Karczma
onlyifyouwant
Wampir roześmiał się, kręcąc głową. Wiedział, co chciałby usłyszeć, jednak... Narzucanie się smokowi nie wydawało mu się dobrym pomysłem. Zamiast tego wywrócił oczami i uśmiechnął się lekko. Dotrzymał starszemu kroku, "wieszając" się ponownie na jego ramieniu. Przez całą drogę do karczmy rozmawiali o bzdetach, a Shanae chłonął chętnie każdy czuły gest smoka. Uśmiechał się z zadowoleniem i oblizał delikatnie wargi, gdy zdjęli płaszcze i usiedli przy jednym ze stołów.- Przynieść ci coś? - zapytał towarzysza, wieszając płaszcz na oparciu swojego krzesła. Szybko zarejestrował wzrok niektórych panów... i pań, będących w karczmie.
Cóż. Ubierając się w taki sposób, był przygotowany na ewentualne zainteresowanie, jakie wywoła.
Spojrzał w zaciemniony kąt karczmy i zmrużył oczy. Przez chwilę miał wrażenie, że widzi znajomą twarz...
Tamashi również odłożył swój płaszcz, już po chwili przyciągając Shanae do siebie i zaborczo go całując. Jego natura Smoka kazała mu pokazać wszystkim wokół, że ten Wampir jest właśnie jego własnością.
Musiał jednak przyznać, że nie dziwi się tym wszystkim wgapionym w nich oczom. Byli zdecydowanie najbardziej atrakcyjną parą w tej karczmie.
-Może być zwykłe piwo - powiedział do chłopaka, jeszcze przelotnie całując go w ucho.
Chłopak mruknął cicho, uśmiechając się z rozbawieniem. Poszedł do lady, przesuwając jeszcze pieszczotliwie palcami po włosach smoka. Zamówił piwo, zapłacił i ruszył z powrotem do stołu, omijając zgrabnie zachłanne ręce niektórych śmiałków. Syknął i złapał jednego z mężczyzn za nadgarstek, gdy jego ręka dotknęła biodra chłopaka. Nachylił się i syknął coś do jego ucha, a reakcją na jego słowa była gwałtowna bladość, która wstąpiła na twarz jegomościa.
Shanae postawił piwo przed smokiem i usiadł na swoim miejscu, zakładając nogę na nogę. Jego oczy znów powędrowały na ciemną stronę karczmy, czując, że ktoś go obserwuje. Miał rację, gdyż jeden z mężczyzn siedzących tam szybko odwrócił się do nich tyłem. Wampir zmrużył oczy podejrzliwie, spinając się lekko. Nie podobało m się to.
Tamashi upił łyk chłodnego napoju, patrząc na Shanae w skupieniu. Poprzedniego incydentu postanowił nie komentować, jednak zapamiętał dokładnie twarz obleśnego śmiałka.
-Coś się dzieje? - zapytał młodszego, patrząc w tę samą stronę, w którą on patrzył.
Chłopak pokręcił głową, opierając łokcie o stół i przenosząc spojrzenie na smoka. Uśmiechnął się do niego lekko, jednak coś nie do odczytania mignęło w jego spojrzeniu. Wyglądał niczym czujny drapieżnik.
- Mam wrażenie, że facet przy tamtym stoliku nas obserwuje... W dość niepokojący sposób. Najbardziej jednak niepokoi mnie to, że kojarzę go... z "piaskownicy" - powiedział spokojnie, ostatnimi słowami dając smokowi do zrozumienia, iż chodzi mu o swoje miejsce wychowania. Zastukał paznokciami w blat stołu.
- O ile się nie mylę, oczywiście. Lepiej, żebym się mylił - mruknął cicho.
Tamashi zmrużył oczy, jednak zaraz przywrócił na twarz normalny wyraz. Nie chciał dać po sobie znać, że go to ruszyło. Uśmiechnął się i upił łyk piwa. Zaraz jednak jego wzrok zjechał na człowieka przy barze, który siedział na wysokim stołku przodem do nich i wgapiał się w plecy Shanae.
-Kojarzysz może jakiegoś z tatuażem na łysym łbie? - zapytał, bo właśnie tak wyglądał obserwujący ich mężczyzna.
Oczy wampira na chwilę zabłysnęły czerwienią, a usta wygięły się w pełnym odrazy wyrazie. Zaraz jednak wrócił do poprzedniego stanu, rysując jakieś szlaczki palcem na stole.
- Z nietoperzem czy sztyletem oplecionym kolcami? - zapytał, uśmiechając się do mężczyzny delikatnie. Jeśli był to ten osobnik, o którym myślał...
Zaklął mentalnie.
