Dwór rodu van Shimetsu
onlyifyouwant
Neige wysiadł z powozu i odgarnął grzywkę, patrząc na swój dom rodzinny. Kamienna konstrukcja płynnie łącząca się z pobliskimi drzewami była rozległa i imponująca. Roślinne motywy i runy wyryte w kamieniu nadawały jej specyficznego, elfickiego wyglądu.Chłopak spojrzał na Chiarę i uśmiechnął się do niego lekko, zaprowadzając go do wysokiego holu.
- Witam, panie. Miło widzieć cię w zdrowiu - wieloletni sługa rodu elfa ukłonił się delikatnie, witając wchodzących. Dość młoda służka obok niego również szybko się pokłoniła. Neige odpowiedział krótkim skinięciem głowy.
- Niech ktoś wniesie nasze rzeczy do moich pokoi - powiedział spokojnym tonem pełnym dystansu. Stał wyprostowany, z lekko uniesioną głową i ironicznym pół uśmieszkiem. Z gracją ruszył do przodu, stawiając kroki z pewnością siebie i... niechcianym erotyzmem. Większość mężczyzn w pomieszczeniu, jedni z gości weselnych, wlepiła w niego nachalny wzrok.
Neige wiedział, że jest dość popularny wśród elfickich szlachciców. Wiedział też, jak sprawić, by byli na jego skinięcie. Bał się jednak, by któryś z nich nie posunął się za daleko.
- Do pańskich komnat? Czy to wypada? - wyjąkała młoda służka. Srebrnowłosy zatrzymał się i spojrzał na nią przez ramię.
- Kwestionujesz moje polecenia? - zapytał cicho, unosząc lekko brew. Elfka zarumieniła się, szybko spuszczając wzrok.
- Ależ nie, skąd, nie śmiałabym...
- Tak też myślałem - mruknął chłopak, kontynuując marsz do drzwi prowadzących na korytarz. Czuł na sobie obleśne spojrzenia niektórych elfickich arystokratów.
Chiara obserwował wszystko z boku, idąc tuż za Neige. Zdziwił się na nagłą zmianę zachowania u chłopaka. Może to był jego sposób na obronę?
Chiara oglądał uważnym wzrokiem wszystkich dookoła, oceniając ich postawę i stroje. Wszyscy byli eleganccy, dostojni. Zachowywali się sztywno, bez jakiejkolwiek oryginalności.
Prychnął pod nosem i dogonił Neige. Nie chciał na razie okazywać, że jest jego "panem". Nie zamierzał tutaj nikogo zbytnio prowokować.
-Nie kręć tak tym tyłkiem - powiedział mu na ucho. - Wszyscy się na ciebie gapią.
Był zły. Czy Neige robił to specjalnie? Tylko po co? Żeby wzbudzić w nim zazdrość? No cóż, udało mu się.
Chiara jeszcze raz przyjżał się wszystkim wokół, samemu sie z nimi porównując. Czuł się zdecydowanie nie na miejscu. Jego długie, czarne i obcisłe spodnie, fioletowa koszula i gotycki płaszcz do kolan zupełnie do tego wszystkiego nie pasowały. Ale cóż. On zawsze starał się być oryginalny. Nie lubił wtapiać się w tłum, a tutaj na pewno nie będzie się musiał tego obawiać.
-Gdzie nas prowadzisz? - zapytał swego kochanka, muskając wargami płatek jego ucha. Starał się, aby nikt tego nie zobaczył.
- Dopiero mogę zacząć nim kręcić - odgryzł się, patrząc na niego przez ramię figlarnie.
- Chcesz zobaczyć, że mogą się patrzeć jeszcze... intensywniej? - zapytał cicho, po czym trochę prowokującym i uwodzicielskim krokiem ruszył do grupy arystokratów. Uśmiechnął się do nich pięknie, powiedział parę słówek, popatrzył im w oczy i już zachowywali się jak ulizane pieski, chcące zwrócić na siebie uwagę Neige.
Chłopak nie wiedział właściwie, czemu chciał wzbudzić zazdrość Chiary. Może dlatego, że chciał dowodu, iż starszemu zależy?
Chociaż... Może on uważa mnie tylko za swoją własność i nic po za tym?
W Chiarze zawrzało. Patrzył na jego poczynania z irytacją. Palce mu pobielały, od mocno zaciśniętych pięści. Warknął i ruszył w jego stronę.
Dopadł do niego i agresywnie złapał za przegub dłoni. Szarpnął go na bok i przybliżył wargi do jego ucha.
-Nie irytuj mnie - syknął, choć nie miał zamiaru być nieprzyjemnym. - Chcesz, żeby stała ci się krzywda?!
Puścił go i ułożył dłoń na jego plecach, popychając w kierunku małego zbiorowiska Neigowych lizusów.
-Witam, jestem Chiara - powiedział szorstko. Nie obchodziło go, czy to towarzystwo będzie zwracało na niego uwagę. - A to mój zwierzaczek.
Kiwnął na Neige i przeniósł dłoń na jego biodro. Drugą ręką pomasował jego brzuch.
Wiedział, że jego zachowanie nie przyniesie nic dobrego. Trzeba było po prostu zostać w wierzy. I zmusić Neige, żeby też został.
Syknął wściekle, rzucając mu urażone spojrzenie. Starsze elfy popatrzyły na nich z pewnym nie zrozumieniem. Neige zmrużył oczy i zgrabnie wydostał się z objęć Chiary.
- Na pozycji zwierzaczka tutaj jesteś teraz ty, skarbie - powiedział cynicznie, patrząc na niego z ironicznym uśmiechem. Czuł gotującą się w nim wściekłość. Jego wzrok powędrował ponad ramieniem Chiary... i nagle jego twarz zbladła lekko. Nie bardzo, ale na tyle, by można to było zauważyć.
Wyprostował się, uniósł lekko głowę i zmrużył delikatnie oczy. Był bardzo spięty i przybrał dość agresywną postawę.
Wbijał wzrok w zbliżającego się w ich stronę Wuja, który uśmiechał się już pod nosem, na myśl o dzisiejszej nocy.
- Witam, witam... Widzę, że mój śliczny bratanek już nie może odpędzić się od adoratorów - zaśmiał się starszy elf, podchodząc i mierząc Neige wzrokiem. Bardzo jednoznacznym wzrokiem. Objął go ramieniem, przyciskając do siebie. Chłopak zesztywniał całkowicie.
- Ale nie dziwę wam się, panowie. Neige jest naprawdę pięknym stworzeniem - powiedział Wuj, patrząc z uśmiechem na srebrnowłosego i przesuwając palcami po jego policzku.
- Ah, gdyby jeszcze nie był z mojej rodziny... - westchną teatralnie, wzbudzając wesołość grupki.
Chiara już chciał się odgryźć i rzucić Neige jakąś złośliwą uwagę, gdy zauważył zmianę na jego pięknej twarzy. Także zesztywniał, patrząc na jego wuja z wściekłością. Miał ochotę połamać mu ręce. Wyrwać język i poszatkować jego ciało. Czuł, jak krew gotuje mu się w żyłach.
-Trzymaj ręce przy sobie - warknął tak ostro i cicho, że ledwo go było słychać.
Wyszarpnął Neige z obleśnego uścisku mężczyzny i postawił go za sobą, chroniąc własnym ciałem. Przybrał agresywną pozę, zupełnie nie okazując strachu, który minimalnie wyczuwał.
Wuj spojrzał na niego bystrzej, po czym roześmiał się niby wesoło.
- Ho ho ho, a kogóż sobie przygruchałeś, Neige? - zapytał przyjacielsko, jednak jego spojrzenie wyrażało wściekłość, zazdrość... i obsesję. Chłopak przymknął oczy, po czym stanął koło Chiary, obejmując się jego ręką w pasie.
- To Chiara Anieli. Jest moim partnerem - powiedział, unikając jednak spojrzenia w twarz wuja.
- Partnerem, mówisz? - szepnął trochę groźnie wuj, po chwili ciszy.
Chiara objął mocniej chłopaka wyraźnie to akcentując. Po pierwsze dlatego, żemu go wesprzeć, a po drugie, aby wuj to sobie dobitnie przyswoił.
-Tak - odparł Chiara bez wahania. - Jestem jego partnerem, więc łapy precz, zboczeńcu.
Nie sądził, aby przezywanie go, było dobrym pomysłem, ale wyzwisko samo wymsknęło się z jego ust. Nie umiał się powstrzymać. Niewiele wiedział o tym mężczyźnie, ale samo patrzenie na niego, przyprawiało go o mdłości. Oczywiście, był przystojny i swego rodzaju pociągający. W końcu był elfem. Ale w jego oczach było widać obłęd. Jakby był chory psychicznie. Jakby wpadł w wewnętrzną furię, szał.
Wuj zmrużył oczy. Złapał Neige za rękę i wyszarpnął do małego pomieszczenia obok holu. Srebrnowłosy mocno złapał się Chiary, jego też wciągając do pomieszczenia. Puścił go jednak zaraz, gdy Wuj popchnął go mocno na ścianę i uderzył w twarz.
- Ty dziwko! Ilu fiutom jeszcze dupy tam dawałeś, co?! Należysz do mnie! DO MNIE! Jesteś tylko mój! - krzyczał starszy elf, raz po raz uderzając młodszego w twarz. W jego oczach była furia, obłęd, obsesja. W ogóle nie przejmował się obecnością Chiary.
- Już ja cię nauczę posłuszeństwa, suko. Jeszcze się dowiesz, do kogo należy twoja dupa - warknął starszy, odwracając Neige gwałtownie twarzą do ściany i próbując zedrzeć mu spodnie. Chłopak z przerażonym "nie!" próbował mu się wyrwać, wiedząc, co tamten zamierza zrobić.
Czy on go nie widział? Czy był tak zaślepiony furią, aby pozwalać komukolwiek na to patrzeć? Chiara nigdy jeszcze nie był tak wściekły. Jeszcze nigdy nie miał ochoty zgotować komuś tak okrutnej śmierci, jak temu mężczyźnie.
Warknął i doskoczył do niego, krzycząc jakieś krótkie zaklęcie. Jego prawa dłoń rozżarzyła się nagle. Zaczęła się niemal palić, lecz on nie odczuwał bólu. Uderzył kopniakiem w brzuch elfa, posyłając go na przeciwległą ścianę. Niemal natychmiast doskoczył do niego i przycisnął gorącą rękę do jego szyi.
-Powiedz jeszcze słowo w jego kierunku, a osobiście dopilnuję, aby to na ciebie wrzeszczano dziwka! - krzyknął z całą mocą i wolną dłonią, zaciśniętą w pięść, uderzył go w fiuta.
Neige zsunął się po ścianie, zaciskając powieki i drżąc mocno. Jego wuj natomiast krzyknął z bólu, patrząc na Chiarę wściekle.
- Nie znasz go. Nie masz pojęcia jaki on jest i czego potrzebuje. A potrzebuje mnie! - warknął przez zaciśnięte gardło, po czym używając siły magii odrzucił Chiarę od siebie. Poprawił szybko ubranie i wyszedł gwałtownie, widocznie wściekły. Zatrzasnął za sobą drzwi, zostawiając ich samych.
Chiara oparł się o ścianę, dysząc lekko. To wszystko wykończyło go psychicznie. Po chwili otrząsnął się jednak. To nie on potrzebował tu odpoczynku.
Podszedł do skulonego Neige i objął go od tyłu, kładąc czoło na jego ramieniu. Zadrżał, od chłodu bijącego od chłopaka.
-Wracajmy do domu - powiedział do niego spokojnie. - W wierzy będziesz bezpieczny - dodał.
Choć dopiero tutaj przyjechali, nie chciał siedzieć w tym miejscu ani minuty dłużej. To była pierwsza godzina ich pobytu tutaj, a Neige już prawie został zgwałcony! Anieli miał nadzieję, że Neige bez sprzeciwu pozwoli zabrać się z powrotem do szkoły. Martwił się o niego.
