Shon & Irio
onlyifyouwant
Shon odstawił szklankę na blat w kuchni i ruszył w stronę tarasu na tyłach domu. Poklepał się po kieszeni, sprawdzając, czy ma przy sobie fajki. Uśmiechnął się sam do siebie, wyczuwając pudełeczko i otworzył drzwi, po chwili będąc już na zewnątrz.
Było ciepłe, jesienne popołudnie. Wiatr delikatnie szumiał w koronach drzew, a słońce przebijało się przez nie, oświetlając twarz młodzieńca. Był on ubrany w długie, ciemne szare spodnie i sznurowane buty do połowy łydki. Na ramiona miał zarzuconą cienką, skórzaną kurtkę, a pod spodem bluzkę z krótkim rękawem.
Z lekką melancholią na twarzy palił fajkę, patrząc na niewiadomy punkt gdzieś przed sobą.
Irio wszedł do domu, dziwnie zamyślony. Dzisiejszy dzień był dla niego dziwny. Pokręcił głową, a jasne włosy zafalowały delikatnie. Jasne, szare, a właściwe białe oczy były "ozdobione" szkłami okularów o złotych, cienkich oprawkach. Przeszedł powoli do salonu, zostawiając tam książki. Szybko obszedł dom w poszukiwaniu przyrodniego, starszego brata. Był ubrany w proste, czarne spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę z naszytym herbem elitarnej szkoły. Do tego czarny, cienki i prosty krawat oraz... mosiężne, czarno-granatowe glany z białymi sznurówkami, schowane jednak pod nogawkami. To jedyne, co było w wyglądzie jasnowłosego "niewłaściwe", jak to mawiała jego matka.
- Shon? - zapytał, wychodząc na taras. Uśmiechnął się zaraz radośnie, siadając obok niego. Lubił go. Matka Irio wyszła za ojca Shona jakieś dwa lata temu. Miał wtedy dwanaście lat i starszy chłopak bardzo mu imponował. Teraz, w wieku czternastu lat, nie był pewny, czy nie jest dla "barta" uciążliwy... Odrzucał jednak takie myśli, gdyż zawsze po nich był markotny i małomówny.
Shon ze spokojem spojrzał na brata i uśmiechnął się pod nosem. Ten chłopak za każdym razem wydawał mu się jeszcze słodszy.
-Witaj, Irio - powiedział tylko, wypuszczając na niego dym i wsuwając mu na chwilę fajkę do ust. - Jak było w szkole? - zapytał, wyjmując ją i śmiejąc się delikatnie z miny młodszego.
Chłopak, owszem, zaciągnął się, ale zaraz wykrzywił usta i zakasłał cicho, wypuszczając dym.
- Ohydne - mruknął. Gdy starszy zapytał o szkołę zarumienił się nagle, uciekając wzrokiem, widocznie speszony.
- ... Dobrze - powiedział, wyłamując sobie palce. Widać było, że coś go dręczy, że chciałby o coś zapytać, ale wstydzi się.
Shon zaśmiał się i zaciągnął ostatni raz papierosem, przydeptując go po chwili. Wyłapał speszone spojrzenie brata i uniósł kącik ust. Coś musiało być na rzeczy.
-Irio, nie wstydź się brata - szepnął, czochrając go po głowie. - co się działo?
Od pierwszej chwili, gdy zobaczył tego niewinnego dzieciaka, wiedział, że nie uwolni się od niego już nigdy. Był jednym z najciekawszych stworzeń, jakie Shon kiedykolwiek widział. Intrygowała go ciekawość młodszego. Jego reakcje i pytania o rzeczy z pozoru całkiem oczywiste. No i... Jego kruche ciałko było niezwykłe. Aż chciało się czasem naznaczyć idealną sylwetkę dziecka jakimiś mało przyzwoitymi rzeczami.
Irio zarumienił się jeszcze bardziej.
- No bo... Byłem dzisiaj w klasie Ronmaru - powiedział tak, jakby wcale nie był tam codziennie. Ronmaru był siedemnastoletnim uczniem tej samej szkoły, co jasnowłosy. Uważany za ideał, przystojny i wysportowany, nienagannie grzeczny i uczynny. Przyjazny, przewodniczący rady szkoły z jakiegoś powodu postanowił zostać przyjacielem młodszego ucznia, pomagając mu i wciągając w życie szkolne.
- I... Rozmawialiśmy o różnych sprawach... - wykręcał sobie palce, uciekając oczyma przed wzrokiem brata.
- Nie wiem jak, ale... Weszliśmy na temat... s... s... seksu - powiedział, maksymalnie zawstydzony. Spuścił głowę, kręcąc się niespokojnie.
- I Ronmaru-san... On... Powiedział, że w moim wieku to normalne. Znaczy, dotykanie się. I że on mi... pokaże jak to zrobić. No i... Zamknął klasę i on mnie... dotykał. Chciał mi zdjąć spodnie, ale przestraszyłem się. Byłem strasznie zażenowany, wiesz, Shon? Ale on powiedział, że to normalne, że tak się robi - mówił, samemu będąc tylko zażenowany tematem seksu.
- Chciał żebym też go dotknął, ale bałem się. A jakby ktoś wszedł? Albo zrobił bym to źle i Ronmaru by był na mnie zły? Nie chciałem, by był zły... Powiedziałem mu to, a on roześmiał się i powiedział, żebym przyszedł do niego dzisiaj. Na noc. I że... pokaże mi inne rzeczy - odgarnął jasne kosmyki chaotycznie, czerwony na policzkach.