Wiedział jednak, że zanim dojdzie do jakiejkolwiek walki, napastnicy podejdą do niego i rzucą jakieś uwagi. W końcu kto odmówił by sobie kpienie z kogoś, kto zawsze był "numerem jeden"?
Shanae założył nogę na nogę, dyskretnie obserwując zaciemnioną część karczmy. W butach miał schowane ostrza. Ot tak, przyzwyczajenie.
Tamashi zaśmiał się, wyciągając rękę w stronę chłopaka i czochrając go po głowie. Wysłał mu causa i znów sięgnął po stojący przed nim kufel.
-Z nietoperzem - powiedział, nadal się uśmiechając. - Skrzydła dosięgają uszu.
Tamashi co prawda dosyć dawno nie używał mocy, jednak wiedział, że najsłabszy nie jest. Oczywiście ufał zdolnościom Shanae, jednak w razie, gdyby coś się działo, nie miał zamiaru stać i patrzeć.
Wampir odchylił się na krześle, uśmiechając się z zadowoleniem.
- Oh, jak słodko... - mruknął pod nosem, widocznie ucieszony. Oj tak. Mężczyzna ten nie grzeszył inteligencją, co bardzo ułatwiało sprawę. Co prawda był dość dobrym zabójcą, ale nie jakoś wybitnie uzdolnionym. Chłopak odwrócił się lekko i spojrzał na "dawnego znajomego". Uśmiechnął się do niego z kpiną i drapieżnością, przesuwając językiem po górnej wardze. Puścił mu jeszcze oczko, prowokując go do podejścia. Mężczyzna zacisnął gniewnie wargi i z furią odszedł od baru, nawiedzając ich stolik swoją obecnością.
- Shanae - warknął, siadając przy nich i kładąc ręce na stół. Zmierzył smoka wzrokiem i spojrzał na wampira.
- Iskandar... - mruknął miękko, niemal niczym do kochanka czerwonowłosy, poprawiając kosmyki. Słyszał ruch i oddech drugiego zabójcy za sobą.
- Kiedy nas zauważyłeś? - głęboki, męski głos zabrzmiał tuż przy jego lewym uchu, a zaraz po tym do stolika przysiadł się kolejny mężczyzna. Był przystojnym, jasnookim elfem o jasnobrązowych włosach sięgających łopatek. Wyglądał o wiele inteligentniej od swojego towarzysza. Był też atrakcyjny, co wampir zarejestrował z pewnym rozbawieniem.
- Zapewne wtedy, gdy mało dyskretnie wlepiliście w nas gały - wzruszył ramionami. Wszyscy trzej mieli ręce w zasięgu wzroki reszty. Shanae uśmiechnął się do Tamashiego i skierował wzrok na elfa.
- Arian... Cóż takiego sprowadza was w te strony? - zapytał go spokojnie, na co elf roześmiał się lekko. Spojrzał na wampira czarująco i położył rękę na jego jasnej dłoni.
- Oczywiście, że ty... Najwyższy nie wierzył w twoją śmierć. Wpadł w szał i kazał cię szukać. Wszyscy wiedzieliśmy, że Rosier może i dał by się tak łatwo zabić... Gdyby był sam. Bez urazy, oczywiście, Tamashi - zwrócił się nagle do smoka, odsuwając rękę od Shanae.
Wampir uśmiechnął się pod nosem. Spodziewał się, że będą ich szukali. Miał jednak nadzieje, że albo spotka ich sam albo nie zostaną znalezieni.
Tamashi uniósł obie brwi, gdy mężczyźni bez żadnego skrępowania dosiedli się do nich. Niezbyt rozumiał o czym rozmawiają, właściwie, to nawet nie starał się nic zrozumieć.
Rzucił Shanae pytające spojrzenie. Nawet nie wiedział jak się zachować. Upił tylko łyk napoju i wytarł delikatnie kąciki ust.
Shanae uśmiechnął się do smoka uspokajająco, samemu splątując palce na stole. Elf uśmiechnął się pod nosem, wyciągając rękę do wampira i odgarniając mu kosmyk włosów za ucho.
- Jednak nie jesteś tak niedostępny, jak było powszechnie uważane, Shaaan. Złagodniałeś. To nie dobrze, w końcu twoje imię zobowiązuje, nie sądzisz? - powiedział czule, a wampir podjął jego grę. Złapał go jednak za nadgarstek i odsunął jego rękę z twarzy.
- Ari... Kocie... Dobrze wiesz, że stan "złagodnienia" jest w moim przypadku nieosiągalny. Po prostu jestem spokojny, ale to nie potrwa długo i zapewne będziecie mieli w tym swój udział - mruknął czarująco, uśmiechając się do niego z ukrytą kpiną.