Pokręcił przecząco głową.
- Nie. Muszę być na weselu. I... Muszę się zobaczyć z Ojcem - powiedział cicho, zaciskając pięści i opierając się o ścianę. Uderzył w nią lekko.
- Cholera jasna! - powiedział trochę żałośnie, czując nadchodzący gniew na siebie, gdy strach już opadł. Jak miał go zabić, skoro sam jego widok go paraliżował?
-Ćśś... - szepnął Ciara, ujmując w dłoń rękę Neige. - Zostaniemy - zgodził się. - Ale tylko tyle, ile będzie to konieczne.
Podniósł się z nim i położył jego rękę na swoim barku, podtrzymując go. Podszedł do drzwi i uchylił je, zaglądając na hol. Nikogo na nim nie było. Wyszedł więc z małego pomieszczenia, podążając ku schodom.
-Twoje pokoje... - zaczął spokojnie. - Na którym są piętrze?
Uśmiechnął się pod nosem.
- W podziemiach. Dwa lata temu przeniosłem się do starych lochów. Są bardziej... klimatyczne - powiedział cicho, wtulając się w Chiarę. Poprowadził go wprost do swoich pokoi, na które składał się pokój dzienny, łazienka, sypialnia, bawialna z instrumentami, biblioteczka i pokój do ćwiczeń walki bronią białą. Mimo tego, iż znajdowali się w lochach było tu ciepło i przyjemnie.
Chiara zdziwił się, gdy zobaczył ile pomieszczeń składa się na pokoje Neige. Rozumiał, że elf został wychowany w arystokratycznej rodzinie, ale bez przesady! On, jako człowiek dziany, ograniczył się do zwykłej, ponurej komnaty.
-Przytulnie tu - odparł Chiara, prowadząc chłopaka, w jak mu się zdawało, stronę sypialni. - Położysz się spać. Musisz odpocząć po podróży i...
Nie dokończył zdania. Postanowił, że nie będzie na siłę przywracał Neige niemiłych wspomnień.
Posadził go na pościelonym łóżku i zdjął z niego płaszcz. To samo zrobił z koszulą, a także spodniami i skarpetkami. Potem ułożył go wzdłuż posłania i przykrył kołdrą.
Chłopak pozwolił zaprowadzić się do sypialni. Dziwiło go, że czuł się w towarzystwie Chiary bezpiecznie... i że bez problemu pozwolił mu się rozebrać. Złapał go lekko za rękę, gdy był przykrywany kołdrą.
- A ty? - zapytał cicho.
Uśmiechnął się do niego i okrył go całkowicie, poprawiając mu poduszki.
-Ja trochę poczekam - odparł. - Nie wiadomo, co temu zboczeńcowi przyjdzie do głowy.
Położył dłoń na policzku chłopaka i pomasował go lekko. Przeczesał jego włosy, zjeżdżając dłonią na kark Neige i połaskotał go tam. Zaśmiał się smętnie i odchylił do tyłu głowę. Zamknął oczy, pogrążając się w rozmyślaniach.
Westchnął cicho, układając się. Przysnął, a gdy się obudził, Chiara spał. Uśmiechnął się leciutko i wypełzł z łóżka. Ubrał się i poszedł do bawialni. Przymknął oczy, kumulując w sobie moc, a po chwili... zaczął śpiewać. Miał bardzo melodyjny, łagodny głos, ale jakby pełen rozpaczy. Idealnie oddawał uczucia pieśni.
- Płacz samotnie,
Ja odszedłem
Ani jednej nocy więcej
Żadnego bólu
Odszedłem sam
Zabrałem wszystkie swoje siły
I dokonałem zmiany
Nie zobaczę Cię dziś wieczorem...*
--
*] Avenged Sevenfold - I won't see you tonight [ lekko zmienione, ale ja tam nie umiem pieśni wymyślać xD a to mi się podoba ^^
Obserwował Neige długo. Jednocześnie pilnował i nasłuchiwał jakichkolwiek odgłosów z korytarza.
Przez cały ten czas, masował delikatne palce lewej dłoni Neige, opierając czoło na kancie łóżka. Siedział tak, skulony pod posłaniem, aż w końcu zmorzył go sen.
Gdy się obudził, instynktownie wyczuł, iż coś jest nie tak. Nie słyszał Neigowego oddechu, nie wyczuwał jego zapachu. Zalała go fala paniki, gdy wyprostował się i utwierdził w przekonaniu, że go nie ma.
Zerwał się na równe nogi, przebudzając się w zadziwiająco szybkim tempie. Rozejrzał się uważnie. Mimo panującego wokół mroku, widział wszystko prawie tak samo dobrze, jak za dnia.
Wypadł na hol, zastanawiając się, co ma robić. Już miał biec w stronę schodów, gdy jego uszy pochwyciły dźwięki, o których nie mógł nawet pomarzyć. Włoski stanęły mu na rękach. Oddech zanikł, a z jasnych, na co dzień drapieżnych oczu, popłynęły bezbarwne krople łez.
Nie wiedział, co się z nim dzieje. Zupełnie się jednak tym nie przejmował. Był zahipnotyzowany. Zaczarowany.
Instynktownie zrobił krok w kierunku, skąd dochodził śpiew. Potem drugi. Trzeci.
Rzucił się ku drzwiom, zupełnie nad sobą nie panując. Jego świadomość zdawała się go opuszczać. Drżał na całym ciele. Poczuł, jak pot wstępuje mu na czoło. Jak gęsia skórka obejmuje jego ciało.
Przystanął w progu, widząc istotę piękną.
Chłopak siedział po środku pokoju, z podkulonymi pod brodę kolanami. Jego przerażająco jasne włosy okalały mu twarz i ramiona. Drobna, przyciągająca wzrok sylwetka drżała lekko.
Młodzieniec skulony był w pomieszczeniu, którego Chiara nigdy wcześniej nie widział. Znajdowały się tu dwa, zasłonięte kotarami okna. Przy ścianach stały półki z rozmaitymi książkami, zabawkami i skórzanymi miśkami. Leżał tu także dywan. Był błękitny i wyglądał na miękki.
Chiara podszedł powoli do chłopaka i przystanął, orientując się kto to. Jak mógł o nim zapomnieć? Jak mógł sobie na to pozwolić?
Nie dotykał go. Chciał, aby pieśń przez niego śpiewana towarzyszyła mu już zawsze.
-Wznosi się we mnie
Miejsce tak ciemne, tak zimne,
Musiałem się uwolnić.
Nie opłakuj mnie, to nie Ty jesteś winny
Gdy groby krzyczą moje imię i ziemia żąda mego ciała
Nie zobaczę Cię dziś wieczorem
Chłopak śpiewał dalej z zamkniętymi oczami. Nie dochodziła do niego niczyja obecność. Liczyła się tylko melodia w jego głowie i słowa śpiewanej pieśni.
-Smutek zatonął głęboko w mej krwi,
Nie widzę siebie w ten sposób.
Proszę, nie zapomnij mnie
I nie płacz, gdy mnie nie ma.
Głos Neige przycichł niemal do szeptu, przeszywającego serce i umysł. W ciszy pokoju był idealnie słyszany, gdy z jego ust wypłynęły słowa pełne smutku i rozpaczy:
-Tak daleko, przepadłem.
Proszę, nie idź za mną dzisiejszego wieczoru.
A gdy mnie nie będzie, wszystko będzie w porządku.
Pochylił głowę, opierając czoło o kolana. Kochał tą rozpaczliwą melodię, te pełne rozpaczy słowa.
Kochał znajdywać w nich sens własnej śmierci.
Łzy skapywały z oczu Chiary coraz intensywniej. Spływały po policzkach i brodzie, mocząc po chwili koszulę. Jego ciało drżało w coraz silniejszej spazmie. Czuł się zupełnie bezwładnie. Nie mógł się poruszyć, wydać żadnego odgłosu.
Smugi światła wpadały do pomieszczenia, oświetlając dokładnie chłopaka skulonego na środku. Jasne włosy wydawały się w tej chwili srebrne. A może one były srebrne na prawdę?
Chiara wziął głębszy oddech i padł za nim na kolana. Nie poczuł bólu. Zdawało mu się jednak, że pieczą go płuca. Chciał więcej tego głosu. Chciał usłyszeć więcej! Szlochał, z twarzą położoną na otwartej dłoni.
Drgnął, słysząc szloch. Podniósł głowę i odwrócił się lekko. Zamrugał, widząc Chiarę. Przysunął się do niego i przytulił go do siebie.
- Chiara? - zapytał cicho, głaszcząc go po włosach. Nie był pewny, co się stało. Pocałował starszego w czoło.
Wtopił się w jego ramiona. Byli tak idealnie do siebie dopasowani... Jego głowa idealnie pasowała do jego szyi. Dłonie w zagłębienia przy łopatkach.
Pierś unosiła mu się powoli. Drżał z niedosytu. Głos Neige był stworzony specjalnie dla niego. Albo to on, został stworzony specjalnie po to, by go słuchać.
Przycisnął jego wątłe ciało do swojego, czując pieczenie w piersi. Niemal bezwiednie, ucałował go w ucho. Pociągnął do tyłu, upadając na plecy i będąc jednocześnie pod Neige.
Zamrugał, mając dziwne przeczucia. Oparł się dłońmi przy ramionach starszego.
- Chiara...? - zapytał cicho, patrząc na niego uważnie. Miał wrażenie, że to nie jest ten sam człowiek, którego tu przywiózł i nie zbyt mu się to podobało. Czuł się trochę zagubiony, bo nie wiedział, czego się spodziewać po mężczyźnie w takim stanie.
Chiara nie odpowiedział, tylko wygiął się pod chłopakiem i rozchylił wargi. Dosięgnął jego karku i znów go do siebie przyciągnął, wolną dłonią sięgając do własnej koszuli. Odpiął kilka guzików i znów opadł bezwładnie. Otworzył na chwilę powieki, a potem znów je zacisnął. Wymsknęło się spod nich kilka łez.
Zmarszczył brwi. Nie, zupełnie mu coś nie pasowało. Znów się odsunął. Nie lubił tego, jak jego głos potrafił działać na ludzi. Wydawało mu się, że przez to oni tracą siebie, na co najlepszy dowód drżał właśnie pod nim. Spróbował zejść ze starszego.
Chiara znów przyciągnął go do siebie i oparł czoło na jego ramieniu. Trząsł się, nie wiedzieć czemu. Powoli powracała mu świadomość, odzyskiwał kontrolę nad myślami.
Łzy przestały skapywać z jego oczu, niknąc gdzieś w koszuli.
-Neige - chrapnął niewyraźnie. - Kochaj mnie. I śpiewaj dla mnie więcej...
Opadł na wpół bezwładnie i przeniósł palce na dłoń chłopaka.
Przewrócił ich delikatnie na bok, wtulając się w Chiarę. Pocałował go w szyję, głaszcząc po włosach.
- Kocham cię - powiedział cicho. Nie był jednak pewny, czy odważy się jeszcze coś zaśpiewać w jego towarzystwie... Chociaż wszystko jest możliwe. Głaskał go delikatnie, czekając aż starszy wróci do siebie całkowicie.
Leżeli tak kilka chwil, gdy Chiara jakby się ocknął. Zamrugał kilka razy, uświadamiając sobie, jak się zachowywał. Podniósł wzrok na Neige, szukając w jego oczach kpiny, czy rozbawienia. Na szczęście, nie doszukał się niczego nieprzyjemnego. Pierwszy raz od wielu lat płakał.
-Jestem jak najebany - mruknął niewyraźnie, na prawdę czując się jak po jakiegoś rodzaju używce.
- To efekt tego, iż magia zaatakowała twoje zmysły w inny sposób niż ten, który znasz - powiedział spokojnie Neige, uśmiechając się delikatnie i trochę smutno. Pocałował go w brodę i wtulił się w niego, chowając twarz. Bał się, iż Chiara może chcieć go odtrącić z powodu jego... talentu. Szczególnie teraz, gdy poznał jego moc i właściwość.
