Kartka z pamiętnika: muzyczne spotkanie z Piotrem Czajkowski
onlyifyouwant
Dziś, natchniona biograficzną książką Piotr Czajkowski. Ludzie żywi, którą właśnie czytam postanowiłam, że niedzielne przedpołudnie spędzę muzycznie z kimś kogo uwielbiam. Z Piotrem Czajkowskim. Choć głośno się o tym nie mówi, współcześnie wiadomo, że ów kompozytor typowo męski nie był, a ponieważ z dnia na dzień coraz mniej mi imponują prawdziwi mężczyźni na rzecz "zwykłych" facetów, uznałam, że to idealny wybór na leniwą część weekendu. Bo liczy się to, co w duszy gra, a nie zakichana męskość.Moim celem na dziś było "umrzeć z muzyki".
Jeśli nie wiecie jak to się robi, to Wam powiem. Wystarczy położyć się na łóżku i włączyć II cz. V Symfonii e-moll op.64 lub jakąkolwiek inną muzykę Czajkowskiego. Nie zapomnijcie tylko zgasić światła i zamknąć odpowiednio wcześniej oczu!
Czy mi się udało? Chyba nie do końca... Oczy zamknęłam, ale żyję.
Najsławniejszy z rosyjskich kompozytorów zawarł w muzyce wszystko to, czego nie mógł zrealizować w życiu - swe najgłębsze uczucia, które przeszyły mnie na wskroś. Mimo to, nie umarłam. Ograniczyła mnie moja własna wyobraźnia, którą na co dzień mam ogromną! Za cholerę jednak łóżka 2,20 x 1,60, w którym leżałam słuchając muzyki, nie mogłam przyrównać do wąskiej i ciasnej trumny, a mój pokój nawet w największych ciemnościach był czerwony o białych ścianach, a nie czarny...
Taka ze mnie patriotyczna Polka w biało-czerwonej rezydencji: piękna, słucha pięknej muzyki - w nawiązaniu do żartu na poziomie - polskich kompozytorów jak Piotr Czajkowski. dnia Pon 18:58, 01 Lut 2016, w całości zmieniany 4 razy
Piotr Czajkowski napisał "Jezioro Łabędzie"?
Tak. Balet.