Z każdym słowem młodszego chłopaka, powieki Shon'a coraz szerzej się rozwierały. Gdy doczekał ostatniego wypowiedzianego przez brata słowa, odetchnął głębiej. Od dawna wiedział, że Ronmaru woli swoją płeć... W końcu spotykali się raz na jakiś czas... Ale Shon nigdy nie przypuszczał, że chłopak może być zainteresowany młodszymi. Uśmiechnął się półgębkiem. Proszę, proszę... - pomyślał, spoglądając na młodego. Zastanawiał się, co powiedzieć.
Po kilku chwilach ponownie się uśmiechnął, kładąc dłoń na ramieniu brata i ściskając go delikatnie, pocieszająco. Wstał i stanął naprzeciwko niego.
-Ronmaru mógł się pomylić... Ale mnie nie musisz się obawiać - powiedział spokojnie. - Chodź, mały. Pójdziemy do pokoju i pokażesz mi, gdzie chciał cię dotykać, co?
Uśmiechnął się przymilnie, w głowie mając już obraz nadchodzących wydarzeń.
- Ronmaru się nie pomylił - zapewnił od razu Iroi, chociaż nie do końca rozumiał, o co bratu chodzi. Wykręcał sobie palce, unosząc głowę i patrząc na starszego z dołu, ze słodkimi rumieńcami na policzkach.
- I.. nauczysz mnie kilku rzeczy? - zapytał, patrząc na niego z czystą niewinnością. Cóż, był niezwykle naiwną istotą. Nie chciał też rozczarować Ronmaru. W końcu starszy był dla niego taki miły, przyjazny... Nie chciał stracić przyjaciela. Wstał, patrząc na Shona ufnie. Uśmiechnął się do niego leciutko, ślicznie. Był szczęśliwy, że ma tak pomocnego brata.
Shon uśmiechnął się, pochylając się w stronę chłopaka i cmokając go przelotnie w zaróżowiony policzek. Złapał go za rączkę i skierował się do domu.
-Nie możesz dzisiaj pójść do Ronmaru - powiedział. - Pomylił się. Takie rzeczy mogą robić tylko braciszkowie.
Odwrócił się na chwilę do niego i uśmiechnął się. Och, jak się cieszył, że rodziców nie było przez cały tydzień! Jak zwykle wyjechali na jakieś wczasy.
-A ja mogę cię dużo nauczyć.
Chłopak uśmiechnął się i spojrzał na niego nieśmiało.
- Na prawdę? - powiedział, dając prowadzić się do domu. Był niezwykle zadowolony. Brat mu pomoże!
- Ale... Jeśli nie pójdę, Ronmaru będzie zły.... - powiedział nagle, patrząc na Shona przestraszony. Nie, nie, nie! Ronmaru nie mógł się na niego obrazić. Przysunął się do brata.
- Jesteś pewny, że nie powinienem? Może zadzwonię do niego? - powiedział, patrząc na niego tak słodko niewinnym i naiwnym wzrokiem.
Chłopak przewrócił oczami i pochylił się biorąc chłopaka na ręce. Podniósł go tak, że zmusił go, aby ten objął nogami jego pas.
-Ronmaru nie będzie zły, jeśli wszystko mu jutro wyjaśnimy, masz moje braterskie słowo - uśmiechnął się i zaczął kierować swe kroki w stronę pokoju. - A teraz, mój Iroi pokaże mi, co takiego chciał mu zrobić Ronmaru, tak? - zapytał słodko i wszedł do ich sypialni, zamykając za sobą cicho drzwi.
Chłopak zarumienił się, obejmując brata nogami. Czuł dziwną ekscytację i nie miał pojęcia czemu. Gdy byli już w sypialni szybko stanął na nogi. Z rumieńcem odsunął się, uciekając wzrokiem, totalnie speszony. Zaczął bawić się krawędzią koszuli.
- Ale... Um... Shon, ja... wstydzę się - powiedział, rumieniąc się jeszcze bardziej. Usiadł na swoim łóżku, totalnie zażenowany.
Shon zaśmiał się lekko rozczulony i zmarszczył zabawnie nos. Przykucnął przed siedzącym chłopakiem i wyciągnął w jego stronę zadbaną dłoń. Dotknął opuszkiem małego palca warg brata i przejechał po nich delikatnie.
-Tutaj cię dotykał? - zapytał cicho, patrząc na niego i dziękując w duchu za zasunięte zasłony, dzięki czemu w pokoju panował przyjemny półmrok. - A tutaj? - dopytywał, zjeżdżając palcami na szyję młodszego i rozkoszując się ciepłą skórą pod palcami.
Oblizał usta nieświadomie, podnosząc lekko spłoszone spojrzenie na starszego. Kiwnął głową, nie zauważając nawet, że jego oddech lekko przyspieszył.
- ... Niżej - powiedział cichutko, znów uciekając wzrokiem. Czemu czuł takie dziwne ściśniecie w podbrzuszu? Czemu miał wrażenie, że miejsca, gdzie dotykał go starszy, paliły. Po za tym nie wiedział, czemu tak bardzo chciał, by starszy kontynuował. Było trochę inaczej niż ze starszym przyjacielem. Mniej... nerwowo, że coś zrobi nie tak.
Ufał kochanemu braciszkowi.
Shon udał zaskoczenie, przykładając wolną dłoń do ust i rozwierając je w sztucznym szoku. Po chwili jednak uspokoił się, obejmując już całą dłonią małą szyjkę brata.
-W takim razie, musimy chyba rozpiąć koszulkę? - zapytał niewinnie, zjeżdżając dłonią do pierwszego z małych guziczków. Odpiął go delikatnie, cały czas patrząc w oczy młodszemu braciszkowi.