Chiara przetarł czoło i usiadł na błękitnym dywanie. Kręciło mu się trochę w głowie. Podparł się na ręce i powoli pokręcił głową.
-To było niesamowite - szepnął. - Twój głos... Nie wiedziałem, że coś może brzmieć tak pięknie.
Przyciągnął do siebie chłopaka i wtulił w niego, jak dziecko wtula się w swoją matkę. Ufał Neige. Polegał na nim. Oddał mu się całkowicie.
-Jestem w twoich ramionach - odparł. - To ty mnie podtrzymujesz i ochraniasz. Masz nade mną władzę, bo tylko tobie nie potrafię się oprzeć.
Uśmiechnął się lekko, głaszcząc starszego po włosach. Już miał coś powiedzieć, gdy przerwało im pukanie do drzwi. Skrzywił się lekko i podniósł ich obu do pionu.
- Wejść - powiedział spokojnie, patrząc na drzwi. Do bawialni weszła młoda służka, kłaniając się nisko.
- Pańskie szaty są już naszykowane. Za godzinę odbędzie się wesele... Mogę w czymś służyć? - zapytała. Neige pokręcił głową.
- Nie, możesz już iść - służka skłoniła się i wyszła, zerkając na Neige i rumieniąc się.
Chiara objął młodszego od razu po tym, jak służka ich opuściła.
-Jestem zazdrosny - odparł, kąsając go w szyję. - Wszyscy się tu w tobie kochają...
Zamruczał i przysunął się do chłopaka jeszcze bardziej. Czuł jego bliskość i bardzo mu się to podobało. Włożył mu dłoń pod koszulkę, opierając jego ciało na ścianie. Drugą ręką zsunął mu z ramion płaszcz i przewiesił przez swoją rękę.
-Trzeba cię wykąpać... - zamruczał. - Choć wolałbym, abyś nie wyglądał tam tak perfekcyjnie.
- Oni chcą mojej pozycji. I ciała. Czyli nic, co mogą dostać - odparł i ukąsił go lekko w szyję. Uśmiechnął się lekko, obejmując jego kark ramionami.
- Ale wykąpiesz się ze mną, co?... Po za tym, nie będzie ci się podobało, że pokażesz innym, że mnie masz, a oni mogą tylko pomarzyć? - uśmiechnął się do niego figlarnie.
Odwzajemnił uśmiech i dosięgnął zimną dłonią do sutka chłopaka. Nacisnął go lekko, czując rosnące pożądanie. Polizał Neige po uchu i zjechał rękami na jego pośladki, by po chwili podsadzić go tak, aby miał możliwość objęcia Chiary w pasie.
-Wykąpię się z tobą - mruknął, kierując się w stronę drzwi. - A potem pokażemy wszystkim, jak bardzo mój jesteś.
Czuł, że ma władzę. Że kontroluje tego chłopaka. Ża wpływa na niego dokładnie tak, jak chce. Jedną ręką podtrzymywał go, a drugą wsunął pod koszulkę, dotykając gorących pleców.
Roześmiał się leciutko, pozwalając mu na co tylko chciał. Pocałował go w policzek, obejmując mocno nogami w pasie.
- A w jaki sposób im to pokażesz? - zapytał psotliwie.
-Będę ci szeptał na ucho na każdym kroku... - mruknął, wchodząc do łazienki. - Będę cię dotykał, lizał, obcałowywał...
Mówiąc to, posadził go na kancie wolnostojącej wanny. Schylił się, dotykając po chwili językiem jego pępka. Zanurzył w środku język, drapiąc młodszego po biodrach. Wsunął palce pod materiał jego spodni i zsunął je z niego. Przechylił się na bok, odkręcając gorącą wodę.
-Będę pieścić cię w ciemnych kątach, podgryzał twe usta i uszy.
Roześmiał się lekko.
- Och, uważaj, bo jeszcze kilku gości zawału dostanie - powiedział rozbawiony. Był bardzo przychylny jego planom...
Szczególnie, jeśli będzie to mógł zobaczyć jego Wuj.
Chiara zamruczał i zdjął chłopakowi koszulę. Znów miał okazję podziwiać jego wątłą, szczupłą sylwetkę.Zachłannie wpił się w jego usta, błądząc dłonią na jego podbrzuszu. W końcu wsunął ją lekko pod Neigową bieliznę, pociągając za jasne włosy łonowe.
Chiara nie kochał się z Neige, od felernej nocy w karczmie. Od tamtej pory nie łączyło ich żadne szczególne intymne doświadczenie.
-Kochajmy się - szepnął mu na ucho, zsuwając powoli jego bokserki. - Ty mnie kochaj.
Westchnął cicho, oplątując jego szyję ramionami i całując go namiętnie. Rozsunął delikatnie nogi, okazując starszemu zaufanie i chęć, by się z nim kochać. Powoli ściągnął z niego koszulę, całując go po szyi.
- Kocham cię - powiedział cicho, chociaż miał wrażenie, że Chiarze chodzi teraz bardziej o fizyczną część tego zagadnienia.
Chiara odpiął swoje spodnie i zsunął je z siebie, odkładając na bok. Po chwili ponownie przysunął się do chłopaka, zakręcając przy tym kurek.
-Neige - chrapnął. - Kochaj mnie...
Położył dłoń na jego brzuchu, zsuwając ją po chwili niżej. Objął ręką trzon penisa chłopaka i zassał się wargami na jego jabłku adama.
Jęknął, rozsuwając nogi mocniej. Wsunął dłoń we włosy Chiary. Nie sprzeciwiał się, na razie nie czuł takiej potrzeby. Spojrzał na starszego spod przymkniętych powiek. Uśmiechnął się do niego lekko i zamknął oczy, odchylając głowę.
Chiara zaprzestał jakichkolwiek ruchów i przyglądał się rozkosznej twarzy Neige. Wziął go po chwili na ręce i włożył do wanny, gdzie czekała na niego gorąca, parująca woda. Zdjął z siebie bieliznę i także wszedł do środka. Ułożył się tak, aby biodra Neige były między jego nogami.
-Neige... - powtórzył, nachylając się w jego kierunku. - Kochaj mnie.
Chłopak popatrzył na niego trochę niepewnie. Starał się odsunąć, nagle speszony. Miał ochotę wyrwać się i uciec... Słowa Chiary w takim kontekście wzbudziły w nim niepokój i chęć ucieczki. Nie wiedział co robić. Uciekła wzrokiem, bojąc się reakcji starszego.
Zauważył niepewny i przestraszony wzrok chłopaka i nagle dopadło go rozbawienie. Uśmiechnął się do niego, kładąc dłoń na jego zaróżowionym policzku.
-Nie chcesz? - spytał. Dziwiło go to, że chłopak boi się być stroną dominującą. - Neige?
- Nie chcę... w ten sposób - powiedział cicho, dalej uciekając wzrokiem. Bał się, bo wiedział jaką krzywdę można wyrządzić, będąc tym dominującym. Bał się, że za bardzo kusząca wyda mu się ta perspektywa, a nie chciał nikogo krzywdzić. A już na pewno nie Chiarę.
Chiara przysunął się do niego z lekkim uśmiechem. Pocałował go, powoli i namiętnie, aż poczuł iskierki rozkoszy błądzący w okolicach podbrzusza. Sięgnął dłonią do członka chłopaka i ujął ją pod wodą. Po chwili zaczął miarowo poruszać ręką, przysuwając się do Neige jeszcze bardziej.
-Musimy się powoli zbierać - odparł cicho.
Najpierw miał jednak zamiar ulżyć chłopakowi.
- Mhm - mruknął, zamykając oczy i odchylając głowę. Westchnął cicho, rozluźniając się powoli. Po chwili zaczął się wić i cicho jęczeć pod starszym. Oblizał wargi, a na policzki wpełzł mu śliczny rumieniec.
Poruszał ręką powoli, starając się być jak najbardziej delikatnym. Woda była gorąca, więc nad ich ciałami unosiła się para. Chiara wdychał czyste powietrze nosem.
-Kocham twój zapach - powiedział mu na ucho. - Twoje wszystko - dodał.
Przyległ wargami do jego ust i wsunął do środka język.
Nie protestował, chętnie angażując się w pocałunek. Położył dłonie na szyi starszego, głaszcząc go po karku. Podrapał go lekko. Poruszył delikatnie biodrami, chcąc czuć Chiarę bardziej.
Wzmocnił ruchy ręki, zahaczając palcami o jądra chłopaka. Wiedział, że to daje często o wiele więcej przyjemności.
Żarliwie całował jego usta, po raz kolejny dogłębnie badając jamę ustną Neige. Przejeżdżał powoli językiem po podniebieniu chłopaka, by zaraz przyspieszyć i z całą mocą atakować ten jego. Mruczał bezwiednie. Czuł, jak gorąca woda obmywa dokładnie całe jego ciało.
Zajęczał cicho, wierzgając lekko biodrami. Chętnie oddawał pocałunki, zaciskając palce na włosach starszego.
- Tak... - jęknął, gdy ich usta na chwilę się złączyły. Otworzył delikatnie oczy i popatrzył na Chiarę podnieconym i czułym wzrokiem.
Odwzajemnił spojrzenie i polizał młodszego za uchem. Jednym palcem okrążył delikatne wejście Neige, jednak zaraz cofnął dłoń. Wspomnienia wlały się do jego umysłu zbyt gwałtownie.
-Paniczu Neige?! - usłyszał po chwili nieśmiały krzyk jakiejś kobiety, a po chwili pukanie do drzwi. - Wszystko w porządku?
Chiara zastygł w bezruchu, nie patrząc na chłopaka. Zaraz jednak przeniósł na niego wzrok i uśmiechnął się chytrze. O tak... On uwielbiał być tak chamsko nieprzewidywalny.
Wzmocnił ruchy ręki, cały czas wbijając wzrok w oczy Neige.
Chłopak spojrzał na niego gwałtownie, po czym zagryzł mocno dolną wargę, by stłumić jęk.
- T... Tak! Wszystko w po... porządku - powiedział głośniej, próbując zachować neutralny ton głosu. Spojrzał na niego, samemu sięgając ręką do męskości starszego. Uśmiechnął się do niego figlarnie.
Tak chcesz się bawić?
Zaśmiał się pod nosem, widząc jak usilnie chłopak stara się być cicho. Zaraz jednak mina mu zrzedła. Ruch Neige był tak gwałtowny i zaskakujący, że Chiara podskoczył w miejscu, wylewając sporą część wody poza krawędzie wanny. Wciągnął głośno powietrze, patrząc na Neige z rozbawioną złością.
-Wszystko z nim dobrze! - zawołał do kobiety zza drzwi i rzucił swemu partnerowi wyzywające spojrzenie.
Nie wyglądało to jednak zbyt groźnie, gdyż miał lekko rozchylone wargi i urwany oddech.
Neige prawie parsknął śmiechem, gdy usłyszał niepewny głos kobiety:
- Na pewno?
- Tak! Idź już, nie zawracaj mi głowy! - odparł stanowczym głosem elf, a kobieta szybko oddaliła się. Srebrnowłosy pokazał język partnerowi, uśmiechając się trochę złośliwie.
Chiara zaśmiał się pod nosem, przybliżając swoją twarz do jego twarzy. Zabrał dłonie z jego przyrodzenia i objął jego policzki, przyciągając usta do pocałunku.
-Pan i Władca - zakpił, gryząc go w nos.
Sięgnął po mydło leżące na półce przy wannie i pomasował nim plecy chłopaka, tworząc pianę.
Zamruczał cicho.
- No co? Tak mnie wychowano... Płacimy im za to - powiedział, przymykając oczy i pozwalając by starszy go mył.
- Musimy się pomału zbierać... Zapewne przyniesiono już nasze szaty - powiedział spokojnie.
