Wasz ulubiony koncert Iron Maiden od 2000 r. wzwyż
onlyifyouwant
Ja mimo wszystko wybieram Flight 666 ,z początku byłem cholernie sceptycznie nastawiony do dzielenia koncertu na 16 utworów z różnych miast,ale jak posłuchałem go pamiętnej nocy na Żmigrodzkiej z Adamem,Darkiem i Stevem to zmieniłem zdanie, wspaniała rzecz ,znakomite wykonania, świetna publika głównie z południowoamerykańskich krajów i naprawdę piękny klimat.Jedyne co psuje troszkę radość słuchanai to świadomość,że będzie piekielnie trudno o to by Ironi zagrali jeszcze kiedyś live Aces High,Powerslave,Rime of the Ancient Mariner ,Wasted Years czy Moonchilda.
W tym roku w okolicach świąt ma być w sklepach oficjalny koncert z tej trasy,nie mogę się doczekać posłuchania Talismana czy When the Wild Wind Blows
Swoją drogą Talisman mógłby dożywotnio zająć miejsce Fear of the Dark w secie
No to ja polecę standardowo - Rock In Rio. Świetne show,genialna publika (wiadomo!), set klasowy, żywioł i Brus w niesamowitej formie.
P.s. Krzysiu a tak właściwie chodzi o koncertówki nagrane, czy wydane po 2000nym roku? Bo jeśli wydane, to ja oczywiście wybieram Beast Over Hammersmith
Chodzi mi właśnie o koncerty z czasów reunion ,tzn o te które są oficjalne lub przynajmiej półoficjalnie(Ullevi) nagrane.
Co do Rock in Rio to pamiętam jak miałem jeszcze moją wieże,które wkrótce całkiem spuchła, ,miała świetne nagłośnienie i pożyczyłem sobie Rock in Rio właśnie od kogoś kto chyba w miarę lubił rocka w moim liceum i naprawdę zrobiło na mnie ogromne wrażenie.
Tyle,że poza utworami z płyt z Blazem i kawałkami z BNW reszta setu to rzeczy które znajdziesz na każdej koncertówce (tak samo jest na DOTR i będzie na tej co ma wyjść) a jednak na Flight 666 czy na Ullevi sety są bardziej niespotykane
Poza tym na Flight 666 powrócili do klasycznego kamerowania ,nie ma tych skoków co 10 sekund jak na Rock in Rio i Death on the Road,które rozpraszają ...no ale rozumiem oceniamy audio więc RiR to też 10/10
oj fakt, Ullevi ma bardzo zaskakujący set
Flight 666 jest rewelacyjny do takiego zabawowego słuchania ale poprzez szaleńczą publikę,która jest maxymalnie podgłośniona nie ma tam tylu momentów do zachwycania się muzyką jak w Live after Death,Maiden England czy Rock in Rio,może poza epickim duetem z Powerslave i Moonchildem z racji cholernie ciekawego wykonania tego utworu na tej trasie
Za to już porównując tylko z nowszymi to ogląda się go zdecydowanie lepiej niż RiR czy Death on the Road,gdzie kamera jest prowadzona tak jak nienawidzę(chyba tylko gorzej kamerowane jest Live at Donington,gdzie koncert Iron Maiden traci w 100% swój mistyczny klimat)
Ja ostatnio Donington z 2007 sobie słucham, szkoda że oficjalnie nie wyszło.
Jeśli chodzi o flight...wolałbym pełny koncert, ale przy słuchaniu pojedyńczych kawałków nie ma to szczególnego znaczenia. I o ile do Live After Death mam wielki sentymet (szczególnie flight),bo to mój pierwsza koncertówka maiden, do tego w genialnym stylu coraz częściej opuszczam ją na rzecz lotu.
Death mimo ciekawego setu i świetnej scenografii niestety niedomaga, przez montaż i niedyspozycję Bruce'a. Wielka szkoda...
RiR - super dvd, wolę jednak pobawić się w oglądanie Argentyny nd YT, za kolejne kawałki z BNW.
Czuję jednak, że zeszłoroczne Santiago przebije wszystko! Trzy nowe przegenialne kawałki live (satelite...TFF, Talisman, Wild Wind), chyba najlepszy duży Eddie (i mały), no i w końcu wspomnienia (choć dla nich równie często będę nadal zaglądał na ręcznie nagrane Czechy)
Ja z kolei przed bardzo długi czas Live after Death znałem tylko z wersji audio i raczej rzadko oglądam ten koncert,bardzo rzadko.
Odwrotnie z Maiden England,tam poznawałem ten koncert od razu z wersji video
Beast over Hammersmith to tak po środku,bo ten 10 utworowy pro-shot z video ale całości na video przecież nie ma.
