Aisha Lailah Ora & Siha Lailah Ora
onlyifyouwant
Wiek: 4 lata.Mały Aisha siedział na łóżku, przebrany już w piżamkę i czekał, aż jego tata ubierze również Sihę. Siedział bez ruchu, dość niespokojny przez dzisiejsze wydarzenia. Nie rozumiał co chciał zrobić tamten mężczyzna, do tej pory tylko ojcowie mieli prawo zdejmowania ubrań Sihy, więc nie wiedział czemu tamten człowiek też tego chciał. Jedyne, co Aisha wiedział to to, że Sihiemu się to nie podobało. Do tej pory w jego oczach czaiły się strachliwe ogniki.
- Kocham was, chłopcy - Hideyoshi pogłaskał po główce młodszego syna i pocałował go w czoło. Zaraz to samo zrobił z Aishą. - Za pół godzinki któryś z tatusiów przyjdzie i zobaczy, czy wszystko w porządku. - Uśmiechnął się delikatnie. - Siha, pamiętaj, że teraz jesteś już bezpieczny - dodał jeszcze przed wyjściem i zniknął z sypialni chłopców, zamykając za sobą drzwi.
Pokój był skromnie umeblowany, w odcieniach brązu i ciepłego beżu, który bardzo lubił młodszy z ojców. W sypialni stały dwa niewielkie łóżka, jedno biurko i szafa, w której chłopcy mieli swoje ubrania. Na drewnianej podłodze ułożony był dywan, który chronił stopki chłopców przed zmarznięciem.
Aisha spojrzał na drzwi, sprawdzając, czy na pewno są zamknięte i odwrócił wzrok na Sihę. Odchylił kołdrę obok siebie.
Od kilku tygodni tak już miał, czuł się lepiej, gdy mógł w każdej chwili sprawdzić, czy jego młodszy braciszek bezpiecznie śpi. Dlatego każdego wieczoru bez słowa odsuwał kawałek kołdry, by zaprosić do siebie Sihę.
- Chodź, Shi... - zachęcił go, przesuwając się kawałek, by zrobić bratu miejsce.
Siha zacisnął lekko drżące paluszki na ulubionej, jasnobrązowej piżamce i niemal podbiegł do łóżka brata. Wszedł pod kołdrę, od razu wtulając się w ciało chłopca i zaciskając powieki.
Mimo zapewnień, mimo wyjścia z tamtego bankietu i bycia we własnym domu, w swoim pokoju, nadal bał się, że tamten mężczyzna znowu spróbuje zdjąć z niego ubrania. Kawałek szyi nadal miał czerwony od szorowania, a mimo tego wciąż czuł tam dotyk ust "kelnera". Widział, jak czasem tata Hide robi to samo tacie Rosierowi, ale... Czemu jemu i czemu tamten mężczyzna? Tylko tatusiowie mogli mu pomagać z ubraniami! I tylko oni, oraz brat, mogli go widzieć bez nich! Nie chciał, by ktoś inny to robił. A już szczególnie obcy, o wiele starszy mężczyzna. To go przerażało, tak samo jak niewiedza, co mogło się stać, gdyby Aisha wtedy się "nie wtrącił".
Wziął głęboki oddech, wdychając zapach braciszka i uśmiechając się mimowolnie. "Włożył" główkę pod podbródek bliźniaka i objął go rękoma i nogami.
- Jeśli... Jeśli on przyjdzie... Obronisz mnie, prawda? Zawsze mnie bronisz... - powiedział szeptem, czując wilgoć w kącikach oczu. Mimo to, powoli się rozluźniał. W cieple ciała Aishy i w dotyku jego skóry znalazł coś bezpiecznego, co powoli, sukcesywnie oddalało od małego półczorta strach.
Aisha otulił ciało brata kołdrą, by ten nie zmarzł w nocy i również przycisnął go do siebie. Zaciskał malutkie rączki i na jego piżamce, również zaciskając oczy.
- Obronię cię, Siha - szepnął do niego. - Widziałeś czego się dla ciebie nauczyłem? Jesteś bezpieczny, nikt nie zrobi ci już więcej krzywdy.
Wspominał o swoich nowych umiejętnościach, choć tak naprawdę trochę się ich obawiał. Nie rozumiał czemu stało się to, co się stało, w końcu nigdy wcześniej nie zrobił nikomu krzywdy. Wiedział jednak, że to coś znaczy. Musiał bronić brata za wszelką cenę, a teraz, z takimi umiejętnościami mógł to robić o wiele lepiej.
Siha uśmiechnął się lekko, kiwając delikatnie główką.
- Kocham cię, braciszku - powiedział, poruszając paluszkami w geście "pogłaskania" Aishy po plecach. Po chwili uniósł główkę, patrząc na niego świecącymi w ciemności oczkami.
- I też cię będę bronił! Będziemy się razem bronić! - uśmiechnął się do brata, a białe ząbki błysnęły w półmroku.
- I to, co zrobiłeś... Ogień... To było takie świetne! - dodał z dziecięcym entuzjazmem, wpatrując się w brata kochająco.
Bo kochał swojego braciszka, mocno i całym swoim serduszkiem. Wiedział, że tak samo jak Aisha był jego i go bronił, on też należał do półczorta, więc też musiał go bronić.
- I pewnie jak to poćwiczysz to będziesz najlepszy, to oczywiste! - położył się znowu, kładąc głowę na przeciwko głowy Aisy i uśmiechając się do niego ślicznie.
- Jesteś najlepszy - dodał ciepło, z pewnością, jaką mogą mieć tylko głęboko wierzące w coś dzieci.
Aisha leżał na łóżku, uspokojony trochę słowami brata i wpatrywał się głęboko w jego mocno świecące oczy. Przeniósł jedną z dłoni na jego głowę i głaskał go delikatnie, mało wprawnie.
- Oczywiście, że będę najlepszy, Shi - powiedział pewnie, by uspokoić brata, choć gdzieś głęboko w nim pojawił się niepokój.
Musiał naprawdę mocno się postarać, by stać się najlepszym, jak jego tatuś. By móc obronić brata przed wszystkim i wszystkimi. Wiedział, że da z siebie wszystko, byleby zapewnić braciszkowi bezpieczeństwo. Wyobrażał sobie, że już zawsze będą razem, Aisha jako duży mężczyzna będzie męsko bronił brata przed złem i nigdy się nie rozstaną. I zawsze, już zawsze, całkowicie na zawsze będą się kochać.
Chłopczyk ścisnął pidżamkę Sihy i wtulił go w siebie ponownie, usypiająco głaszcząc po plecach.
- Oczywiście, że tak. Pomogę ci w czym tylko będziesz mnie potrzebował - powiedział, zamykając oczy i układając się przy bracie wygodnie. Pocałował go jeszcze w policzek, zanim znów "włożył" głowę pod jego podbródek.
Chciał być przy bracie, zawsze i wszędzie, kochać go i wspierać już po wieki wieków, amen. Zacisnął leciutko palce na piżamce Aishy, uśmiechając się delikatnie. Będzie zawsze przy nim, potem zostanie jego żoną i będą razem mieszkać i kochać się i żyć i zawsze chodzić wszędzie też będą razem, o!
- Kocham cię - powtórzył półprzytomny szeptem, zasypiając w ramionach Aishy spokojnie.
Aisha uśmiechał się delikatnie, słuchając słów brata i trzymając go w swoich ramionkach mocno i pewnie. Czekał kilkanaście minut, by być pewnym, że Siha śpi spokojnie, by dopiero potem samemu zasnąć.
Śniła mu się piękna baśń, jedna z tych, które ojcowie czytali braciom na dobranoc. Tyle, że w tej bajce, księżniczką był Siha, a rycerzem o nadnaturalnych mocach był Aisha.
Sen zakończył się delikatnym pocałunkiem.
Wiek: 7 lat
Siha spojrzał na brata spod złocisto-beżowej grzywki na brata i delikatnym ruchem głowy pokazał mu wyjście na taras. Między nich znowu wlazła ta dziewczyna. Cholerna Elie, zawsze się pchała do jego braciszka. Siha nie czuł się na tyle pewnie, by samemu odejść, a jednocześnie ta jędza działa mu na nerwy. Nie lubił kobiet, było w nich coś irytujące. W sposobie mówienia, w chichocie i próbach zbliżenia się do jego Aishy.
- Śliczna sukienka, Elie. Ten róż i kokardki idealnie podkreślają twój wydatny brzuszek - powiedział słodko, a dziewczynka zaczerwieniła się mocno ze złości na tak otwarty przytyk do jej postury, chociaż nie można było powiedzieć, by była ona pulchna. A najgorsze, że Aisha ją widział w tak niekorzystnej kreacji! Spuściła lekko głowę, widocznie skrępowana, a Siha uśmiechnął się pod nosem ze złośliwą satysfakcją. Od dwóch lat, za każdym razem, gdy któraś z licznych "cioć" pytała go, kim chciałby zostać w przeszłości odpowiadał bez skrępowania "Będę mężem Aishy". Nie wiedział, czemu wywołuje to taki serdeczny śmiech i rozczulenie wśród kobiet. Ale żeby osiągnąć swój cel, musiał trzymać takie babsztyle jak Elie z daleka od braciszka.
Upił łyk soku z trzymanej w rączce szklanki, przysuwając się do starszego brata i patrząc na niego miękko.
- Aisha, duszno mi... Pójdziesz ze mną na taras? - powiedział ciepło, uśmiechając się do bliźniaka. Męczył go już zgiełk, ich ojcowie macali się zaczepnie pod jednym ze stołów ( ha, myśleli, że nikt nie widzi, ale Siha potrafił już uchwycić te drobne gesty), a na horyzoncie pojawiały się ciotki, sunące do nich niczym wielkie statki przez salę i półczorcik nie miał ochoty na kolejną konfrontację z nimi.
Aisha stał grzecznie obok brata i Elie, udając zainteresowanie jej jazgoczącym bełkotem. Miał rączki splecione za plecami i oddychał spokojnie, skupiając się na obserwacji sali.
Choć nie powiedział tego nikomu, nawet Sihiemu, to ta sala kojarzyła mu się z tą, w której jego braciszek natrafił na napastliwego kelnera. Obserwował więc dyskretnie salę, w poszukiwaniu kogokolwiek, kto mógłby stanowić dla Sihy zagrożenie.
I choć słowa wszystkich wokół wpadały jednym, a wylatywały drugim uchem pół czorta, akurat wypowiedzi brata wysłuchał. Spojrzał na niego karcąco.
Nie chciał, by jego bliźniak naraził się komukolwiek, a w szczególności starej, opasłej smoczycy, która była równocześnie matką Elie.
- Nie przejmuj się, Elie - powiedział uspokajająco, nadal zachowując sztywną sylwetkę. - Wiesz, że on nie miał tego na myśli. - Ujął w niewielką rączkę dłoń dziewczynki i ucałował jej wierzch, by ją uspokoić i tym samym nie doprowadzić do tragedii. - A teraz wybacz nam, Siha musi się przewietrzyć.
Odwrócił się w stronę tarasu i ruszył w jego kierunku, puszczając przed sobą brata niczym zawodowy ochroniarz.
Zmarszczył brwi, prychając cicho i kręcąc głową na gest brata. Nie podobało mu się to, nie chciał, by Aisha z nią rozmawiał, a co dopiero dotykał. Rzucił jeszcze Elie spojrzenie pełne takiej odrazy, na jaką tylko było stać siedmiolatka i ruszył ku tarasowi.
- Owszem, miałem to na myśli. Nie lubię tej krowy - powiedział do brata, gdy weszli już na taras. Podszedł do barierki i uniósł się na paluszkach, kładąc na szerokiej balustradzie swoją szklaneczkę.
- Jest okropna. I brzydka. I gruba. I głupia - dodał, patrząc ze zmarszczonymi gniewnie brwiami na ogród. Spojrzał na brata uważnie.
- Aisha, a ty lubisz Elie...? - zapytał, chociaż bał się odpowiedzi. Ufał braciszkowi, wiedział, że ten go kocha i w ogóle, ale to przecież nie znaczyło, że może...
Nie. Aisha nie mógł lubić tej... tej... tej smarkuli!
Aisha westchnął, stając obok brata. Zaraz jednak oparł się plecami o balustradę, by mieć na oku wejście na taras.
- Nie jest brzydka ani gruba, myślisz tak, bo jej nie lubisz - powiedział, zerkając na brata. - I nie, nie lubię jej, Shi. Ale tata zawsze nam mówi, żebyśmy nauczyli się być mili nawet, jeżeli nie chcemy. Ciocia Dona może być zła, jeśli się dowie, że za każdym razem obrażasz jej córkę.
Chłopczyk wyciągnął rękę, na oślep szukając tej należącej do bliźniaka i ścisnął ją, nie patrząc jednak na niego.
- Obiecaj, że będziesz miły - powiedział.
- Nie obrażam jej. Delikatnie zasugerowałem, że ma nieodpowiednią sukienkę - odparł z prychnięciem, zaciskając jednak paluszki na dłoni brata. Przewrócił oczami, krzywiąc się lekko, ale kiwnął głową.
- Obiecuję... że postaram się być miły - powiedział, zostawiając sobie ewentualność lekkiego drażnienia dziewczyny i nie łamania obietnicy.
- I nie całuj jej. Nie wiesz, kto wcześniej dotykał jej ręki - dodał z nutką zazdrości, odwracając wzrok i pocierając drugą ręką policzek z zawstydzeniem.
Nie chcę, żebyś całował kogoś innego niż ja! Kocham cię, no... Jesteś mój.
Zmrużył oczy, kopiąc w barierkę lekko.
Aisha stał spokojnie, odprężony i zrelaksowany. Mocno ściskał rękę brata by być pewnym, że ten nie zniknie niespodziewanie. Odchylił do tyłu główkę i westchnął, wgapiając się w rozświetlone gwiazdami niebo. Jego brat czasem potrafił być nieznośnie uparty i nieodpowiedzialny. A wtedy tylko bardziej Aisha przekonywał się, że musi się nim opiekować.
Chłopiec zerknął na lewo i dostrzegł, że otwarte drzwi tarasowe tworzą w jego kącie zasłonięty, ciemny kącik. Pociągnął brata w tamtą stronę, chcąc usiąść pod ścianą i wtulić w siebie niewielkie ciało bliźniaka.
Chłopiec grzecznie pozwolił zaciągnąć się w zaciemniony kąt, odruchowo od razu wtulając się w brata. Gdy usiedli już wygodnie, pogłaskał go po ręce, zastanawiając się nad czymś.
- A lubisz jakąś inną dziewczynę? - zapytał cicho, jednocześnie myśląc tylko o tym, by starszy zaprzeczył i zapewnił go, że w sercu półczorta jest miejsce tylko dla Sihy (nie licząc ojców oczywiście, o nich młodszy nie był zazdrosny).
Aisha usiadł wygodnie pod ścianą, podkurczając pod siebie szczupłe kolanka i obejmując obiema rękoma ramiona brata. Patrzył na niego z bliska, równocześnie obserwując "wejście" do ich niewielkiej kryjówki.
- Gdybym którąkolwiek lubił... - odparł cicho. - To czy siedziałbym tutaj z tobą, czy z nią?
Lekki podmuch wiatry sprawił, że chłopczyk zadrżał lekko z zimna. Spojrzał w oczy Sihy z nową mocą i uśmiechnął się delikatnie.
- Zapomniałem ci się pochwalić - powiedział jak na niego niezwykle radośnie. - Popatrz czego się nauczyłem.
Pół czort zamknął oczka i zacisnął szczękę, próbując się skupić. Na jego czole pojawiły się zabawne zmarszczki.
Już po chwili powietrze wokół nich zaczęło robić się coraz cieplejsze, by w końcu nabrać odpowiedniej temperatury. Wtedy to Aisha otworzył niepewnie oczka. Uśmiechnął się, czując, że nadal jest mu ciepło, więc moc musiała działać. Naśladując ruchy ojców pogłaskał brata po główce.
Chłopiec uśmiechnął się delikatnie, słysząc odpowiedź brata. Wtulił się w niego, patrząc z zaciekawieniem na twarz chłopca.
