Korytarz
onlyifyouwant
Tamashi szedł środkiem korytarz, nie zwracając na nic żadnej uwagi. Nadal był poddenerwowany. Od rana nic mu się nie udawało, a teraz, gdy zapadł już zmrok, wręcz go roznosiło. Miał ochotę rozkwasić komuś mordę. A dokładniej pewnemu wampirkowi.Oczywiście, chłopak niczym nie zawinił, ze czego Smok w zakątkach świadomości zdawał sobie sprawę. Nie myślał jednak za wiele.
Shanae roześmiał się lekko, patrząc na towarzysza rozmowy. Opierał się bokiem o kamienną ścianę, słuchając starszego od siebie chłopaka. Był trochę zły, iż odesłali go z Ostrzy, a jego zadanie dano komuś innemu. Co prawda, zadanie nie było trudne czy wymagające jakiegoś specjalnego talentu, ale i tak był zły.
I trochę głodny. Ale na to zwracał mniej uwagę, zresztą, medycy bractwa szukają rozwiązania.
Przeciągnął się i znów przerzucił swoją uwagę na rozmówcę.
Tamashi szedł dalej, nakładając na głowę kaptur. Było chłodno na zewnątrz, a mury wieży, choć solidne, przed zimnem nie chroniły. Mruknął pod nosem, zły na cały świat. Dzisiaj prawie rozniósł na lekcji uczniów, jakakolwiek oznaka krnąbrności kończyła się dla nich tragicznie.
Smok zwolnił trochę kroku, gdy usłyszał przed sobą jakieś śmiechy.
Wampir przeciągnął się, kiwając głową rozmówcy. Znów parsknął śmiechem, gdy towarzysz powiedział kolejną śmieszną uwagę.
- Po za tym... Szkoda, że nie widziałeś dziś lekcji z Heiwa*. Wściekał się o byle co, jakby mu czegoś brakowało - zakończył starszy sugestywnie, a Shanae uniósł brew.
- Może miał po prostu gorszy dzień - mruknął, nie bardzo chcąc obgadywać nauczyciela. Tym bardziej, że z nim spał.
- Ta, pewnie. Shan, jemu po prostu brakuje dobrego rżnięcia - odparł ze śmiechem rozmówca, a wampira dużo kosztowało, by go nie zdzielić.
- Zmieńmy temat - mruknął tylko, zniesmaczony. Z drugiej stron, zaciekawiło go, czemu smok był taki zły.
Może go odwiedzę?
Tamashi przystanął kilka metrów od chłopaków i z rosnącą żyłką na szyi, przysłuchiwał się ich rozmowie. No ładnie. Teraz to się wkurwił nie na żarty. Podszedł do nich na dwa metry, stając za plecami chłopaka.
-Tobie, Yoshiaki, radziłbym stąd znikać, bo może się okazać, że nie zdasz semestru - warknął.
Rozejrzał się po korytarzu, na wszystkich obecnych tu uczniów. Jakoś tłoczno się w tej szkole zrobiło. Tyle pięter, a wszyscy rzucili się akurat na dziewiąte. Mimo to, złapał czerwonowłosego wampira za przegub dłoni i wpakował się z nim do jakiejś klasy.