Nie mógł napatrzeć się na to, jaki ten był naiwny i rozkoszny. Te dołeczki w policzkach, mały, zgrabny nosek i wąziutkie usteczka przyprawiały starszego z braci o drżenie. Nie mógł pojąć, jak do tej pory dał sobie radę z rozpierającym go pożądaniem.
Pokręcił głową, a jego policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.
- ... Niżej - powiedział cichutko, wyłamując sobie palce.
- Shon... Robiłeś *TO* już kiedyś? - zapytał, podnosząc na niego wzrok. Patrzył na niego roziskrzonymi oczkami, a usta były rozchylone delikatnie. Zagryzł dolną wargę, nie mając pojęcia, jak seksowny był ten pełen dla niego niewinności gest. Czuł ekscytację, dziwne "sensacje" w podbrzuszu... i dziwny, delikatny ucisk w spodniach. Nie było nerwów, że ktoś wejdzie, no i przecież to był Shon. On nic by mu nigdy złego nie zrobił, czyż nie? Oczywiście, że nie.
Chłopak zaśmiał się, rozpinając do końca koszulkę i zsuwając ją z ramion chłopaka razem ze szkolną kamizelką. Jego oczom ukazał się delikatny tors i małe, apetyczne, lekko zaróżowione sutki. Objął jednego palcami, ściskając delikatnie i nadal patrząc chłopakowi w oczy. Zastanawiał się, co mu odpowiedzieć, by chłopak nie pomyślał, że jest wykorzystywany. Z drugiej jednak strony nie było o to obaw. Młodszy z braci zbyt ufał Shonowi, by pomyśleć coś takiego.
-W moim wieku to normalne, braciszku - powiedział szeptem. - Do tej pory czekałem na ciebie.
Ścisnął jeszcze raz sutek chłopaka i wbił w niego spojrzenie.
-A tutaj? - zapytał spokojnie. - Tutaj cię dotykał.
Nie podobało mu się, że Ronmaru zaszedł tak daleko, jednak dzięki temu miał pretekst, by teraz dotykać brata. Nie mógł być więc na kolegę zbytnio zły. Wiedział, że i tak, pierwszy raz będzie należał do niego. Nie miał się więc czym przejmować.
Chłopak odruchowo wciągnął powietrze, gdy starszy dotknął jego sutka. Rozchylił usta delikatnie, oddychając szybciej. Popatrzył na starszego i kiwnął głową w odpowiedzi.
- J... J-jak to... c-czekałeś na mnie? - zapytał cicho, patrząc na niego w tak słodko niewinny sposób. Irio nie do końca rozumiał, czemu serce bije mu tak szybko ani żadnych innych objawów prostego podniecenia. Nie miał pojęcia, czemu odczuwa to, co odczuwa, jednak - jak na bystrego chłopca przystało - szybko powiązał to z poczynaniami brata.
Nie wiedział tylko czy to dobrze czy źle.
Shon zaśmiał się ponownie, cicho i perliście, patrząc na tę kuszącą minkę własnego brata. Miał ochotę go pocałować, ale nie był pewien, czy w ten sposób go nie wystraszy.
-Czekałem, aż dorośniesz - odparł. - Czekałem na ciebie.
Zostawił w spokoju klatkę piersiową chłopaka i dotknął delikatnie jego spodenek, w miejscu między nogami. Nie mógł się doczekać, by zobaczyć, co pod nimi ma chłopak.
-Tutaj cię dotykał? - zapytał, chociaż oczywiście wiedział, że trafił w dziesiątkę. Z resztą, trudno było nie trafić.
Chłopak pisnął cicho, zaciskając uda. Spojrzał na niego speszonym wzrokiem.
- ...T-t-tak - wymamrotał, szybko oblizując usta. Nie do końca wiedział, co ma zrobić. Chciał rozsunąć nogi, by starszy dotykał go dalej. A z drugiej strony za bardzo się wstydził, by w tak otwarty sposób - a przynajmniej "nie na trzeźwo" - pokazać, że tego chce. Był skołowany.
Shon zaśmiał się i cofnął rękę. Położył ją zaraz na delikatnym policzku brata i przysunął do niego twarz.
-Tutaj mogą dotykać cię tylko te osoby, które kochasz - szepnął. - A mnie kochasz, prawda?
Pogłaskał go kciukiem po skroni. Nie mógł doczekać się, aż zobaczy go... całego. Powoli zaczęło go ogarniać podniecenie, ekscytacja. Nie przejmował się wcale konsekwencjami. Kto w takiej chwili by się przejmował?
-Irio... - szepnął młodzieniec tak cicho, że ledwo sam siebie słyszał. - Musisz mi teraz udowodnić, że mnie kochasz... I sam musisz wpaść na to, jak to zrobić - dodał po chwili i uśmiechnął się w duchu.
Spojrzał na niego iskrzącymi oczami, lekko rozchylając usteczka.
- Kocham - przyznał cichutko, uśmiechając się nieśmiało. Na następne jego słowa zamrugał, odchylając się lekko.
- ... Udowodnić? - zapytał cicho, patrząc na niego smutno. Zagryzł znów dolną wargę, po czym przechylił się do przodu, zatrzymując się tuż przy ustach starszego. Zerkał na niego nieśmiało.
- A... T-ty mnie kochasz, Shon?
Shon uśmiechnął się i zmrużył oczy, opierając dłonie po obu stronach bioder brata. Czuł lekko przyśpieszone bicie swojego serca i niespokojny oddech Iriona.
-Oczywiście - odpowiedział na jego pytanie, nadal trwając w bezruchu.
Nie mógł się doczekać, co ten maluch zrobi.