Zazdrościł bratu mocy. To było coś poza jego zasięgiem, dziedzina, w której nie mógł być z nim na równi. Cieszył się jednak z każdego, nawet najmniejszego, postępu Aishy. Tak było i teraz, gdy roześmiał się radośnie, czując ciepło otulające ich mimo zimnego wiatru.
- Niesamowite! - powiedział, patrząc na starszego z iskrami w oczach. Chętnie poddawał się jego rękom, samemu głaszcząc palcami jego kolana. Uśmiechnął się słodko bladoróżowymi usteczkami.
Aisha patrzył w oczy brata i -choć nieczęsto to robił -uśmiechnął się tak jak on. Wyglądaliby teraz identycznie, gdyby nie odmienny kolor chust, dzięki którym rozróżniali ich rodzice.
Choć było to idiotyczne, Aisha czasem, w sekrecie, stawał w łazience przed lustrem, całkowicie nagiusieńki i zastanawiał się, czy tak samo wyglądałby jego brat. Nie rozumiał potrzeby robienia tego, nie wiedział czemu to robił i bał się tego. A jednak nigdy nie powiedział nikomu o swoich obawach, czując podskórnie, że potwornie by się ośmieszył.
- Już nigdy nie pozwolę, by było ci zimno - powiedział cichutko.
Uniósł rączkę, kładąc dłoń na policzku brata i pogłaskał go delikatnie opuszkami palców.
- Wiem o tym - powiedział cicho, ciepło wpatrując się w oczy Aishy. Impulsywnie przechylił się i musnął wargami usta brata w subtelnym całusie.
Chciał wymazać z niego dotyk Elie i uległ pragnieniu, które rosło w nim od... zawsze? Często dawał bratu buziaki w policzki czy w usta, gdy byli mali, ale prawie dwa lata temu usłyszał, że są na to już za duzi przecież. Nie widział jednak nic złego w takim zachowaniu, przecież się kochali, prawda? Tata Hide i tata Rosier też dawali sobie buziaki, choć byli starzy już! Dlaczego on by nie miał dawać całusa bratu, którego uwielbiał i kochał?
Dla Sihy było to niedorzeczne i głupie.
Aisha cofnął się odrobinę, nie będąc pewnym co brat chce zrobić, a potem zamarł, czując jego malutkie usteczka na swoich.
Pamiętał, że dawali sobie małe całusy, gdy byli mniejsi, ale odkąd rodzice zwrócili im uwagę, że są już na to za duzi, Siha nigdy tego nie powtórzył.
Starszy z braci patrzył na drugiego, nieruchomo. Przestraszył się niezrozumiałego, lekkiego bólu w brzuszku. Nigdy wcześniej nie czuł czegoś tak dziwnego, a już na pewno nie w takim natężeniu.
- Jesteśmy na to za duzi - powiedział wreszcie, gdy się uspokoił, chcąc być mądrym jak jego tatusiowie.
Pogłaskał brata po włosach, czując, że dyskomfort w brzuchu ustaje.
Uśmiech Sihy zgasł niczym zdmuchnięta świeczka. Chłopiec uciekł wzrokiem, kiwając głową i odsuwając się delikatnie od brata.
- Przepraszam - mruknął, kładąc rączki na własnych kolanach i nie patrząc na brata. Czuł nieprzyjemną gulę w gardle, jak zawsze, gdy chciał płakać. Dziwne podekscytowanie opuściło go niemal w jednej chwili, oddając miejsce lekkiemu zawiedzeniu i bólowi. Odtrącenie braciszka zraniło Sihę, mimo iż, logicznie rzecz biorąc, rozumiał go. Nie zamierzał jednak wstydzić się za własne uczucia i robienie tego, czego chciał. To nie było złe.
Uśmiechnął się zbyt radośnie, by mógł to być prawdziwy uśmiech i wyplątał się z ramion brata, wstając.
- Już w porządku. Wezmę szklankę i wrócimy do środka, dobrze? Elie pewnie już zaalarmowała wszystkich o twoim zniknięciu - powiedział radośnie, nie patrząc jednak na brata i kierując się do balustrady, gdzie zostawił swoją szklankę z sokiem.
Aisha wstrzymał oddech, obserwując nienaturalną reakcję brata i szybko wyciągnął rączkę, zatrzymując go w miejscu.
To był ten obszar, gdzie nie czuł się pewnie. Gdy brata coś atakowało, Aisha walczył z tym, gdy było mu za zimno, oddawał mu swoje ubranie. Jednak, gdy Sihę nawiedzały problemy ukryte w jego własnej główce, Sha był w kropce, niezdolny do pomocy.
Postąpił jeden krok i wychylił się, całując bliźniaka w usta, przeciągle i najmocniej jak umiał. Puścił go prędko, odwracając wzrok i mając nadzieję, że to pomogło. Chciał usłyszeć szczery śmiech braciszka, popatrzeć na niego i zobaczyć szczery uśmiech, jednak nie mógł się zdobyć na podniesienie głowy. Irracjonalnie czuł, że nie może pokazać bratu piekielnych rumieńców, które wpłynęły mu na twarz.
Wyprzedził go, znów łapiąc za rękę i ciągnąc ze spuszczoną głową w stronę rodziców. Wiedział, że gdyby teraz ktoś zaatakował Sihę, on z emocji nie potrafiłby nic zrobić.
Siha popatrzył na brata szeroko otwartymi oczami, gdy ten go pocałował. Uśmiechnął się zaraz radośnie, przyspieszając te kilka kroków i bez skrępowania przytulając mocno bliźniaka.
- Kocham cię - powiedział mu do ucha, szczęśliwy.
Do końca przyjęcia trzymał starszego brata za rękę, mając w głębokim poważaniu, co o tym sądzą inni. Był w tak dobrym humorze, że nawet wykrzesał z siebie odrobinę sympatii do Elie i pochwalił jej fryzurę. Nie dał jej jednak wparować między nich. Uśmiechał się radośnie, a w jego oczach igrały szczęśliwe iskierki.
Wiek: 9 lat.
Aisha siedział na kanapie, w salonie na dole, patrząc na spoczywającego naprzeciwko ojca. Ten patrzył na niego uspokajającym wzrokiem, co nie wróżyło niczego dobrego. Starszy bliźniak został przed chwilą wyprowadzony z łazienkie, gdy obserwował brata, by ten nie zrobił sobie krzywdy w zbyt głębokiej wannie. Hideyoshi wszedł tam wtedy, złapał chłopca za rękę i po prostu zostawił Sihę i Rosiera w umywalni.
-Aisha, musisz coś zrozumieć - odezwał się w końcu Hide, podpierając brodę na otwartej dłoni. - Siha to duży chłopiec, musi dorosnąć. Rozumiem, że to twój brat, ale nie możesz go ograniczać, on musi się...
- Rozumiem - przerwał mu szybko chłopiec i zerwał się z kanapy, od razu biegnąc na górę.
Zamknął się w pokoju i położył na łóżku. Domyślał się, że ojciec chciał zacząć tę rozmowę. Ostatnio sam zastanawiał się nad tym, czy paradoksalnie nie wyrządza bratu krzywdy, tak się nim zajmując. W końcu wszyscy dookoła mówili im, że kiedyś będą musieli się rozstać... Chłopiec zacisnął niewielkie piąstki.
Coraz mniej lubił swojego starszego ojca, ten wydawał się nie przejmować niczym, prócz obmacywania młodszego. Musiał jednak zastanowić się nad jego słowami. Może rzeczywiście nie powinien tak mocno pomagać Sihiemu?
Siha uniósł brew, patrząc na wyprowadzającego Aishę Hideyoshiego. Spodziewał się tego, może nie tak szybko, ale jednak. Już od jakiegoś czasu zauważał pełne uwagi spojrzenia ojców. Obserwowali ich, jakby byli o coś podejrzani, co półczort odbierał bardzo nieprzychylnie.
Wiedział, że jego brat jest w stosunku do niego nadopiekuńczy. Było wiele rzeczy, który mógłby zrobić sam, a mimo to prosił Aishę o pomoc. Widział, że to uspokaja brata, a kiedy ten był spokojny, wydawał się szczęśliwy. A Siha chciał dla brata dużo szczęścia.
- Siha - Rosier uśmiechnął się do syna, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę. Chłopczyk zamrugał, patrząc na ojca podejrzliwie. Uśmiech rodziciela bynajmniej go nie uspokoił. - Razem z Yoshi ustaliliśmy, że powinniście iść do szkoły. Jesteście w takim wieku, że przebywanie wśród innych dzieci jest dla was wskazane.
- Dobrze - odparł spokojnie chłopiec, sięgając po granatową gąbkę i szorując nią ramiona.
- Nie będziesz w klasie z Aishą - dodał Rosier, obserwując syna. Ten zamrugał, unosząc na niego przestraszone spojrzenie.
- Jak to?
- Aisha jest magiem, musi mieć odpowiednie zajęcia...
- Mogę chodzić z nim - chłopiec zmarszczył brwi, z pomocą ojca wychodząc z wanny. Zaczął wycierać się szybko ręcznikiem, myśląc gorączkowo. Miał być... bez Aishy? Jak to bez Aishy? Nie mógł! Założył spodenki od piżamy.
- Nie możesz, kocie. Ale nie martw się, to tylko oddzielne klasy, będziecie się widzieć w czasie przerw między zajęciami...
- Nie chcę. Chcę być w klasie z Aishą! - Siha pokręcił gwałtownie głową, zarzucając na ramiona górną część piżamy i wybiegając z łazienki. Nie mógł wyobrazić sobie bycia pomiędzy obcymi ludźmi bez Aishy przy boku. To było nienaturalne, przecież od urodzenia byli razem! Nie mogli go rozdzielić z ukochanym bratem!
Poczuł ogarniający go gniew, palący jego wnętrze. Nie mogli ich rozdzielić! Aisha był jego, a on był Aishy, musieli być razem!
Wszedł do pokoju i trzasnął mocno drzwiami. Z jego ust popłynęło wiele "brzydkich słów", jak to mawiali ojcowie, gdy podszedł do swojego łóżka i usiadł na nim gwałtownie.
- Tata ci powiedział? Że wysyłają nas do szkoły? - zapytał bliźniaka, patrząc na niego uważnie.
Aisha usłyszał jakiś krzyk z łazienki, więc zerwał się z łóżka, chcąc prędko zobaczyć, czy wszystko w porządku. Zaraz jednak zauważył wchodzącego do pokoju brata. Uspokoił się, wracając na swoje łóżko i marszcząc brwi. Widać Rosier też musiał powiedzieć Sihiemu coś niemiłego.
Zerknął na brata spłoszony, słysząc jego słowa.
- Jak to do szkoły? Czemu?
Przysiadł się szybko do brata, równocześnie przygotowując łóżko do spania i schładzając lekko pościel.
Złapał jego dłoń, odkładając przemyślenia o nadopiekuńczości na później.
Młodszy brat potrząsnął głową ze złością.
- "W waszym wieku musicie mieć kontakt z innymi dziećmi!" - powiedział, naśladując głos Rosiera i zaraz prychając wściekle. - To jeszcze nie jest złe, wyjazd do szkoły. Tylko że oni chcą nas umieścić w innych klasach!
Był zły. Objął szyję brata ramionami, wtulając się w niego. Nie chciał się przyznać, ale bał się po prostu, że jeśli ich rozdzielą, to Aisha znajdzie sobie kogoś innego i już nie będzie zajmował się bratem tylko tym kimś. Siha nie chciał być skopany na drugorzędną pozycję, nie chciał oddawać brata komuś innemu. Zostanie też w miejscu pełnym obcych ludzi, bez Aishy. bez jego ciepłej dłoni i aury bezpieczeństwa, wydawało mu się czymś przerażającym, czymś, co nigdy, przenigdy nie powinno się wydarzyć.
- Nie chcę być w innej klasie - mruknął cicho.
Aisha objął również bliźniaka, wzdychając cicho i zastanawiając się głęboko, co zrobić. Wiedział, że nie wygra ze zdaniem rodziców, nie mógł więc pomóc Sihiemu w ten sposób. Skoro jego braciszek miał problem w tym, żeby samodzielnie chodzić do klasy... To może rzeczywiście był czas na to, by trochę się usamodzielnił?
- Skończyliśmy dziewięć lat prawie pół roku temu - powiedział, choć słowa trudno przeciskały mu się przez gardło. - Damy sobie radę, jesteśmy już przecież duzi. A teraz chodź spać - dodał szybko, by jak najprędzej zakończyć trudną rozmowę.
Siha zerknął na brata i zaraz odwrócił wzrok, cofając rączki. Skoro Aisha nie widział w tym takiego problemu jak Siha, to przecież nie mógł pokazać, że jest słabszy! Pokiwał główką.
- Zapewne masz rację. Poznamy nowych przyjaciół i w ogóle... - powiedział, zapinając szybko swoją koszulkę.
- Dobranoc, Aisha - dodał jeszcze, zanim wsunął się pod kołdrę i nakrył nią po szyję. Skulił się, jak zawsze z resztą i zamknął oczy.
Podświadomie zaczął się bać, gdy będą "za duzi" na mieszkanie w jednym pokoju. W jego głowie zaczęły mnożyć się obrazy brata, przestającego z nim rozmawiać, chodzącego wszędzie z kimś innym, mającego "swoje" towarzystwo, do którego Siha by nie należał...
To był pierwszy raz, kiedy - oprócz poczucia bycia "gorszym" - żałował, że Aisha ma magiczne moce.
Aisha odwrócił się w stronę leżącego kłębka i pogłaskał go po głowie. Wsunął się pod kołdrę, sprawdzając przy tym czy ma odpowiednią temperaturę i przytulił się do brata. Jaz zwykle odczekał kilkanaście minut i dopiero potem pozwolił, by zmorzył go sen.
Nie wyobrażał sobie, by miał zacząć spać bez tych ramion i stóp oplecionych wokół swoich łydek. A jednak, musiał się na to przygotować.
Wiek: 15 lat
Siha roześmiał się, zarzucając na plecy swoje długie, miodowe włosy. Rozmawiał z Isto, swoim ludzkim przyjacielem z klasy. Półczort miał dużo znajomych w szkole, chociaż początkowe miesiące były... straszne. Przebywanie w obcym miejscu bez brata wymusiło na nim odkrycie w sobie cech, o których istnieniu wcześniej nie pomyślał. Oczywiście, widywał się z Aishą na przerwach i w ogóle, ale w końcu musiał otworzyć buzię do osób w klasie.
I zrobił to, niemal od razu stając się bardzo popularną postacią.
Miał wielu znajomych, bliższych i dalszych, był zapraszany na praktyczne każde urodziny, bale czy bankiety. Zawsze ciągał tam ze sobą brata, bo mimo wszystko to na jego towarzystwie i zdaniu zależało mu najbardziej. Był złośliwy, wszyscy to wiedzieli i wytrzymywali z nim w małych dawkach.
Po za Isto.
Ten chłopak wypracował w sobie dziwny system, umożliwiający przyjmowanie na siebie każdej dawki ironii, którą serwował mu Siha i która była "trująca" dla innych. Ba, wydawał się dobrze bawić, słuchając wypowiedzi półczorta. W ten sposób stał się bliski chłopakowi, sam siebie nazywał jego "przyjacielem". Półniebienin na początku był dosyć zdystansowany do człowieka, jednak teraz również uważał go za bliskiego osobnika.
Chociaż, Aisha i tak był zawsze na pierwszym miejscu. To do niego Siha biegał, gdy miał problem, jego sylwetki szukał w tłumie, na jego ramiona rzucał się z radosnym piskiem, wywołując śmiech obserwatorów. To jego towarzystwa szukał zawsze i wszędzie.
Aisha stał pod oknem, opierając dłonie o parapet i obserwując spokojnie korytarz. Był zdystansowany do wszystkich, nie bardzo chciał wtrącać się do jakiegokolwiek towarzystwa, a nawet jeśli, nie sądził, by mógł się tam odnaleźć. Od kiedy Siha poszerzył swoje horyzonty, chłopak przestał zaśmiecać jego głowę sobą, dając mu względną wolność. Zawsze stał z boku tylko cicho obserwując, czy wszystko jest w porządku. Paradoksalnie, chociaż był samotnikiem, właśnie do niego lgnęło najwięcej dziewczyn w szkole, czego jednak starał się nie zauważać, a jeśli już, ignorować to.
