szpilkami o parkiet. Szedł pewnym krokiem, kuszaco kolyszac biodrami. Miał na sobie długi płaszczyk z futerkiem u góry... A pod spodem jedynie koronkowa bieliznę, którą Hide sam mu wybierał. Spokojnie wszedł do biura kochanka i zamknął za sobą drzwi.
- Cześć, Yoshi - powiedział mruczaco, podchodzac do biurka powoli. Uśmiechał sie w swój kokieteryjno-figlarny sposób. Jakoś ostatnio, właściwie od kiedy nie pracował, miał straszną chcicę.
Hideyoshi
Hide już miał wyrazić swoje wielkie zirytowanie, że ktoś wchodzi mu do gabinetu bez pytania, ale zamilkł szybko, widząc w drzwiach swojego kochanka. Miał na sobie jakieś wysokie buty, no i uszka zamiast rogów, co Hide uważał za niezwykle urocze.
- Mmm, kocie - mruknął na jego widok, zdejmując nogi z biurka i wstając. - Co cię tu sprowadza?
Rosier
- Nudzę się - mruknął marudnie, podchodząc do mężczyzny i przesuwając palcami po jego torsie. - Dzieciaki w szkole, ty w pracy, a ja siedzę w domu... Sam - powoli zaczął rozpinać mu koszulę. Patrzył mu w oczy z tym konkretnym wyrazem, gdy miał ochotę na ostrzejsza zabawę.
Hideyoshi
Hide westchnął, od razu przysuwając się do Rosiera. Uśmiechnął się pod nosem, odpowiadając na zadziorny wzrok kochanka śmiałym spojrzeniem.
Wyciągnął rękę i złapał chłopaka w pasie z niskim pomrukiem.
- Na co ma ochotę mój mały, słodki, koci Rosier...? - zapytał nisko, wsuwając rękę pod płaszcz czorta.
Jego krocze i on sam drgnął gwałtownie, gdy dłoń natrafiła jedynie na skórę i... koronkowy materiał. Hide miał w zwyczaju co jakiś czas obdarowywać kochanka nową bielizną i najwidoczniej Ros postanowił wykorzystać jeden z kompletów.
Smok oparł się o biurko tyłkiem i zaczął badać ciało kochanka opuszkami palców, wciąż pod zapiętym płaszczem. Już chyba poznawał rodzaj bielizny. No i do tego te szpilki, uszy... Yoshi ścisnął jeden z pośladków młodszego i wbił w niego swoje stalowe spojrzenie.
Rosier
- Trochę czułości...? - mruknął, rozpinając koszulę kochanka do końca. Po powiększającej się wypukłości w jego spodniach zagadywał, że mężczyźnie podoba sie "niespodzianka".
- Albo mocnego rżnięcia na biurku - szepnął mu do ucha prowokująco. Dotyk mężczyzny pobudzał go, szczególnie w takiej sytuacji. Był "tak ubrany", do tego ktoś mógł ich przylapac, u Hide w pracy... Dreszczyk adrenaliny podsycał napięcie seksualne między nimi. I to się Rosierowi podobało. Oraz wzrok kochanka, gdy odkrył, co czort ma pod płaszczem.
Hideyoshi
Hide zamruczał, bawiąc się materiałem bielizny chłopaka, wciąż uważnie obserwując jego twarz. Sięgnął drugą ręką do guzików płaszcza i zaczął rozpinać je niecierpliwie.
- Nie wiem czy zasłużyłeś - odparł z wrednym uśmiechem. - Przychodzisz bez zapowiedzi, wchodzisz bez pukania... Niegrzeczna z ciebie kurewka, Ros.
Rosier
Uśmiechnął się kątem ust, patrząc mu w oczy. Normalnie przywalilby mu w twarz za nazwanie go kurewką, ale w tej sytuacji podpinał to pod grę wstępną. Pozwolił, by materiał płaszcza odchylał się na boki, ukazując coraz więcej jego ciała. Dłonią potarł drażniąco krocze kochanka przez materiał spodni.
- Cóż, Yoshi... Nigdy nie mówiłem, że będę grzeczny - mruknął prowokujaco.
Hideyoshi
Mężczyzna odpiął wszystkie guziki płaszcza, by na koniec pociągnąć za rękawy i zsunąć ubranie całkowicie w dół. Wstrzymał oddech, taksując wzrokiem całą sylwetkę młodszego. Aż zagryzł wargę, czując drgnięcie w spodniach.
- O cholera, Ros - mruknął, patrząc na niego z uwielbieniem. - Mam genialny gust co do bielizny - zaśmiał się wrednie.
Wyciągnął dłoń i dotknął sutka kochanka, by zaraz przenieść dotyk na jedno z uszu. Uwielbiał go takiego. Wyuzdanego, seksownego, ale i uroczego. I uwielbiał świadomość, że Rosier jest taki tylko dla niego.