- Najwyższy kazał cię albo przyprowadzić z powrotem do Ostrzy... Albo zabić. Co wybierasz? - warknął niecierpliwie Iskandar, zirytowany zachowaniem "kolegów" z fachu. Wampir przeniósł na niego ciężki do odczytania wzrok.
- Mam znowu być posłusznym pieskiem, którego szczuje się na obcych tak jak ty? - zapytał uprzejmie, uśmiechając się już z jawną kpiną. "Łysy" warknął, chcąc sięgnąć po broń, ale jedno spojrzenie elfa wystarczyło, by zrezygnował.
- Nie tutaj. Za dużo ludzi - mruknął, a wampir kiwnął głową.
- A ja nie będę płacił za szkody ani za ścieranie waszej krwi z podłogi - odparł radośnie, na co Arian roześmiał się.
- Jak zawsze pełen współczucia - mruknął z rozbawieniem.
Tamashi skierował swój wzrok w stronę elfa i uśmiechnął się w duchu. Mężczyzna może przybył tutaj, by zabić, lub "zabrać" Shanae, jednak Smok nie mógł nie zauważyć jak elf jest piękny. Jeden z najciekawszych mężczyzn, jakich kiedykolwiek miał szansę zobaczyć.
Opamiętał się jednak po chwili i odsunął od siebie kufel. Patrzył na Shanae, czekając na jego ruch.
Elf przysunął się do wampira i oparł brodę na jego ramieniu. Wysunął język i polizał go w ucho z zadziornym uśmiechem.
- Wiesz, Shan... Valeetae*... Właściwie, szkoda by cię było zabijać, nie sądzisz? - zamruczał mu do ucha, przesuwając dłonią po szyi i torsie chłopaka. Przysunął usta do ucha młodszego, szepcząc coś. Głaskał przy tym opuszkami palców tors wampira, który uśmiechał się delikatnie. Spojrzał na smoka i posłał mu uspokajające spojrzenie. Przekręcił głowę, a jego usta znalazły się niebezpiecznie blisko ust elfa.
- Vitte nykale ake non teden shanae** - mruknął namiętnie i przesunął czubkiem języka po wardze Ariana, który zbladł gwałtownie i sycząc coś w śpiewnym języku, odsunął się od wampira gwałtownie. Shanae zaśmiał się, a drugi "napastnik" dołączył do niego.
- I cię zgasił - mruknął złośliwie.
Właściwie, nie wyglądali jak osoby, które mają zaraz zacząć walczyć. Chociaż mimo luźnego zachowania, wszyscy trzej uważnie obserwowali ruch reszty, jednak nie wyglądało na to, by wszczęli walkę w środku karczmy.
*) Kochanie.
**) Nie dotykaj, bo długo żywy nie pobędziesz.
Tamashi przyglądał się wszystkiemu z obojętnością wymalowaną na twarzy, choć w jego środku aż się gotowało. Nie miał zamiaru się jednak wtrącać, bo nigdy nie rozumiał i podejrzewał, że nigdy nie zrozumie, tych wszystkich erotycznych potyczek, w które Shanae często się... Wdawał.
Elf i wampir prowadzili dość swobodną rozmowę, poprzeplataną aluzjami i dwuznacznością. "Łysy" wydawał się nudzić, stukając palcami o blat stołu. W końcu syknął wściekle, gdy elf po raz kolejny spoufalał się z ich celem.
- Na litość Stwórcy! Jak chcesz go przerżnąć zanim zdechnie to zabierz go do toalety. Rzygać mi się chce jak na was patrzę, pedały pieprzone... A jak na żywego ci nie da, to zawsze możesz "walić" póki ciało będzie ciepłe - warknął wściekle, za co został obdarzony pełnymi kpiny spojrzeniami. Elf westchnął cicho, teatralnie.
- Cóż, Shanae, miłości moja.... Myślę, że powinniśmy udać się na dwór. Nie mam ochoty walczyć przy tylu świadkach, jak bym to wyjaśnił Najwyższemu? - wywrócił oczami.
Tamashi z uporem ignorował wszelkie "żarty" Shana i tego elfa, patrząc tylko na barmana po drugiej stronie sali. Pragnął tylko na czymś zawiesić wzrok i skupić się, by nie myśleć za dużo. Parsknął tylko śmiechem, gdy usłyszał z ust łysego "pedały pieprzone".
Shanae przeciągnął się i spojrzał na smoka, jednocześnie odtrącając natrętną rękę elfa.
- Tamashi... Pójdę się przewietrzyć. Chcesz iść ze mną czy wolisz zostać? - zapytał. Miał już dość towarzystwa zabójców, chciał jak najszybciej rozprawić się z tym, co było nieuniknione. Nie chciał przedłużać, więc wstał powoli, zdejmując z krzesła płaszcz.