Nie obchodziły go żadne koleżanki, nie znał nawet ich imion, gdyż jedyną osobą, którą się interesował, był jego brat. Coraz bardziej zaczęło go to przerażać.
Bał się gorąca, które coraz częściej zalewało jego ciało, pragnienia trzymania przy sobie Sihy, nie dopuszczenia go do nikogo, zamknięcia w klatce. A jednak widział, że to właśnie przyjaciele dawali Sihiemu najwięcej szczęścia, to wśród nich chłopak uśmiechał się najwięcej, po prostu potrzebował towarzystwa. Aisha żałował, że dopiero pójście do szkoły otworzyło mu oczy. Równocześnie, wiedział, że Siha za bardzo się do niego przywiązał, co znacznie go ograniczało. I żałował tego strasznie.
Pokręcił głową, wychodząc z klasy i poprawiając torbę z księgami na ramieniu. Automatycznie rozejrzał się, szukając sylwetki brata. Uśmiechnął się, od razu zmierzając w jego stronę.
- Jak zajęcia, Ai? - zapytał, jak zawsze przytulając go krótko, wywołując tym cichy szum pomruków i niezadowolenie żeńskiego "fanklubu" Aishy. Spojrzał na nie z wyższością i złośliwym uśmieszkiem.
Isto, przyzwyczajony już do takich zachowań Sihy, kiwnął tylko drugiemu bliźniakowi głową.
Siha stanął obok brata, kładąc torbę na parapecie.
- Przepraszam... - podeszła do nich dość niska blondyneczka, nowa uczennica z klasy Aishy. Półczort od razu poczuł ochotę wytargania ją jak najdalej od brata. Milczał jednak, gdy dziewczyna z rumieńcami zbliżyła się do chłopaka, mówiąc coś do niego. Najwyraźniej komentowała, a raczej komplementowała, umiejętności starszego. Półniebienin zmrużył oczy, uśmiechając się jednak zaraz słodko.
- Taaak, Aisha jest cudowny, nie? Ten wygląd, umiejętności... Jego osoba ma tylko jeden, mały mankament - powiedział do dziewczyny, która spojrzała na niego spłoszonym wzrokiem.
- Tak? - zapytała cicho, podekscytowała. Dowie się coś o tym "niedostępnym" Aishy! I to od jego brata!
- Owszem. Mnie - Siha spojrzał na nią niczym na robaka, jednocześnie oplątując szyję bliźniaka ramionami i uśmiechając się zimno. Dziewczyna zamrugała, speszona takim zachowaniem. Mruknęła coś, robiąc krok do tyłu, przeprosiła i odeszła szybko do koleżanek. Siha za to uśmiechnął się z satysfakcją, puszczając bliźniaka.
Wiedz, gdzie twoje miejsce, babsztylu.
Isto pokręcił głową.
- Powinieneś być delikatniejszy dla kobiet, Siha... To nie było miłe.
- Trudno. Jak ci się nie podoba, to sobie idź, nikt cię tu nie zapraszał - odpowiedział mu półniebienin, uśmiechając się zaraz do brata pięknie. - I jak, co dostałeś z egzaminu? Powiedzieli ci już? - zapytał z przejęciem.
Aisha obserwował całe zdarzenie biernie, choć obserwując brata, czuł się zdecydowanie lepiej, niż gdy tylko o nim myślał. Po prostu lubił jego uśmiech.
- Nawet go nie pytałem - odpowiedział, mając na myśli swojego profesora od magii żywiołów.
Aisha zerknął na Isto i przywitał się krótkim skinieniem głowy. Nie lubił go, szczególnie, że ostatnio dowiedział się o nim dość niepokojących rzeczy. Zastanawiał się tylko jak rozwiązać ten problem.
Złapał pasek od swojej torby i zarzucił ją na ramię. Zerknął na brata pytająco, zastanawiając się, czy Siha chce iść już do pokoju.
Siha uniósł brew, kręcąc głową.
- Niedobrze! Ale chyba jest jeszcze w szkole, możemy się przejść, zapytać - powiedział, wyciągając ręce i poprawiając bliźniakowi kołnierz koszuli.
- Aw, przystojniak - mruknął, puszczając mu oczko i podniósł swoją torbę z parapetu. Zarzucił ją na ramię, złapał Aishę za rękę i pociągnął w stronę gabinetu profesora.
- Hej, mieliśmy iść do biblioteki! - Isto zmarszczył brwi, a Siha tylko pomachał mu ręką.
- Jutro! A jak koniecznie chcesz to idź sam! - odparł do przyjaciela, totalnie olewając ich plany. W końcu jego brat nie wiedział, czy zdał egzamin i dla Sihy ważniejszy był on niż jakaś idiotyczna, długoterminowa praca domowa.
Uśmiechnął się do Aishy, puszczając za rogiem jego rękę i zrównując się z nim krokiem.
- Twój fanklub z dnia na dzień się powiększa - zauważył ze śmiechem, chociaż za każdym razem, gdy widział te idiotki, miał ochotę je rozszarpać. - O, a właśnie, mówiłem ci, że Alice zerwała z tym swoim Hitomim? Po tym, jak byliśmy razem w tamtej karczmie... Prosiła, bym ci przekazał, że jak coś, to ona jest wolna i może do ciebie "wpaść"... Chociaż, lepiej dla niej, żeby nie "wpadła". Jak określi ojca? - prychnął złośliwie. Alice miała opinię dość frywolnej pannicy, która średnio raz na dwa tygodnie miała nowego chłopaka... Nie licząc w tym panów, których łóżka zwiedziła.
Aisha doskonale ukrył swoje emocje, słysząc uwagę Sihy. Nawet nie chciał się zastanawiać co pomyślałby jego brat, gdyby dowiedział się ile dreszczy przeszło po ciele maga.
Ruszył posłusznie za bratem, trzymając jego rękę w mocnym uścisku.
- Powinieneś z nim pójść, skoro mu obiecałeś - powiedział, choć nie byłby wtedy zbyt zadowolony. - Moglibyśmy pójść do Ortegi jutro.
Nie lubił słuchać o tym, której dziewczynie się spodobał, gdyż i tak wszystkie zlewały się w jego głowie w bezwartościową, zamazaną papkę. Mruknął tylko coś pod nosem, że nawet nie wie jak ta Alice wygląda i ruszył w stronę gabinetu swojego profesora.
Już po kilku minutach obaj bracia zmierzali do swojego pokoju. Aisha dostał ocenę dziewięć, co nie było niczym dziwnym na tym przedmiocie. Jedynym, z jakim sobie nie radził było udrowicielstwo.
Siha wywrócił oczami, w duchu bardzo zadowolony z uwagi brata o Alice. Po wyjściu z gabinetu uwiesił się na szyi brata radośnie.
- Nagroda - mruknął psotnie i cmoknął go głośno w policzek. Odskoczył zaraz, unosząc ręce.
- Wiem, wiem. Nie robić. Wybacz - powiedział do niego, uśmiechając się radośnie i puszczając mu oczko. Właściwie, miał ochotę znów uwiesić się na bracie i pocałować go w usta, długo i namiętnie. Wolał jednak zatrzymać swoje "fantazje" dla siebie, bo nie miał pojęcia, jak zareagowałby bliźniak. Albo raczej podejrzewał, że jego reakcja była by zgoła inna niż ta, jaką chciałby uzyskać Siha.
Gdy tylko weszli do ich pokoju, rzucił torbę na ziemię koło łóżka, samemu opadając na miękką pościel.
- Stwooorzycielu, tęskniłem - mruknął, obejmując swoją poduszkę ramionami i wtulając w nią twarz. Zaraz jednak uniósł głowę i spojrzał na bliźniaka.
- Właaaśnie, zaprosili nas na dziś do jakiegoś nowego "klubu". Masz ochotę się przejść? - zapytał brata, chociaż wcale nie zaprosili "ich" tylko "jego". Siha jednak uznawał, że to jak najbardziej naturalne, że mogli by pojawić się we dwóch... albo wcale.
Aisha wzniósł oczy ku niebu, opanowując ekscytację, by zaraz spojrzeć na brata karcąco.
Starał się zminimalizować ich kontakt fizyczny, by nie dopuścić do niekomfortowych sytuacji. Poza tym, nie chciał by Siha miał w szkole kłopoty z innymi, którym niekoniecznie mogłoby się to spodobać.
W pokoju usiadł na swoim łóżku, uprzednio odkładając torbę na krzesło. Obserwował brata z delikatnym uśmiechem na ustach, który nie często można było dostrzec na korytarzach.
- W porządku, możemy się przejść. - Uśmiechnął się szerzej, dziękując w duchu za odziedziczone po ojcu umiejętności aktorskie.
Nauczył się kontrolować wszystko, co w normalnych sytuacjach zdradzało kłamstwo, dzięki czemu był pewien, że brat niczego nie zauważa. Nie zamierzał go ograniczać, a wiedział, że ten nie ruszyłby się, gdyby Aisha nie poszedł. Dlatego łatwiej było po prostu chodzić z nim wszędzie i kiedy tylko chciał.
Poza tym, nie męczyło go to ani trochę, gdyż wiedział, że to zapewni jego małemu braciszkowi bezpieczeństwo. Musiał jeszcze tylko załatwić jakoś sprawę z Isto.
Siha uśmiechnął się pod nosem, słysząc odpowiedź brata. Podniósł się z łóżka i przeciągnął, po czym zgrabnym ruchem zdjął z siebie koszulę.
- Właściwie, to nie wiem, czy chce mi się włóczyć... Niedługo mam egzamin z tych powalonych znaczków. Niby łatwe, ale jest ich multum i jak jedną kreskę narysujesz krzywo, to jest zupełnie nowe słowo. Irytujące - powiedział, kręcąc głową i podchodząc do szafy. Rozpiął i zdjął spodnie, zostając w samych, koronkowych majtkach z delikatną siateczką. Lubił chodzić w takich rzeczach, nigdy się w tym nie krył.
- Chociaż, z drugiej strony Isto prosił, byśmy jednak przyszli... Ma tam być jakaś panienka, która mu się podoba, ale stwierdziła, że nie przyjdzie jak ten debil nas nie przyprowadzi - dodał, grzebiąc w szafie w poszukiwaniu świeżych ubrań.
- Jak uważasz? Runy czy impreza? - zapytał brata, stojąc do niego tyłem i nachylając się lekko, by wygrzebać coś z dołu szafy.
Aisha, gdy tylko zauważył, że brat zdejmuje koszulkę, zamarł w bezruchu. Miał nadzieję, że na tym się skończy, jednak mylił się. Gdy tylko brat ściągnął z siebie spodnie, mag wstał szybko i udał się do łazienki, czując już lekki wzwód, który zgrabnie ukrył.
Miał piętnaście lat, wiedział co to znaczy być podnieconym... Nie wiedział tylko czemu jest w takim stanie przez swojego brata. A raczej starał to od siebie odsunąć.
- Chodźmy, zawsze możemy wyjść wcześniej! - zawołał, zza zamkniętych już drzwi tak, by nie brzmiało to podejrzanie.
Pośpiesznie zrzucił z siebie spodnie razem z bielizną i resztę ubrania, złapał w dłoń mydło i wszedł prędko pod prysznic. Puścił byle jaką wodę, wsadzając pod silny strumień nagrzaną głowę.
Oparł się zgiętą ręką o szklane drzwi, oddychając płytko. Intuicyjnie sięgnął dłonią do członka i dotknął go nieśmiało. Westchnął, zaciskając pięść wolnej ręki. Nie było dobrze. Czemu ten przeklęty Siha musiał akurat dzisiaj założyć jedne ze swoich lekko damskich majtek?!
Poruszył ręką, oddychając coraz szybciej i otworzył oczy. Przyśpieszył znacznie, widząc swoje podniecone, zarumienione oblicze w lustrze. Zastanawiał się, czy właśnie tak wyglądałby rozgrzany Siha. dnia Pon 0:48, 24 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Siha zagryzł dolną wargę, grzebiąc w szafie i wybierając staranie ubranie. Wtedy też podszedł do drzwi łazienki i zapukał w nie, w ostatniej chwili powstrzymując się przed wejściem do środka.
- Aiii... Tylko nie wylej mi całej ciepłej wody, dobrze? Też mam ochotę... na prysznic - powiedział, uśmiechając się lekko pod nosem. Cholera, miał wielką ochotę chociaż rzucić okiem na brata pod prysznicem. Odsunął się jednak, idąc do szuflad z bielizną i wybierając sobie majtki.
Koronka czy siateczka... Koronka czy siateczka... Jedno i drugie czy zwykłe slipy?... Koronka.
Spojrzał na siebie w lustrze i zagryzł wargę, powoli przesuwając dłonią w dół swojego torsu. Tak wyglądał Aisha bez ubrania? Mieli podobną budowę, chociaż starszy był odrobinę wyższy...
Syknęł, odwracając wzrok i opuszczając rękę. Wziął rzeczy z łóżka, starając się uspokoić własne myśli. Wizja bliźniaka pod prysznicem bynajmniej mu nie pomagała.
Aisha doszedł w podłym humorze. Jak mógł robić "to", myśląc o swoim własnym bliźniaku?! Jego rodzice by go znienawidzili, Siha uznał za dziwaka, gdyby ktokolwiek się dowiedział, nic nie byłoby już takie samo.
Wyszedł spod prysznica, owijając ciało dużym ręcznikiem i znów wykorzystując umiejętności aktorskie.
Wyszedł z łazienki, od razu kierując się do szafy i starając nie patrzeć na Sihę.
- Wychodzimy za chwilę? - zapytał, szybko sięgając bieliznę i ubranie.
Wyjął z szafy zwykłe, czarne gacie, tego samego koloru wąskie spodnie, koszulę zapinaną na maleńkie guziki i zwyczajową, skórzaną kurtkę. Ubrał wszystko zwyczajnym tempem, ziewając przy tym pod nosem.
Siha za to zmierzył ciało brata spojrzeniem, kierując się do łazienki.
- Ta... Daj mi chwilę - powiedział, idąc do łazienki i zamykając drzwi. Położył swoje rzeczy na małej szafeczce, po czym zdjął majtki i wpakował się pod prysznic. Zagryzł wargi, starając się nie myśleć, że przed chwilą stał tu jego nagi brat i umył się szybko.
Wytarł się w puchowy ręcznik i założył zgrabne majteczki z delikatną koronką. Na to obcisłe, czarne spodnie wyszywane beżową nicią. Do tego czarną, obcisłą bluzkę, zapinaną na szyi i odsłaniającą całe plecy i ramiona*, czarną z wijącymi się cierniami w kolorze beżu. Na plecach miał tatuaż, zrobiony niedawno, który odsłonił, wiążąc włosy w luźnego koka. Pozwolił jednak kilku pasemkom opaść łagodnie w okół jego twarzy. Podkreślił oczy czernią i wyszedł z łazienki. Spojrzał na zegar.
- Za 20 minut mamy być na miejscu... - powiedział, sięgając po czarne buciki za kostkę, na kilku centymetrowej szpilce. Sięgnął po płaszczyk, czarny z (tak!) beżowym futerkiem przy kołnierzu i zarzucił go na swoje ramiona. Podszedł do brata i poprawił mu koszulę, muskając przy tym palcami skórę przy jego szyi.
- Idziemy? - zapytał, patrząc bliźniakowi w oczy z delikatnym uśmiechem.
--
*) Fason. Mniej-więcej. dnia Pon 1:39, 24 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Chłopak ubrał się i westchnął, patrząc na gotowego brata. Wpadł w dziwny nastrój, zupełnie jakby wyjeżdżali i mieli się rozstać.
Uśmiechnął się do Sihy, czule układając futerko na jego kołnierzu. Przycisnął go nagle do siebie, obejmując jego kark ramionami. Starał się, by był to typowo męski, braterski uścisk.
- Chodźmy - powiedział, prędko się od niego odsuwając i otwierając przed nim drzwi. Uśmiechał się przy tym delikatnie.
Siha uśmiechnął się radośnie, oddając uścisk i kiwając głową. Wyszedł na korytarz, stukając obcasami i okręcając się nagle do brata.
- Tylko grzecznie - powiedział do niego z rozbawionym uśmiechem, wyciągając rękę i dotykając lekko palcem jego nosa. Przysunął się do niego blisko, by czuć oddech bliźniaka na ustach.