Zamruczał i nadal mydlił jego plecy. Wziął w usta kilka kosmyków jego włosów i pociuckał je chwilę.
-Nie chcę nigdzie się ruszać... - szepnął, przysuwając się do niego bliżej.
Miał jednak świadomość, że nie ma wyboru. Zgodził się tu z nim przyjechać, też po to, aby go bronić. I nie miał zamiaru mieniać swojej decyzji.
- Ostatecznie możesz zostać w moich pokojach - mruknął Neige, chociaż wiedział, że to by mijało się z celem. Westchnął cicho, szykując się psychicznie na spotkanie z ojcem i w myślach już układając tysiące różnych scenariuszy.
Uśmiechnął się i pochlapał wodą jego plecy, aby spłukać pianę. Podrapał go po karku i pomasował policzek chłopaka.
-Pójdę z tobą - powiedział. - Byłbym głupi, zostawiając cię w szponach tych wszystkich napaleńców. I jeszcze... Miałeś mnie przecież oficjalnie przedstawić.
- Taaa... - mruknął, trochę przestraszony tą wizją.
- Będzie boleć - powiedział cichutko, kręcąc głową. Po chwili spojrzał na Chiarę figlarnie.
- Och, czyżbyś był zazdrosny? - mruknął zalotnie.
Chiara wyszczerzył się do niego, kładąc mu dłoń na głowie.
-Spokojnie, księżniczko - powiedział. - Ochronię cię. Owszem, jestem zazdrosny. I ostrzegam, jeżeli któregokolwiek dotkniesz, zabiję go - spoważniał.
- Kuszące... Co się wlicza w to "dotykanie"? - zapytał, patrząc mu w oczy figlarnie. Wyszedł z wanny i otulił i wytarł się w wysokiej jakości ręcznik.
- Ciekawe, jaką minę będzie miała moja "narzeczona"...
Zmurużył oczy i także wyszedł z ciepłej kąpieli. Sięgnął dłonią do haczyka wiszącego na ścianie i zdjął z niego ręcznik.
-Jeśli dotkniesz, lub zostaniesz dotknięty w sposób, który nie będzie mi odpowiadał, wtedy granica zostanie przekroczona - odparł, uśmiechając się jednak odrobinę.
Podszedł do drzwi od łazienki i otworzył je przed chłopakiem, przeczesując przy tym wilgotne włosy.
Kiwnął głową, wychodząc z łazienki. Mijając starszego musnął ustami jego policzek. Uśmiechnął się do niego delikatnie, a w oczach igrały mu iskierki. Wszedł do sypialni. Na pięknie pościelonym łóżku były ułożone szaty - dla niego i dla Chiary.
Jego były jasnobłękitne, z ciemno granatowymi runami. Przypominały one sukienkę, bez rękawów, z kołnierzem przypominającym golf. Była wąska, od bioder w dół miała rozcięcia. Do tego ciemno granatowe spodnie, ładnie akcentujące wdzięki elfa. Buty na niewysokim obcasiku i oto cały strój Neige.
Dla Chiary przygotowane były podobne szaty, jednak w czerni i czerwieni.
Elf spojrzał na nie krytycznie.
- Założysz coś swojego czy to, co zostało dla ciebie przygotowane? - zapytał, wycierając się i oglądając swoje szaty, by w razie czego znaleźć jakąś niedoskonałość w nich już teraz.
Zmierzył jego strój surowym wzrokiem i prychnął pod nosem. Te szaty zupełnie nie pozwalały Neige na uwydatnienie swych wdzięków. Z drugiej jednak strony, to dobrze. Wdzięki elfickiego arystokraty były zarezerwowane wyłącznie dla Chiary.
-Żartujesz? - zakpił. - Wyglądałbym w tym jak dureń.
Podszedł do swojego kufra i odpiął metalowe klamry. Szybkim ruchem otworzył ciężką walizkę i uśmiechnął się pod nosem. Sięgnął dłonią w jej głąb, wyciągając po chwili czarne, skórzane spodnie z licznymi dziurami. Postrzępione nitki wisiały na ich krawędziach. Po chwili Chiara wyjął z bagażu czarną, elegancką koszulę. Nie miałaby ona w sobie nic nadzwyczajnego, gdyby nie ręcznie, misternie wyszyty, najlepszej jakości nićmi, herb rodziny Anieli. Zajmował on niemal cały materiał koszuli na brzuchu, a na plecach znajdowała się jedynie jego mała, niewyraźna miniaturka.
Chiara z zadowoleniem i pewną dozą satysfakcji przejechał opuszkami palców po jednym ze smoków. Po chwili otrząsnął się jednak i odłożył ciuchy na łóżko. Zdjął ze swych bioder ręcznik i włożył przez głowę koszulę. Nasunął na siebie także spodnie, bez wcześniejszego założenia bielizny. Mruknął z zadowoleniem. Dawno nie miał okazji pochwalić się swoim rodowodem.
Odwrócił się do Neige i położył dłoń na biodrze. Wsunął koszulę w spodnie i przewiązał ciemnoczerwony pas.
-I jak? - zapytał. - Twoja rodzina uzna mnie za wystarczającego kandydata na partnera swego wychowanka?
Herb:
http://img859.imageshack.us/f/herb2.jpg/ dnia Pon 18:32, 21 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
- Zmień spodnie. Stylizacja czy nie, ale w naszych kręgach będzie to odebrane jako obraza i lekceważenie - powiedział spokojnie. Osobiście podobał mu się strój Chiary i nic nie miał do jego spodni, ale...
Właśnie, ale. Nie zaprosił go tu tylko, bo bzyknąć się z nim w domu rodzinnym, tylko na poważne przyjęcie, którym było przyjęcie jego brata. Nie mógł pozwolić, by zostało odebrane to jako zszarganie dobrego imienia jego rodziny, rodziny narzeczonej i - co pewnie Chiara by wyśmiał - rodziny starszego.
Uśmiechnął się delikatnie.
- Piękny herb. Twojego rodu? - zapytał, podchodząc bliżej i przesuwając powoli palcami po nim.
Chiara popatrzył na niego i westchnął cicho. Przewrócił oczami, odsuwając się od niego i z lekką irytacją na twarzy, zdjął z siebie spodnie. Odrzucił je na łóżko i znów pochylił się nad kufrem.
-Tak, to herb mojej rodziny - powiedział, przeszukując bagaż. - Zaprojektowany przez mojego ojca. Też będę musiał jakiś zrobić. A potem moje dzieci, a potem ich dzieci. To tradycja.
Wyprostował się, mając w ręku inne spodnie były proste, schludne, bez żadnych dziur ani przetarć. Jedyne, co mogłoby nie odpowiadać Neige, to ich barwa. Były w kolorze ciemnej, zabrudzonej czerwieni. Podstawił je pod nos chłopaka i sapnął cicho.
-Czy te także zostaną uznane za zbyt kontrowersyjne? - spytał.
Zmrużył oczy, gdy pojawiła się w nich czysta furia. Odsunął gwałtownym gestem od siebie jego spodnie.
- Nie atakuj mnie tylko dla tego, że dbam o twój tyłek. Jesteś nekromantą, ale tutaj jest aktualnie od cholery wojowników, magów i wielu innych osób, które szlifowały swoje umiejętności na długo przed tym, jak przyszedłeś na ten marny świat. A że są jeszcze przewrażliwieni na punkcie pewnych nietypowych zasad, których wy, ludzie, ni cholery nie rozumiecie, z czystą przyjemnością starli by ci z ust ten cwaniacki uśmieszek. A ty byś nawet nie zdążył powiedzieć "ups" - powiedział zjadliwie, odsuwając się od niego.
Złapał swoje szaty, gdy nagle do pokoju wbiegł blondwłosy elf, na oko tylko kilka lat starszy od Neige.
- Neeeei! Jak mogłeś nie przyjść do mnie, gdy przyjechałeś?! - podszedł do srebrnowłosego i przytulił go do siebie. Chłopak odwzajemnił uścisk, uśmiechając się delikatnie i łagodniejąc.
- Wybacz, Lavre. Było trochę zamieszania...
- Taa, słyszałem. Wujaszek znowu próbował pchać łapy gdzie nie trzeba? - starszy skrzywił się, głaszcząc Neige po włosach. Ten nic nie odpowiedział. Lavre pokręcił głową i uśmiechnął się.
- Maaam coś dla ciebie. Chodź - po czym zaciągnął Neige do jednego z pomieszczeń i zamknął drzwi. Po chwili było słychać szczęk zamka, gdy ktoś przekręcał kluczyk.
Po kilku minutach drzwi otworzyły się i wyszedł z nich ubrany Neige.
Miał na obie ciemnogranatową szatę, odsłaniającą ramiona. Była uszyta tak, iż podkreślała wszystkie wdzięki młodszego... Delikatność skóry, biodra, pośladki. Miała delikatnie rozcięcia od kolan w dół, przez co było widać skórzane, czarne buty na niewielkim obcasiku. Kończyły się one odrobinę nad kolanem. Delikatny, jasnobłękitny wzór roślinny dekorował dół szaty. Masywna niby-obroża uwzględniała tylko smukłość szyi elfa. A podkreślone lekko na czarno oczy, nadawały jego spojrzeniu pewnego uwodzicielskiego wyrazu.
Zaraz za nim wyszedł Lavre, uśmiechając się radośnie. Wyszczerzył się do Chiary.
- I jak ci się podoba nasze maleństwo? - zapytał wesoło.
Chiara uniósł brew i popatrzył na jego wybuch z niemym zdziwieniem. Przecież nie zrobił nic takiego! Nie zasłużył sobie na takie słowa z ust Neige. Olał go totalnie i wsunął na siebie czerwone spodnie dokładnie w momencie, gdy do ich pokoju bezceremonialnie wparował jakiś najarany elf. Zachowywał się, jakby miał w dupie jakieś doładowanie. I wcale nie podobało się Chiarze, że zupełnie bez jego zgody, zabrał JEGO własność do jakiegoś pokoju, gdzie zniknęli na kilkanaście dobrych minut.
W tym czasie, Chiara mógł sobie wszystko dokładnie przemyśleć. Doskonale zdawał sobie sprawę, że jest uparty i nie potrafi odpuścić. Tego nauczył go ojciec. Nie zamierzał więc zrezygnować ze swojego stroju. Na przekór więc, włożył na siebie wysokie do kolan sznurowane buty i pełno czerwonych rzemyków na lewy nadgarstek. Najwyżej będzie zmuszony zignorować swój honor i uciekać przed elficką rodziną gdzie pieprz rośnie.
Zwrócił gwałtownie głowę w stronę, gdzie nagle otworzyły się drzwi. Wyszedł z nich Neige i choć wyglądał naprawdę olśniewająco, nekromancie wcale się to nie podobało. Tym bardziej wkurzył się, gdy usłyszał słowa tego przeklętego jasnowłosego wypierdka.
Zmrużył wściekle oczy i stanął obok Neige, zamykając jego ciało w swoich ramionach. Wyglądało to dość dziecinnie, jednak Chiara nie miał zamiaru się tym teraz przejmować.
-Chciałeś chyba powiedzieć, "Twoje maleństwo" - warknął dość nieprzyjemnie, panując jednak jeszcze nad swoimi czynami.
Lavre roześmiał się, kręcąc głową.
- Spokojnie, shane. Nie zamierzam odbić ci własnego brata - wywrócił oczami. Neige pokręcił głową, nie odsuwając się. Powiedział coś po elficku, a blondyn kiwnął głową, odpowiadając. Srebrnowłosy położył ręce na ramionach, które go obejmowały i pogłaskał je uspokajająco. Lavre uśmiechnął się nagle trochę zaczepnie, znów mówiąc w języku swych przodków. Neige gwałtownie spojrzał na niego wściekle, najbliższa starszemu waza z trzaskiem rozbiła się na kawałeczki.
- Ale spokojnie, panuj nad sobą! Żartowałem przecież! - roześmiał się starszy brat, po czym ruszył ku drzwiom.
