Tościk
onlyifyouwant
Od tygodnia z Tościkiem działo się coś dziwnego, mimo, że skończyłdopiero rok. Bardzo ciężko oddychał, miał zaniedbaną sierść, ogonek cały mokry, wydawał bardzo dziwne odgłosy, z, którymi się nigdy nie spotkałam, a na dodatek, gdy spał to albo na boku lub plecach. Przestał się, też kręcić na kołowrotku. Coraz bardziej mnie to niepokoiło, więc dziś wybrałam się z nim do weterynarza. Gdy siedziałam w poczekalni wszystko było z nim w miarę dobrze, coraz ciężej oddychał, ale byłam pewna, że pani weterynarz coś poradzi. Kiedy nadeszła moja kolej wyjaśniłam pani co się ze zwierzątkiem dzieje. Stwierdziła, że musi mieć coś z układem oddechowym. Powiedziała, że da mu zastrzyk, ale najpierw sprawdzi co konkretnego mu jest. (Cały ten czas Tościk coraz ciężej oddychał). Wzięła go na ręce, a on dusił się coraz bardziej. Zanim zdążyła mu cokolwiek podać umarł na jej rękach...Był bardzo młodym i żywiołowym zwierzakiem. Właściwie to nie wiem, jaka była konkretna przyczyna, ale pani powiedziała, że przychodzi do niej coraz więcej chorych gryzoni, których nie da się uratować. Najprawdopodobniej to wina genetyki...
Widziałam jak się męczy. I to najgorszy widok jaki może być.
;___;
*biegnie przytulić*
Jej... Przykro mi bardzo. Współczucie [']
Jeju... (
;_; *tul*