Chłopak zarumienił się mocno i przełknął ślinę. Popatrzył na niego iskrzącymi oczkami, gdy padła odpowiedź na jego pytanie.
- Naprawdę? - uśmiechnął się ślicznie do brata, po czym pochylił się i niepewnie dotknął wargami jego ust. Odsunął się powoli.
- Ja... Nie wiem... J-jak cię z-z-zadowolić - mruknął cicho.
Shon ponownie się zaśmiał i odsunął trochę od chłopaka. Poczochrał go po głowie i zmrużył oczy.
-Możesz mnie dotykać czym chcesz i gdziekolwiek chcesz, Irio - powiedział spokojnie. - Wystarczy, że sprawisz, bym poczuł to, co ty.
Skinął jednoznacznie w stronę krocza młodszego i uśmiechnął się ponaglająco. Och, jezu... To oczekiwanie było niesamowite... A uczucia mu towarzyszące wprost nie do opisania.
Młodszy zarumienił się, uciekając wzrokiem. Wstał, delikatnie łapiąc go za kurtkę. Okręcił ich tak, że to starszy usiadł na łóżku. Sam zaś uklęknął między jego rozsuniętymi nogami.
- M.... M-m-mam ci w-w-wziąć do u-ust? - zapytał lekko drżącym głosem, patrząc na niego do góry. Widział to na jakimś filmie, który puścił mu Ronmaru. Nie był pewny, czy umiał by to zrobić.
Shon rozszerzył w zdziwieniu oczy i trwał tak przez chwilę, mocno zastanawiając się nad tym, skąd Irio mógł mieć w ogóle pojęcie o takich rzeczach. Starszy doszedł do wniosku, że Ronmaru musiał maczać w tym palce.
-Sam musisz do wszystkiego dojść - upomniał mniejszego, kładąc mu dłoń na głowie i czochrając delikatnie jego brązowe włoski. - Bądź kreatywny - dodał.
- Jesteś okropny - fuknął cicho, siadając na pietach. Spojrzał na niego z dołu trochę bezradnie.
- Ale ja nie mam pojęcia, co mam robić. Miałeś mi pokazać, nauczyć... A ja nie mam pojęcia czy robię dobrze czy źle - mruknął, odgarniając włosy za ucho. Westchnął cicho, siadając po turecku na dywanie.
- Może... Zadzwonię do Ronmaru?
Shon zmarszczył brwi i oparł się na wyprostowanych rękach. Zapomniał, że ten słodziak potrafi jednak czasem wysunąć pazurki.
-Proszę, dzwoń - powiedział więc, nie patrząc już na niego. - Nic przecież nie stoi na przeszkodzie, żebyś mu pokazał, że nic nie umiesz.
Odwrócił na bok głowę, pokazując tym, że jest obrażony. Zastanawiał się powoli, czy nie dałoby się z tej sytuacji wyciągnąć jeszcze więcej. Mógłby przecież odpowiednio zmanipulować małego i jeśli by mu się poszczęściło, pograć trochę z Ronmaru.
Na razie jednak, postanowił skupić się na tym chłopaku przed sobą.
-No już, Iroi, nie obrażamy się na brata - odparł z delikatnym uśmiechem i nachylił się troszkę w jego stronę. - Po prostu dotykaj... Zdejmij mi najpierw kurtkę i koszulkę.
Chłopak westchnął i spojrzał na brata smutno. Wyglądał niczym zbity szczeniak.
- Przepraszam... Denerwuję się. Nie wiem co mam robić, a ty nie dałeś mi żadnych wskazówek - powiedział cicho, po czym wstał z podłogi. Złączył nogi brata razem, po czym wpakował się bratu okrakiem na kolana, tuląc go za szyję.
- Przepraszam, poprawię się - powiedział cicho, całując go w policzek. Potem, niepewnie, schodził pocałunkami na szyję starszego. Powoli sięgnął rękoma do jego kurtki i zsunął ją delikatnie z ramion brata. Niepewnie wsunął dłonie pod bluzkę starszego, całując go delikatnie po szyi. Zadrżał lekko, dotykając skóry na jego brzuchu.
- T..Tak dobrze? - zapytał cichutko, niemal niedosłyszalnie.
Shon zdziwił się lekko, jednak oczywiście nie protestował. Usta jego brata były tak inne od reszty warg, jakie miał okazję dotykać...
-Tak, bardzo dobrze - odpowiedział i położył dłoń na główce chłopaka.
Pragnął jego dotyku, a fakt, że młody był tak blisko powiększonej już trochę erekcji starszego, wcale go nie uspokajał.
Uśmiechnął się delikatnie, zadowolony z pochwały. Niepewnie wysunął języczek, przesuwając nim po szyi brata. Powoli podciągał jego bluzkę, błądząc palcami po odkrytej skórze. Odsunął się, zdejmując mu ją przez głowę. Przysunął się jednak z powrotem, badając jego ciało opuszkami palców. Jednocześnie, trochę bardziej śmiało, na przemian całował, lizał i lekko przygryzał skórę starszego, dając się ponieść. Przesunął palcami po jego ramionach i odsunął się, słodko zarumieniony.
- Tak dobrze? - zapytał, powoli zsuwając dłoń w dół i kładąc ją na kroczu mężczyzny.
Shon drżał lekko pod dotykiem brata, patrząc na niego z góry i podziwiając jego postępy. Trzymał rękę na jego głowie, poruszając od czasu, do czasu palcami, by go pogłaskać.
Delikatnie wypchnął biodra w jego kierunku i uśmiechnął się, przechylając na bok głowę i zamykając oczy. Większość ludzi pewnie uznałaby go za psychopatę, ale niezwykle kręcił go niewielki rozmiar rączki Iriona.