- Macie jeszcze coś około godzinki. Na szybki numerek starczy - powiedział złośliwie, wychodząc.
Chiara obserwował wszystko z niemym zdziwieniem. Więc to był jego brat? No dobra, może i byli dość podobni, ale jaki elf jest niepodobny do drugiego?!
Chiara westchnął cicho i przycisnął do siebie Neige, gdy jasnowłosy mężczyzna wyszedł.
-Więc to jego ślub mam świętować? - zapytał, układając głowę na jego ramieniu. - Co on ci powiedział?
- Wypluj to. On nie może się rozmnożyć - pokręcił głową, odwracając się zgrabnie i przytulając do starszego.
- A powiedział coś, czego nie powinien. Jeszcze się z nim policzę - mruknął trochę mściwie.
Był wkurzony na brata, że - nawet w żartach - zasugerował mu, iż dobierze się do Chiary. Nic nie mógł na to poradzić, był zazdrosny i tyle.
Chiara sapnął cicho i przycisnął do siebie ciało chłopca. Postanowił trochę wyluzować. Przecież nie może atakować każdego, kto chodźby położy dłoń na ramieniu Neige.
-A wiesz... - zaczął, obracając ku sobie jego głowę. - Że jego ostatnie słowa bardzo mi się spodobały.
Wbił się w jego usta, zadziornie drapiąc przez materiał jeden z jego pośladków.
Mruknął cicho, oddając pocałunek i zaciskając lekko palce na jego ramionach. Ukąsił go zaczepnie w dolną wargę.
- Ulegniesz jego sugestii? - zapytał, uśmiechając się do niego figlarnie. Przesunął dłońmi po jego torsie, badając przez materiał jego ciało.
-Kto wie... - mruknął, na chwilę się od niego odsuwając.
Po chwili jednak znów przyciągnął go do siebie z powrotem, opadając z nim na łóżko.
-Nie chciałbym rozmazać ci makijażu - mruknął, przecierając jego powieki.
Parsknął śmiechem.
- I to cię powstrzyma przed kochaniem się ze mną tu i teraz? - zapytał z rozbawieniem. Prawda była taka, że nie miał co się martwić o makijaż. Tylko jedna maść mogła go zetrzeć... W każdym innym razie zostawał on na miejscu. Jak teraz, gdy Chara potarł jego powieki - nic się nie rozmazało, makijaż dalej był perfekcyjny.
Chiara spojrzał z zadziwieniem na swój palec, potem przenosząc wzrok na oczy chłopaka.
-Nie wierzę - powiedział. - Wy, Elfy, używacie magii tak często, jak to możliwe.
Może on także dogadzałby sobie różnymi zaklęciami, gdyby nie to, że jego specjalizacja średnio mu to umożliwiała. Jego moc nie nadawała się raczej do jakiejkolwiek pomocy.
Nakrył usta Neige swoimi wargami i zaczął całować je z namiętną czułością. Wsunął dłoń pod tunikę elfa i ugniatał delikatnie każdy z mięśni na jego brzuchu.
Mruknął z zadowoleniem, oddając chętnie pocałunek. Wsunął ręce we włosy starszego, drapiąc go delikatnie po karku. Liznął go delikatnie po wardze, uśmiechając się. Po chili Chiara leżał na plecach, a Neige z filgarnym uśmieszkiem siedział mu na biodrach. Nachylił się, kąsając go lekko w szyję.
Chiara uniósł brew, patrząc na Neige spod swej jasnej grzywki. Dzisiaj ten chłopak był jakoś nad wyraz napalony.
Nekromanta podparł się na łokciach, przyglądając mu się z fascynacją. Uśmiechnął się tajemniczo, łapiąc chłopaka za kark i przyciągając jego ucho do swych warg.
-Kontynuuj - odparł. - Ostatnio zrobiłeś się ciekawie agresywny.
Uśmiechnął się pod nosem, znów go kąsając. Zgrabnie rozpiął klamrę jego pasa, zsuwając się całym ciałem niżej. Ściągnął mu spodnie na tyle, by móc dobrać się do męskości starszego... Co było dość łatwe ze względu na brak bielizny. Przesunął palcami po członku, jednocześnie kąsając lekko podbrzusze starszego.
Mruknął gardłowo i zamknął oczy, by móc w pełni rozkoszować się serwowanymi mu doznaniami. Neige był w swej sztuce niedościgniony. Umiał doprowadzić człowieka do szału samymi dłońmi.
Chiara położył dłoń na jego głowie, pchając ją bliżej swej męskości. Aktualnie domagała się ona uwagi tak mocno, że aż bolało. I choć parę minut wcześniej nekromanta nawet nie pomyślałby, że byłby w stanie coś takiego zrobić, teraz jego duma stała na baczność. Twarda i napięta.
Uśmiechnął się leciutko, muskając jego męskość palcami. Zatoczył językiem kółeczko w okół główki członka i wziął go w usta. Dogadzał starszemu zarówno ustami jak i ręką, aż do momentu, gdy ten był na krawędzi orgazmu. Zatrzymał się wtedy, spowalniając ruchy. Doprowadzał go do szału powolnymi, wyrafinowanymi pieszczotami.
Padł bezwładnie na pościel, bezwiednie ruszając biodrami w rytm ruchów chłopaka. On był po prostu niesamowity. I gdy Chiara już myślał, że chłopak pozwoli mu skończyć, przekonał się, że to tylko złudne marzenia. Ni to sapnął, ni warknął, czując, jak ten się z nim droczy. On nie był żadną zabawką!
Nie miał jednak siły się postawić. Czekał tylko na koniec, wydając z siebie przy tym niezidentyfikowane odgłosy.
Znów przyspieszył ruchy, tym razem pozwalając starszemu osiągnąć szczyt rozkoszy. Dyskretnie przełknął spermę kochanka i podciągnął się w górę, układając przy nim. Przesunął delikatnie palcami po jego twarzy, powiekach, policzkach, a potem obrysował kontur jego ust.
Chiara doszedł w ustach chłopaka szybko i obficie. Poczuł ulgę, więc rozluźnił się znacznie, oddychając głęboko. Wiedział, że nigdy nie dorówna Neige w tej jednej rzeczy. Z resztą, on nie lubił tego robić. Było to dla niego zbyt upokarzające.
-Co zamierzasz? - spytał, ścierając kciukiem kroplę swego nasienia z kącika ust Neige.
- Wstać, wypłukać usta i iść na uroczystość, by godnie reprezentować swój ród - powiedział ironicznie, przymykając oczy.
Przekręcił się na plecy, wzdychając cicho.
Ta... Pouśmiechać się i poudawać, że nie mam ochoty im wszystkim poderżnąć gardeł...
Chiara wytarł narzutą swoje krocze i wsunął na siebie spodnie. Wysokie buty cały czas były na jego nogach. Zapiął pas i położył się obok Neige.
-Kiedy wracamy? - spytał, choć nie chciał go pośpieszać.
Albo... No dobra, chciał. Czuł, że z tym całym arystokratycznym przedstawieniem coś jest nie tak. Jego przeczucie nigdy go nie zawodziło, a teraz miał wrażenie, że zdarzy się coś zdecydowanie mało przyjemnego.
-Choć już - odparł. - Chcę mieć to za sobą.
Złapał chłopaka za nadgarstek i pociągnął go w kierunku łazienki, aby mógł wypłukać usta.
Kiwnął głową, szybko płucząc usta. Wytarł twarz w czysty ręcznik i zwrócił się do Chiary. Uśmiechnął się lekko, pocałował go w policzek i wyciągnął na korytarz. Już po kilku chwilach byli w wielkiej sali, wśród arystokracji. Neige co jakiś czas lekko kiwał komuś głową, uśmiechając się uprzejmie acz z dystansem, gdy powoli i sukcesywnie przedzierał się w stronę ojca i matki.
Chiara przełknął ślinę widząc, w jaką stronę kieruje go Neige. Kogo jak kogo, ale tych staruszków się obawiał. Wiadomym było, że w pojedynke nie dałby im rady, gdyby coś poszło nie tak. Postanowił więc, że nie dopuści do żadnego nieporozumienia. Z drugiej jednak strony, jeśli ktokolwiek odważyłby się powiedzieć złe słowo na rodzinę Chiary, chłopak na pewno się wścieknie.
-Witam - odparł spokojnie, stając tuż za Neige po lekkim skosie.
- Witaj, shane. Naige- ojciec chłopaka skiną lekko głową, na co młodszy odpowiedział tym samym. Matka uśmiechała się delikatnie, patrząc na swojego syna z czułością.
- Mam nadzieję, że jesteś już bardziej ostrożny jeśli chodzi o samotne wycieczki do karczm. I kim jest twój towarzysz? - zapytał z dystansem starszy elf.
- Tak, Ojcze... To jest mój partner, Chiara Anieli - powiedział spokojnie. Po usłyszeniu tego nazwiska, źrenice ojca Neige zwężyły się, a jego wzrok stał sie jeszcze bardziej zimny.
- Po herbie na twej... szacie... mniemam, iż jesteś z "tych" Anielich, shane? - odezwał się do chłopaka z dystansem, a Neige gwałtownie zaczął szukać w pamięci, co mogło się nie podobać Ojcu, gdyż najwyraźniej zaczynała się cisza przed burzą.
I znalazł.
Przeklną na siebie w myślach.
No tak! Wyrżnięcie tamtej naszej wioski było dziełem rodziny Chiary! Cholera jasna...
Chiara kiwnął głową na powitanie. Przez chwilę zastanawiał się, czy wypada ucałować rękę matki Neige, lecz szybko z tego pomysłu zrezygnował. Usłyszawszy słowa starszego elfa, trochę się napiął. Nie pamiętał, by jego rodzina miała kiedykolwiek jakieś utarczki z rodziną Shimetsu. Trudno było zapamiętać każdych wrogów rodu Anieli.
-Owszem - przyznał. - Zna pan innych Anielich?
W jego głosie słychać było lekką irytację i kpinę, czego od razu pożałował. Musiał odstawić swoją dumę na bok. Nie mógł przecież rozpieprzyć elfickiego wesela! Choć po powrocie do domu, jego ojciec prawdopodobnie by go pochwalił.
- Ojcze... - zaczął Neige, ale starszy elf natychmiast uniósł rękę, uciszając go.
- Tak, wiem. Zaraz usłyszę od ciebie, że nie jest winny zbrodni, której dopuścił się ktoś z jego rodziny. Zapewne podasz mi to w bardzo przekonywującej i kwiecistej formie. Swoją drogą, wiele tupetu masz, przyprowadzając go tutaj, będąc świadomym, tych zbrodni - powiedział spokojnie ojciec, a matka wtrąciła:
- Nawet wiem, po kim ma ten tupet. Po tym samym elfie, który ożenił się z żebraczką, mimo iż mógł stracić przez to reputację - spojrzała na męża karcąco. Neige miał ochotę wywrócić oczami, ale na szczęście się powstrzymał.
Chiara chrząknął cicho, patrząc na ojca Neige z tajemniczym wyrazem twarzy.
-Nie wiem, ile lat temu miała miejsce ta zbrodnia, o której pan mówi, ale od dziesięciu lat biorę udział w każdej misji mojej rodziny. Możliwym jest więc, że tymi rękoma - w tej chwili wyciągnął przed siebie ręce, dokładnie pokazując je głowie rodziny Shimetsu. - Osobiście zarżnąłem pańskich pobratymców.
Wiedział, że nie powinien tego mówić, ale zirytował się! Od zawsze był przyzwyczajony do swawoli. Nikt nie kazał mu zachowywać się w ten, czy inny sposób. Oczywiście, miał swoje obowiązki, ale ograniczały się one wyłącznie do spraw ćwiczeń.