- Bo nie chcemy kłopotów, mm? - dodał, wpatrując się w niego błyszczącymi oczkami. Zupełnie, jakby to za Aishą, a nie nim, ciągnęły się nieproszone kłopoty. Wychylił się, cmokając brata w nos i odsunął ze śmiechem, odwracając i kierując do wyjścia z internatu.
- Zastanawiam się, kogo jeszcze ten idiota przywlecze. Miło by było, jakby była większa paczka, przynajmniej zawsze będzie jakiś temat, a nie grobowa cisza...
Aisha posłusznie ruszył za nim, w duchu wzdychając lekko. Jego brat potrafił być niezwykle uroczy. Nawet nieświadomie.
- Ty tam będziesz, na pewno nie będzie cicho - odpowiedział mu z delikatnym uśmiechem rozbawienia.
Piętnaście minut później bracia schodzili po schodkach do podziemnego klubu, z którego buchał wręcz zaduch i głośna, energiczna muzyka. Aisha nie przepadał za tego typu miejscami, mając na uwadze bezpieczeństwo brata. O wiele trudniej było skupić się wśród tłumu i krzyków niż na względnie spokojnym korytarzu.
- Aw, słodko. Uznam to za komplement - roześmiał się, pokazując mu język i puszczając mu oczko.
Gdy weszli do klubu, skrzywił się lekko i od razu zdjął płaszcz. Było mu w nim za gorąco. Rozejrzał się i złapał brata za rękę.
- Tam są - powiedział, starając się przekrzyczeć tłum i pociągnął go w stronę stolika. Siedziało tam już trzech chłopaków z ich rocznika i pięć panienek. Siha uśmiechnął się, klepiąc Isto w ramię.
- Jesteśmy - zakomunikował, olewając niezadowolone spojrzenia, jakimi został obdarzony, gdy pociągnął Aishę do stolika.
- Siha!... Aisha. Nie wiedziałam, że będziecie - jedna z dziewczyn wbiła w starszego brata "uwodzicielskie" spojrzenie, na co półczort zareagował skrzywieniem ust. - Jest za mało krzeseł...
- Spoko. Wystarczy jedno - Siha uśmiechnął się złośliwie, sadzając Aishę na krześle i siadając mu na kolanach bokiem. Rzucił złośliwy uśmiech w stronę widocznie zazdrosnej dziewczyny i odwrócił się do brata.
- Napijesz się czegoś? Przynieść ci? Czy chcesz potańczyć? - zapytał go, przybliżając usta do jego ucha, by ten go usłyszał wśród głośnej muzyki. dnia Wto 5:38, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Aisha wszedł do środka, czując nieprzyjemny zapach fajek. Nawet, jeśli miał ochotę, nigdy nie spróbował papierosa, zabraniając również Sihiemu. Każdy wiedział, że palenie nie przynosiło nic dobrego.
Ruszył za bratek, oglądając pomieszczenie i rozeznając się w sytuacji. Z tego, co wiedział, wyjście było tylko jedno.
Skupił się zanim doszli do stolika i stworzył wokół ust, nozdrzy i oczu Sihy niewielkie "strefy" oczyszczonego powietrza.
- Siha, nie wygłupiaj się - powiedział, gdy już siedzieli, równocześnie obserwując speszoną dziewczynę.
Wstał i ustąpił miejsca bratu, nie chcąc trzymać go na swoich kolanach w towarzystwie i robić tym samym bezsensownego przedstawienia.
Stanął obok krzesła opierając dłoń na oparciu i niemal bezwiednie dopiął bratu guzik na szyi.
- Skoro on nie chce, to ja mogę. - Do Sihy podeszła jakaś dziewczyna, uśmiechając się sympatycznie i wyciągając w jego stronę otwarte dłonie.
Siha spojrzał na brata z niezadowoleniem, uśmiechając się jednak zaraz drapieżnie do dziewczyny. Złapał ją za nadgarstek, okręcając i niemal kładąc na stole. Sam stanął między jej nogami, nachylając się nad nią nisko.
- Wybacz, piękna - mruknął jej kusząco do ucha, po czym wyprostował się, kładąc dłonie na jej biodrach. - Ale nie jesteś w stanie "zastąpić" mi Aishy - dokończył, uśmiechając się kątem ust kpiąco.
- To nienormalne. Zachowujesz się, jakby był twoim chłopakiem - dziewczyna wpatrzona w Aishę rzuciła mu złe spojrzenie, krzyżując ręce na torsie. Siha spojrzał na nią, przestając się uśmiechać. Jego wzrok stał się zimny i nieustępliwy.
- Ja i Aisha jesteśmy braćmi. A to coś o wiele bardziej trwalszego i intymniejszego od "chodzenia ze sobą"... Jeżeli masz, ktokolwiek z was ma, z tym problem, wiecie gdzie są drzwi - powiedział chłodno, mierząc całe towarzystwo wzrokiem. Po chwili ciszy uśmiechnął się miło.
- No, jak sobie to wyjaśniliśmy, to ja idę po coś do picia. Kto co chce? - zapytał wesoło, jakby przed chwilą wcale im nie "groził".
Za dobrze znał Sihę, by przypuszczać, że ten mógłby pocałować tę dziewczynę, jednak przyznał się sam przed sobą, że wyglądało to dość poważnie.
Musiał też przyznać, że przestraszył się słów dziewczyny. To naprawdę nie było normalne, ich przywiązanie i zależność. I nie chciał by ktokolwiek patrzył na jego brata krzywo, czy zrobił mu coś z nienawiści.
Gdy wszyscy powiedzieli już co chcieli, Aisha natychmiast zaoferował bliźniakowi, że pomoże. Odszedł z nim kawałek, w stronę baru, gdzie muzyka była cichsza.
- Musimy przestać się tak zachowywać - powiedział, oglądając się za siebie i napotykając kilka par, wpatrzonych w nich oczu. - Mogą to wziąć zbyt poważnie, a tego nie chcemy.
Siha prychnął, patrząc na bliźniaka.
- Nie przejmuj się tym. Nie zamierzam się ograniczać i udawać kogoś innego, tylko dlatego, że jakiejś panience przeszkadza to w zaliczeniu ciebie - odparł, po czym uniósł lekko brew. - No chyba, że chcesz dać się zaliczyć.
Nie podobała mu się ta opcja. Sama myśl, że jego brat mógłby z jakąś dziewczyną... z kimkolwiek innym niż Siha... doprowadzała go do złości i obrzydzenia. Oparł się o bar, zamawiając napoje i skrzywił się.
Cały jego dobry nastrój przepadł przez te cholerne jędze. I co inni w nich widzieli?
Zastukał paznokciami w blat, klnąc w myślach na dziewczynę i jej długi język.
- To jak się zachowujemy to nasza sprawa. Nic im do tego. Po za tym, czy nie zauważyłeś, że jedynymi, którym to przeszkadza, są właśnie takie panienki? Nie podoba im się, że jesteśmy blisko, bo to im przeszkadza w skoczeniu do naszych rozporków. Gdyby nie to, nawet nie zwróciły by uwagi - dodał, wzruszając ramionami. Uśmiechnął się krzywo. - Są po prostu zazdrosne, ale jedyne, co umieją zrobić, to szczekać i narobić hałasu. Nic więcej.
Aisha westchnął. Oczywiście nie umiał przekazać bratu co chodziło mu po głowie. Martwił się, bo naprawdę chciałby, by robili nienormalne rzeczy. Nie wiedział co jest silniejsze. Pragnienie dotykania Sihy czy wyrzuty sumienia.
- Jesteśmy bliźniakami, Shi... - westchnął, patrząc na niego ze spokojem. - Więc może po prostu nie powinniśmy robić tak dużo "takich" rzeczy?
Och, tak, kłamał w żywe oczy, to zdecydowanie nie było zbyt wiele. Był to ledwie mały procent z tego, o czym Aisha śnił nocami. Niewielka część z tego, co wyobrażał sobie podczas kąpieli, ba!, nieustannie sobie wyobrażał. dnia Wto 17:23, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Prychnął, kręcąc głową.
- Ai, mówisz, jakbyśmy co najmniej dzieciaka spłodzili - powiedział, spoglądając na bliźniaka. - Dobrze. Możemy przestać robić "takie" rzeczy. Problem tylko jest w tym, że nie robimy nic złego. Kocham cię i to normalne, że szukam kontaktu z tobą. Nie ma nic niewłaściwego w okazywaniu uczuć. Skoro one mogą się obściskiwać, chociaż są tylko przyjaciółkami, to czemu ja nie miałbym przytulać ciebie, chociaż jesteśmy braćmi? Bo co? Bo one mają cipy zamiast fiutów? No proszę cię... - wywrócił oczami zdegustowany, biorąc tacę z napojami. - Nie widzę nic złego w tym, jak się zachowujemy, bo nic takiego w tym nie ma. Ale jeśli bardziej obchodzi cię opinia kilku babsztylów niż nasz uczucia to dobrze, mogę trzymać się od ciebie na "stosowną" odległość. To będzie jakiś metr, nie? - uciekł wzrokiem przed spojrzeniem Aishy i ruszył do stolika, w myślach klnąc wściekle.
"Takie" rzeczy... Ah, Aisha, żebyś ty wiedział, jakie ja bym chciał z tobą "rzeczy" wyprawiać. To dopiero nazwałbyś nienormalnym.. Cholera jasna. Nie mogę cię całować i spać z tobą, a teraz już nawet objąć cię nie będę mógł? Do dupy.
Aisha westchnął.
Nic więcej nie mógł tak naprawdę zrobić. Powiedzieć nic, co powstrzymałoby Sihę. Szedł więc posłusznie za nim, obserwując brzdąkające szklane i ceramiczne kufle. Po drodze wysuszył jakąś kałużę po której Siha by przeszedł i odepchnął jakiegoś naćpanego wampira, który prawdopodobnie by w niego wpadł.
Doszli do stoika cali, zdrowi i z pełnymi naczyniami, co oczywiście niezwykle ucieszyło całe towarzystwo.
Siha z uśmiechem ulokował się między dwoma dziewczynami, szybko dając się wciągnąć się w rozmowę. Nie patrzył na bliźniaka, chociaż odzywał się do niego co jakiś czas, żeby towarzystwo nie pomyślało czegoś dziwnego. Wypił swój sok i pozwolił jednej z dziewczyn wyciągnąć się na parkiet.
Był zły. Chociaż, bardziej pasowało stwierdzenie "obrażony". Dlatego też nie odsunął dziewczyny, gdy ta zarzuciła mu ręce na szyję, ocierając się o niego z kuszącym uśmiechem. Położył dłonie na jej biodrach, również poruszając się w rytm pulsującej muzyki.
Aisha ze spokojem obserwował tańczącego brata. Pierwszy raz widział go w takiej sytuacji, obściskującego się z jakąś dziewczyną.
Nie był zaskoczony. Mieli piętnaście lat, Siha musiał kiedyś zacząć bawić się w inny sposób, niż ten, który kojarzył im się z rodzinnym domem.
Pół czort zakrył na chwilę twarz i odwrócił głowę w drugą stronę.
Nie był pewien czy pech, czy szczęście sprawiło, że akurat przyłapał Isto na dosypywanie czegoś swojej koleżance do soku. Zmrużył oczy, patrząc, jak ta nieświadoma chwyta szklankę w dłoń.
Dmuchnął delikatnym powietrzem, które dzięki umiejętnościom chłopaka nabrało trochę mocy, wytrącając dziewczynie napój z ręki.
Powrócił wzrokiem w stronę brata, by nikt nic nie zauważył i uznał całe zdarzenie za przypadek.
Normalnie nie przejąłby się czymś takim, ale Isto od początku wydawał mu się podejrzany. A teraz, po czymś takim, nie było możliwości, by znów zbliżył się do Sihy. Aisha musiał tylko wymyślić jak się go pozbyć. dnia Wto 22:48, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zmrużył oczy, gdy dziewczyna stanęła na palcach, przybliżając do niego swoją twarz.
- Chodź się napić - mruknął, lekko odsuwając ją od siebie i idąc do stolika. Uniósł brew, widząc małe zamieszanie. Oparł się na ramionach Isto, pochylając do przodu.
- Co jest? - zapytał, patrząc na wycierany przez chłopaka sok.
- Nic. Koleżance wypadła szklanka, to wszystko - człowiek powiódł wzrokiem za dziewczyną, która uciekła do toalety, by zrobić coś z oblaną bluzką. Siha kiwnął głową, siadając obok przyjaciela i biorąc sobie jego szklankę.
- Słodko. Dziś raczej nie zaliczysz - powiedział złośliwie, patrząc na niego z wrednym uśmieszkiem. Ten prychnął, kręcąc głową i klepiąc półczorta po udzie.
- Trudno. Będzie jeszcze wiele osób i wiele okazji...
- "Osób"? Nie dziewczyn? Ukrywasz coś przede mną, Isto? - roześmiał się jasnowłosy, odkładając szklankę.
- E tam, ukrywam... Jak się na ciebie popatrzy, to jesteś bardzo kobiecy. Mogło by mi się pomylić...
- Ale jestem facetem, debilu. A ty nie jesteś w moim typie, spadaj - pomachał na niego ręką, odtrącając go jak natrętną muchę i roześmiał się lekko.
Zerknął na brata, ale zaraz odwrócił wzrok. W końcu, miał trzymać dystans, tak?
Kilka godzin później.
Aisha wstał po cichu z łóżka, zaraz zakładając czarne spodnie i buty. Narzucił na ramiona bluzę z dużym kapturem i zerknął na brata. Schłodził mu trochę pościel, oczyścił skórę i wysuszył włosy po kąpieli, po czym przetarł twarz i wyszedł z pokoju. Myślał, czy nie zamknąć brata, jeśli jednak cokolwiek by się działo, ten nie mógłby wyjść. Zrezygnował więc szybko z tego pomysłu, mając zamiar załatwić sprawę jak najszybciej.
Wszedł do pokoju Isto, zamykając za sobą drzwi bez żadnego dźwięku.
Nigdy nie zabił człowieka, dotychczas nie miał takiej potrzeby i czuł, że ręce trzęsą mu się odrobinę. Plusem był fakt, że chłopak mieszkał sam, przez co Aisha nie musiał martwić się świadkami.
Mimo wszystko, chłopak uspokoił się zaraz, a nawet uśmiechnął, uświadamiając sobie, że to dla dobra Sihy. Przysiadł na pustym stołku tuż koło łóżka Isto i zerknął na jego śpiące, zrelaksowane oblicze.
Przełknął ślinę, wyciągając przed siebie rękę i rozwierając palce. Przymknął oczy, skupiając się.
Zadziwiające, jak łatwym było pozbawienie człowieka życia. Po prostu zablokował przepływ krwi, oziębił serce i tyle. Trwało to może kilkadziesiąt sekund i Aisha nie sądził, że będzie miał szansę kiedykolwiek oglądać spokojniejszą śmierć.
Wstał w lekkim otępieniu, spokojnie wyszedł z pomieszczenia i wrócił do siebie.
Już idąc po korytarzu czuł, że coś jest nie tak. Przyśpieszył, czując wyraźny dyskomfort psychiczny. Otworzył prędko drzwi, z bijącym szaleńczo sercem, błagając niebiosa, by z Sihą było wszystko w porządku. dnia Wto 23:27, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 2 razy
Zacisnął palce na prześcieradle, jęcząc cicho i poruszając całym ciałem w rytm ruchu kochanka. Czuł ręce zaciskające się na jego biodrach mocno, zostawiając zaczerwienione ślady, utrzymujące go wypiętego w stronę mężczyzny.
- Aisha... - mruknął cicho, pozwalając by brat pieprzył go mocno, właściwie samemu nadstawiając mu się chętnie. Przymknął oczy, opuszczając głowę, a jasne kosmyki spłynęły mu z ramienia. Oddychał szybko, nierówno, jęcząc i wzdychając. Poczuł wilgotny dotyk języka na plecach, gdy ruchy ciemnowłosego stawały się coraz bardziej chaotyczne.
