Okolice jeziora
onlyifyouwant
Shanae uśmiechnął się, gdy w końcu wyruszyli z domu. Po prysznicu ubrał się w czarne, obcisłe spodnie, długie buty na koturnie i czarny bezrękawnik, przylegający do ciała. Na to narzucił pół-przezroczystą koszulę w kolorze wina. Miał ze sobą też swój kochany, fantazyjny płaszczyk. Włosy prostował od kiedy wrócił z tamtej imprezy. Bardzo mu się takie podobały, szczególnie w połączeniu z lekko podkreślonymi na czarno oczyma.Wieszał się bezkarnie na ramieniu smoka, gdy szli ścieżką prowadzącą w stronę jednego z jeziorek w okolicy.
Tamashi szedł spokojnie w stronę jeziora, gniotąc liście i patyki pod swoimi stopami. Jedną ręką obejmował Shanae w pasie, a drugą miał wciśniętą w kieszeń płaszcza.
-Niedługo zacznie pewnie prószyć śnieg - powiedział, spoglądając na niebo częściowo zasłonięte przez korony rosnących na około drzew. - Nie mogę się doczekać.
Wampir uniósł brew, patrząc na smoka z rozbawieniem. Miał na końcu języka ciętą odzywkę, powstrzymał się jednak, również kierując wzrok na niebo.
- Śnieg jest zimny. I mokry. I robi się z niego breja - zamarudził niczym dziecko, z błąkającym się na ustach uśmiechem.
- Ale przynajmniej wygląda pięknie... Kiedy siedzisz w ciepłym pomieszczeniu i patrzysz na niego zza szyby.
Spojrzał znów przed siebie, całkiem spokojny.
- Chociaż... wojna na śnieżki to ciekawe zajęcie. Zawsze chciałem tego spróbować - powiedział, mrużąc lekko oczy.
- I lepienia bałwana... Czy tam zjeżdżania na sankach.
Tamashi spojrzał na niego kątem oka, już po chwili kierując swój wzrok na jezioro, które powoli zaczęło pojawiać się za zakrętem.
-W takim miejscu jak to, nie robi się z niego breja. W mieście owszem, bo ludzie łażą po nim i brudzą buciorami... - westchnął. - Ale tutaj jest to po prostu biały puch.
Od dzieciństwa lubił śnieg, nigdy nie postrzegał go jako coś uciążliwego, czy nieprzyjemnego. Poza tym śnieg, to po prostu urok jednej z pór roku. Wolał zimno i lód niż błoto i zgniłe liście, które pojawiały się na jesień.
-Kąpiemy się? - zapytał, zerkając na niego i wskazując na jezioro.
Było oczywiście niezwykle zimno, jednak miał na to ochotę. Zawsze mógłby użyć swojego przemarznięcia jako pretekst, by potem "rozgrzać się" z Shanae.
Spojrzał na niego z zaskoczeniem, po czym roześmiał się radośnie.
- Wariat - mruknął kręcąc głową z rozbawieniem. Przeciągnął się i odpiął guziki swojego płaszcza, patrząc na smoka z prowokacją.
- Możemy wskoczyć - pokazał mu język, idąc w stronę brzegu jeziora. Popatrzył na spokojną taflę i uśmiechnął się lekko. Oblizał wargi i zerknął na smoka. Przychodziło mu kilka ciekawych pomysłów do głowy, ale nie zamierzał się ich obwieszczać.
Tamashi odwzajemnił uśmiech, również zdejmując z siebie płaszcz i kierując bliżej w stronę brzegu. Zdjął z siebie buty i skarpetki, po czym pozbył się również kamizelki i koszuli. Powoli zaczął odpinać pasek, patrząc na Shanae z prowokacją.
-Czasem trzeba zrobić coś wariackiego - odparł ciepłym głosem choć czuł, że zaraz zamarznął mu kończyny.
- Oj tam... Zahartujemy się - wywrócił oczami, rozbierając się szybko. Cieszył się, że tego wieczoru zdecydował się jednak założyć czarną bieliznę a'la slipy. Wszedł do wody, nie zważając na jej zimno. Gdy zanurzył się do pasa, nabrał trochę wody w dłonie i przetarł nią ramiona, tors i barki, by nie dostać "szoku termicznego". Spojrzał jeszcze na smoka, uśmiechnął się złośliwie... i skoczył do przodu, zanurzając się całym ciałem. Przepłynął spory kawałek na środek jeziora i wypłynął spod wody.
- Nie jest aż taka zimna. Spodziewałem się, że będzie gorzej - powiedział do smoka, pływając z zadowoleniem. Lubił to.
Tamashi również do końca się rozebrał, on jednak zdjął z siebie całkowicie wszystko. Zamoczył koniuszki palców w wodzie i wzdrygnął się. Zaraz jednak zrobił parę kroków i zanurzył ciało do pasa. Ochlapał plecy wodą, by po chwili ukucnąć i zanurzyć się po brodę.