-Tak... - westchnął. - Tak bardzo dobrze.
Chłopak powoli rozpiął spodnie brata i wsunął tam drobną dłoń. Po głaskał go przez bieliznę, ustami wciąż zajmując się jego szyją. Zerkał na brata, obserwując jego reakcje. Miał nadzieję, że go nie zawiedzie. Albo że nie rozzłości Shona i ten pokaże mu i inne rzeczy. Uśmiechnął się do niego delikatnie, odsuwając się troszkę.
- Jak mam cię teraz dotykać? - zapytał cicho, rumieniąc się automatycznie.
Shon westchnął pod wpływem delikatnych ruchów rączki młodszego, mrużąc oczy i rozchylając wargi.
Gdy się trochę uspokoił, pochylił głowę i ucałował brata w czubek głowy. Podrapał go delikatnie za uchem.
-Możesz zdjąć spodenki... - szepnął, instruując go. - I zobaczyć, czy się powiększył.
Zsunął się z kolan brata i powoli uklęknął między jego nogami. Pociągnął lekko spodnie brata.
- Mógłbyś się podnieść? - zapytał, patrząc na niego niepewnie. Zsunął mu spodnie do kostek, po czym spojrzał na jego bieliznę. Powoli przesunął palcami po jego kroczu, patrząc na wypukłość. Bezwiednie oblizał wargi...
Shon zaśmiał się i wziął w dłoń rękę malca. Położył ją całą na swoim przyrodzeniu, patrząc uważnie na reakcje brata.
Penis starszego był w półwzwodzie, już teraz prezentując się dość okazale.
-Wiesz, co tam jest? - zapytał rodzeństwo, przed samym sobą bez żadnych skrupułów, przyznając się, że go prowokuje.
Chłopak zarumienił się gwałtownie, uciekając wzrokiem.
- T..T-twój p-p-penis - wyjąkał cicho, oblizując usta. Powiercił się niespokojnie, nie wiedząc, co robić. Ścisnął leciutko ręką męskość starszego przez materiał, patrząc na niego w końcu tym niewinnym i speszonym spojrzeniem. Wyglądał słodko wręcz. Uśmiechnął się do niego niepewnie, potęgując jeszcze to wrażenie.
Shon dłużej nie wytrzymał. Na widok tych słodkich usteczek, tych niewinnych oczu no i dotyku... W jednej chwili jego członek jeszcze bardziej się powiększył, a po plecach przebiegły mu elektryzujące dreszcze.
-Chcesz go? - zapytał, choć wiedział, że pytanie to jest raczej retoryczne. - To spróbuj.
Chłopak speszył się gwałtownie, zaczerwieniony. Przygryzł dolną wargę i znowu spojrzał na brata.
- Mam... Do ust...? - zapytał cicho, patrząc na niego wręcz naiwnie. Dotykał brata przez bieliznę, nie do końca pewny, jakie uczucia to w nim wzbudza. Powoli odchylił materiał, "wyciągając" penisa starszego na światło dzienne. Zamrugał, patrząc na niego iskrzącymi oczami. Oblizał nieświadomie dolną wargę delikatnie.
- ... Duży - skomentował cicho, patrząc trochę zawstydzony na brata.
Shon odchylił się do tyłu, opierając się na wyprostowanych rękach. Niezła będzie z niego niewydymka... - pomyślał i uśmiechnął się sam do siebie.
Spojrzał na brata i pokiwał głową.
-Do ust - potwierdził. - Jak lizaka.
Zmrużył oczy i odchylił do tyłu głowę, oczekując dotyku na swoim penisie. Już sama świadomość, że te malutkie usteczka zaraz oplotą jego żołądź, niesamowicie go nakręcała.
Zagryzł wargę, wahając się. Jednak już po chwili pochylił się powoli, rozchylając usta i wysuwając języczek. Niepewnie dotknął językiem czubek penisa. Powolutku przesunął nim po żołędziu starszego. Cofnął język i pochylił się bardziej, rozsuwając wargi. Objął nimi główkę męskości starszego i powolutku przesunął usta w dół, biorąc głębiej do ust penisa brata. Cofnął się, gdy poczuł, że ma odruch wymiotny, bo za głęboko sięgnął. Niepewnie zatoczył kółeczko językiem na penisie Shona, po czym uniósł leciutko głowę, patrząc z dołu na starszego.
- Tak dobrze, Shon? - zapytał cichutko, patrząc na niego niewinnie. Miał lekko zaczerwienione usta, które z penisem łączyła cieniutka niteczka śliny.
Cóż, to b pierwszy raz chłopaka.
Shon miał zaciśnięte oczy, skupiając się na delikatnych, lecz niezwykle pobudzających doznaniach, jakie serwował mu brat. Podrapał go czule po głowie i uśmiechnął się do siebie. Po chwili wyprostował się i zerknął na swojego penisa, który aktualnie był w pełni gotowości.
-Postaraj się, musisz się nauczyć, jak to robić, by nie było nieprzyjemnie - odparł. -I uważaj na ząbki - dodał po chwili, melodyjnie się śmiejąc.
Chłopak kiwnął główką, pochylając się ponownie. Posłuchał rady starszego, uważając, by nie drażnić go zębami. Zassał delikatnie usta na czubku penisa, przymykając oczy i czując gorąco na policzkach. Niepewnie dotknął trzonu ręką, przesuwając powoli po nim palcami. Odsunął się i polizał penis od podstawy trzonu do czubka, który musnął lekko wargami.