- Klęknij, Ros - rozkazał twardym głosem, przyjmując srogi wyraz twarzy. - I odepnij zębami zamek.
Rosier zamruczal, czując dotyk na uchu. Zaraz uśmiechnął sie figlarnie, grzecznie klekajac. Ułożył ręce na kolanach i przesunął twarz bliżej krocza mężczyzny. Podważył zapiecie językiem i złapał je zębami. Pociągnął je w dol, jednocześnie patrząc mezczynie w oczy ulegle, ale z pewną zadziornością. Uwielbiał odgrywać z Hide scenki.
Rosier
Rosier zamruczał, przygryzając lekko dolną wargę. Dotyk na sutku i uchu był elektryzujący i obiecujący wstęp do niezwykłych doznań. Na komendę od Hide uśmiechnął się figlarnie, kolanem rozsuwając mężczyźnie nogi, by już po chwili grzecznie między nimi klęczeć. Oparł dłonie o uda kochanka, głaszcząc, ściskając i drapiąc je stymulująco przez materiał spodni, a twarz przybliżył do jego krocza. Wyciągnął język i podważył nim suwak, który od razu złapał ostrymi kiełkami. Spojrzał w górę, zadziornie prosto w oczy niebianina i powoli pociągnął sówak w dół.
Uwielbiał odgrywać scenki z Hideyoshim.
Hideyoshi
Hide oparł jedną rękę na blacie za swoimi plecami, by się podtrzymać, a drugą drapał kochanka za kocim uchem. Był napalony. Męskość to wypchała lekko materiał spodni, w kierunku twarzy Rosa.
- Chcesz go, prawda? - wymruczał. - Więc poproś ładnie.
Rosier
Rosier zamruczał, czując dotyk za uchem. Szarpnął dłońmi spodnie, by odsłonić bieliznę niebianina.
- Ładnie proszę.... - zaczął słodko, po czym uśmiechnął się złośliwie, liżąc przeciągle materiał bielizny w miejscu, w którym wyraźnie odznaczała się męskość.
- Daj mi possać twojego chuja, panie Ora - dokończył ulegle Rosier, patrząc w oczy kochanka prowokująco.
Hideyoshi
Hide ponownie wypchnął biodra w kierunku kochanka, równocześnie szarpnął go za włosy i uśmiechnął się kącikiem ust.
- Więc weź go - polecił, rzucając sugestywne spojrzenie na wybrzuszenie w bieliźnie. - Tylko lepiej, żebyś mnie zadowolił.
Rosier
Syknął cicho, czując szarpnięcie. Zaraz jednak wykrzywił usta w złośliwym uśmiechu i chwycił ostrymi kiełkami krawędź bielizny. Zszarpnął ją w dól, uwalniając męskość kochanka. Polizał przeciągle trzon penisa i trącił językiem główkę. Chwilę bawił się nim, dmuchając lekko na wrażliwą skórę, podszczypując wargami czy tylko muskając końcówką języka. Potem wsunął sobie fiuta Hide'a do ust, ssąc, najpierw powoli i delikatnie, potem wraz z głębszą penetracją coraz mocniej i szybciej. Dzięki wielu praktykom potrafił wsunąć sobie główkę męskości niebianina aż do gardła.
Zabawiał go dłuższą chwilę, dobrze wiedząc, jak ten lubi najbardziej i wykorzystując to. Gdy poczuł jak członek drga mu coraz częściej w ustach, odsunął się, na koniec jeszcze muskając główkę językiem i dmuchając na nią zimnym powietrzem.
- A teraz zasłużyłem, Panie Ora? - zapytał ulegle, patrząc w górę zadziornie i uśmiechając się kokieteryjnie.
Hideyoshi
Hideyoshi oddychał szybko, zaciskając zarówno wargi, jak i powieki z przyjemności. Wciąż trzymał Rosiera za włosy, choć nie wymuszał na nim żadnych ruchów. Wiedział, że chłopak sam dobrze wie jak, co i kiedy zrobić, by Hide'owi było najlepiej.
- A na co chcesz zasłużyć? - zapytał, gdy opanował się odrobinę.
Odciągnął głowę czorta od swojego krocza i pociągnął go w górę tak, by ten wstał, czując na swoim brzuchu wilgotną główkę męskości.
Puścił jego włosy, zaraz chwytając mocno koronkowe majtki młodszego. Obrócił ich, przytrzaskując zaraz Rosa do blatu i stając tuż za jego plecami.
Przesunął chciwymi dłońmi po udach i biodrach kochanka, by wreszcie spocząć na napiętych pośladkach.
Rosier
Oparł się szybko dłońmi o biurko, by nie upaść na nie całkowicie. Wypiął jednak chętnie tyłek do dłoni starszego, stając w rozkroku. Spojrzał na niego przez ramię, a jego własna erekcja ocierała się o blat, doprowadzając go do coraz większego wrzenia. Do tego czuł mokrą główkę fiuta Hide ocierającą się o jego skórę.
