Kraftwerk i inne cuda wianki
onlyifyouwant
Hmm w zasadzie temat ten nie pasuje do działu Świat Metalu no ale nie za bardzo wiedziałam gdzie go umieścić - w razie czego przerzućcie go tam gdzie trzeba.Trochę mnie nie było na forum i nieco się w moim muzycznym światku pozmieniało. Jeszcze za łebka słuchałam dużo "klasycznej elektroniki" - mniej więcej od roku na dobre do tego wróciłam. Zwłaszcza twórczość panów z Dusseldorfu wywołała we mnie spore zamieszanie O ile Jean Michelle Jarre czy Vangelis - których bardzo cenię tworzą niekiedy bardzo spektakularne kompozycje, o tyle jednak to właśnie Kraftwerk rzucił mnie na kolana swoją minimalistyczną, prostą, odhumanizowaną niekiedy wręcz muzyką. Radioactivity, Autobahn i kultowa już dla mnie płyta Die Mens - Machine (u -w -i-e-l-b-i-a-m) tu moim zdaniem najlepiej pokazali swój geniusz. Przy kawałku Spacelab autentycznie mam wrażenie, że słucham muzyki z gwiazd. O ile zgadzam się Ironem, który kiedyś pisał, ze niemiecki w mowie brzmi jak drut kolczasty o tyle, w ich muzyce sprawdza się genialnie. Bardzo ujmują mnie ich pomysły na albumy - spójne, maksymalnie przemyślane, nie ma ani jednego zbędnego dźwięku, wszystko jest dopracowane, dopełnione. Nie wiem czy ktokolwiek z was siedzi w podobnych klimatach, ale ja weszłam w świat analogów na maksa. Muszę tutaj powiedzieć, że jestem mega pozytywnie zdumiona naszą polską sceną muzyczną o ile jeszcze wcześniej kojarzyłam Marka Bilińskiego, to kiedy na dobre już się wgłębiłam okazało się, że mamy cały zastęp genialnych muzyków, którzy odpierdzielali takie cuda, że szok. Skrzek, Komendarek ( słuchaliście może takiej grupy Exodus?) Remote Spaces, w końcu solowy Sławek Łosowski, Konrad Kucz, no i mój ulubiony Fotoplastikon. Generalnie ta muzyka nasuwa mi całą masę skojarzeń: przełom lat 80. i 90. era komputerów Atari, Amiga, taki retro- industrial, który jak dla mnie ma nieodparty wręcz urok. Kwintesencją w tej materii jest jak dla mnie twórczość Fotoplastikona np to:http://www.youtube.com/watch?v=iqBisuYaotk Zdaję sobie sprawę, że pewnie dla Wielu z was jest to "obca materia" ale może jednak ktoś, coś...
bardzo ładny tekst.
Exodus (chodzi oczywiście o ten polski) znam, oczywiście - nawet jakubowski na jedynce ostatnio puszczał. Muzykę szanuję, ale muzycy tego zespołu to wg mnie buce (mozna sobie sprawdzić co mówili np. o AC/DC).
A c do samego Krafdwerk to ... może kiedyś się przekonam, ale z tego co pamiętam, to Krzyś i Ewru się dobrze o nich wypowiadali
Kraftwerk znam od dzieciństwa, bo mój ojciec jest ich wielkim fanem. Powiem tak: bardzo w porządku muzyka, zupełnie inna niż to czego słucham na codzień, no i patrząc na lata w których powstawała, można śmiało powiedzieć że była to muzyka wyprzedzająca swą epokę, wręcz futurystyczna. Lubię kurwa !
trzeba tez dodac ze Kraftwerk krytykuje w tekstach odhumanizowane zasady nowoczesnego swiata, bezmylnosc technicyzacje, to taka parodia tego wyscigu szczurów, kapitalizmu amerykanskiego i kompuryzacji naszego zycia
przytoczę baaaaaardzo obszerną wypowiedź osoby której wiedza o tymże zespole jest gigantyczna, ale która uderza w sedna zjawiska jakim jest Krafwterk:
"Zacznijmy od tego, że koncepcja artystyczna Kraftwerk, jakiego na ogół kojarzymy, wyklarowała się dość późno, bo ok. 1978 r., wraz z albumem "Die Mensch Maschine". Wcześniej różnie bywało.
Kiedy panowie Huetter i Schneider zaczynali wspólną artystyczną drogę, jedno wiedzieli na pewno - chcieli tworzyć muzykę o europejskim rodowodzie, wyraźnie różną od bitelsowskich popłuczyn, nader modnych tak w Europie, jak i w RFN w szczególności. Niemniej początkowo (tak gdzieś do 1973 r.) niczego bardzo oryginalnego nie wymyślili. Taki bowiem opis koncertów kontemplujących intelektualistów z Düsseldorfu. Ich muzyka wydaje się być leniwa, bardzo ospała, składająca się z przedłużających się, nakładających na siebie rytmów, kołujących melodii. Widzów zaskoczyła wpierw sama muzyka, później świecące arabeski wyświetlane na ekranach. Podziw był absolutny dałoby się łatwo odnieść np. do TD, czy Can.