Miał ochotę krzyknąć, było mu niesamowicie zimno. Gdy jedbnak spojrzał przed siebie i zobaczył zanurzonego Shanae, uśmiechnął się ciepło. Zanurzył głowę, mocząc rozpuszczone włosy i otrzepał się jak pies. Odepchnął się od dna, przepływając pod wodą mały kawałek i wynurzając się tuż przy chłopaku.
Mógł oczywiście użyć mocy i ocieplić wodę wokół nich, jednak nie chciał tego robić. Jeśli już zdecydowali się na coś tak szalonego, to niech znoszą to jak prawdziwi mężczyźni.
Smok zaśmiał się sam do swoich myśli, podnosząc głowę i patrząc na księżyc, który był dokładnie nad nim.
Wampir odchylił w tył i "położył" się na tafli, dryfując. Zamruczał głośno, jakby z przyjemności. Pamiętał jak ojciec zabierał go w środku zimy nad wodę i kazał w niej pływać. Po odpowiednio długim czasie wyłapywał go, otulał kocami i głaskał po włosach z pochwałą. Gdy wsiadali do powozu przytulał go, by ocieplić przemarznięte ciało syna.
Shanae uśmiechnął się pod nosem. Były to jedyne chwile "czułego" zachowania, jakie doświadczył ze strony ojca.
Po chwili jednak wrócił do poprzedniej pozycji i nabrał powietrza, po czym zanurkował. Popłynął kawałek w dół, po czym wynurzył się tuż przy smoku, uśmiechając się do niego figlarnie. Pocałował go lodowato zimnymi ustami, wkradając się ciepłym językiem między jego wargi. Odsunął się jednak szybko, świadomy ewentualnego niebezpieczeństwa takich zabaw w wodzie bez czucia gruntu.
Tamashi zaśmiał się widząc, że Shanae ma z ich "wypadu" niezwykłą zabawę. Widocznie musiał lubić kąpiele.
-Wyglądasz niezwykle w tym świetle - mruknął cicho, krótko po pocałunku. - Nie zapomnę tego do końca życia.
Uśmiechnął się łagodnie i założył Wampirowi mokry kosmyk za ucho. Patrzył na niego wilgotnymi oczami, nie mogąc się nadziwić, jak ten jest w tym momencie piękny.
Smok poruszał nogami, utrzymując głowę ponad powierzchnią wody. Lubił pływać. Co prawda nigdy nie robił tego o tej godzinie i o tej porze roku, jednak nawet ty sprawiało mu przyjemność. Szczególnie, gdy był razem z Shanae.
Wampir spojrzał na niego, trochę jednak zdziwiony tym napadem czułości. Nadal nie mógł się do tego przyzywczaić. Uśmiechnął się do smoka jednak ślicznie, czując ciepło pełznące mu po brzuchu i te cholerne motylki...
- Dziękuję - powiedział cicho, "stojąc" w wodzie i patrząc na Tamashiego tym ciepłym, czułym spojrzeniem, które często ostatnio mu wysyłał. Wyciągnął rękę i przesunął palcem po wargach smoka.
Tamashi przymknął oczy i ucałował palec Shanae. Uśmiechnął się delikatnie, gdy wyczuł, że zaczna się delikatnie trząść.
-Chciałem trochę z tobą porozmawiać...- mruknął cicho. - Ale nie wiem, czy to najodpowiedniejsze miejsce - zaśmiał się trochę nerwowo.
Otworzył wreszcie oczy i spojrzał prosto w te należące do Wampira. Westchnął pod nosem i wyciągnął w niego stronę dłoń.
Naprawdę czuł się niezwykle. Jakby byli w zupełnie innym świecie. Czuł się po prostu szczęśliwy, choć teraz zaczął go ogarniać lekki strach. Co, jeśli Shanae stwierdzi, że to za szybko, zbyt pochopnie?
Chłopak popatrzył na niego z zaciekwieniem.
- O czym? - zapytał, przybliżając się i łapiąc jego rękę. Pocałował go w nią delikatnie po wewnętrznej stronie.
- Wyjdźmy na brzeg. Marźniesz - powiedział cicho, czując drżenie mężczyzny. Popatrzył na niego łagodnie, oblizując swoje siniejące już z zimna usta.
- Ja zresztą też - zaśmiał się cicho. Przez to zimno praktycznie nie czuł zapachu smoka, co utrudniało mu w stwierdzeniu, jakie emocje tamtym kierują.
Tamashi zastanowił się chwilę, jednak już po sekundzie ułożył swoją dłoń na policzku młodszego i pomasował kciukiem wargi.