Siha oddychał szybko, a z pomiędzy jego warg raz po raz wyrywały się ciche jęki. Jego kołdra leżała w nogach łóżka, koszula, w której spał była rozpięta i odsłaniała poruszającą się szybko klatkę piersiową chłopaka. Wił się w pościeli, z zarumienionymi policzkami i stojącą dumnie męskością, wypychającą tym fikuśne, koronkowe majteczki półczorta. Zaciskał i rozluźniał palce na prześcieradle. Między lekko wilgotne wargi zaplątał mu się jasny kosmyk włosów, gdy po raz kolejny poruszył głową, jęcząc cicho.
Tak, półniebianin był zbyt zajęty swoim mokrym snem z bratem w roli głównej, by zauważyć, że ten wyślizgnął się z ich pokoju. dnia Wto 23:37, 25 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Aisha niemal wlepił się plecami w drzwi, nie wierząc w to, co widział. Stado intensywnych dreszczy zaczęło szaleć w jego podbrzuszu, pobudzając męskość w szybkim tempie.
Uniósł dłoń do twarzy i mocno zagryzł zęby na nadgarstku. Niemal przebiegł do łazienki, stąpając trochę za głośno.
Złapał się lustra obiema rękami i osunął na ziemię, całkowicie poddając się pragnieniu. Właściwie, gdyby poddał się naprawdę całkowicie, teraz byłby prawdopodobnie w łóżku Sihy.
***
Klęczał na podłodze i poruszał w miarowym, szybkim tempie po swojej męskości. Ciągle słyszał jęki i westchnienia brata, które stawały się coraz głośniejsze i intensywniejsze, doprowadzając Aishę do szału.
Co jakiś czas zerkał na własne odbicie w sporym lustrze, na swoje rozchylone wargi, różowe policzki i wyobrażał sobie, a właściwie wiedział, że oto przed nim klęczy gorący Siha. Jeszcze nigdy nie czuł się tak podniecony, tak bezsilny wobec swoich pragnień, ale teraz nie przejmował się wyrzutami sumienia. Najważniejsza była przyjemność i obfite, gwałtowne spełnienie.
- Aisha! - krzyknął cicho, czując jak jedna z dłoni kochaka otacza jego penisa, pieszcząc go do rytmu pchnięć. Rozsunął mocniej nogi, samemu napierając na chłopaka, pozwalając się pieprzyć mocno, niemal agresywnie. Czuł, że jest coraz bardziej rozpalony, ruchy członka brata w nim doprowadzały go coraz bliżej krawędź, każde kolejne pchnięcie powodowało iskry rozkoszy, które sukcesywnie popychały go w stronę spełnienia.
- Oh, Ai... - zdołał tylko tyle wyjęczeć między kolejnymi pchnięciami. Drżał na całym ciele, już prawie, już...
- ... sha! - doszedł, a jego krzyk stłumiła gruba poduszka, w którą wciskał twarz. Szeroko otwartymi oczami patrzył w mrok nocy, uspokajając pędzący oddech. Leżał na brzuchu, zgrzany i drżący jeszcze po orgaźmie. Przewrócił się na plecy, odsuwając zlepione kosmyki z twarzy i oddychając głęboko. Przymknął oczy.
Znowu miał erotyczny sen z Aishą w roli głównej.
Uśmiechnął się pod nosem, jednak zaraz zaklnął cicho, wiedząc, że jednocześnie znów pobrudził majtki, w których sypiał. Uniósł się do siadu, krzywiąc nieznacznie, gdy zsuwał z siebie miękki materiał i wycierał nim spermę z podbrzusza.
Potrzebował się umyć. Natychmiast.
Uśmiechnął się zaraz delikatnie, zagryzając zęby na dolnej wardze. Lubił te sny, chociaż frustrowała go świadomość, że nie może ich spełnić. Aisha był ostatnio tak nietykalny, nie pozwalał mu nawet na przytulenie, a co by powiedział, gdyby Siha zwierzył mu się z takichpragnień. dnia Śro 22:33, 26 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Aisha dyszał i stękał, zagryzając zęby na nadgarstku, by Siha go nie usłyszał. Doszedł, brudząc lustro, podbrzusze i własną rękę dokładnie w momencie, gdy usłyszał z pokoju zagłuszony krzyk bliźniaka.
Oparł czerwone od gorąca czoło na zimnej tafli lustra, uspokajając oddech. Nie miał siły, był wykończony nie tylko fizycznie.
Po dłuższej chwili zupełnego bezruchu, uniósł się wreszcie na nogi. Nie miał nawet energii na kąpiel, wyczyścił więc mocą brzuch i rękę, ściągając w dół koszulkę.
Było za późno, by coś zrobić, Siha właśnie nacisnął na klamkę i wszedł do słabo oświetlonego pomieszczenia.
Aisha podciągnął prędko spodnie, naciągając je na tyłek i chowając szybko penisa do środka. Wyczyścił lustro, choć był pewien, że Siha widział wystarczająco dużo, by domyślić się, co robił jego brat.
- Coś się stało? - zapytał, jak gdyby nigdy nic, starając się zignorować to, że krocze Sihy zasłaniane było jedynie przez koszulę.
Zamrugał, ogarniając szybko sytuację. Dobrze, rozumiał, że Aisha mógł robić sobie dobrze ręką, to normalne, ale czemu było ubrudzone lustro? Siha miał kilka razy taki wypadek, gdy trzepał sobie, wyobrażając sobie jednocześnie brata, a jego własne odbicie pomagało mu w tym wyobrażeniu. Z drugiej strony, faceci są wzrokowcami, może sam fakt "pomagał" Aishy... Zresztą, czy to ważne? Jego starszy braciszek właśnie sobie trzepał, koniec tematu. Taki wiek.
Spojrzał na brata i zagryzł dolną wargę figlarnie. Uśmiechnął się do niego lekko, okręcając majtkami na palcu.
- To samo, co u ciebie... Tylko w trakcie snu - powiedział z rozbawieniem, puszczając mu oczko. Rzucił bieliznę do koszyka, gdzie lokowali brudne rzeczy do prania. Zaraz zsunął z siebie i koszulę, ją również tam umieszczając.
- Wezmę prysznic... Idziesz spać, czy pogramy w karty? W ogóle, wychodziłeś gdzieś, że masz takie ciuchy? - zapytał, jednocześnie sięgając po swój ręcznik i patrząc o mydłach i szamponach. Małe dziwactwo, ale miał ich sporo. Lubił różne zapachy, nic na to nie mógł poradzić.
Zarumienił się lekko, gdy uświadomił sobie, że w łazience unosi się subtelny zapach Aishy, potu i spermy.
Aisha znał brata na tyle dobrze, by nie być zaskoczonym jego bezpośredniością i zachowaniem. Odwrócił się w stronę wyjścia, by nie mieć go nagiego przed oczami. Szczęście, że przed chwilą osiągnął spełnienie bo nie sądził, by w innym wypadku powstrzymałby natarczywy wzrok i łapczywe ręce.
- Usłyszałem hałas na korytarzu, musiałem to sprawdzić - skłamał. - Kąp się, poczekam w pokoju - dodał zaraz, wychodząc już z łazienki i zamykając za sobą drzwi.
Znał Sihę bardzo dobrze. Może dziwiłby się tym, jak ten otwarty był, jednak dobrze znał tego powód.
Aisha za dużo sobie pozwalał, przyzwyczaił brata do tego typu zachowań, przywiązał go do siebie w okropny sposób. Obawiał się, że było za późno, by wytłumaczyć mu, że nie są już siedmiolatkami, bo przecież za każdym razem, gdy zaczynał tę rozmowę, Siha albo się irytował, albo zbywał machnięciem ręki.
Nagle dopadła go niezwykła chandra. Jak mógł być taki spokojny? Powinni go zamknąć u czubków, skazać na stryczek za kazirodcze, homoseksualne zapędy. Jak mógł robić sobie dobrze z myślą o bratu i czerpać z tego przyjemność?
Oparł się plecami o ścianę, spoglądając w okno, gdzie widział swoje zmęczone oblicze. Musiał to zdecydowanie zmienić.
Złapał w palce końcówki włosów po prawej stronie głowy i pociągnął za nie.
Miał już nawet pomysł jak.
Kilka tygodni później.
Aisha trzymał rękę Sihy w pasie, a drugą na ramieniu, by ten się nie przewrócił.
Bracia wracali właśnie z imprezy na której młodszy wypił "trochę" zbyt dużo. Jeszcze kilka tygodnie temu usunąłby z jego organizmu nadmiar alkoholu, jednak teraz powstrzymywał się od tego. Postanowił zacząć przygotowywać brata do normalnego życia bez zbędnej pomocy. Nie wiedział tylko kto do kogo bardziej się przywiązał.
Kilka tygodni wcześniej, gdy spuścił się na lustro, patrząc na swoje odbicie, postanowił zmienić swój wygląd, by nie byli już tacy sami. Dlatego teraz był posiadaczem dość krótkich, ciemnych włosów oraz trzech kolczyków na twarzy. Musiał przyznać, że lepiej czuł się w naturalnym kolorze, bez ingerowania w to, jak wyglądał, jednak wiedział, że nie może tego cofnąć. Nie chciał być taki, jak Siha, bo po prostu nim nie był. dnia Pią 23:46, 28 Wrz 2012, w całości zmieniany 2 razy
Siha roześmiał się, zataczając i niemal wpadając na jakąś figurę.
- Ups... Wybacz - powiedział do niej i zaraz znów zaniósł się pijackim chichotem.
Zmiany brata przyjął ze zmarszczonymi brwiami. W pierwszym odruchu chciał również ściąć włosy, ale po wielkiej awanturze z Aishą, postanowił przefarbować je tylko na biało. Dorobił sobie też nowy tatuaż i kilka kolczyków, jeszcze bardziej odróżniając się od brata. Jedyne, co ich teraz łączyło to kolor oczu i skóry.
Gdy weszli do pokoju, Siha zachwiał się niebezpiecznie i oparł całym ciężarem ciała na bracie.
- Mmm, Aisha... Ładnie pachniesz - mruknął, zarzucając mu ręce na szyję i uśmiechając się do niego w radośnie pijany sposób.
- Braciszku. Czy ty wiesz, jak ja cię kocham? Bardzo cię kocham - powiedział nagle, jakby poważniejąc. Przysunął się bliżej niego, wplątując palce w ciemne kosmyki.
- Tak bardzo cię kocham... - szepnął, po czym ułożył swoje wargi na ustach Aishy. Przycisnął do niego całe ciało, przesuwając językiem po wargach brata i wdzierając się między nie sprawnie. Zamruczał, całując wargi brata namiętnie i przesuwając językiem po jego podniebieniu. Otarł się o niego biodrami, znów mrucząc z przyjemności.
Nie, nie spał z nikim wcześniej. Zdarzało mu się jednak całować i bardzo to lubił.
Aisha przeklął w myślach, czując, jak Siha traci równowagę. Złapał go, zamykając drzwi nogą.
Wiedział od początku, że to pieprzone picie w towarzystwie nie skończy się dobrze. Ale nie mógł przecież zabronić Sihiemu iść, a nawet dać mu do zrozumienia, że on wolałby nie dołączać. Mimo zaginięcia Isto kilka tygodni temu, uczniowie nie wydawali się przygnębieni, choć podobno chłopak miał wielu znajomych. Lepiej dla Aishy. Przynajmniej nie był zagrożony na wścibstwo. Swoją drogą zastanawiał się czemu dyrekcja nie powiadomiła uczniów o morderstwie. Być może nie chciała wzbudzać paniki.
Chłopak poczuł się nieswoją, nerwowo oglądając pijacki uśmiech brata i już podskórnie czując, że ten zaraz coś odwali. Nie spodziewał się jednak pocałunku, co tylko przedłużyło czas, kiedy stał w bezruchu, totalnie zszokowany. Zrobiło mu się ciepło na sercu zarówno ze względu na komplement, jak i oczywiście ciało Sihy przy swoim.
Nie myślał jasno, gdy złapał jego nadgarstki w miażdżącym uścisku, obrócił ich brutalnie i przycisnął bliźniaka do drzwi. Zamknął oczy i przechylił głowę, czując niewyobrażalnie gorący żar rozlewający się po jego ciele. Wepchnął swój język głęboko do ust brata. Właśnie, brata.
Odwrócił szybko głowę i postąpił krok do tyłu, zostawiając ciało Sihy bez opieki. Niemal natychmiast złapał go w pasie, by nie upadł, jednak nie patrzył na niego, wbijając twarz w podłogę.
O boże, o boże, o boże o boże! Zebrał ślinę z ust i wypluł ją na dywan, nie mogąc znieść smaku w ustach. Nie był zaskoczony swoją reakcją, w końcu od dawna wiedział, że pożąda brata.
Był przerażony zachowaniem Sihy, czemu miałby chcieć robić coś takiego?! Aisha kaszlnął kilka razy, ponownie wypluwając zawartość ust i wpatrując się szeroko otwartymi oczami w swoje buty.
Chłopak mruknął z zaskoczeniem, jednak nie był niezadowolony z manewru brata. Gdy ten odsunął się od niego, instynktownie zrobił krok do przodu, wydając z siebie cichy odgłos niezadowolenia.
Patrzył, jak jego brat spluwa i poczuł się, jakby miał zaraz zwymiotować. Miał chaos w myślach, podsycony dodatkowo alkoholem. Z jednej strony, bliźniak odwzajemnił jego pocałunek, a z drugiej odsunął się i pluł, jakby Siha poczęstował go jakimś jadem. Zadrżał, czując napływające do oczu łzy.
- Przepraszam... - powiedział cicho, opierając się na ramieniu brata i wtulając twarz w jego szyję. Spod zaciśniętych mocno powiek popłynęły mu łzy, mocząc koszulę bliźniaka. - Aisha, przepraszam... Nie zrobię tego więcej, tylko mnie nie znienawidź... Nie brzydź się mną, ja tylko cię kocham...
Chłopak zadrżał wyraźnie, zaciskając palce na koszuli brata.
- Kocham cię... Kurwa mać, ja cię po prostu kocham - powiedział bezradnie, czując jak powoli odlatuje. Usnął tak jak stał, wtulając się desperacko w ciało bliźniaka.
Aisha zorientował się jak daleko to zaszło i niemal udusił się tą myślą.
Przez całe życie chronił bliźniaka, nie dopuszczał do niego nikogo, odgradzał od reszty świata, a okazało się, że to on sam zrobił mu największą krzywdę. Bo przecież to... "przywiązanie" musiało być jego winą, za bardzo przywiązał do siebie Sihę, uzależnił.
Przytrzymywał go jednym ramieniem, wolną dłonią pocierając o rozgrzane czoło.
Musiał coś z tym zrobić, znaleźć Sihiemu kogoś, kim mógłby się zainteresować, dzięki komu chłopak zauważyłby różnicę między miłością, a miłością.
Był późny wieczór, aczkolwiek godzina nadal była przyzwoita. Siha skrzywił się, totalnie olewając idącego obok niego starszego chłopaka.
- To może spotkalibyśmy się po lekcjach, wytłumaczył bym ci...
- Nie, dzięki. Poradzę sobie - warknął na natręta, wchodząc do pokoju i trzaskając drzwiami tuż przed twarzą zdziwionego chłopaka.
Miał tego dosyć. Od roku, Aisha z jakiegoś powodu zaczął się od niego oddalać. Odsuwał się, namawiał do nowych znajomości, na jakiekolwiek zaproszenie ze strony Sihy na wspólne wyjście odpowiadał "nie, idź sam, albo zabierz ze sobą...". Na początku dziwił się i myślał, że może Aisha potrzebuje chwili prywatności. Ale takie sytuacje pojawiały się nagminnie, starszy niemal siłą wymuszał na nim spotykanie się z innymi. Półczort nie rozumiał tego, zastanawiał się, co do cholery zrobił źle, ale nic nie mógł sobie przypomnieć. Brat stał się dla niego może nie tyle nieprzyjemny, co oschły. Zbywał go półsłówkami, unikał jakiegokolwiek kontaktu. Siha czuł się coraz bardziej zagubiony i przestraszony. Kochał Aishę i to już wcześniej czasem bolało, ale wtedy mógł go chociaż przytulić. Teraz miał wrażenie, że zagłębia się w jakiś koszmar i każdego ranka, zanim otworzył oczy i wstał, błagał w myślach, by się z niego obudzić. To jednak nic nie dawało, na swoje "Bry, Ai!" nie otrzymywał już zwyczajowego, delikatnego uśmiechu, a tylko niemrawy pomruk i cichy trzask drzwi.
