Niemcy 2015/2016 - fotoreportaż
onlyifyouwant
Düsseldorf
Na lotnisku w Düsseldorfie przywitała mnie moja ciocia (chrzestna), a w domu kotka Maxima, która ze wzajemnością mnie nie polubiła już od pierwszego zobaczenia.
Nowy Rok...
...witałam na Rheinkniebrücke.
https://youtu.be/Ceu7CcoeCH8
1 stycznia spałam do południa, a wieczorem pomagałam cioci w przedświątecznych wypiekach.
Następnego dnia ja łaziłam trochę po sklepach, a po drzewach łaziły małpy w oknie wystawowym.
https://youtu.be/hk_z3Sd-WA8
W stolicy Nadrenii Północnej Westfallii byłam na Königsallee - ulicy słynącej z najbardziej ekskluzywnych i luksusowych sklepów w Europie.
Zwiedziłam też Altstadt. Widziałam między innymi Rathaus (ratusz)...
...i Rheinturm (wieżę telewizyjną).
Po południu byłam w dużym gmachu muzeum - K21 Kunstsammlung im Ständehaus, gdzie spędziłam parę niezłych godzin.
Poniżej prezentuję kilka ciekawych dla mnie wystaw (było też sporo "religii", gdyż wystawa tymczasowa przebiegała pod hasłem Th e problem of God, ale tej akurat mam aż za dużo w Polsce na co dzień, więc mi darujcie):
Ostatnia fotografia tyczy się wybitnych polskich lekkoatletów, którzy postanowili podnieść parę socjalistycznych pomników, na tym akurat zdjęciu - Ludwika Waryńskiego. Gdyby tak pomyśleć...: ja też przecież innych świetnie podnoszę, ale na duchu. Być może dlatego nikt mnie jeszcze nie umieścił w muzeum. Z drugiej strony, czy naprawdę chciałabym aby mnie wszyscy oglądali??...
W K21 zaciekawiła mnie też pięcioekranowa projekcja filmowa oraz wystawa aniołów. Niestety, nie można było robić zdjęć. Czułam się trochę jak w muzeum-raju, gdzie to, co najciekawsze okazało się poniekąd zakazane...
Punktem kulminacyjnym w muzeum stał się.................
............ chód po "orbicie"...
Czy się bałam (że spadnę i się zabiję)??...
Przecież wiecie, że boję się tylko mężczyzn. Jeśli twierdzę inaczej, to znaczy, że kłamię. Chcecie uwierzyć kobiecie - spójrzcie jej w oczy. A w muzeum moje oczy płonęły chęcią przeżycia kosmicznej przygody na 3-piętrowej wysokości...
Późnym wieczorem zauroczyłam się w trzypoziomowej księgarni - coś w stylu Empik XXL, gdzie kupiłam prezent dla moich przedszkolaków.
Tuż po północy zapomniałam hasła do swojej poczty, co mi się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Uznałam, że jestem już senna, albo jeszcze zakochana, więc poszłam spać.
3 stycznia rano byłam w cerkwi. Jadąc tam Bahnem przeżyłam w ciasnym i ciemnym tunelu najgorszą minutę mojego życia. Skoczyło o 1%, że mam klaustrofobię. A oto cerkiew:
Dla porównania, "moja" w Polsce wygląda tak:
http://www.hagiasophia.cerkiew.pl/
W niedzielę po południu byłam w operze
na "Opowieściach Hoffmana" do muzyki Offenbacha.
Der Mann wird groß durch die Liebe.
Der Mann wird größer durch die Träume.
Następnego dnia z samego rana wybrałam się z wujkiem na holenderskie lotnisko, aby odebrać jego córkę, która przyleciała z Nowego Jorku na święta.
Przy okazji zahaczyliśmy o Amsterdam.................
koniec cz. I
Meerbusch Lank latum, 5.01.2016 dnia Pią 23:58, 08 Sty 2016, w całości zmieniany 7 razy
Amsterdam widzę tak:
Wy mnie widzicie tak:
W czerwonej kurtce. W Amsterdamie.