- Mam... Robić coś specjalnego?... Jak mam ruszać językiem? - zapytał cicho, z ustami wciąż przy penisie starszego.
Shon stęknął cicho, patrząc w sufit i starając się powstrzymać, od wsunięcia penisa głębiej. Świadomość, że ten mały chłopak przed nim, w tak młodym wieku robi takie rzeczy, była dla Shona niezwykła. Był pierwszym tego malca i czuł swego rodzaju dumę. Już na zawsze, to właśnie do niego będzie należał ten chłopak.
Oprzytomniał dopiero po kilku sekundach, od pytania brata, kierując na niego swój wzrok.
-Wystarczy na razie, Irio - odparł, wyciągając rękę i głaszcząc go po brązowej czuprynie. - Zdejmij spodenki i zobacz, czy twój też jest większy - dodał. - I opisz mi, co czujesz, braciszku.
Chłopak zarumienił się mocno, uciekając spojrzeniem.
- Ja... Nie wiem... Czuję ciepło... - powiedział, nie wiedząc, gdzie się podziać. Usiadł obok starszego na łóżku, szybko zdejmując glany i skarpetki. Zdjął powoli spodnie, zostając w bieliźnie. Zagryzł wargę, wahając się przed zdjęciem jej. Jego penis był w pół zwodzie, ale chłopak nie wiedział nawet, czemu i co to oznacza.
Shon nachylił się nad bratem i wskazał palcem jego przyrodzenie ukryte za materiałem bielizny.
-Wszystko działa tak, jak powinno - powiedział cicho. - To znaczy, że reagujesz prawidłowo.
Wpatrywał się prosto w oczy chłopaka, powoli wsuwając palce za materiał jego bielizny. Zsunął ją w dół, aż do kostek, cały czas wbijając w młodszego wzrok. Czuł, jak jego własny penis drga niecierpliwie.
Dotknął dłonią jąder brata i ścisnął lekko, obserwując jego reakcje.
Chłopiec jęknął cicho, automatycznie ściskając uda ze sobą. Popatrzył na brata, zażenowany nagłym przypływem przyjemności. Nic nie rozumiał! Nie wiedział, co ma robić, więc niepewnie wyciągnął rączkę w stronę penisa starszego. Dotknął go palcami delikatnie, obserwując reakcję starszego.
- N-naprawdę? - zapytał cicho, uśmiechając się do niego słodko. Oblizał dolną wargę. Sam przed sobą wstydził się przyznać, że podobało mu się, gdy penis starszego był w jego ustach.
- C-co teraz, Shon?
Chłopak uśmiechnął się, czując na członku niepewny dotyk młodszego brata. Uwielbiał tą niewinność, to jego zagubione spojrzenie i drgające ciało. Mógłby robić z nim niegrzeczne rzeczy non stop, nigdy by się nie znudził.
-Teraz, Irio, po prostu połóż się na łóżku i złap nogi w kolanach - powiedział miło, wstając. - Twój ukochany braciszek rozszerzy ci trochę nóżki i pokaże jak bardzo cię kocha, tak?
Chłopaczek popatrzył na niego niepewnie, ale kiwnął główką. Posłusznie przesunął się w głąb łóżka, układając na pleckach. Zarumienił się gwałtownie, unosząc nóżki i łapiąc się pod kolanami. Popatrzył speszony na brata.
- T-tak? - zapytał go cichutko, zażenowany okropnie.
Wstydził się tego, jak musiał teraz wyglądać, tak odsłonięty. Ale najbardziej kłopotało go, że odczuwał... coś przyjemnego. To było dziwne i ekscytujące.
Shunowi aż zaświeciły się oczy. Zapatrzył się na zaróżowione policzki brata, jednak zaraz opamiętał się.
-Pięknie, Irio - odparł spokojnie i również wszedł na łóżko. - Wyglądasz pięknie.
Usiadł na piętach między jego nogami i nachylił się nad jego twarzą, układając usta na czerwonych wargach brata. Jedną ręką podpierał się ponad jego głową, a drugą zaczął wodzić po podbrzuszu młodszego, by w końcu złapał w dwa palce niewielką męskość. Ścisnął delikatnie jej koniec, wiercąc się niespokojnie.
Chłopak uśmiechnął się delikatnie, gdy został pochwalony przez brata. Odruchowo puścił swoje nóżki, kładąc je na ramionach starszego. Podobał mu się dotyk na ustach, więc niepewnie rozchylił wargi. Widział na filmach, że powinien tak zrobić... Ale co dalej - nie miał pojęcia.
Gdy poczuł dotyk na swojej męskości, jęknął cichutko, odruchowo poruszając biodrami i ocierając się przez to o starszego. Drgnął, odwracając zarumienioną twarzyczkę.
- Przepraszam - mruknął, przestraszony, że zrobił coś nie tak.
Shun odchylił do tyłu głowę, jęcząc cicho i rozchylając przy tym usta. O boże, jak kręcił go ten chłopak!
Objął całą dłonią jego przyrodzenie i przesunął po nim drażniąco. Palcem drugiej ręki przejechał od wejścia aż po trzon penisa młodszego, napierając delikatnie na miękką dziureczkę.
-Teraz, Irio, poczujesz coś dziwnego - ostrzegł go. - Muszę włożyć w twój tyłeczek kilka palców, tak? A ty możesz jęczeć i krzyczeć ile chcesz, to nic złego.
- Dobrze - powiedział cicho, drąż cały. Jego penis wyprężył się, chociaż chłopak nie wiedział, czemu właściwie.