Miał ochotę zwymiotować, ale powstrzymał się. Poznał dużo różnych osób, ale nikomu nie pozwolił się do siebie zbliżyć jak Isto. Uśmiechnął się gorzko kątem ust. Gdy zaginął jego przyjaciel, cieszył się, że ma przy sobie brata. Teraz czuł się zostawiony samemu sobie, jakby nic nie znaczył. A jednak pod skórnie wiedział, że Aishy nie było łatwo. Tym bardziej nie rozumiał chęci brata do odcięcia się, szczególnie, że sam jakoś nie zdobywał "nowych przyjaciół".
Spojrzał krótko na łóżko brata, po czym ruszył ku łazience, zdejmując z siebie bluzkę o damskim kroju, czarną, z jasnobłękitnymi szlaczkami. Skopał z siebie buty na niskim obcasie i ze złością rozpiął i zsunął czarne spodnie, zwężone na łydkach, od kolan w górę puszczonych jednak luźno. Został w samych koronkowych majteczkach i zaczął grzebać w szafie w poszukiwaniu świeżych rzeczy do spania.
Aisha wszedł do pokoju kilkadziesiąt sekund przed Sihą. Niczego nieświadomy brat wtargnął do pokoju w kiepskim humorze.
Czarnowłosy westchnął. Cóż, już wcześniej zauważył, że "randka" się nie udała, w końcu cały wieczór obserwował brata w jednym z barów w mieście.
Kolejny, fajny, przyjazny, spokojny chłopak, który nie był dla Sihy wystarczający. Cóż, trzeba będzie szukać dalej.
Aisha był w miarę przyzwyczajony do oglądania ciała brata, gdy ten nieświadomie go prowokował, jednak za każdym razem wzbudzało to w nim te same, tak samo intensywne reakcje. Również dzisiaj było tak samo.
Chłopak zakrył oczy, odwracając głowę i spoglądając za okno.
- Mówiłem ci, żebyś nie latał półnagi po pokoju - powiedział do bliźniaka neutralnym tonem.
- Nie widzę w tym problemu. Masz to samo - odparł, wzruszając ramionami. - Mógłbym też chodzić całkowicie nago - prychnął zaraz.
Przeciągnął się, wyciągając koszulę i czystą bieliznę. Zniknął na kilka chwil w łazience, po czym wrócił do pokoju, umyty. Koszula lepiła się trochę do jego wilgotnego torsu i pleców, a ciemne majteczki odznaczały się kusząco. Chłopak podszedł do łóżka brata i nachylił się nad nim, opierając dłońmi o wezgłowie.
- Mógłbym też tak łazić po mieście... Jak myślisz, ilu facetów by na to poleciało? - powiedział złośliwie, patrząc mu w oczy wyzywająco.
Szczerze mówiąc, nie wiedział, czemu poczuł potrzebę pokłócenia się z Aishą. Był na niego wściekły, potrzebował jakiejkolwiek interakcji z bratem, czegokolwiek!
Z wilgotnych włosów spłynęła mu kropla wody, zatrzymując się na dolnej wardze chłopaka i zaraz spłynęła w dół, na jego podbródek i po kolczyku skapnęła na kolano Aishy. Siha odruchowo oblizał usta koniuszkiem języka.
Aisha zmarszczył brwi, wbijając się w ścianę za plecami i patrząc na brata nieprzyjemnie. Naprawdę, nienawidził kiedy był tak wyuzdany.
- Mam to samo. Ale może nie chcę oglądać faceta, dodatkowo własnego bliźniaka w samych gaciach w moim pokoju?
Och, gdyby młodszy wiedział, jak dalekie to było prawdy... Aisha westchnął, odpychając od siebie brata, by nie musieć potem uspokajać przyjaciela w spodniach.
Wyobraził sobie Sihę chodzącego po mieście w samej bieliźnie, wszystkich mężczyzn, starych i grubych, niebezpiecznych, patrzących na niego z pożądaniem, wyciągających po jego drobne ciałko swoje tłuste łapska... Zadrżał na ciele, odwracając głowę i zerkając w stronę zamkniętego okna.
Siha skrzywił się, ale zaraz uśmiechnął się kusząco do bliźniaka.
- O, biedactwo - mruknął, zwracając na siebie jego uwagę. - Więc może powinienem... - zaczął, patrząc mu w oczy i powoli rozpinając dwa guziki koszuli. - ... iść tak do Teru... - szczupłe palce pozbyły się kolejnych trzech guzików, gdy półczort wspominał o natrętnym chłopaku. - ... i u niego zostać? - koszula rozchyliła się ukazując tors i tatuaż chłopaka. Ten przesunął palcami po swojej klatce piersiowej. Miał ochotę zrobić coś na przekór bratu, coś mu na złość. A skoro ten nie lubił go nagiego...
- On na pewno się ucieszy z mojego łażenia w samych "gaciach" - powiedział uszczypliwie i okręcił się w okół własnej osi, zatrzymując przodem do drzwi. Ruszył do nich zaraz, odgarniając włosy na plecy.
W końcu, Aishy i tak już nie zależało na tym, gdzie, z kim i co będzie robił! Bliźniak w ogóle miał go gdzieś!
Aisha za dobrze znał brata, by potraktować to małe przedstawienie poważnie. Oczywiście, zaniepokoił się, w końcu to nadal był jego mały, nieostrożny braciszek wpadający ciągle w jakieś kłopoty.
- Więc idź do Teru, jeśli to przed nim masz ochotę się rozbierać. Ciekaw jestem tylko jak dumni byliby z ciebie nasi ojcowie.
Nie wiedział czemu dopowiedział ostatnie zdanie. Prawdopodobnie po to, żeby go po prostu zatrzymać, nie wypuścić z tego pokoju.
Patrzył na jego plecy pewnie i z dystansem, zakładając ramiona na klatkę piersiową. Z całej siły starał się nie patrzeć na wyeksponowane pośladki Sihy. A było to trudne, zważywszy na to, jak ten nimi kręcił. dnia Nie 1:09, 30 Wrz 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zatrzymał się, zaciskając pięść i mając ochotę przyłożyć bratu. Odwrócił się gwałtownie, patrząc na niego ze złością.
-A co mogą mi powiedzieć dwaj seksoholicy, pieprzący się w każdym możliwym kącie, na to, że zamierzam dołączyć do grona "szczęśliwie rozdziewiczonych"? - prychnął wściekle, mierząc brata wzrokiem. - I to naprawdę żałosne, że powołujesz się na ojców.
Pokręcił głową, odwracając się znów i podchodząc do drzwi w kilku krokach.
- I nie, to nie przed Teru chciałbym się rozebrać. Ale to już nie twój interes - warknął, naciskając klamkę i otwierając drzwi, mając zamiar wyjść z pokoju. Był zbyt rozzłoszczony, by myśleć racjonalnie.
Aisha aż warknął, podnosząc się z łóżka i przechodząc kilka kroków w stronę drzwi.
- Powołuję się na nich, bo wychowywali cię przez naście lat, byś wyrósł na porządnego mężczyznę.
Nagle poczuł, że nie może go stąd puścić, bo wydarzy się coś złego. Nie chciał, by brat wychodził, potrzebował po prostu zatrzymać go tutaj wszelkimi środkami.
Dopadł do niego i złapał za przegub dłoni, znów odwracając w stronę pokoju.
- Nie wyjdziesz stąd Siha - warknął do niego, trzymając mocno, może trochę zbyt mocno. - Zmieniłem zdanie.
Syknął cicho i zmarszczył brwi, patrząc na brata.
- Zmieniłeś zdanie? Na jakie? - warknął, lekko szarpią ręką, bardziej dla zasady niż gdyby chciał naprawdę wyrwać się bratu. Właściwie, nie wiedział już w jaką stronę zmierza ta kłótnia.
I mimo złości, czuł też pewną satysfakcję, że zmusił brata do interakcji, do dotyku, nawet jeśli miały mu zostać po tym siniaki.
Aisha odetchnął w myślach z ulgą, widząc, że Siha się poddał.
Chłopak puścił rękę bliźniaka i zamknął szybko drzwi, wzdychając pod nosem.
- Po prostu chodź spać, Siha - powiedział.
Poczuł się nagle niezwykle wypompowany, wypruty z emocji i energii. Przeczesał nerwowo włosy, trzymając ręce za plecami, oparte o drzwi. Nie patrzył na brata, ani na jego twarz, ani na ciało. Już i tak wiedział, że będzie musiał sobie dzisiaj ulżyć.
Prychnął, mijając go i podchodząc do swojego łóżka. Położył się, odwracając tylem do brata. Zamknął oczy, opanowując złość.
Odczekał, aż Aisha zgasił świeczki i położył się do swojego łóżka. Po kilku minutach położył się na plecach, odsuwając cicho kołdrę i odkrywając swój tors. Zagryzł dolną wargę jedną ręka przesuwając w dół i gładząc swoje udo, a opuszkami palców drugiej dotykał się po torsie. Z zamkniętymi oczami fantazjował o bracie, uciszając westchnienia zaciśniętymi na dolnej wardze zębami. Wsunął palce pod swoją bieliznę i wygiął ciało w delikatny łuk, dotykając swojego penisa powoli. Jego myśli wypełniały obrazy brata, gdy przesuwał dłonią po swojej męskości, mimowolnie oddychając szybciej i wzdychając głośniej. Zsunął z siebie majtki i odwrócił się na brzuch, unosząc lekko biodra i trzepiąc sobie coraz szybciej. Zacisnął zęby na własnym ramieniu, uciszając swoje odgłosy.
Potrzebował tego. Wyobrażał sobie dłonie brata, trzymające jego biodra tak mocno, jak kilkanaście minut temu trzymał jego nadgarstek. Po chwili wtulił twarz w poduszkę, wgryzając się w nią, a dłoń zacisnął na prześcieradle. Jeszcze tylko trochę, potrzebował jeszcze tylko chwili...
Aisha również się położył, kładąc się na prawym boku i podkładając pod twarz dłoń. Odświeżył ciało i usta mocą, gdyż był zbyt wycieńczony, by wykonywać tak żmudne czynności jak mycie zębów.
Przymknął oczy, patrząc na brata, by upewnić się, że ten śpi spokojnie.
Światło księżyca wpadało przez niedomknięte zasłony, rzucając promienie idealnie na łóżko Sihy.
Bliźniak poruszył się nagle, a Aisha otworzył oczy, zaniepokojony. Zobaczył rękę brata sunącą po odsłoniętym ciele... Zagłębiającą się pod obcisłe, czarne majtki. Bardzo chciał odwrócić wzrok, a jednak nie mógł, zbyt zauroczony widokiem.
Nawet nie zauważył kiedy jego własna dłoń wsunęła się pod koszulkę i niemal natychmiast pod bieliznę.
Chłopak westchnął niekontrolowanie, wgapiając się w coraz odważniejsze ruchy bliźniaka i prężąc się delikatnie na łóżku.
Zagryzł wargę do krwi, gdy przyśpieszył ruchy ręki, równając je z tymi wykonywanymi przez Sihiego. dnia Pon 0:46, 01 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Siha jęczał cicho w poduszkę, unosząc biodra i przyspieszając ruchy ręką. Wydawało mu się, że słyszy głos brata, więc otworzył oczy i zamroczonym przyjemnością wzrokiem spojrzał w stronę jego łóżka. Z jego ust wyrwał się kolejny cichy jęk, gdy zauważył spojrzenie brata. Zwilżył wargi językiem.
Patrzył mu w oczy, masturbując się niemal boleśnie i błagając w myślach, by Aisha przyszedł do niego do łóżka i pozwolił się dotknąć. Jęknął ponownie, nie spuszczając z niego wzroku i wyobrażając sobie uczucie skóry przy skórze, przyspieszonego oddechu brata na swoich ustach, jego dłoni na ciele młodszego, jego języka w ustach... Wyobrażenie było tak wyraziste, że niemal czuł smak śliny bliźniaka. Jęknął cicho, aż wierzgając odrobinę biodrami.
Aisha patrzył na brata świecącymi oczami, podniecony niesamowicie i równocześnie przerażony. Nie wiedział czemu jego bliźniak patrzył się prosto na niego, bo przecież wyraźnie widział wpatrzone w siebie ślepia. Jego goły, zdecydowanie za bardzo apetyczny tyłek wyprężony był w kierunku sufitu, jakby tylko czekał, aż ktoś się nim zajmie.
Aisha zacisnął powieki i rękę jednocześnie. Opamiętaj się! Musisz to zrobić! Mężczyzna w błyskawicznym tempie obrócił się tyłem do bliźniaka i przycisnął obie dłonie do klatki piersiowej. Opamiętał się.
Jego ciało drżało jednak nadal, nie tyle z powodu podniecenia, co zwykłej paniki. Bał się, bo wiedział jak niewiele mu brakowało by wstać do brata i zająć się nim porządnie.
Aisha skulił się odrobinę i schłodził pościel, by jak najszybciej wrócić do normalnego stanu. Wyciszył również swoją połowę pokoju by nie musieć słyszeć ciągłych westchnień Sihy.
Tej nocy nie zasnął, targany wyrzutami sumienia.
Zagryzł wargę, przymykając oczy i jęcząc cicho. W jego myślach Aisha właśnie ustawiał się za nim, by zaraz wbić się w jego ciało mocno. Wyobrażenie było tak wyraźne, że chłopak krzyknął przytłumionym głosem, plamiąc ręce i prześcieradło spermą.
Opadł na łóżko, oddychając ciężko. Zwilżył wargi i otworzył oczy, patrząc na plecy brata. Westchnął ze zrezygnowaniem i wstał, idąc do łazienki tak jak leżał. Przemył się szybko i wrócił do łóżka, z którego ściągnął prześcieradło. Położył się, patrząc w sufit pusto. Brat i tak go odtrącał, a po tym, co teraz zrobił...
Westchnął cicho, układając się na boku i kuląc.
Aisha pewnie się go brzydzi... Bo przecież dał mu dość jasny sygnał, prawda? Z drugiej strony, on przecież tylko kochał swojego bliźniaka. Odrobinę "za mocno" jak na brata, ale kochał!
Wczesnym rankiem "oporządził" się szybko i wymknął z pokoju, bojąc się spojrzeć na brata. Bał się, co zobaczy w jego oczach.
*** Około 2 miesięcy później ***
Siha wtoczył się do pokoju, opierając na ramieniu brata i śmiejąc się cicho. Któryś z jego znajomych poszedł po Aishę, gdy chłopak lekko przesadził z alkoholem. Uwiesił się na nim, patrząc na niego świecącymi oczami.
- Ai... Ai, kochanie - zamruczał, przysuwając usta do ucha brata i muskając wargami jego skórę. - Kocham cię, Ai...
Zachwiał się lekko, mocniej zaciskając palce na ciele "starszego". Zaśmiał się nagle.
- A wiesz... Gadałem z Irio o seksie... I właściwie... - mówił mruczącym tonem do ucha brata. - Właściwie, chciałbym, byś był moim pierwszym. Chociaż nie. Chciałbym, żebyś był moim pierwszym i jedynym. Żebyś pierwszy mnie miał, pierwszy mnie pieprzył...
Zawiesił się na chwilę, całując jego skórę tuż za uchem z rozmarzonym uśmiechem.
- Żebyś mnie dotykał i całował i pieprzył i pozwolił mi ssać twojego fiuta... dnia Sob 17:49, 03 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
To był drugi raz kiedy Siha był tak pijany i zaczynał wygadywać takie rzeczy. Pewnie nie zdawał sobie sprawy jakie trudne było to do Aishy. Trzymanie emocji na wodzy, pokorne słuchanie i brak reakcji. Tym razem starszy ledwo dawał radę. Jego spragniony brata penis rósł z każdym wypowiedzianym przez bliźniaka słowem, ręce zaciskały się na jego ramionach coraz mocniej. Mężczyzna był podniecony i wściekły zarazem.
Siha upił się w towarzystwie, kto wie jakie rzeczy przyszły mu wtedy do głowy, co powiedział swoim znajomym. Jeśli całe to ich przywiązanie wyszłoby na jaw, ludzie nie zawahaliby się przez wrzuceniem ich obu na stos, a już szczególnie tego, który o tym opowiada.