Ojciec Neige zmrużył oczy i wykonał nieokreślony ruch ręką. Dłonie Chiary zostały związane płonącą liną... A starszy elf szybko wyjął sztylet, zamachując się. Neige zareagował instynktownie, stając między człowiekiem a swoim ojcem. Syknął cicho, gdy sztylet zrobił mu czystą ranę od ucha, przez policzek, do brody. W jego oczach znów zagościł gniew, a kielich w drugim ręku jego ojca roztrzaskał się na kawałeczki.
- Jak już mówiłem... - zaczął cicho, groźnie, schylając lekko głowę. Jego oczy lśniły zimnym blaskiem.
- Chiara jest moim partnerem. A pewne mankamenty przeszłości nie powinny zaburzać tej uroczystości. Obaj nie chcemy zniszczyć tych zaślubin.
Ojciec Neige przez chwilę patrzył na niego w milczeniu, po czym uśmiechnął się oszczędnie, rozwiązując Chiarę.
- Byłbyś dobrym magiem, gdybyś umiał wywoływać swój potencjał tak łatwo jak gniew. A teraz idź lepiej do łazienki, zanim krwią zaplamisz posadzkę i szatę.
Neige kiwnął krótko głową, łapiąc Chiarę za rękę i zaciągając go do bocznej komnaty. Zamknął za nimi drzwi, po czym spojrzał na starszego.
- Nie mogłeś się powstrzymać?
Chiara szarpnął się, czując na swoich nadgarstkach więzy. Nie parzyły go, ale skutecznie unieruchamiały. Popatrzył ze szczerą nienawiścią na ojca swego kochanka. Na prawdę, facet nie wiedział w co się pakuje. Na pewno nie chciałby mieć na karku kilku wysokich rangą rodzin nekromanckich. Syknął głośno, widząc reakcję Neige. Po chwili jednak więzy puściły, a on niczego nieświadomy podążył za swoją własnością.
Dopiero, gdy znaleźli się sami, zorientował się, że Neige jest ranny. Nie dotknął jego twarzy, gdyż bał się, że może tylko pogorszyć sprawę.
-W porządku? - spytał, ignorując jego zaczepkę. - Wyleczysz to?
- Zagoi się. To płytka rana - powiedział w miarę spokojnie, kręcąc głową.
- Mam wrażenie, że to nie tak miało się potoczyć - mruknął pod nosem, wzdychając. Podszedł do Chiary i przytulił się do niego.
Oddał uścisk, przecierając kciukiem ranę chłopaka.
-Przepraszam - odparł. - Wiesz, jaki jestem uparty.
Oczywistym było, że żałował tego, jak się to wszystko potoczyło. Nie mógł jednak nic z tym zrobić. Za Chiny ludowe nie pójdzie tam i nie przeprosi ojca Neige. Aż tak zdesperowany nie był.
Pocałował chłopaka w usta i położył dłonie na jego ramionach, delikatnie rozmasowując.
-Wracajmy.
- Wrócimy, przeczekamy uroczystość, poczuje się gorzej, wrócimy do moich pokoi, a jutro z rana wracamy do wieży - kiwnął głową. Stanął na palcach i pocałował starszego chętnie.
Uśmiechnął się i pogłaskał chłopaka po głowie.
-Kocham cię - odparł, całując go w czoło.
Objął go ramieniem za biodro i wyszedł z pomieszczenia. Popatrzył na niego i zaczął kierować się w stronę, gdzie zgromadziło się najwięcej gości.
Neige automatycznie wyprostował się i przyjął zdystansowaną postawę. Przez chwilę był nawet spokój, gdy...
- An'shera! - odezwał się kobiecy głos obok nich. Neige spojrzał na nią i jęknął w duchu.
- An'shera, Lilene. Miło znów cię widzieć - kiwnął jej lekko głową. Ta uśmiechnęła się słodko i podeszła bliżej. Zrobiła zasmuconą i pełną troski minę, patrząc na jego ranę.
- Oh, Neige... Nie boli cię to? Daj, opatrzę cię - powiedziała, przysuwając się i delikatnie dotykając twarz Neige.
Chiara obserwował dziewczynę z lekkim grymasem. Już był pewien, że jej nie polubi. Szanował tylko te kobiety, które umiały walczyć. Które nie były rozwydrzonymi, piskliwymi damami, bojącymi się o swoje pończochy.
Odchrząknął znacząco, przysuwając do siebie chłopaka i dając jej znać, że jest zarezerwowany. Nie chciał się z nią sprzeczać. Mimo wszystko, należał jej się szacunek.
- Och? Kim jest twój przyjaciel, mój drogi?
- To mój partner - powiedział spokojnie, a ona zmarszczyła na chwilę brwi, po czym się lekko roześmiała.
- Ależ jesteś zabawny.
- Nie żartuję, Lilene. To Chiara, mój partner.
Dziewczyna przez chwilę patrzyła na nich z miną oznaczającą nie zrozumienie.
- Ale... Ale... A nasze zaręczyny?
Chiara miał ochotę roześmiać się jak dziecko i wytknąć jej język. Powstrzymał się jednak, kładąc dłoń na pośladku chłopaka, a drugą obejmując jego twarz. Przyciągnął wargi Neige do pocałunku, zachłannie wsuwając w jego wnętrze język. Oderwał się po chwili od niego, patrząc na dziewczynę ze sztucznie serdecznym uśmiechem.
-To byłoby na tyle twoich zaręczyn, złotko - odparł cicho.
Miał tylko nadzieję, że dziewczyna się nie popłacze, bo to wywołałoby następną aferę.
Dziewczyna wyglądała na zmieszaną.
- Och...
- Nie martw się. Adire jest wolny, a przecież to w nim się kochasz od dawna - powiedział cicho Neige, puszczając dziewczynie oczko. Ta zarumieniła się, uśmiechając lekko.
- Jesteś okropny - mruknęła, po czym kiwnęła im głową i odeszła szybko.
Chiara oderwał się od kochanka, cały czas jednak trzymając rękę na jego pośladku.
-Już? - mruknął zawiedziony. - Myślałem, że trochę ją powkurzamy...
Nie ma to jak igrać z ogniem. Z kobietami się nie zadziera, to było jasne. A jednak miał ochotę zrobić tej dziewczynie na złość. Ta najwidoczniej nie była aż tak głupia, żeby zostać dłużej w towarzystwie nekromanty.
- Oh, i tak była zazdrosna na pokaz. Nie łączyło nas nic prócz... - przerwał i zarumienił się lekko, odwracając głowę.
- Ekhym... Tak. Hm. Napijemy się czegoś? - zapytał, starając się szybko zmienić temat.
Chiara przyjrzał mu się dokładnie i szybkim ruchem ujął jego brodę w palce. Zmrużył oczy. Wcale, a wcale nie podobały mu się jego słowa...!
-"Nic, prócz"... - dopytywał się. - Powiedz mi.
Chciał wiedzieć. Miał swojego Neigowego aniołka i nie przypuszczał, by kiedykolwiek wcześniej mógł on być diabełkiem. I to jeszcze przy dziewczynie?!
- Oj... Nic takiego się nie stało właściwie - mruknął cicho.
- Popiliśmy trochę... Wyszło jak wyszło. Ale zanim się wściekniesz, nie uprawialiśmy seksu. A przynajmniej nie w pełnym tego słowa znaczeniu - powiedział cicho, rumieniąc się jeszcze bardziej.
Chiara napiął się, nadymając przy tym policzki.
-Tylko mi nie pierdol, że lubisz też kobiety - powiedział niezbyt przyjaznym tonem. Rozejrzał się dookoła, obserwując wszystkich wokół. - Dobra, to nie jest może najlepsze miejsce na tego typu rozmowy.
- Cieszę się, że to zauważyłeś - mruknął cicho. Miał nadzieję, że Chiara zapomni o tym, by porozmawiać o tej sprawie w czasie uroczystości.
Przysunął się do niego, starając się określić jak bardzo jest on zły.
Chiara prychnął pod nosem i zignorował to, że ten się do niego przysunął. Złapał go za przegub dłoni, kierując się w stronę, gdzie zebrało się więcej ludzi. Miał nadzieję, na jak najszybsze opuszczenie tego miasta. Zdecydowanie źle wpływało na jego umysł i na relacje z Neige.
-Niech to się kurwa szybciej skończy - powiedział pod nosem, ciągnął chłopaka niezbyt delikatnie wgłąb sali.
Chłopak skrzywił się leciutko, delikatnie szarpiąc ręką, żeby Chiara przestał go ciągnąć.
- Mógłbyś być delikatniejszy? I nie klnij, do cholery jasnej - mruknął. Spojrzał na niego z lekkim wyrzutem.
- Możesz iść już do moich pokoi. Ja muszę zostać na ceremonii - wzruszył
ramionami.
Chiara rozluźnił uścisk, wbił jednak swe nieprzyjemne spojrzenie w Neige.
-Będę klną, kiedy mi się będzie podobało - warknął. - Pozwoliłem się tu zaciągnąć, żeby stać za twoim pieprzonym tyłkiem, więc teraz jak przystało na prawdziwego partnera, będę go dalej chronił. Chyba, że masz ochotę na któregoś z nich! - zamachnął się ręką, wskazując na wszystkich dookoła. - Albo którąś. Cholera cię tam wie.
- A co? Boisz się, że ktoś naruszy ci zabawkę bardziej niż ty to zrobiłeś? - syknął, mrużąc oczy. Był zły, że Chiara rozpoczyna kłótnie tuż przed uroczystością. I to przy wszystkich. Skrzyżował ręce na piersi, patrząc na starszego.
- Możemy odłożyć tą rozmowę na później?
Chiara zmrużył oczy, puszczając go. Czy nie powinno być tak, że to on sznatażuje Neige wspomnieniem o cierpieniu?
-Świetnie - warknął. - Później. Bo co by było, gdyby Wielki Pan Neige został ośmieszony?!
Odwrócił się od niego z rozmachem i pomaszerował wgłąb sali. Miał ochotę się rozładować. Rzucić się na kogoś i zmasakrować mu twarz.
Miał ochotę pobiec za nim i przywalić mu w łeb. Powstrzymał się jednak i wyszedł na taras, wdychając chłodne, wieczorne powietrze. Przymknął oczy. Usłyszał za sobą kroki i westchnął cicho.
- Później, Chiara. Nie chcę się kłócić przed ceremonią - mruknął. Kroki ustały tuż za nim... Poczuł rękę na swojej głowie, która popchnęła go tak, iż uderzył czołem w kamienną barierę tarasu. Stracił przytomność, a jego Wuj uśmiechnął się z zadowoleniem.
Lavre uśmiechnął się lekko, widząc Chiarę z dala od Neige. Podszedł do niego, podając mu kielich z winem.
- Młody odstawia szopkę? Nie przejmuj się nim. Jest przewrażliwiony - powiedział do niego spokojnie, uśmiechając się w dość uwodzicielski sposób.
Chiara odwrócił się, patrząc uważnie na elfa przed nim stojącego. Odebrał od niego kielich, jednak nie napił się nawet łyka trunku.
-Nie powinieneś być w centrum zainteresowania? - spytał, ignorując jego słowa. - Dziś twoja ceremonia, nie?
Musiał przyznać, że ten mężczyzna, był niezwykle pociągający. Chiara z lekkim oburzeniem przyznał, że Lavre jest wyższy od niego! Odwrócił się od niego, kierując się w bardziej wyciszone miejsce. Wkurzało go, że otacza go całe multum ludzi. Nie lubił rozmawiać w ogóle, a co dopiero, gdy musi prawie krzyczeć, by zostać usłyszanym.
Neige został położony na kamiennej ławeczce. Wuj nie zamierzał się z nim patyczkować, zadzierając mu szatę do góry i zszarpując bieliznę. Magią sprawił, iż chłopak odzyskał przytomność, jednak nie mógł się wyrwać ani krzyknąć.
