O sporcie
onlyifyouwant
O sporcie... hobby ty moje, ty jesteś jak zdrowie...Nie od dziś wiadomo, że najlepszym sportem dla duszy i ciała jest s............siatkówka. Rozwija ona współpracę międzyludzką, spostrzegawczość i bystrość umysłu. Wciąż podniesiona głowa pomaga łatwiej iść przez życie, a wyciągnięte w górę ręce pozwalają brać z niego to, co najlepsze. I nie straszne są ugięte kolana!
Cóż za paradoks, że w dzisiejszym zagonionym świecie, mało kto biega. Bieganie wpływa pozytywnie na serce, zarówno w kardiologicznym względzie, jak i miłosnym. Pędząc co tchu do przodu, zostawiamy wszelkie smutki i smęty miłosne (i nie tylko) w tyle. Wszak liczy się to, co będzie, prawda? Biegając można odkryć jak piękne jest miasto nocą lub las o poranku, jak w moim przypadku (wstydzę się sąsiadów, zawsze byłam wilkiem).
Każdy z nas jest zwierzęciem kiedy pływa. Żabką, czy delfinem. Ja jestem małpą. Bo nie pływam. Dlaczego? NIE WIEM. Pływanie wzmacnia nasz kręgosłup, wyszczupla sylwetkę i dotlenia organizm. Ponadto to doskonały sposób na spędzenie czasu w samotności i wypłakaniu się wodzie. W morzu łez nikt nie dostrzeże, że płaczesz. Pływanie relaksuje, podobnie jak joga, która jest sportem dla cierpliwych (już wiecie, dlaczego jej nie cierpię!).
Dla osób bardziej aktywnych proponuję godzinne ćwiczenia fizyczne: kobietom w ciąży - brzuszki, pajacom, szkodującym grosza - pajacyki (www.pajacyk.pl!), tym, którzy wymagają życiowego wyprostowania zalecam przeprosty.
Prze-prostym sportem dla małowymagających jest jazda na rowerze. Któż z nas nie ma dwóch kółek? Ha! Ja wolę cztery. Z koniem.
Jeździectwo jest fascynujące, pod warunkiem, że ma się do tego dryg i odpowiednie... zwierzę. Sport pełen elegancji i wdzięku. Aah! Marzenie ściętej głowy.
Mym o wiele bardziej ekscytującym marzeniem jest polecieć w tandemie. Nawiązując do powyższego, spadanie z konia jest zbyt mało ekstremalnym zjawiskiem. Szybować jak ptak i niesamowity dreszczyk emocji - to dopiero COŚ.
Na koniec zagadka - CO to jest? (za wulgaryzmy z góry przepraszam)
1. stado biegających krów po pastwisku (sprzedajnych dziwek), uganiających się za jakimś gównem. (0:0)
2. duet "byków" bijących się na ringu za pieniądze.
Odpowiedź: to są najgorsze sporty, jakie mogła wymyślić ludzkość!
I tym niemiłym akcentem zakończę me dzisiejsze wywody. Życzę wszystkim ciągłej aktywności fizycznej, a - co idzie w parze - i psychicznej! No a teraz ruszcie swe cztery litery sprzed komputera! Raz dwa, raz dwa... dnia Nie 12:55, 21 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Środowe siatkarskie spotkania mają dużo wspólnego z moimi przedszkolaczkami - dają mi dużo energii i radości, a czasami dają w kość (w przypadku siatkówki dochodzą zakwasy i drobne otarcia; ręki ani serca nikt mi jeszcze nie złamał).
I tu i tu liczy się dobra zabawa. Czasem wypada odbić. Moim przedszkolaczkom też się to zdarza. W czwartek dwom dziewczynkom coś odbiło i postanowiły sobie umyć włosy... zupą. Tak, przy dzieciach i przy siatkówce trzeba się nieźle nabiegać i naskakać.
Na siatkówce biegam po boisku, w przedszkolu po placu zabaw. Ostatnio jedna z podopiecznych, kiedy ją goniłam, krzyczy: "Pani Asiu, przestań mnie gonić, bo mnie już serce boli!". Mi serce też boli, ale tylko wtedy kiedy przegrywam, gdy wraz z drużyną nie mogę dogonić punktów przeciwnika. Może za mało się staram?
Co do bloków robiłam go raz. Z przedszkolakami. Był czekoladowy i smaczny. Ten siatkarski mi nie wychodzi.
I w przedszkolu i na siatkówce jest zgrane i doborowe towarzystwo. Niepisani liderzy grup są widoczni i aktywni. Ci przedszkolni liderzy krzyczą i się przemądrzają. Ci na siatkówce, choć są mądrzy - tylko czasami krzyczą i to - jak się okazuje - nie na mnie.
Temat siatkówki krąży wokół placówek oświatowych. Wczoraj dzwonił jakiś młody facet z propozycją zajęć dodatkowych dla przedszkolaków: piłki ręcznej, nożnej, siatkowej i koszykówki. Odmówiłam. 2,5-letnie dzieci nie umieją piłki złapać!! Nie to co ja.
Frajer. Mógł mnie zaprosić na tą piłkę, albo chociaż kawę. dnia Sob 20:57, 20 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
3 września. Przedwczoraj wróciłam do pracy po wakacjach. Trochę odpoczęłam. Trochę, bo mam duże ambicje, więc zawsze mogło być lepiej, ale i tak jest ok. Ciekawe, co robiła w tym czasie siatkarska piłka?? Pewnie również odpoczywała. Pewnie w czterech kątach sali gimnastycznej, jak ja w czterech ścianach ukochanego domu... W tegoroczne wakacje trochę się więc obijałam, ale i trochę mi odbiło. Piłkę też ktoś pewnie z raz odbił, odrzucając ją do przeciwległego kąta - tak na drugi bok, "na drugą nogę", (by to ciągłe leżenie piłki nie weszło jej w krew, wszak niedługo pierwsza rozgrywka!). Mam nadzieję, że piłka jest w formie i pijana ze szczęścia nie może się nas doczekać. Mam nadzieję, że gdy już przyjdziemy na salę, nie powie nam: "Niby po urlopie a jestem wypompowana...". dnia Czw 21:09, 03 Wrz 2015, w całości zmieniany 3 razy