- Zamknij się, Siha - warknął starszy, starając się podejść do posłania brata. Już kilka lat temu postanowił nie oczyszczać jego krwi z alkoholu, by ten przyzwyczaił się do życia bez pomocy.
Aisha złapał bliźniaka w pasie i rzucił go na łóżko, uważając, by nic mu się przy tym nie stało.
Siha złapał się jego koszuli, ciągnąc brata na siebie. Jęknął głośno, gdy poczuł na sobie ciało bliźniaka i rozsunął grzecznie nóżki, by mieć go między nimi.
- Dlaczego, Ai? Kocham cię. Chcę ci się oddać. Chcę się z tobą pieprzyć, chcę twojego fiuta w swoim tyłku, w swoich ustach... Chcę ssać ci go i lizać, chcę żebyś mnie dotykał, żebyś pieprzył mnie najpierw palcami, a potem swoim fiutem... Chcę cię całować... - mruczał mu do ucha, obejmując go rękoma i dłońmi błądząc po osłoniętych koszulą plecach. Alkohol i bliskość brata, szczególnie w takiej pozycji, nie pozwalały mu na racjonalne myślenie.
Gdyby był trzeźwy i miał okazję, na pewno określił by swoje uczucia w bardziej subtelny, romantyczny sposób. Ale teraz nie miał siły na takie gadanie, dlatego z jego ust raz po raz padały sprośne i wulgarne opisy tego, co chciałby, by Aisha z nim zrobił.
Aisha upadł na brata, krzycząc cicho. Nie spodziewał się, że ten będzie miał tyle siły, by złapał jego koszulę i pociągnąć go za sobą. Zatrzymał się, czując krocze młodszego tuż przy swoim wzwodzie, jego ręce na rozgrzanych plecach i ten głos... Niemal bolesne prośby, które wbijały się przez ucho i rozchodziły po całym ciele w postaci intensywnych dreszczy. Mężczyzna warknął pod nosem, wściekły. Nie był zabawką brata, nie był marionetką którą ten mógłby się bawić kiedy tylko zechce, czemu to on miał być tym odpowiedzialnym skoro urodzili się tego samego dnia?!
- Zamknij się - powtórzył nieprzyjemnie, dopychając biodra Sihy do materaca swoimi własnymi. Chciał go po prostu uciszyć!
Obniżył głowę i wbił się agresywnie w wargi młodszego, smakując ich ze zniecierpliwieniem. Skoro Siha tak bardzo chciał tego wszystkiego, to czemu jego kochany braciszek miałby mu tego nie dać?
Znów jęknął, gdy poczuł ruch bioder brata. Otarł się o niego, zaciskając jedną dłoń na jego koszuli, a drugą wsuwając mu we włosy. Razem z dotykiem ust brat na jego, poczuł gwałtowne uderzenie gorąca. Rozsunął wargi, chętnie poddając się poczynaniom brata. Przymknął oczy, mrucząc w jego usta i trącając językiem jego język. Próbował poruszyć biodrami, by otrzeć się o bliźniaka stymulująco, zaciskając mocniej palce na jego włosach. Miał zaróżowione policzki, zamglony wzrok, a pożądanie skutecznie "postawiło do pionu" jego męskość, uwypuklając jego spodnie w kroczu. Był rozgrzany, podniecony i oddychał szybko, a w głowie kręciło mu się lekko. Liczył się jednak tylko Aisha, jego braciszek, jego miłość, będący na nim.
Aisha całował brata mocno, równocześnie sięgając dłońmi do jego spodni i starając się odpiąć je jak najszybciej. Nie analizował tego co się dzieje, nie myślał co robi, nie myślał nawet o tym, by bratu było dobrze. Po prostu chciał go w końcu posiąść, chciał mieć wreszcie mężczyznę którego pragnął całe życie.
Odsunął się na chwilę od jego twarzy i spojrzał na niego, gdy zszarpywał mu niedbale spodnie.
Aisha kochał twarz bliźniaka. Kochał w niej każde skrzywienie, każde zagłębienie, dosłownie wszystko. Ale w tamtej chwili nie mógł na nią patrzeć.
Złapał Sihę w biodrach i obrócił go na brzuch, by nie musieć oglądać jego rysów. Tak było po prostu łatwiej.
Podniósł się na klęczki, szybko zdejmując spodnie i bieliznę na tyle, by odsłaniały krocze. To samo zrobił z ciuchami brata. Zszarpnął je z niego, nie przejmując się nawet zapiętym paskiem. Bogowie, te koronkowe majtki... Siha sam był sobie winien. W końcu to on prowokował wszystkich dookoła.
Mag wsadził ręce pod biodra młodszego i uniósł je do góry szybko i bez delikatności. Równocześnie zajął się pieszczeniem jego penisa. Wyciągnął drugą rękę i zakrył dokładnie usta bliźniaka, by ten nie mógł zaprotestować. Podskórnie wiedział, że gdyby usłyszał proszący głos Sihy, wycofałby się. A nie chciał tego robić.
Zostawił w spokoju męskość białowłosego i ułożył dłoń na jego wypiętych pośladkach. Nigdy nie robił z nikim takich rzeczy, jednak wiedział co i jak wyglądało. Uczniowie naprawdę głośno o wszystkim rozmawiali.
Mężczyzna wcisnął w tyłek Sihy od razu dwa palce, równocześnie liżąc go po karku.
Krzyknął zduszonym głosem, wypinając pośladki w stronę brata. Czuł ból, ale mniejszy niż ten, jaki by odczuwał, gdy byłby trzeźwy. Zacisnął palce na kołdrze, trzymając dłonie na wysokości głowy, rozsunięte lekko. Przesunął językiem po palcach, które zasłaniały usta.
Palce w jego tyłku były dość niekomfortowe i bolesne, szczególnie bez nawilżenia, ale świadomość, że to palce Aishy, że to Aisha liże go po karku, że to właśnie jego brat zaraz go przeleci... To wszystko podsycało jego podniecenie, sprawiając, że chętne poruszał biodrami, poddając się woli bliźniaka.
Aisha poruszał w nim palcami, gryząc jego kark i znacząc jego ciało. Wreszcie mógł poczuć ten zapach, wreszcie nadeszła ta chwila, na którą mężczyzna czekał. Miał w swoich ramionach tego, którego kochał, którego pożądał bez opamiętania. To nie był Siha, to nie był jego bliźniak, jego brat. To był po prostu ten, w którego tyłku Aisha pragnął się zagłębić.
Mężczyzna cierpliwość stracił dość szybko, czując niemal bolesne podniecenie między nogami i palące gorąco pomiędzy ciałami jego i kochanka. Wyjął palce z młodszego, by zaraz odchylić jeden z pośladków i przesunąć główką penisa po gorącym rowku. Odrzucił głowę na kark i napiął kręgosłup. Wepchnął palce do ust chłopaka i wbił w niego całego penisa, aż po nasadę. Sapnął głośno, z rozkoszy niemal nie dochodząc już przy pierwszym ruchu. Zacisnął jednak zęby i cofnął biodra, by po chwili znów zagłębić się w niezwykle ciasnym wnętrzu młodszego.
Już po chwili rżnął go mocno, ledwo powstrzymując się od głośnych krzyków.
Krzyknął, zaciskając oczy. Bolało, tak mocno, że w pierwszym odruchu uciekł biodrami. Już po chwili jednak znów nadstawiał się chętnie bratu, kochankowi, jęcząc cicho i ssąc jego palce.
Uniósł się na kolana, podpierając przedramionami o kołdrę i poruszając się do rytmu bioder brata.
Wzdychał i jęczał bezwstydnie, sięgając jedną ręką między swoje nogi i zaciskając dłoń na swoim członku. Pieścił się gwałtownie, jednocześnie przesuwając językiem po palcach chłopaka i wypinając tyłek w jego stronę, niczym spragniona rżnięcia dziewka.
W jego ruchach nie było ni krzty delikatności, w umyśle jedynie żądza i podniecenie. Aisha nie myślał zupełnie co robi, nie docierały do niego nawet jęki chłopaka, po prostu rżnął jego tyłek mocno i bez opamiętania.
Mimo, że do tej pory całe jego życie polegało na ochronie Sihy, teraz się to nie liczyło. Prawdopodobnie nawet, jeżeli poczułby krew, nawet, jeżeli bliźniak wrzeszczałby z bólu, Aisha nie zatrzymałby się.
Poruszał zaciśniętą dłonią po wyprężonym penisie brata. Za mocno? Za szybko? Nieważne, dla maga nie liczyło się nic prócz podniecenia pełzającego po karku, kręgosłupie, pośladkach i wreszcie po penisie.
Siha nie kontrolował własnych jęków i krzyków przyjemności, wypychając biodra w stronę brata. Alkohol i adrenalina mieszały się z jego krwią, sprawiając, że ignorował zupełnie ból.
- Ai... Aisha!... - krzyknął, zaciskając mocno palce na kołdrze i wyginając ciało w ostry łuk, gdy doszedł gwałtownie na dłoń brata.
Opadł przodem ciała na łóżko, nadal pojękując pod "starszym" i chętnie nadstawiając tyłek. Czuł przyjemne ciepło i pulsowanie, a ruch w jego tyłku w dalszym ciągu - mimo orgazmu - sprawiało mu przyjemność.
Aisha trzymał mocno biodra młodszego w górze i wbijał się w niego jeszcze kilka chwil, by w końcu dojść obficie i głęboko w jego tyłku. Było mu za dobrze by się powstrzymać z resztą był to jego pierwszy raz, więc trudno by mu było wytrzymać dłużej.
Opadł na ciało brata całkowicie wykończony. Oddychał niespokojnie, łapczywie czerpiąc powietrze.
Siha zamruczał cicho, zamykając oczy i układając się na łóżku. Leniwie uniósł jedną ręką, sięgając do tyłu i drapiąc leciutko brata za uchem.
- Kocham cię, Aisha - mruknął, odnajdując zaraz dłonią dłoń kochanka i zaciskając na niej palce. Zasnął, zamroczony seksem i alkoholem.
Niemal odruchowo oddał uścisk i powiercił się chwilę, by w końcu ułożyć się wygodnie na ciele brata i zasnąć.
***
Chłopak otworzył oczy, lekko zdezorientowany i zadrżał, czując chłód na ciele. Popatrzył na ciało bliźniaka i zamarł, dopiero teraz zdając sobie sprawę co zrobił. Powieki rozwarły się w szoku, a on wyskoczył z łóżka, niemal jak oparzony. Wpatrywał się w śpiące ciało Sihy i wstrzymał oddech.
Niemożliwe... Przecież nie mógłbym...
Gwałtownie zasłonił usta ręką, czując odruch wymiotny i pognał do łazienki. Za chwilę wymiotował wodnistą substancją o żółtym kolorze, a jego łzy smętnie skapywały do toalety.
Mruknął, poruszając się i jęknął cicho, czując ból w tylnych rejonach ciała. Uniósł głowę i otworzył, przypominając sobie powoli, co zaszło w nocy. Uśmiechnął się, jednak ten wyraz nie został długo na jego twarzy. Był w łóżku sam, przykryty, czysty i ubrany w luźne ciuchy do spania.
Opadł ponownie głową na poduszkę. Był pewny, że to się stało!
***
- Ai... Aisha! - jęknął, wyginając kręgosłup i schylając głowę. Zamknął oczy, gdy poczuł, jak Aisha naciska na jego głowę, wtulając jego twarz w poduszkę, by stłumić głos bliźniaka. Klęczał na łóżku, schylając górną część ciała, a tyłek unosząc i wypinając się chętnie. Poruszał się w rytm ruchów starszego, który rżnął go mocno.
Jakieś pięć... może sześć... miesięcy temu przespali się ze sobą pierwszy raz, po kilku tygodniach ponownie. Teraz robili to niemal regularnie, trzy, czasem cztery razy w tygodniu.
Zawsze od tyłu, zawsze "po cichu".
Czasem zdarzało się, że ciemnowłosy "pozwalał" mu na zrobienie laski, ale potem i tak odwracał go na brzuch i zabierał się do rzeczy. Po za seksem Aisha stał się dla niego jeszcze bardziej zimny i oschły, niż wcześniej. Nie odpowiadał na próby rozmów, nie dawał sprowokować się do kłótni. Siha zastanawiał się, czy gdyby nie seks, brat nie wystąpiłby o oddzielny pokój.
Niemal krzyknął w poduszkę, czując przyjemność i podniecenie. Zacisnął palce na kołdrze, chłonąc te chwile bliskości. Dobrze wiedział, co się stanie, gdy skończą - Aisha wstanie, odsunie się i bez słowa pójdzie do łazienki, by potem udawać, że jego bliźniak nie istnieje.
Ale nie, teraz Siha nie chciał o tym myśleć, ani o uczuciu samotności i frustracji i bólu... Nie. Teraz liczył się tylko fiut Aishy w jego tyłku i jego własna erekcja, boleśnie domagająca się uwagi. dnia Pią 1:09, 14 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Aisha nie bardzo umiał wytłumaczyć tę sytuację. Właściwie nie starał się nawet, nie analizował swojego zachowania. Siha był od rana, wciąż równie niezdarny, pakujący się w kłopoty, z których Ai niepostrzeżenie go wyciągał. Siha był po południu, stale potrzebujący uwagi. Starszy starał się ograniczać ingerowanie w jego życie, usamodzielnić go, choć było to może zbyt gwałtowne dla bliźniaka.
Sihy nie było wieczorem. Był jedynie chłopak, którego Aisha pragnął całe życie. To pragnienie było tak silne, że rzadko kiedy udawało mu się powstrzymać. Rzadko kiedy rozsądek rozjaśniał mu umysł. W nocy, gdy znikał w łazience, pojawiały się wyrzuty sumienia. Ale było za każdym razem zbyt późno.
~~~
Aisha pchnął jego głowę, by ten zamilkł i przyśpieszył swe ruchy, chcąc skończyć jak najwcześniej. Nie mógł tego znieść. Narastającego podniecenia, zbliżającego się spełnienia razem z nadchodzącymi wyrzutami sumienia. Niszczył go. Niszczył stworzenie, którego życie chronił od zawsze i za które bez najmniejszego zawahania oddałby swoje.
Zatrzymał się nagle, patrząc w ścianę przed sobą i przełknął ślinę. To nie Siha, to nie Siha... To nie jest przecież Siha!
Złapał chłopaka za biodra, poprawiając się na prześcieradle i począł wbijać się w niego z nową mocą. Zacisnął oczy.
Teraz, gdy robił "to" niemal regularnie, wytrzymywał dużo dłużej, co nie było w jego przypadku zbyt dobre. Tym razem wystarczyło jednak, by niechciany obraz twarzy Sihy mignął mu przed oczami, by doszedł gwałtownie w tyłku kolesia, którego pieprzył. Zszedł prędko z łóżka i jak zwykle zniknął w łazience, zostawiając niespełnionego chłopaka na łóżku.
Opadł z cichym jękiem na łóżko, czując jak drżące nogi po prostu mu się "rozjeżdżają", gdy kochanek go puścił. Szybko sięgnął ręką do swojego krocza, unosząc z wysiłkiem biodra i masturbując się. Mocne i gwałtowne, bolesne wręcz, ruchy w końcu przyniosły mu ukojenie, znaczące spermą jego palce. Odsunął rękę, by zaraz opaść bezwładnie na łóżko, wtulając twarz w poduszkę i zaciskając palce na pościeli. Zamknął oczy, zagryzając mocno dolną wargę i walcząc z ogarniającymi go emocjami.
Znowu.
Ba, tym razem nawet nie poczekał, aż Siha dojdzie. Uniósł się, w nagłym przypływie złości rzucając małą poduszką w drzwi łazienki. Oparł się na łokciach, czystą ręką przeczesując włosy opadające mu na twarz. Sięgnął do szafeczki nocnej, wycierając brudną rękę o prześcieradło i wyciągnął paczkę papierosów. Wyciągnął jednego, z jękiem unosząc się bardziej i odpalając go od na wpół wypalonej świeczki, stojącej na szafeczce. Opadł z powrotem na łóżko, zaciągając się mocno.
Kiedyś był szczęśliwy z każdego ochłapu zainteresowania od brata. Potem wmawiał sobie, że za jakiś czas to minie, że znowu będą blisko, a właściwie jeszcze bliżej niż wcześniej.