Miał ochotę poruszać delikatnie biodrami, gdy starszy go dotykał. Patrzył na niego spod przymkniętych powiek zamglonym wzrokiem. Jego na wpół uchylone usteczka były słodko zaróżowione, tak samo jak policzki. Oddychał szybko, niespokojnie.
Kiwnął główką, że zrozumiał. Miał nadzieję, że jednak da radę znieść to dzielnie.
Shun przytaknął i spojrzał na brata pocieszająco. Cofnął palec bliżej wejścia Irio i podrażnił go tam trochę, równocześnie zbliżając usta do jego przyrodzenia. Wziął go do ust, wsuwając w niego jeden palec.
Chciał, by bratu było jak najprzyjemniej, aby się nie przestraszył. Uczucie dyskomfortu zawsze można było jakoś zatuszować, jednak ból dla tak młodego ciałka mógł być nie do wytrzymania.
Wbił się głębiej w tyłek młodszego, wiercąc niespokojnie palcem i drażniąc go od środka.
Chłopiec jęknął, czując dotyk na penisie. Jednocześnie wzdrygnął się, gdy starszy wsunął w niego palec. Wziął głęboki oddech, otwierając szeroko oczka.
Bolało. Jak na nieprzyzwyczajonego przystało, bardzo go bolało.
- Shon... Czy to powinno... czy... to boli... - mruknął trochę płaczliwie, trzęsąc się lekko. Jednocześnie dotyk na penisie nie pozwalał mu na ułożenie logicznego zdania.
Shon uniósł głowę, spoglądając na brata. Cofnął palec i wysunął jego penisa z ust. Wysunął się spomiędzy jego kolan, kładąc się obok niego na pościeli.
-Ten ból to cena, jaką trzeba zapłacić za miłość - powiedział spokojnie. - Jeśli się kogoś kocha trzeba mu to udowodnić, coś poświęcając... Ale jeśli nie jesteś w stanie tego zrobić, nie przejmuj się. To przecież nic strasznego, najwyżej nigdy nie nauczysz się tego robić.
Miał nadzieję, że jego słowa nie zabrzmią natarczywie, a jedynie podpuszczą trochę naiwną psychikę chłopaka.
Położył dłoń na jego głowie i poklepał go, podnosząc się powoli z posłania.
Chłopiec spojrzał na niego z załzawionymi oczami i przełknął ślinę. Złapał go szybko za nadgarstek, cały zarumieniony i pobudzony. Uciekł zawstydzonym wzrokiem w bok.
- Nie idź... - poprosił cicho. Tyłek nadal go trochę bolał, ale uniósł się i usiadł okrakiem na biodrach brata. Popatrzył na niego niepewnie i pochylił się, muskając niewinnie ustami jego wargi.
- Możesz... Jeszcze raz...? - zapytał szeptem, patrząc na niego z ekscytacją i niepewnością.
Chopak udał zdziwienie, a tak naprawdę, w głębi siebie uśmiechnął się triumfalnie. Podniósł się do siadu, nie zrzucając jednak chłopaka ze swoich kolan i całując go delikatnie.
-Jesteś pewien? - zapytał cicho. - To może cię boleć o wiele bardziej.
Chłopiec spojrzał na niego tymi swoimi białymi, naiwnymi oczkami.
- Kocham cię - powiedział tylko cichutko, jakby to wszystko wyjaśniało. Pogłaskał ramiona starszego, całując go delikatnie w szczękę.
- Mam się... położyć? - zapytał, schodząc ustami na szyję starszego. W myślach przekonywał sam siebie, że pooli i przestanie.
Shon objął jego ramiona i przytulił go.
-Jeśli położysz się na brzuchu i wypniesz trochę pupę, będzie bolało mniej - powiedział. - Nie chcę zadawać ci cierpienia... Jednak po tym dostaniesz coś, co warte jest o wiele więcej.
Pogłaskał go po głowie i cmoknął malca w czoło. Starał się kontrolować zarówno swoje ciało, jak i myśli. Był pewien podziwu do samego siebie, że jest taki cierpliwy i spokojny, gdyż normalnie nie czekał tak długo na coś, na co miał ochotę.
Chłopiec uśmiechnął się do brata leciutko, całując go (a raczej cmokając) w usta. Zsunął się z niego i uklęknął na łóżku, wypinając lekko pupę. Zarumienił się po raz n-ty tego dnia, zdając sobie sprawę, jak musi wyglądać.
- Dobrze, Shon? - zapytał, zerkając na brata przez ramię. Klęczał na łóżku, z wypiętym tyłkiem, górną częścią ciała wspierając się nisko na przedramionach. Miał lekko rozchylone nogi, między którymi "zwisał" jego drobny penis.
Po prostu mokry sen każdego perwersa.
Shon westchnął, patrząc na ten obrazek i czując, jak jego podniecenie sięga coraz dalej. Nie odpowiedział, zbyt urzeczony.
Ułożył dłoń na krągłym pośladku chłopca, masując go z wyczuciem. Ucałował drugi, palcami sięgając powoli do jego tyłka.
Zaraz ocknął się jednak i zszedł z łóżka, mówiąc cicho, by Irio chwilę poczekał. Wrócił po chwili z tubką kremu i usiadł tak, jak poprzednio.
-Uwaga, będzie trochę zimne - szepnął, klękając nad nim i nachylając się nad jego ciałem. Wylał trochę kremu na palce i rozsmarował go na odbycie malca. Po chwili wsunął w niego palec.
Chłopak drgnął wyraźnie, zaciskając piąstki na prześcieradle. Przymknął oczy, cały zarumieniony. Teraz bolało jakby mniej, a on był zdeterminowany, by nie uciec biodrami. Przełknął ślinę, rozsuwając nogi trochę szerzej i pochylając się mocniej do przodu, tym samym mocniej wypinając tyłeczek.
