Czy Buffy kiedykolwiek przeskoczyła rekina?
onlyifyouwant
Właśnie, w środowisku sympatyków serialu, od czasu zakończenia jego emisji toczą się spory o to czy seria przeskoczyła rekina tj. czy osiągnęła punkt, w którym stała się tak śmieszna, niewiarygodna i nieudolna, że nie sposób było już traktować ją w żadne sposób poważnie. Wielu uważa, iż Buffy hycnęła przez żarłacza , gdzieś w sezonie 6 - niedługo po tym jak tytułowa bohaterka została wskrzeszona. Jakkolwiek można z tą opinią polemizować, warto się z nią zaznajomić. Co o tym myślicie, czy autor teksty ma nieco racji, czy lubicie cały serial, od początku do końca:http://www.heropress.net/2009/09/day-buffy-jumped-shark-literally.html
Czy serial powinien skończyć się tu:
Wkradł się błąd, bo Buffy od początku wręcz nie należy traktować 'poważnie'. Jeżeli komuś przeszkadzają duże porcje absurdu, to tak naprawdę już na wysokości pierwszego sezonu będzie się wiercił w fotelu.
Zauważyłam jakiś czas temu, że to już chyba taka nasza polska uroda - zazwyczaj bardzo sobie cenimy sezon 6. W Ameryce faktycznie inaczej się to przedstawia.
Ja osobiście nigdy nie pojmę głosów za tym, że serial powinien był się zakończyć wraz z serią 5. Z wielu powodów to fatalny pomysł, ale przede wszystkim po prostu uważam 'szóstkę' za złoty sezon Buffy.
Nie. Mój ulubiony sezon to sezon piąty, przede-wszystkim ze względu na spójność, ale w sezonie szóstym i siódmym nie ma nic bardziej absurdalnego od tego co zaserwowały wcześniejsze sezony. Lubię cały serial. Jeśli chodzi o tego rekina z "Tabula Rasa", autor nie zrozumiał żartu.
Myślę, że zdecydowanie nie!! Nawet nieprawdopodobna sprawa powstania Buffy z martwych została sensownie pokazana i wytłumaczona, oraz miała swoje konsekwencję.
Poza tym, inni bohaterowie nie wracali do życia, więc ta sytuacja miała charakter zupełnie wyjątkowy. Śmierć Buffy nie była zakończeniem serialu, tylko znaczącym zwrotem akcji
Rekina przeskoczył dopiero komiks...
Zauważyłam jakiś czas temu, że to już chyba taka nasza polska uroda - zazwyczaj bardzo sobie cenimy sezon 6. W Ameryce faktycznie inaczej się to przedstawia.
pierwszy raz poczułam się wreszcie prawdziwą Polką a poważnie, czytałam kiedyś kilka artykułów atakujących sezon 6 (mój ulubiony), i jakkolwiek obiektywnie mogę zrozumieć powody niechęci do niego, to na poziomie osobistym odrzucam całe to biadolenie "że jest smutno, beznadziejnie, a Buffy nie jest sobą". chwilami jest oczywiście smutno i niemiło, ale za to bardzo ładnie pokazano dojrzewanie postaci. jedyną nieprawdopodobną rzeczą jest to nieszczęsne zmartwychwstanie, ale trudno o coś takiego mieć pretensje do serialu fantastycznego co do 7 sezonu, o, tutaj już mam więcej zastrzeżeń, ale absolutnie nie zgadzam się z opinią, ze jest on niepotrzebny.
reasumując: nie, Buffy nie przeskoczyła rekina
\jedyną nieprawdopodobną rzeczą jest to nieszczęsne zmartwychwstanie, ale trudno o coś takiego mieć pretensje do serialu fantastycznego
Dlaczego? Dla osób, które zginęły w ponadnaturalny sposób istniała furtka do powrotu. Gdyby postrzelona Tara wróciła z martwych, było by to nieszczęsne zmartwychwstanie... Albo wg jednego z możliwych scenariuszy, Buffy dostaje przed ostania apokalipsą jedno życzenie do wypowiedzenia i wybiera powrót Tary
napisałam nieszczęsne z ironią skoro tak wiele osób marudzi, że serial jest nieprawdopodobny... jak mój facet - ogladałby, ale te "nieszczęsne wampiry". śmieszy mnie to trochę, bo nie wiem w którym momencie taka na przykład moda na sukces jest bardziej prawdopodobna od buffy. poza tym, siadając do telewizora czy przed komputer, doskonale zdajemy sobie sprawę, że łykamy fikcję. grunt, by ta fikcja była dobrze przedstawiona.
Absolutnie nie. Wiadomo, że ja też jestem wielbicielką sez. szóstego (ulubiony wraz z trzecim).
Zdecydowanie Buffy przeskoczyła rekina w sez. 8 komiksowym.
jessie a Twój facet lubi w ogóle fantastykę? Bo z takiej opinii wydaje się, że nie. Mojego łatwo było wciągnąć bo jest fanatykiem fantastyki choć głównie w literaturze.
lubi, nawet bardzo, ale od każdej reguły jest wyjątek, i w jego wypadku jest to właśnie whedonverse, minus Firefly.
yyyy