- No co jest, kocie? Gdzie twój "partner"? - warknął Wujek z kpiącym uśmiechem, rozpinając swoje spodnie. Wyjął też sztylet i przesunął nim po biodrach chłopaka, zostawiając długą, lecz płytką ranę. Rozsunął gwałtownie nogi młodszego, wbijając się w niego z pomrukiem zadowolenia. Neige chciał wrzasnąć, jednak żaden odgłos nie wyrwał się z jego gardła. Dwie, duże łzy bólu spłynęły mu po policzkach, gdy starszy coraz brutalniej w niego wchodził, jednocześnie kreśląc krwawe zygzaki na skórze jego bioder, brzucha i ud.
Lavre z uśmiechem ruszył za Chiarą.
- Mamy sporo rodzeństwa. Na szczęście, to nie ja się dziś obrączkuję, więc... Nadal mogę się poznawać z innymi bardziej dogłębnie - powiedział kusząco, patrząc na człowieka znacząco.
Chiara oparł się biodrem i barkiem o ścianę, w jednej dłoni trzymając kieliszek czerwonego wina. Powąchał je, zastanawiając się nad słowami arystokraty.
-Wybacz - mruknął cicho. - Jestem jakby... Niedostępny.
Miał na myśli oczywiście Neige. Nie mógł mu tego przecież zrobić... Był jego partnerem, co sam wielokrotnie podkreślał, na dodatek już raz go skrzywdził. Choż z drugiej strony... Złość nadal była w nekromancie obecna. Neige zirytował go, wyprowadzając z równowagi.
Chłopak upił łyk trunku i przeniósł wzrok na Lavre.
Wuj dość szybko skończył to, co zaczął. Wstał i poprawił szatę, uśmiechając z zadowoleniem. Nachylił się jeszcze do Neige.
- Jesteś mój, kochany. I jak widzisz, nawet twój "partner" nie potrafi temu zapobiec - wyszeptał mu do ucha, po czym wyprostował się i ruszył z powrotem do sali, cały zadowolony. Jednocześnie uwolnił młodszego od zaklęcia. Chłopak natychmiast zaczął drżeć na całym ciele. Wstał powoli i ruszył do schodków, by dostać się do ogrodu i tamtędy do swoich pokoi. Poprosił służę, by zaczekała przy głównych drzwiach jego pokoi, a w razie gdyby Chiara przyszedł miała przypilnować, by został w bawialni. Sam skierował się do sypialni, rozbierając się tam. Zostawił krwawe ślady na podłodze, idąc do łazienki. Zamknął oczy, starając się uspokoić i dopiero po chwili zabrał się do doprowadzania swojego ciała do porządku.
Lavre spojrzał na Chiarę uwodzicielsko.
- Niedostępny? A cóż takiego cię powstrzymuje? Ten, który jest ci niewdzięczny? - zapytał cicho, uśmiechając się delikatnie. Wuj minął ich, uśmiechając się do Chiary triumfalnie i z wyższością. Wyglądał na bardzo zadowolonego.
Chiara zastanowił się chwilę. Otworzył usta, by odpowiedzieć elfowi, jednak zwrócił uwagę na coś innego. Wzrok wuja Neige niezbyt mu się podobał.
-Wybacz - mruknął. - Ale ja chyba...
Nie wiedział, co powinien zrobić. Z resztą. Nawet, gdyby miał szukać swego kochanka, gdzie by go znalazł? Posiadłość była tak wielka, że zajęło by mu to cały wieczór.
Odwrócił się więc z powrotem do Lavre'a i uśmiechnął serdecznie, z pewną dozą prowokacji.
-Nie... - odparł. - Właściwie, to nic mnie nie powstrzymuje.
Lavre uśmiechnął się z zadowoleniem, dyskretnie chwytając człowieka za rękę. Poprowadził go do swoich komnat, od razu przechodząc do sypialni. Pochylił się lekko, obejmując go w pasie i całując z pasją w usta.
Neige popatrzył na siebie w lustrze. Nadal drżał, zaciskając palce na krawędziach umywalki.
- Nikomu nie można ufać - powiedział cicho, po czym... uderzył mocno w lustro ręką, zbijając je. W ramie został jeden większy kawałek, ozdobiony siatką pęknięć. Opuścił wzrok, patrząc na krwawiącą rękę i wbite w nią kawałki szkła. Miał mroczki przed oczami, ale uniósł lewą rękę i zaczął wyjmować szkło z ciała. Następnie wziął szybką kąpiel. rany już nie krwawiły, ale były widoczne. Miał pocięte uda, podbrzusze i biodra. Powoli obandażował prawą rękę, by do ran po szkle nie wdało się zakażenie. Udał się do garderoby. Wybrał długą, ciemnogranatową szatę, zdobioną błękitnymi runami. Miała długie rękawy i stójkę pod szyją. Żadnych rozcięć, a jedyną rzeczą, którą podkreślała, była talia elfa. Rękawy zasłaniały dłonie, więc nie było widać na pierwszy rzut oka bandażu, a ranę na czole zakrył włosami. Krótkie buty na obcasiku i był już gotowy do wyjścia.
- Posprzątaj łazienkę i sypialnię - polecił służce, stojącej na straży. Sam, z trudem, poszedł na ceremonię. Obserwował ją w ciszy, starając się nie myśleć o bólu, przechodzącym po jego ciele.
Chiara oddał pocałunek i ku swemu całkowitemu zdziwieniu, nie miał ochoty dominować! Przyjrzał się elfowi z pewnej odległości, zastanawiając się co zrobić. Gdyby pozwolił tutaj temu mężczyźnie zrobić, cokolwiek by chciał, to czy nie żałowałby potem tego? Nigdy jeszcze nie był stroną uległą. Obawiał się trochę tego, choć zdawał sobie sprawę, że może to być również ciekawym doświadczeniem.
-Szybko - powiedział, ciągnąc go za sobą na łóżko. Nie chciał, by ktokolwiek, a w szczególności Neige zauważył ich równoczesną nieobecność na ceremonii.
Goście zaczęli się niecierpliwić, gdyż brakowało głównego świadka, tzn. Lavre. Neige rozejrzał się dyskretnie, zauważając również brak Chiary. Dodał dwa do dwóch i uśmiechnął się kpiąco. Podszedł do jednego ze służek.
- Zabierzcie rzeczy Chiary z moich komnat i zostawcie je w jednych z gościnnych. Przekażcie mu też ten fakt, gdy pojawi się na sali - powiedział cicho, po czym przeszedł przez salę i zajął miejsce nieobecnego Lavre, kiwając najstarszemu bratu głową. Ten odpowiedział na gest.
Ceremonia została rozpoczęta.
Lavre uśmiechnął się. Był świetnym kochankiem, co udowodnił Chiarze bardzo staranie. Po wszystkim położył się obok niego, uśmiechając się z zadowoleniem. Nagle zmarszczył brwi i zaklął, szybko wstając z łóżka.
- Cholera jasna... Ceremonia już się kończy, a miałem być świadkiem! Ojciec mi łeb urwie... Zbieraj się! - powiedział, rzucając człowiekowi jego ubrania, samemu również nakładając szaty.
Chiara uśmiechnął się, rozprostowując kręgosłup. Było świetnie. Czuł się wypoczęty i pełen energii.
-Bez nerwów... - mruknął, wsuwając na siebie spodnie.
Po chwili nałożył na siebie także koszulę i płaszcz. Z lekkim uśmiechem obserwował, jak Lavre się ubiera. Zaraz wstał jednak z łóżka i podszedł do drzwi.
-Do zobaczenia - odparł, wychodząc.
Po kilku minutach wszedł na salę, gdzie odbywała się ceremonia i stanął za krzesłem, na którym siedział. Neige. Objął od tyłu jego ramiona, przypatrując się uroczystości.
Chłopak spiął się automatycznie i spojrzał na ręce Chiary. Miał ochotę się wyrwać, zacząć krzyczeć, zrobić mu wielką awanturę. Czuł się zdradzony, oszukany... W pewien sposób wykorzystany. Czuł też złość, ale na siebie, że kiedykolwiek zaufał Chiarze.
- Już skończyłeś pieprzyć się z Lavre? - zapytał tak, by tylko człowiek to usłyszał. Wpatrywał się w końcówkę ceremonii ze spokojem i dystansem, ale była to tylko maska. Miał ochotę krzyczeć, płakać, wyrwać się...
Jedna łza spłynęła mu po policzku, ale nie ruszył się nawet. Nie chciał zwracać na to niczyjej uwagi.
Chiara odetchnął cicho i zesztywniał, zaciskając swe ręce mocniej. Zacisnął powieki i oparł czoło na ramieniu Neige. Co miał teraz powiedzieć? Skąd Neige w ogóle o tym wiedział?
-Jak się dowiedziałeś? - spytał cicho, nadal go obejmując.
- Mówił, że zamierza cię "zaliczyć" przy pierwszej nadarzającej się okazji, jeśli wyrazisz zgodę. Nie było was obu na ceremonii. Nawet ja nie jestem takim idiotą, żeby się nie domyśleć - odparł cicho. Nadal siedział sztywno wyprostowany, trzymając ręce na kolanach. Strząchnął z siebie ręce Chiary o wstał, jak wszyscy, by lekko ukłonić się nowożeńcom. Goście zostali zaproszeni na bankiet, by uczcić tą szczęśliwą uroczystość.
-Oh... Hm... - mruknął starszy, nie bardzo wiedząc, co teraz zrobić.
Objął Neige ponownie i obrócił go do siebie przodem. Przytulił się do niego, kładąc czoło na jego ramieniu.
-Co teraz? - spytał, kątem oka patrząc na stojącego nieopodal Lavre. Zmarszczył brwi, po chwili całkowicie zamykając powieki.
- Nie wiem. Mam nadzieję, że się nie rozczarowałeś, gdy cię rżnął - odpowiedział prawie spokojnie, a głos mu lekko drżał.
- Wybacz, ale muszę się pokazać na bankiecie. Ktoś ze służby odprowadzi cię do twojej komnaty, jeśli chcesz. Możesz też już wracać do wierzy, jeśli taka jest twoja decyzja - powiedział, gdy poczuł, że zaczyna się lekko trząść z tłumionych emocji. Chciał mu powiedzieć, co się stało na tarasie, gdy ten go... zdradzał. Chciał przypomnieć mu, iż obiecał go chronić. Chciał...
Ale tylko zacisnął mocniej dłonie, trzęsąc się delikatnie. Po policzku spłynęła mu następna łza.
Chiara potarł jego rękę, czując jak całe jego ciało drży. Wtulił się w niego mocno, przyciskając do siebie. Nie obchodziło go, że wokół jest pełno ludzi.
-Zostanę z tobą... - odparł cicho. - Jeśli pozwolisz.
- Jeśli chcesz - powiedział cicho. Zacisnął mocno zęby, chcąc powstrzymać łzy.
- Ja... Panicz wybaczy, ale panicza Ojciec prosi, by zjawił się Panicz na bankiecie, by uczcić związek pańskiego brata pieśnią - obok nich pojawiła się służka, schylając lekko głowę.
- Oczywiście... Już, już idę - odparł Neige, odsuwając się lekko od Chiary i poprawiając włosy, gdyż rana na czole była widoczna.
Chiara cofnął się, trzymając dłoń na ramieniu chłopaka. Najgorsze w tym wszystkim było to, że prawie nie odczuwał wyrzutów sumienia! Był chamem.
-Czekam na ciebie - powiedział tylko, puszczając go.
Dziwiło go trochę, że zmienił swą szatę, lecz możliwym było, że była ona wymagana na ceremonię.
- Po co? - zapytał młodszy cicho i ruszył ku sali.
Lavre powoli podszedł do Chiary.
- Kłopoty? - zapytał, unosząc lekko brew. Poprowadził człowieka delikatnie za Neige. Chłopak stał przy muzykach z lekko opuszczoną głową i zamkniętymi oczami. Po chwili powoli uniósł głowę i spojrzał po elfach. Magia falowała delikatnie obok niego, gdy zaczął śpiewać. Była to smutna pieśń, ale nikomu to nie przeszkadzało. Wszyscy słuchali uważnie, oczarowani pełnym rozpaczy i smutku głosem Neige.