Teraz starał się tylko odpędzać od siebie uczucie bycia dziwką Aishy, ale wracało ono za każdym razem, gdy ten znikał w łazience. Jakby chciał powiedzieć "spuściłem się, więc możesz już zniknąć".
I Siha znikał, powoli, sukcesywnie budował w okół siebie mur, zza który wpuszczał tylko bliźniaka... By po każdej jego wizycie poprawiać ubytki w owym murze. Nadal miał znajomych, nadal spotykał się z innymi, ale czuli oni zmianę w chłopaku.
Zaśmiał się gorzko pod nosem, paląc i leżąc na łóżku tak, jak zostawił go kochanek. Na brzuchu, z rozsuniętymi, naznaczonymi spermą udami.
Nie miał pojęcia, jak długo jeszcze wytrzyma w tym... układzie między nimi.
Dwa miesiące później.
Stosunek Aishy do brata się nie zmienił. Chłopak nie był bardziej nieprzyjemny, ale również jego zachowanie nie poprawiło się. Kochał bliźniaka równie mocno, chciał jednak, by ten się usamodzielnił. Trudno mu było jednak stracić go z oczu na więcej, niż wymagała tego pojedyncza lekcja. Dlatego po każdej z nich obserwował Aishę, najczęściej stojąc w którymś z rogów korytarza. Zauważył zmianę w młodszym. Mniej się uśmiechał, na mniej bodźców reagował chichotem. Ale Aisha nie mógł nic zrobić.
Jego stosunek do nocnego Sihy również się nie zmienił. Zupełnie, jakby rzeczywiście wypierał istnienie brata każdego wieczoru. Jedynie nocami, gdy większość czasu spędzał pod prysznicem, powracała do niego świadomość tego, co zrobił.
***
Aisha jak zwykle wyszedł pierwszy z klasy, dosłownie kilkanaście setnych przed końcem lekcji i udał się na koniec korytarza, gdzie swoje zajęcia kończył Siha. Dotarł pod drzwi akurat wtedy, gdy uczniowie zaczęli wyłaniać się z sali.
Zwyczajowo już odłożył torbę pod nogi i oparł się plecami o ścianę, wpychając dłonie do kieszeni puchatej bluzy.
Zdziwił się, widząc znajomych brata, lecz bez niego samego.
- Hej, Aisha - do chłopaka jak zwykle podeszła jakaś dziewczyna, jednak starszy zupełnie ją zignorował, szukając w tłumie wychodzących dzieciaków swojego brata. - Czemu Siha opuścił lekcję?
Brunet zerknął na nią szybko i zmarszczył brwi. Jego serce przyśpieszyło odrobinę. Nigdy dotąd nie było tak, by Aisha nie wiedział gdzie dokładnie jest jego bliźniak.
- Jak to? - zapytał z nieprzyjemnym wyrazem twarzy.
- No... Nie było go. - Dziewczyna zestresowała się trochę, uśmiech zszedł jej z twarzy. Przyzwyczaiła się do tego, że Aisha najczęściej słuchał jej jedynie z przymusu, jednak nigdy nie pokazał tak wyraźnej niechęci.
Brunet złapał w dłoń pasek od torby i wszedł do klasy swojego brata, gdzie była już tylko jedna z nauczycielek. Chłopak podszedł do niej i złapał za ramię, obracając w swoją stronę zdecydowanie mało przyjemnie.
- Gdzie jest Siha? - zapytał, a kobieta wyrwała mu się ze zdziwionym okrzykiem i otrzepała swoją skórzaną kurtkę.
- Aisha, zachowaj szacunek jak do mnie mówisz - powiedziała, łapiąc w dłonie swoją teczkę. Chłopak nie wyglądał jednak na kogoś kto by odpuścił. Westchnęła. - Nie było go dzisiaj, wyszedł bez słowa po pierwszej historii.
Aisha chwilę wpatrywał się w nią obojętnie. Zaraz jednak odepchnął się od jej biurka i wyszedł bez słowa z sali, poprawiając na ramieniu czarną torbę.
***
Aisha szukał go wszędzie. We wspólnym pokoju, u pielęgniarki, u dyrektora i na salach gimnastycznych. Nie ominął nawet dormitoriów. Nawet, jeżeli innym uczniom jego zachowanie mogło zdawać się dziwne, on nie dbał o to. Z resztą i tak od dłuższego czasu wszyscy traktowali go z dystansem. Nic dziwnego, skoro unikał towarzystwa, a na jakiekolwiek próby nawiązania kontaktu odpowiadał jedynie półsłówkami.
Aktualnie siedział na schodach do szkoły i ściskał głowę lodowatymi dłońmi. Panikował.
Sihy nie było dosłownie NIGDZIE, chłopak starał się zmusić kogokolwiek do powiedzenia czegokolwiek, jednak zdawało się, że nikt naprawdę nic nie wie.
Mówił do brata w myślach, przecież wiele razy słyszał o czymś takim, jak więź bliźniacza, z resztą musiał być jakiś sposób na odnalezienie go.
Wstał z zimnego bruku i ruszył w stronę ogrodów. Zaczynało robić się ciemno, a on nie miał pojęcia gdzie jest jego kochany bliźniak.
Od kilkunastu lat zaledwie parę razy spuścił go z oczu, a teraz nie miał nawet pojęcia, gdzie bliźniak się znajduje. Opatulił się szczelnie bluzą i szedł przed siebie, rozglądając się dookoła z niepokojem. Starał się wychwycić w powietrzu choć najmniejszy ślad jego zapachu.
Westchnął cicho, opierając czoło o zimną szybę w okienku powozu. Na przeciwko niego leżała torba, podobna do jego szkolnej, ale dużo większa. Patrzył zamyślonym wzrokiem na krajobraz.
Nie wiedział, co go napadło, ale gdy wstał dziś rano, z nadal obolałym tyłkiem i zupełnie obojętnym Aishą w łóżku obok, stwierdził, że dłużej nie wytrzyma. Nie chciał być tylko "miejscem do spustu", nawet dla chłopaka, którego kochał. Brakowało mu ich przekomarzanek, tulenia się, włażenia do łóżka... Zwykłej rozmowy.
Więc obudził się rano, popatrzył na brata i stwierdził - dość. Potrzebował chwili, złapać oddech i przemyśleć spokojnie wszystko. Chciał być z Aishą, chciał uprawiać z nim seks, ale nie tak! Poszedł na lekcje, cały czas zastanawiając się, co robić. Aż w końcu, na historii dostał olśnienia - dom rodzinny. Pojedzie tam, odpocznie i w ogóle... Wstał w środku lekcji, wyszedł bez słowa i poszedł do pokoju. Spakował się szybko, zabrał swoje pieniądze i wyszedł jak najszybciej z budynku szkoły. Przez chwilę wahał się, czy nie napisać notatki bratu, ale... W końcu i tak Aisha nie zwraca na niego uwagi, po za chwilami, gdy chce go przerżnąć!
I tak wylądował w powozie, coraz bliżej rodzinnego domu, coraz dalej od Aishy i coraz bardziej zagubiony w tym całym bajzlu, który miał w myślach.
***
- Niespodzianka - wyszczerzył się złośliwie do Hideyoshiego, kiedy ten otworzył drzwi. Poprawił torbę na ramieniu, przestępując z nogi na nogę i stukając lekko obcasami w werandę.
- Nie wpuścisz syna do domu? - zapytał, zakładając biały kosmyk włosów za ucho. Potrzebował łóżka i dużo spokoju.
Aisha dwa razy obszedł dookoła budynek szkoły. Przeszedł przez park, bieżnię, wszystkie place treningowe i wybieg dla koni. Sihy nie było nigdzie, nawet śladu jego zapachu. Chłopak wiedział już jednak dlaczego. Szafa jego brata była opróżniona, torby nie było. Wyjechał, wyjechał gdzieś, a Aisha nie miał nawet pojęcia w którym kierunku się udał.
Siedział na łóżku brata i ściskał jego prześcieradło, starając się zwalczyć narastającą z minuty na minutę panikę. Tylko jedno miejsce przychodziło mu na myśl- dom rodzinny. Był on jednak bardzo oddalony, Aisha bał się, że wyjedzie, a w tym czasie Siha postanowi wrócić.
Nie wiedział co robić, jedyne, czego był pewien to to, że więź z bratem jest tak silna, że rozstanie z nim fizycznie go bolało.
Hideyoshi ziewnął leniwie, idąc w kierunku drzwi powolnym krokiem. Miał na sobie jedynie bieliznę I rozpiętą, pogniecioną koszulę. Nie był już tak młody, jak kiedyś, a jednak nadal przyjemnie było na niego patrzeć.
Otworzył drzwi i sapnął z zaskoczenia, widząc jednego ze swoich synów. Otworzył szerzej drzwi i wpuścił go do środka, uśmiechając się pod nosem w codzienny dla siebie, nieprzyjemny sposób. Oparł się barkiem o ścianę.
- Hej, Siha, co to się stało, że sam sobie nosisz torbę...? - zakpił, wyciągając jednak rękę i burząc fryzurę chłopaka. Gdyby ktoś dobrze go znał, wiedziałby, że jest to niezwykle czuły gest, jak na niego. - Aisha jest niepoważny, przecież możesz nadwyrężyć ramię.
Odkąd pamiętał, niezwykle bawiły go relacje jego synów. Zupełnie jakby obaj byli ułomni i musieli robić wszystko razem, by cokolwiek się im udało. Uważał, że Aisha zdecydowanie ma problemy ze sobą, nie raz był świadkiem, jak fukał na Rosiera, gdy ten chciał skarcić Sihę. Z resztą w stosunku do Ory nie był inny. Dlatego między innymi mężczyźni wysłali synów do szkoły. Jak widać- pomogło, skoro Ai puścił swojego bliźniaka samego w tak długą drogę.
Prychnął cicho, unosząc rękę i poprawiając białe kosmyki. Pokazał ojcu język, zrzucając torbę na podłogę i od razu patrząc w lustro, co by znowu doprowadzić fryzurę do ładu.
- I pewnie tak się stało! - odparł, udając, że się skarży. Uśmiechnął się kątem ust, ale jakoś tak smutnawo. - A Ai pewnie nawet znad swoich książeczek czy co on tam przegląda nie zauważył, że mnie nie ma. A przynajmniej "jeszcze" nie zauważył - dodał, czując pewne rozżalenie.
Wyprostował się i spojrzał na ojca, uśmiechając się złośliwie.
- Przeszkodziłem w czymś czy dzisiaj nie miałeś szczęścia? - zapytał słodko, zdejmując płaszczyk i odwieszając go na wieszak. Musiał przyznać, że zgłodniał.
Gdzieś z tyłu głowy czuł... niepokój. Dziwne wrażenie, jakby ktoś - Aisha - go usilnie wołał i szukał. Schylił się po torbę, jednocześnie mentalnie chwytając tą "więź" i przekazując prostą wiadomość - jestem w bezpiecznym miejscu. Nie był jednak pewny, czy cokolwiek to dało i czy nie był to po prostu jego wymysł.
Hideyoshi zapiął guziki koszuli, przyglądając się synowi w zamyśleniu. Widział, że chłopak nie ma najlepszego humoru, nie był więc aż tak bezduszny by utrzymywać sarkastyczny ton.
- Rosiera nie ma chwilowo - odpowiedział. - A ty nie mów takich rzeczy, dobrze wiesz, że Ai prędzej umrze niż pozwoli ci gdzieś jechać bez jego wiedzy. Pokłóciliście się?
Wziął torbę Sihy i udał się wgłąb domu, by usiąść z synem i spokojnie porozmawiać. Na stole w salonie stał półmisek z pieczonym kurczakiem i jakaś sałatka.
- Właśnie jem obiad, jeśli chcesz, weź sobie talerz z kuchni. - Hide usiadł przy stole, wcześniej odkładając bagaż syna obok kanapy.
Wywrócił oczami, idąc jednak za ojcem. Chętnie skorzystał z propozycji przyłączenia się do posiłku, już po chwili nakładając sobie porcję na przyniesiony talerz.
- Praca? - zapytał odnośnie drugiego ojca, nabijając na widelec kawałek kurczaka. Milczał przez chwilę, jedząc.
- Co do kłócenia się z Aishą... Chciałbym się z nim pokłócić, naprawdę. Ale on stwierdził, że musimy zachować dystans, że zbyt swobodnie się zachowuję w stosunku do niego publicznie... Co to znacz "zbyt swobodnie"? Jest moim bratem, do cholery jasnej, dlaczego mam siadać metr od niego albo nie łapać go za rękę, jak coś mówię? - zdenerwował się nagle, marszcząc brwi i ze złością wbijając widelec w pomidora. - A wszystko przez głupią cipę, która mu nagadała, że nasze zachowanie jest "chore". Głupia pinda, nie mogła się dobrać do rozporka Aishy przeze mnie i palnęła, idiotka. Głupia krowa - prychnął, grzebiąc widelcem w sałatce. To był tylko maleńki skrawek całego problemu, ten "dystans". Ale przecież nie powie Hide, co go naprawdę gryzie. Jakby miał? "Bo widzisz, tato, ja i Aisha ze sobą sypiamy, ale on mnie traktuje jak ujście jego frustracji seksualnej i już mnie to męczy, więc przyjechałem, by to wszystko przemyśleć, bo go kocham i chcę mu dawać dupy dalej, ale nie w takim układzie"? Hideyoshi zabiłby go na miejscu. Albo spojrzeniem albo śmiechem, po ojcu nic nie wiadomo. A potem...
Potem wywołał by armagedon.
Hide jadł spokojnie swoją porcję, powoli przeżuwając jedzenie. Przytaknął jedynie na pierwsze pytanie chłopaka, więcej się już nie odzywając. O ile z Sihą jako tako się rozumiał, tak zupełnie nie "ogarniał" zachowania Aishy. Dlatego między innymi nie wiedział co mu doradzić. Mruknął, dając mu znać, że przyswoił to, co chłopak do niego mówił.
- Możesz zająć gościnny pokój na górze - powiedział. - A Aishą się nie przejmuj, czasem musicie się trochę pożreć... Postaw się na jego miejscu, znając go, wszystko robi dla twojego dobra.
Siha prychnął wściekle, nabijając na sztuciec kolejny kawałek pomidora.
- Oczywiście. Szkoda tylko, że nie zapytał mnie, czy to jest w porządku z mojego punktu widzenia. Nie może wiecznie decydować sam! - pokręcił głową, bawiąc się sałatką.
- I dla mojego dobra traktuje mnie jak... - urwał, stukając widelcem w talerz. - Po prostu to nie w porządku. Ale co spróbuję z nim rozmawiać to warczy, prycha, fuka i ucina temat.
Zjadł w końcu zmaltretowany kawałek pomidora, uspokajając się trochę. Dalszy posiłek przebiegł w milszej atmosferze, w czasie rozmowy o neutralnych tematach.
Jaki czas później leżał w sporym łóżku, w pokoju gościnnym. Otworzył usta, aby poprosić brata, by wysuszył jego włosy, bo mu zimno, ale przypomniał sobie, że jest w pokoju sam. Po raz pierwszy od bardzo dawna miał spać sam w pokoju. Prychnął, skulając się nadal w samym ręczniku na kołdrze i zamykając oczy.
Aisha siedział na swoim posłaniu, obejmując ramionami kolana i wpatrywał się nieobecnym wzrokiem w puste łóżko naprzeciwko. Nie mógł się uspokoić, rozdzielenie z bratem wpłynęło na niego niemal katastrofalnie, pustka, jaką czuł, była nie do opisania i Aisha obawiał się, że jest za słaby by cokolwiek zrobić. Postanowił poczekać do rana w nadziei, że Siha wróci, a jeśli ten nie zrobiłby tego, brunet postanowił, że wsiada do pierwszego powozu i jedzie do domu.
Trudno mu było podjąć jakąkolwiek decyzje, do tej pory wiedział co zrobić, by Siha był bezpieczny.
Ai zacisnął szczęki i zerwał się z łóżka, już po chwili obchodząc kolejny raz dormitoria. Kilka godzin temu wydawało mu się, że czuje kontakt z bratem, a jednak połączenie szybko zanikło. Sam nie wiedział czy nie pada mu już przypadkiem na mózg.