Na zakończenie zdjęcie i filmik.
https://youtu.be/5elUxs8ofYw
Serdecznie pozdrawiam!
koniec cz. II
Merbusch Lank latum, 5.01.2016 r. dnia Wto 4:52, 05 Sty 2016, w całości zmieniany 3 razy
Pewni siebie Niemcy uważają, że:
"najpiękniejsze kobiety pochodzą z Düsseldorfu".
Tymczasem najpiękniejsza kobieta przyleci niedługo z Düsseldorfu. Do Polski.
Trochę sobie żartuję, ale o tym wiecie dnia Wto 5:28, 05 Sty 2016, w całości zmieniany 3 razy
cz. III
5 stycznia(!) rano, gdy podniosłam rolety, widok z mojego okna był taki...:
Nadmienię, iż ciocia znalazła w ogrodzie czerwoną malinę, a miejscami można było dostrzec także pierwsze krokusy.
Tego zimowego słonecznego dnia skorzystałam z Riesenrad -
- przejażdżki w kole.
https://youtu.be/eibPD4aK4kE
Jutro Niemcy będą podziwiać moje nogi w spódnicy (którą w przeciwieństwie do Niemek założę, bo lubię), ale zanim to nastąpi: oto ciekawsze niż me nogi widoki:
W głowie mi się nie zakręciło, nikomu też w głowie nie zawróciłam. Zagranicznej miłości....
...nie znalazłam. Jeden facet zaczepił mnie tylko i wziął za Francuzkę. W sumie lepiej uchodzić za Francuzkę niż za blondynkę. Ale co z tą miłością??
- To ma słodka tajemnica.
Szczerze, akurat wtedy wolałam mieć...
...czyli chęć na lody, niż na romans z cudzoziemcem, których tu pełno.
W Düsseldorfie widziałam pomnik „Radschlägerbrunnen" postawiony na pamiątkę powrotu hrabiego Adolfa Grafa V ze zwycięskiej wyprawy.
Może moje przedszkolne "gwiazdy" też się tak ucieszą na mój widok kiedy już wrócę??
Widziałam Tonhalle, w której odbywają się koncerty i byłam w galerii "Schadow-Arkaden" o łącznej powierzchni trzech boisk piłkarskich. Coś mnie również natchnęło, by zrobić zdjęcie muzom.
Chciałam też ponownie trafić do opery, aby tym razem zwiedzić kulisy, bo istniała taka możliwość, ale sprzedano już wszystkie bilety. Zamiast tego zobaczyłam łabędzie jezioro.
W przerwie między zwiedzaniem jadłam pizzę bez sosu, bo tak się tu podaje. Legenda głosi, że od sosu czosnkowego traci się smak i pieniądze.... Wolne żarty! W drodze powrotnej przejeżdżałam koło polskiej restauracji o nazwie "Klußka ".
Gdy wróciłam do domu zdałam sobie sprawę, iż bolą mnie Fußy. Że w imię miłości można się czasem pomęczyć, jestem w stanie zrozumieć, ale w imię czego kobiety męczą się butach na obcasach i po co je zakładam na każde wycieczki?? - pomyślałam, i tak już (bez butów) usnęłam. dnia Sob 0:00, 09 Sty 2016, w całości zmieniany 6 razy
6 stycznia była Wigilia.
Moim bożonarodzeniowym prezentem dla kotki Maximy było to, że ją minimalnie polubiłam. dnia Pią 21:40, 08 Sty 2016, w całości zmieniany 3 razy
Z ilu potraw jest u Was wigilia? Czy to bez różnicy?
Wg tradycji 12, ale u nas było trochę więcej. To chyba nie ma większego znaczenia.
choinka tradycyjnie...
...i w oryginalnej wersji
Oczywiście, że nie. U mnie też było więcej, a choinka wygląda świetnie.
cz. IV, ostatnia
7 stycznia, w ramach odpoczynku po ostatnim bólu nóg... przesiadłam się na rower (również na obcasach, bo tylko takie buty miałam).
W typowo wiejskiej okolicy zobaczyłam kościół...
...i to, co zawsze chętnie oglądam, gdzie bym nie była:
Do domu zawrócił mnie deszcz, który padał do wieczora również w Düsseldorfie.