-Nie, zaczekaj- odparł lekko drżącym z zimna i zdenerwowania głosem. - Pomyślałem, że chciałbyś być może ze mną już do końca, bo... Układa nam się ostatnio lepiej, więc... - mówił trochę nieskładnie, zacinając się co chwilę i gubiąc słowo. - Chciałbym, żebyś... Pomyślał, bo to może już czas, żeby... Moglibyśmy zapieczętować to, co jest między nami i... Stać się małżeństwem.
Oddychał niespokojnie, choć już w ogóle nie zwracał uwagi na zimno. Zacisnął oczy, oczekując ze zdenerwowaniem na odpowiedź chłopaka.
Rozusnął wargi, patrząc na niego w oniemiały. Przez chwilę prawie zapomniał, by poruszać kończynami, żeby się nie utopić. Milczał przez chwilę, próbując opanować szalejące myśli. Zdezorientowanie mieszało się z nagłym wybuchem szczęścia. Nie wiedział, jak dobrze ubrać w słowa swoje odczucia.
- Ja... - zaczął cicho, po czym wyciągnął rękę i pogłaskał mężczyznę po policzku, tak, by ten w końcu na niego spojrzał. Uśmiechnął się do niego ciepło, radośnie.
- Nawet nie wiesz, ile dla mnie znaczą twoje słowa... - powiedział cicho, znów głaszcząc jego policzek.
- Bardzo chcę, żebyśmy stali się małżeństwem - dodał, uśmiechając się.
Smok utrzymywał się nad wodą, patrząc na Shanae z lekkim strachem na twarzy. Dopiero po paru sekundach dotarło do niego, co Wampir powiedział. Przysunął się do niego i przytulił, zaraz jednak puszczając go, by nie narażać ich na niebezpieczeństwo.
-Wiem, że to może nie są warunki, jakie powinienem ci zapewnić...- zaczął cicho, wyraźnie jednak uspokojony.- No i nie mam pierścionka dla ciebie... Przepraszam cię, Shanae... A teraz chodźmy, co?
Nie był pewien, czy naprawdę dotarło do niego, że właśnie praktycznie oświadczył się swemu kochankowi, jednak czuł przejmującą radość z tego, że ten go nie zbył.
Wziął w dłoń rękę chłopaka i popłynął w stronę brzegu.
- Mi odpowiada taka... sceneria - odparł z rozbawieniem. Pozwolił odcholować się na brzeg i wyszedł z wody, patrząc na swoje blado-sine ciało. Uniósł brew.
"Wyglądam równie atrakcyjnie, co świerzy topielec" - mruknął w myślach, jednak pokręcił tylko głową.
- Hm... Nawet nie mamy się czym wytrzeć - zaśmiał się, patrząc na smoka. Drżał lekko z zimna. Z natury miał raczej niską temperaturę ciała, ale z powodu szczupłej budowy oddał te szczątki ciepła jakie miał wodzie niezwykle szybko. Pokręcił głową, gdy mokre kosmyki przykleiły mu się do karku.
Smok uniósł z pozbawieniem jedną brew i również wyszedł z wody, już po chwili przytulając do siebie Shanae. Zamknął oczy i skupił się na chwilę. Dzięki swoim mocom sprawił, że już po chwili stali zupełnie susi i ciepli.
-Czasem na coś się przydaje - odparł z pozbawieniem i oderwał się od Shanae, zakładając na tyłek suchą bieliznę.
- Ty czy twój "dar"? - zapytał lekko złośliwie wampir, uśmiechając się do niego z rozbawieniem. Ubrał się szybko, by ciepło znów się nie "ulotniło". Otulił się płaszczem, po czym przysunął się do smoka i przytulił do niego.
- Tamashi - mruknął cicho i pocałował go od dołu w brodę.
- Wracamy, kominek, wino i koc? - zapytał, patrząc na niego "słodkimi" oczkami*. Pogłaskał jego plecy.
*) Kot ze Shreka przy nim by stracił pracę XD
Smok zaśmiał się przez jego 'docinkę'.
-I ja i moja moc, skarbie - odpowiedział mu, gdy do końca się ubrał. Złapał go za dłoń i ruszył w stronę ich domu. - Kominek, wino i koc - przytaknął. - I może małe świętowanie? - dodał po chwili, zadziornie się uśmiechając.
Uwiesił się na nim tak, jak to miał w zwyczaju. Roześmiał się, słysząc ostatnie słowa smoka.
- Hmm... Można to rozważyć. Aczkolwiek za ten brak pierścionka... - pokazał mu język złośliwie, jednak cała jego postać aż promieniowała radością. Uśmiechnął się do niego zaraz czule i cmoknął go w policzek.
- Zobaczymy, na co zasłużyłeś - zamruczał mu do ucha figlarnie.
Smok westchnął, udając teatralną rozpacz, by po chwili, całkowicie z nienacka porwać Shanae ponad ziemię i biorąc go na ręce.
-Mam nadzieję, że chociaż na poleżenie z tobą przed rozpalonym kominkiem...- wymruczał mu do ucha.