Iskrą zmian była płyta "Autobahn" z 1974, zwłaszcza jej banalny temat - jazda po autostradzie, a nie wszechświat, czy cokolwiek innego, równie wzniosłego. Jak widzimy, naszym bohaterom zaczynały grać zwyczajne przedmioty codzinnego użytku. Dobrze, że nie zabrakło im odwagi w poszukiwaniach, dlatego powstała odważna, eksperymentalna, laboratoryjna "Radioaktivitaet". Osiągnięciem tego rozdziału twórczości Kraftwerk jest ujrzenie piękna brzmienia w maszynach. Wciąż jednak panom czegoś brakowało. Szukali wyrazu artystycznego nie tylko w muzyce, ale i stronie wizualnej. Póki co, średnio udanie - czterej panowie w garniturach, z neonowymi imionami. Niemniej wyróźniali się. W "T.E.E." mamy wyraźny hołd dla ekspresjonistów. Zwróćmy jednak uwagę na nowi image artystów: to już nie są długowłosi hippisi, ale eleganccy intelektualiści, wyraźnie stylizowani na lata 30. Mozna sięgnąć głębiej do filozofii zespołu: "T.E.E" to protest przeciwko utracie tożsamości przez kulturę europejską, zalewaną przez amerykańskie bezguście. Kraftwerk pyta: dlaczego, Europo, zagubiłaś tradycję Bauhaus, ekspresjonistów, futurystów?
I chyba wówczas Kraftwerk zdał sobie sprawę, że właśnie tędy biegnie właściwa droga. I dopuścili do głosu swojego kumpla, Emila Schulta. Ten zaś zaczerpnął głęboko do dorobku konstruktywistów i ekspresjonistów i zarządził wizualną stroną "Die Mensch Machine" Odtąd już nic nie było takie samo. Płyta dostarczyła kilku ikon - symboli Kraftwerk: Das Modell; roboty; czerwone koszule, czarne krawaty, włosy z brylantyną, makijaż.
Do tej płyty poszukiwania artystyczne Kraftwerk, mimo wyznaczonego celu, były nieco chaotyczne. Od tego czasu już po niemiecku precyzyjne. Publiczność szalała widząc perfekcyjne roboty. Zauważcie, że Kraftwerk umiejętnie przekuł swoją słabość (Panowie są kompletnie niesceniczni, słabo śpiewają, fatalnie tańczą, nie podlizują się publiczności ) na siłę, oryginalność - skoro nie umiemy tańczyć i zgrabnie poruszać się na scenie - to nie tańczmy, udawajmy roboty, a roboty niech udają nas. Przecież nikt tak wówczas nie robił! Inna sprawa, że gdyby Kraftwerk nie grał dobrej muzyki, całą tę sceniczną oryginalność możnaby wrzucić do kosza z napisem elektryczny glamrock.
Właśnie przekuwanie słabości w siłę jest mocną kartą Kraftwerk. Krytycy pisali o zespole tak: Nie mogę mieć pretensji do muzyków Kraftwerk, że proponują muzykę przede wszystkim na 2 i trochę na 4/4. Mogę jednak wysunąć zarzut, że nadużywają potęgi aparatury nagłaśniającej, aby monotonię związaną z metrum i tempem potęgować do wymiaru oszołomienia audialno-psychicznego. Znane z ostatniej oraz wcześniejszych płyt utwory zespołu były ponure, utrzymane w bardzo mrocznym klimacie i nie należy się temu specjalnie dziwić, albowiem trudno wymagać od muzyki tworzonej przez komputery i ich programistów wdzięku i polotu. Komputery nie powinny się mylić, a więc, nie można powiedzieć, że grupa zagrała nie tak jak trzeba. Syntezatory i inne generatory dźwięku brzmiały poprawnie, lecz na pewno niezbyt ludzko. Poza tym, obsługujący je czterej muzyko-programiści o ruchach automatów, nie są z pewnością wybitnymi instrumentalistami, zresztą sami o sobie mówią jako o „rzemieślnikach muzyki”. Szczerze mówiąc, mieli sporo racji. Panowie Kraftwerkowie zdawali sobie z tego sprawę. Dlatego nigdy nie silili się na udawanie Wielkich Artystów, sami siebie określali jako rzemieślników, robotników muzycznych.
Kraftwerk był jednocześnie zjawiskiem awangardowym, cenionym jako źródło inspiracji, jak i popularnym, lubianym przez zwykłych odbiorców. Tutaj mamy kolejną cegiełkę do zrozumienia potęgo Kraftwerk.
Kraftwerk bardzo umiejętnie reagowal na popularność, której członkowie zespołu nie znosili. Robili wszystko, żeby nie być popularnym, ale tak bardzo róźniło to kwartet od ogólnego mainstremu show businessu, że media po prostu nie mogły usiedzieć na miejscu spokojnie, wypisując o Kraftwerk różne, nie zawsze mądre teksty.
Tematy muzyki Kraftwerk były jednocześnie bliskie każdemu, ale zarazem nowatorskie.
W miarę upływu lat muzycy Kraftwerk doprowadzili do perfekcji własną kreację, mimochodem uczynioną (nie przez nich) ikoną popkultury.
Wszelkie zachwyty potrafili zatrzymać spokojnym stwierdzeniem - My tylko programujemy nasze komputery, tak powstaje przemysłowa muzyka ludowa.
Na czym polega potęga Kraftwerk podświadomie zrozumie każdy kto zobaczy (!) i usłyszy ich na żywo. Czterech starszych panów, stojących nieruchomo za pulpitami, nie szukających kontaktu z publicznością - to przecież niezgodne z wszelkimi regułami popularności artystycznej. A jednak... reakcje publiczności mówią coś dokładnie odwrotnego."
zainteresowanych odsyłam do http://forum.studio-nagran.pl/viewtopic.php?t=1765&start=0 - generalnie całe forum to istna kopalnia wiedzy. Od siebie napiszę, że niestety na koncercie jeszcze nie byłam, ale to jest naprawdę swoisty fenomen - 4 facetów stojących jak słupy soli i szalejąca publika, mam nadzieję, że jednak tego doświadczę