W domu czytałam więc książkę Gabriela José García Márquez'a pt. "Miłości w czasach zarazy". Powieść opowiada o poecie Florentino Ariza, który na miłość swojego życia czekał 51 lat, 9 miesięcy i 4 dni(!)...
Apropo liczb. Czy wiecie, że Düsseldorf jest jednym z niemieckich miast, które nie ma długów? Na tablicy przy ratuszu można zobaczyć ile lat, godzin i minut od tego czasu minęło.
Nie każcie mi liczyć jak długo czasu spędziłam w Niemczech, bo upłyną wieki, nim się doliczę...
Aby się nie nudzić, postanowiłam, że pójdę na piwo. Wsiadłam do U-bahnu 76 i pojechałam do Düsseldorfu. W lokalu, gdzie podają smaczne steki wołowe i serwują piwo, poprosiłam o typowe regionalne i dostałam Altbier.
Uznałam, że nie trzeba lecieć do Niemiec, aby stwierdzić, że każde piwo jest okropne. Poszłam więc do restauracji obok napić się wina, bo wódki pić nie miałam z kim.
Do Meerbusch wróciłam z ciocą, która tego dnia pracowała do późna.
*
8 stycznia, na drugi dzień świąt mieliśmy gościa. Zaprzyjaźniona Niemka, która przekazała życzenia całej rodzinie powiedziała, że dobrze mówię po niemiecku. Oceniła mnie z grzeczności na wyrost, tak jak na wyrost były moje oceny z filologii niemieckiej, którą nie wiem po co zaczęłam. Być może dlatego, żeby móc się teraz dogadać z Frau Heidi auf deutsch oraz "na migi" (migowy również skończyłam niecałe pół roku temu).
W dalszej części mojego pobytu w Niemczech zobaczyłam ponownie wspomnianą już wcześniej wieżę telewizyjną, tym razem z bliska...
...i bardzo bliska -
- w nawiązaniu do części III, oto obiecane niezłe widoki z moimi nogami w spódnicy, ....
...bez.....................kurtki:
a także beze mnie,
- najpiękniejsze!!
https://youtu.be/mwq5H0EdZyE
Chwilę czasu spędziłam oglądając jak płynie woda w Renie...
i barka.
Ja zaś płynęłam po trójwymiarowym chodniku przy dojściu do parlamentu Nadrenii Północnej-Westwalii.
https://youtu.be/EziYlAFLFUQ
W porównaniu z poprzednim dniem, pogoda obróciła się o 180° . W blasku słońca ujrzałam przechylone o parę ° krzywe domki.
Jeden z nich, gdyby nie został akurat pobudowany przy wejściu do portu, z pewnością odnalazłby się.... w piekarniku, owinięty w sreberko do pieczeni.
Widziałam też platona. Drzewo, bo filozofii nie da się zobaczyć a co dopiero zrozumieć pffff
Mam nadzieję, że Wy rozumiecie moje wywody. Ja się po prostu cieszę i śmieję na przemian. Bo tak lubię dnia Sob 0:05, 09 Sty 2016, w całości zmieniany 4 razy
Za parę godzin odlatuję. I wiecie co Wam jeszcze powiem??
Wszędzie dobrze, ale w Polsce najlepiej!
Kocham Cię bardzo mój Białystoku. dnia Pią 21:57, 08 Sty 2016, w całości zmieniany 1 raz
Żebyś wiedziała Asiu. Miłego i bezpiecznego lotu Ci życzę.
Dzięki! Teraz lecieć się już nie boję. Następnym razem przeżyję swój urlop na statku!
Bardzo fajne zdjęcia Aśka. No cóż podróże kształcą i warto podróżować póki jest się młodym bo później wyjdziesz za mąż, będziesz dzieciata i nie w głowie będą wojaże. A tak serio to pamiętam jak my w trójkę z Twoją koleżanką z Niemiec poszliśmy na Festiwal Piosenki Białoruskiej. Na szczęście Twoja koleżanka znała rosyjski to dogadalismy się bez problemu. Niemcy to wielki naród. Oni zawsze wiele znaczyli zarówno w historii jak i polityce Europy.