- Na to, byś mnie ostro przerżnął... Panie - wymruczał ulegle, poruszając tyłkiem, by móc otrzeć się nim o kochanka.
- Proszę, Panie... - dodał, patrząc mu przez ramię w oczy.
Hideyoshi
Hide odpowiedział mu śmiałym spojrzeniem, ale szybko przeniósł zajnteresowanie na bieliznę młodszego, która kusząco opinała jego pośladki. Przesunął dłonią po czarnym materiale i odsunął się odrobinę. Wiedział, że Ros jest odporny, a i lubił trochę bólu, gdy bawili się... ostrzej, dlatego jedynie odsunął kawałek materiału na bok i splunął na odsłoniętą dziurkę. Potarł ją kciukiem, by wolną dłonią strzelić nagle z paska od pończoch, prosto w udo kochanka.
- Chcesz go, Ros, co? - zapytał, powonie nachylając się nad jego ciałem. - Nic nigdy nie zrobi ci tak dobrze, jak mój kutas.
Chwycił nagle czorta za biodro i pociagnął do góry, sprawiając, że nie mógł on dosięgnąć do podłogi. Jego nogi w szpilkach unosiły się lekko nad ziemią.
Hideyoshi uśmiechnął się, spoglądając na kochanka świecącymi oczami. Poprawił sobie jeszcze bieliznę chłopaka, po czym wbił się w niego jednym, szybkim ruchem. Strzelił ponownie z naprężonego paska i przycisnął policzek czorta do jakiś papierów na blacie, znów szarpiąc go odrobinę za włosy.
Rosier
Próbował chociaż czubkami butów dotknąć podłogi, by poczuć sie trochę pewniej, ale nie udało mu się to. Wciągnął gwałtownie powietrze, czując dotyk na dziurce i minimalne nawilżenie, jakie mu zapewnił Hide. Syknął, czując piekący ból na udzie, ale zaraz przeszło to w przeciągały jęk, gdy starszy w niego wszedł. Ulegle pozwalał przyciskać się do biurka, pojękując i zaciskając palce na krawędzi blatu. Patrzył na kochanka lekko zamroczonymi oczami. Lubił ich seks w wielu wersjach, ale to była jedna z jego ulubionych.
Hideyoshi
Hide wchodził w niego mocno i szybko, wciąż trzymając za włosy i biodro, nie pozwalając czortowi oprzeć się o podłogę.
- Uwielbiam... takie... odwiedziny - powiedział, po czym nachylił się i ugryzł młodszego w kark.
Spodnie i bieliznę nadal miał w kolanach, a koszulę zarzuconą na ramiona, ale nie przeszkadzało mu to w ostrym ruchaniu swojego partnera.
Krawędź majtek ocierała się o penisa i Hide czuł, że materiał długo tego nie wytrzyma. Szczęście, że mężczyzna posiadał w pracy porządne, drewniane biurko, bo inaczej ich mała zachcianka mogłaby skończyć się mało ciekawie.
- Nie dam ci odetchnąć do wieczora - powiedział z wrednym uśmiechem. - Jesteś dzisiaj moją małą, prywatną dziwką, Ros - dodał zaraz, wzmacniając ruchy bioder i uścisk na szyi czorta.
Rosier
Jęczał, próbując poruszać biodrami. Hide jednak całkowicie go unieruchomił, sprawiający, że czort mógł jedynie zaciskać i rozluźniać palce na krawędzi biurka. Uśmiechnął sie złośliwie, słysząc słowa Hide.
- A co, potem już nie bedziesz miał siły, że tylko do wieczora... Panie? - zapytał lekko zdyszanym głosem. Jego ciało drżało niekontrolowanie z przyjemności. Jęczał i wzdychał cicho, a kocie uszka ruszały się co chwilę.
Hideyoshi
Hide całował chaotycznie kark i plecy chłopaka, oddychając coraz szybciej. Nie był już w stanie nic odpowiedzieć, tak bardzo przyłożył się do ruchania czorta.
Wbijał paznokcie w jego biodra, co jakiś czas drapiąc skórę przez bieliznę.
Rosier
Jęczał głośno, raz po raz wręcz pokrzykując. Było mu gorąco i cholernie dobrze. Zacisnął mocno palce na drewnie, wbijajac w nie paznokcie i z głośnym, przeciągłym jękiem doszedł wprost na biurko. Pojękiwał jeszcze cicho, gdy niebianin wykonywał w nim ostatnie ruchy, zanim również doszedł. Rosier wręcz spłynął z blatu, stając na rozedrganych nogach. Czuł jak sperma wraz z krwią spływają mu po udach, brudząc pończochy i koronkową bieliznę. Nie przejął się tym, posyłając kochankowi zadowolony uśmiech.
- Mam nadzieję, że nie popsułem Ci planów tą wizytą, Yoshi - mruknął, patrząc na niego figlarnie.