To też ma znaczenie mi w tym temacie chodziło pierwotnie tylko o aspekt muzyczny,co do video to dla mnie Maiden England jest poza zasięgiem,poprostu zdecydowanie najlepiej mi się ogląda ten koncert,z nowych właśnie Flight oraz ...Ullevi
Donington 2007 jest w sumie fajne,oglądałem na żywo w necie i w sumie z tego koncertu dowiedziałem się o następnej trasie więc mam sentyment
Co do RiR to na trasie Brave'a jest sporo ciekawych koncertów,ja miałem na bootlegu Chile ,dobre jest Roskilde.
do DOTR mam duży sentyment,to raczej średni koncert jest,ale właśnie moja pierwsza trasa i jednak taki rarytas jak Lord of the Flies,do tego mocarne wykonania No More Lies i Paschendale,więc w sumie ok
Znakomite koncerty są też na trasie Ed Hunter,chyba nigdy wcześniej,ani później tak ogniście nie wykonywali Clansmana,a chyba nawet na Aces High wspięli się na wyżyny...na paru koncertach z tej trasy wykonywany był Stranger,ale jakoś zrezygnowali z niego bardzo szybko
No Maiden England to chyba bezdyskusyjnie numer 1, za siódmego syna, infinite dreams, prisoner...dużo wymieniać, do tego zespół w fenomenalnej formie! Muzycznie i wideowo nie do pokonania.
Najsłabiej natomiast oceniałbym chyba, mimo ogromnego potencjału Death On The Road, za montaż i wokal. Wracam do niego dla kawałków z DoD, ale reszta (w tym niestety Lord) nieciekawa :/
Pod względe montażu oczywiście nie sposób niewymienić Donington 92, niby ciekawe, ale raczej przedobrzone. Z tego okresu natomiast z chęcią zobaczyłbym boota "A Real Drunk One", co tam Janick podobno wyrabia
Ed Hunter - w 100% zgoda, takie perełki jak świetne wasted,man of the edge, stranger...! Do tego okres ciekawy samw sobie, świeży reunion, amigos pierwszy raz w trójkę.
no Ed Hunter to były ostatnie czasy,gdzie Ironi prezentowali się na zdjęciach jak heavy-metalowcy z krwi i kości,wydaję mi się też,że to był ostatni moment,kiedy jeszcze nie byli taką gwiazdą,zresztą warto sobie porównać w jakich miejscach grali na trasie Brave New World a na jakich w ostatnich 5-6 latach ....swoją drogą jak sobie porównać np. image Ironów z wkładki do No Prayer for Dying i Dance of Death....jest kolosalna różnica;(
co do Donington i ogólnie tych koncertów,to ja mam parę kawałków które lubię,np.Afraid too Shoot Strangers,From Here to Eternity czy bardzo surowej wersji Heaven Can Wait z Janickiem na gitarze i zachrypłym głosem Bruce'a-bardzo przypadła mi do gustu...natomiast koszmarnie wypadł Number of the Beast i kawałki z Seventh Sona
z trasy Dance of Death są ponoć lepsze koncerty,ja słuchałem niektórych wykonań ,to było jednym z lepszych
http://www.youtube.com/watch?v=3Q0wZtuqRHo
no Ed Hunter to były ostatnie czasy,gdzie Ironi prezentowali się na zdjęciach jak heavy-metalowcy z krwi i kości,wydaję mi się też,że to był ostatni moment,kiedy jeszcze nie byli taką gwiazdą,zresztą warto sobie porównać w jakich miejscach grali na trasie Brave New World a na jakich w ostatnich 5-6 latach ....swoją drogą jak sobie porównać np. image Ironów z wkładki do No Prayer for Dying i Dance of Death....jest kolosalna różnica;(
Pod względem takiego klimatu to zdecydowanie najbliżej mi do okresu z Blazem. Smutny to trochę okres, bo mimo że zespół po sporych stratach i rotacjach składowych wydaje płyty równe, a moim zdaniem nawet lepsze od lat osiemdziesiątcy, podczas gdy krytyka i opinia publiczną robią swoję
Koncerty Blazowi też wychodziły bardzo dobrze, tylko wiadome kawałki mu słabiej wychodziły, ale nie jest to tak wszechstronny głos jak Bruce.
z Blazem tez było fajnie,koncerty w Polsce w halach,kosztujące grosze dosłownie(pamiętam,że ktoś pisał,że na Torwarze w 1995 r. kosztował 28 zł) a i to ponoć publika nie dopisywała....poza tym np.na trasie X Factor mieli świetny set,wszystkie moje ulubione kawałki z Factora grali,myslę,że gdyby z Blazem zagrali jeszcze ze dwie płyty studyjne,to ograniczyliby kawałki z Brucem do minimum,tak żeby Blaze nie musiał się mierzyć z tą epoką,więcej być może by grali rzeczy z Di Anno-gdybanie takie
ja czasów Blaze'a nad lata 80 na pewno nie stawiam,ale nad Fear of the Dark X Factor na pewno,chociaż na pewno,na pewno..w Iron Maiden nic nie jest pewne,dziś jest tak,jutro może byc inaczej