Musiał przyznać, że teraz było... przyjemniej. Nie czuł nieprzyjemnego "wpychania", jedynie pewien dyskomfort i odrobinę bólu. Jego penis drgnął, twardniejąc, ponieważ chłopak odczuwał podniecenie, chociaż go nie rozumiał. Oddychał przez uchylone usta, uśmiechając się delikatnie do brata.
- Mm... Jest... lepiej - postanowił się z nim podzielić odczuciami. - Całkiem... miłe uczucie.
Jeden z kącików ust Shona uniósł się do góry. Jego bratu podobało się to uczucie, wcale nie uciekał, nie zmuszał się do tego, co Shona oczywiście niezwykle cieszyło.
Wolną ręką ujął członka chłopaka i zaczął go stymulować, ciągle ruszając w jego wnętrzu palcem.
-Kochasz mnie? - zapytał cicho, czując intensywny zapach kremu. - Bo ja kocham cię bardzo. I mam nadzieję, że będę mógł robić to jeszcze bardziej.
Uśmiechnął się pod nosem i powoli, delikatnie, wsunął w niego drugi palec.
Chłopak jęknął niekontrolowanie, leciutko poruszając bioderkami. Wziął głęboki wdech. Czuł rozciąganie, ukłucie bólu, ale było m tak przyjemnie.
Odwrócił lekko główkę, by spojrzeć na brata zamglonymi oczętami.
- Kocham cię, Shon. Bardzo... - powiedział, kołysząc delikatnie ciałem i nabijając się na jego palce powoli.
- Możesz... Zawsze możesz. Jak bardzo chcesz... - szepnął, zaciskając palce na kołdrze i uśmiechając się do starszego tym słodkim, oddanym uśmiechem.
Po chwili jednak jęknął, zamykając oczy i poddając się przyjemnym odczuciom poczynań dłoni brata.
Shon nie był w stanie powstrzymać uśmiechu, kontrolowanie siebie w tamtej chwili wymagało od niego niesamowicie dużo.
Poruszał chwilę palcami obu dłoni, wbijając nagle w chłopaka trzeci.
Czuł, że powolne rozciąganie daje rezultaty, jego wnętrze było coraz bardziej szerokie.
-Niedługo poczujesz Irio, jak bardzo kocha cię twój braciszek - szepnął, powstrzymując podniecenie.
Chłopak krzyknął cicho, bardziej z zaskoczenia niż z uczucia bólu. Odchylił główkę do tyłu, chętnie nadziewając się na palce brata. Czuł niekontrolowaną przyjemność, która wręcz kazała poruszać mu biodrami. Jego penis stwardniał do końca, prężąc się na swoją, było nie było średnią, okazałość.
- Tak... Proszę... - jęknął cicho, mało składnie, samemu nie wiedząc, o co właściwie prosi. Zamknął oczy, oddychając szybko przez rozchylone wargi. Słodko zarumieniony na policzkach, cały drżał z podniecenia i oczekiwania.
Shon pocałował brata w pośladek, kilka razy mocno rozdziawiając palce, by jak najbardziej poszerzyć jego wejście.
Wyjął palce, nachylając się nad nim.
-Irio, mój mały - szepnął. - Może trochę boleć, ale pamiętaj... To oznaka tego, jak bardzo cię kocham.
Uklęknął za wypiętym tyłeczkiem brata i złapał swoją męskość, nakierowując ją między krągłe pośladki, po czym wsunął się powoli na kilka milimetrów.
Chłopiec otworzył szeroko oczy, w pierwszym odruchu chcąc uciec biodrami. Zacisnął jednak piąstki, dzielnie zostając w miejscu. Starał się oddychać spokojnie i rozluźnić.
Shon nie zrobił by mi krzywdy - pomyślał, oblizując usta i drżąc leciutko. Poruszył się delikatnie, opadając bardziej górną częścią ciała na łóżko i wypinając mocniej tyłeczek.
- Dobrze, Shon - powiedział lekko drżącym głosem, przymykając oczy i poddając się poczynaniom brata.
- Kocham cię - domruczał cichutko.
Shon przełknął ślinę, zaciskając oczy by powstrzymać odruch, który kazał mu wbić się w chłopaka. Cofnął się z niego, nakładając trochę kremu na ręce i rozsmarował go na swoim penisie i na wejściu Irio. Znów się w niego wsunął, dysząc ciężko.
Czekał na ten moment tyle czasu! A teraz miał przed sobą tego, którego tak pragnął. Tak naprawdę mógł zrobić z nim co chciał. Uśmiechnął się i pomasował pośladek malca, by ten postarał się rozluźnić.
Zadrżał leciutko i zamknął oczy. Powoli rozluźniał się, pozwalając starszemu na więcej.
- Umm... - mruknął niekontrolowanie, poruszając bioderkami. - Jeszcze - szepnął cicho, oblizując niewinne dotąd usteczka.
Podobało mu się to uczucie powolnego wypełniania, nawet okraszone szczyptą bólu. Zaciskał i rozluźniał piąstki na prześcieradle, zatapiając się w nowych doznaniach.
Shon ułożył klatkę piersiową na plecach brata i pocałował go w kark, nie poruszając się. Chciał dać mu chwilę na rozluźnienie.
Gdy poczuł w końcu, że Irio zrelaksował się trochę, zaczął wsuwać się w niego głębiej, by po kilkunastu sekundach wbić się do końca.
-Kocham cię, Irio - szepnął z przypływu rozkoszy. - Powiedz mi, jak mocno ty mnie kochasz. Wykrzycz to.