-Bramy niebios nie otworzą się dla mnie,
Spadam z połamanymi skrzydłami,
Pełzam na dłoniach i kolanach,
I wszystko, co widzę, to Ty.
Mury tego miasta nie darzą mnie miłością,
Cóż, jestem przerażony tymi czterema ścianami.
Jestem na krawędzi,
I, och, krzyczę po Ciebie
Przyjdź, proszę, wzywam Cię,
I wszystko czego potrzebuję od Ciebie,
To to, żebyś się pośpieszył, bo spadam.
Pokaż mi jak to jest być ostatnim,
Który się trzyma na nogach.
I naucz mnie odróżniać dobro od zła,
A ja pokażę Ci, jaki mogę być.
Powiedz to dla mnie,
Powiedz to mi,
A ja zostawię to życie.
I, och, powiedz to dla mnie,
Powiedz to mi...
Zatrzymał się, uśmiechając z lekkim smutkiem, a na pełnej ciszy sali jego ostatnie, ciche i melodyjne słowa był słychać doskonale:
-Och, proszę, powiedz,
Powiedz, czy warto mnie ratować.
Skłonił się delikatnie.
--
Nickelback "Savin me", posklejane kawałki i trochę od siebie. dnia Śro 13:50, 30 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
Śpiew Neige owszem, otumaniał, ale nie tak bardzo, jak poprzednio.Chiara nie wiedział, czemu, ale nie czuł się w tej chwili jak pod wpływem.
-Tak, kłopoty - odpowiedział Lavre i spojrzał na niego z ukosa. - Doskonale zdajesz sobie sprawę, że tak.
To dziwne, ale nie miał wcale ochoty go zatłuc. Zdawał sobie sprawę, że starszy wiedział, że Neige się domyśli, a mimo to, nie miał nawet siły myśleć o zemście. Zamiast tego, pragnął po prostu wybaczenia.
-Chodźmy stąd - szepnął do swego ukochanego, nachylając się nad nim, gdy ten skończył śpiewać. - Proszę cię.
Neige wzdrygnął się mocno, czując czyjś oddech na swoim uchu i głos tak blisko siebie. Spojrzał na Chiarę wystraszonym wzrokiem i dopiero wtedy się uspokoił. Kiwnął lekko głową, odchrząkając i prostując się delikatnie.
- Dobrze - powiedział cicho, wychodząc z nim z sali. Zaprowadził go do komnat przeznaczonych dla gości, gdzie zostały ulokowane rzeczy Chiary. Zamknął za nimi drzwi delikatnie i odwrócił się delikatnie, patrząc na niego spokojnie i z pewnym dystansem.
- Jutro rano powóz zabierze nas do Wieży. Mam nadzieję, że komnata ci odpowiada...? - powiedział spokojnie, chcąc jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
Chiara stanął naprzeciwko niego i spuścił głowę. Wyłamał palce prawej dłoni i pomasował się nią po karku. Słowa Neige bolały.
-Chcę spać u ciebie - powiedział, podnosząc wzrok i podchodząc o krok bliżej.
Chłopak spiął się, cofając i wpadając na drzwi.
- Ja... Um. Nie sądzę, by to było teraz możliwe - powiedział, szybko odwracając wzrok, by ukryć strach. Tak bardzo chciał powiedzieć Chiarze, co się stało, ale... Nie mógł. Po prostu nie mógł.
Chiara przystanął i zacisnąłdłoń w pięść.
-Neige - powiedział, patrząc na niego twardo. - Nadal cię kocham i chcę z tobą być.
Ta sytuacja była dla niego trudna nawet nie ze względu na to, że musiał prosić Neige o wybaczenie, a dlatego, ponieważ nie odczuwał żadnych wyrzutów sumienia. To, co zrobił, było tak nagłe, niespodziewane i szybkie, że prawie się nie liczyło.
Nim się spostrzegł, stał przy Chiarze z uniesioną ręką, a mężczyzna miał duży, czerwony ślad od uderzenia na policzku.
- "Kochasz"? Nie żartuj sobie, Chiara. Ty pieprzyłeś mojego brata, a mnie w tym czasie pieprzył Wujek. Myślisz, że jesteśmy w stanie "być ze sobą"? Po czymś takim? Przecież nawet tego nie żałujesz. Nie proś o wybaczenie za coś, o czym myślisz, że się nie liczy. Gdyby chodziło tylko o to... - głos mu się złamał, odwrócił głowę. Powoli opuścił rękę.
- Zabrałem cię tu, bo obiecałeś, że mnie ochronisz. Ale chyba On ma rację i, czy tego chcę czy nie, naprawdę należę do niego i nikt tego nie zmieni... - powiedział cicho, cofając się.
Jego źrenice rozszerzały się coraz bardziej, z każdym wypowiedzianym przez niego słowem. Gniew narastał w nim szybko, kumulując się w prawej ręce. Nim się zorientował, zaczęła się żarzyć, buchając gorącem.
-Zabiję go - wysyczał, bardziej do siebie, niż do kogokolwiek innego.
Dopadł drzwi i wyskoczył na korytarz, pognał na górę, w stronę głównej sali, dosłownie czując odór tego Wujaszka.
Znalazł go, spokojnie zabawiającego się z innymi elfami, popijającego jakiś trunek.
Jednym susem doskoczył do jego gardła i popchnął tak, że ten wylądował na ścianie.
Wzdrygnął się, ale ruszył od razu za starszym.
- Chiara! - krzyknął, podbiegając do nich. Jednak strach przed wujem nie pozwolił mu na zbliżenie się na tyle, by odciągnąć starszego od elfa. Wuj patrzył na niego z pewnym nie zrozumieniem, zaraz jednak na jego twarzy zagościł złośliwy uśmiech.
- Ocho, kto przyszedł naprawić "błąd"? Czy może chcesz przyznać mi rację?
Chiara nie zamierzał z nim dyskutować. Przycisnął swą rękę do jego gardła, uniemożliwiając oddychanie, a co dopiero jakiekolwiek konwersacje.
- Zarżnę cię tu, na oczach tych wszystkich istot, sukinsynie! - wrzasnął, kopiąc go z całej siły w brzuch.
Swym ciężkim butem kopnął w elficki piszczel, łamiąc go. Usłyszał głuche chrząknięcie kości, a Wujaszek od razu padł na ziemię.
Anieli nie miał zamiaru go oszczędzać. Żadna siła na ziemi, nie powstrzymałaby teraz jego czynów.
Splunął mu w twarz i kucnął nad nim, łapiąc w żelazny uścisk za szyję. Podniósł go, ponownie dociskając do ściany.
Neige podskoczył do starszego, łapiąc go lekko za ramię i odwracając w swoją stronę. Stanął na palcach, przysuwając usta do jego ucha.
- Chiara, proszę, przestań. Zabicie go... Ja chcę to zrobić, słyszysz? Proszę, pozwól mi to zrobić... - przytulił się do niego, mimo strachu, który wręcz go dławił.
Gdyby człowiek zabił Wuja tutaj... To by była katastrofa. Nie mógł pozwolić, by Chiara się tak narażał. A raczej, by naraził się jeszcze bardziej.
Chiara warknął głośno, dusząc Wuja jeszcze mocniej.
-To proszę! - krzyknął do Neige. - Masz szansę! Zrób to teraz, zabij go!
Trzeba było przyznać, że Wujaszek wyglądał żałośnie. Z krwią toczącą się z ust, ze strużką cudzej śliny na policzku. Noga wykrzywiała mu się w nienaturalną stronę, a szata przesiąkła krwią. Chiara nie żałował jednak niczego. To stworzenie pozwoliło sobie na zbyt wiele.
- Mam dobić leżącego? I co mi to da? - warknął, patrząc na niego z lekką złością. Pokręcił głową, wzdychając.
- Zresztą... rób jak uważasz - powiedział cicho, zrezygnowany.
I co mi to da? Strach zostanie, a to z nim miałem walczyć! Nie jestem gotowy na jego śmierć... Jeszcze nie.
Sapnął cicho, rzucając elfem o podłogę. Złapał Neige za przegub dłoni i pociągnął w stronę pokoi.
-Nie zostanę tu ani chwili dłużej - warknął do niego. - I ty też nie.
Musiał opanować chęć rozszarpania jego Wujka. Obiecał kiedyś Neige, że wyszkoli go na zabójcę i pomoże w zlikwidowaniu krewnego i miał zamiar dotrzymać tej obietnicy.
Pozwolił mu, by wyprowadził go z sali. Po dłuższym czasie lekko szarpnął ręką.
- Chiara... To boli. Pójdę z tobą, ale zwolnij i poluzuj uścisk - powiedział cicho, patrząc na niego uważnie. Nie wiedział, co myśleć.
Odwrócił się w jego stronę, a gniew czający się w rozszerzonych źrenicach, osłabł. Chiara westchnął i przyłożył rękę do czoła. Puścił go, kierując się w stronę pokoi.
Otworzył jego szafę, zgarnął jednym ruchem wszystkie szaty i rzucił na łóżko. Wyjął z komody wielką walizkę i powrzucał do niej wszystko, co wpadło mu w ręce.
Po kilku minutach i on i Neige, byli całkowicie spakowani.
Neige w tym czasie wezwał służkę i kazał przygotować im powóz. Westchnął cicho, siadając na łóżku. Patrzył w podłogę nieobecnym wzrokiem, głaszcząc opuszkami palców narzutę i skubiąc dolną wargę.
Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie i wpadł przez nie Lavre.
- Ty! Ty cholerny...! Jak śmiałeś urządzić coś takiego?! W środku bankietu! - krzyknął, patrząc na Chiarę ze złością. Rozejrzał się lekko.
- Rozumiem, że wyjeżdżasz? Bardzo dobrze, Neige będzie miał czas by cię jakoś wytłumaczyć - warknął, kręcąc głową gniewnie.
Chiara spojrzał na niego jak na idiotę, po czym zmarszczył brwi, stając przed Neige.
- To Ty powinieneś się tłumaczyć, dupku - warknął. - Dobrze wiedziałeś, jaka krzywda dzieje się tu Neige i jakkolwiek nie zareagowałeś! Cała wasza rodzina to popieprzeni egoiści!
Pociągnął Neige za rękę, stawiając go do pionu i położył dłoń na jego ramieniu.
-Tak, wyjeżdżam - odparł już spokojniej. - I tak się składa, że on wraca razem ze mną.
- Oo taak, bo ty tak dbasz, żeby mu się krzywda nie stała, nie? - warknął Lavre, marszcząc gniewnie brwi.
Neige pokręcił głową, podnosząc dłonie do skroni.
- Przestańcie już... Nie ma powodu, by wszystko rozgrzebywać, to nic nie da. I... - chłopak podniósł trudny do odczytania wzrok na brata. Powiedział coś do niego po elficku, a ten zbladł i szybko wyszedł z pokoju.
Chiara zmarszczył brwi i założył ręce na biodra. Przeniósł rozgniewany wzrok na Neige.
-Co mu powiedziałeś? - zapytał, twardo się w niego wpatrując. - Powiedz mi.
Chciał jak najszybciej stąd odjechać. Nie mógł się doczekać, aż przyjdzie służka, powiadomić ich o gotowym powozie.
- Żeby zabrał stąd swój kurewski tyłek, bo mu ten pierdolony język wyrwę - powiedział spokojnie, masując palcami skronie.
- Ciekawe, czy ojciec mnie wydziedziczy - mruknął pod nosem.
Chiara przechylił głowę, dokładnie w momencie, kiedy ktoś zapukał do drzwi ich pokoju. Nekromanta zrezygnował z komentarza i wpuścił do środka, jak się okazało, służkę.
-Powóz gotowy - powiedziała cicho, piskliwie i wzięła do rąk kufer Chiary i Neige, od razu wychodząc z pomieszczenia.
Czarnowłosy złapał swego ukochanego za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.