Smok poniósł jednął brew i zaśmiał się w duchu z lekką kpiną. Jak ładnie powiedziane - "przewietrzyć się".
-Pójdę z tobą - powiedział spokojnie, również wstając i biorąc w rękę swój płaszcz.
Nie chciał go zakładać, ponieważ, po pierwsze- ograniczał ruchy, a po drugie- nie miał zamiaru go porwać w razie, gdyby był zmuszony użyć skrzydeł.
Wampir uśmiechnął się i całą czwórką wyszli na zewnątrz. Odeszli spacerkiem kawałek, po czym wampir nagle rzucił łysemu swój płaszcz.
- Potrzymaj - powiedział, a gdy ten ze zdezorientowaniem posłuchał, Shanae z uśmieszkiem uderzył go bokiem dłoni w szyję. Zaowocowało to zakrztuszeniem i atakiem ze strony elfa. Po chwili dołączył do walki i łysy.
Shanae manewrował między mężczyznami z gracją, unikając ciosów i samemu również atakując. Uśmiechnął się delikatnie, a jego oczy zmieniły kolor. Nie walczył.
On właściwie bawił się dwoma napastnikami, a ci tańczyli tak jak im zagrał.
Po kilku minutach, łysy leżał już martwy na ziemi, a elf klęczał obok niego, poważnie zraniony w prawy bok. Wampir podrzucał zakrwawiony sztylet, nie przejmując się kilko płytkimi cięciami jakie miał na ramionach. Uśmiechnął się pod nosem, podnosząc swój płaszcz i zarzucając go na ramiona.
- Spróbuj ponownie jutro - powiedział do elfa, po czym złapał Tamashiego pod ramię i - tuląc się do niego - wrócił z nim do domu.
Hideyoshi siedział przy stoliku pod ścianą i popijał trunek z wysokiego kielicha. Obok niego siedział mężczyzna, dosyć niski, jednak o dość napakowanej posturze. Uśmiechał się do niebianina, mrugając powiekami o długich i gęstych rzęsach.
-Przestań się szczerzyć, Goorol - warknął Hideyoshi, przywracając elfa do porządku. - Zmiataj już.
Goorol wstał, poważniejąc i nie odzywając się do Hideyoshiego nawet słowem. Niebianin dostarczył mu ostatnio kilkoro ludzi, którymi tamten handlował. Teraz mieli tylko załatwić sprawę z kasą, ale elf nalegał, by mógł zostać z Orą jeszcze trochę. Aktualnie niebianin stracił cierpliwość.
Elf odszedł od stolika, zupełnie się nie odzywając i usiadł przy barze, zamawiając kielich wina.
Rosier wszedł do karczmy, od razu zsuwając z głowy kaptur. Rozpiął płaszcz i zdjął go, idąc w kierunku baru. Miał czekać tu na klienta, więc nie widział powodu, by się nie napić. Oparł się łokciem o ladę.
- Wino - mruknął do barmana, uśmiechając się kącikiem ust. Zmierzył wzrokiem elfa, obok którego się znalazł, zaraz jednak skupiając się na podanym mu kielichu. Jak zwykle jego ubiór podkreślał walory jego ciała, nadając mu jeszcze bardziej pociągający wygląd. Dziś preferował czerń z dodatkami beżu. Przesunął długimi palcami po kielichu i ujął go delikatnie, unosząc do ust.
Byle by się pospieszył...
Hideyoshi odchylił się na siedzisku, zamykając na chwilę oczy. Ogólny gwar nie pozwalał mu myśleć o niczym zbytnio ambitnym.
Wyprostował się i zmierzył sylwetki niektórych gości swoim zimnym wzrokiem. Z zadowoleniem przyznał, że do karczmy chodzili coraz bardziej... ciekawi goście. Napił się łyka piwa (które swoją drogą niezbyt mu smakowało), dostrzegając po chwili siedzącego przy barze Czorta. Ostatnio miał „przyjemność” gościć go u siebie na noc. Rankiem chłopak wyszedł z jego mieszkania, nie zamieniając z Hideyoshim nawet słowa, za co ten był mu wyraźnie wdzięczny.
Rosier nie wyglądał, jakby na kogoś czekał, jednak Ora postanowił chwilę go poobserwować.
Zdążył upić dwa łyki wina, gdy ktoś podszedł do niego bliżej.
- Um... Rosier? - spojrzał na właściciela miłego, miękkiego głosu. Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o świdrujących szarych oczach wydawał się z lekka zakłopotany. Czort uśmiechnął się do niego czarująco, opierając bokiem o ladę.
- Sawren? - zapytał, używając "pseudonimu" klienta. Ten kiwnął głową, mierząc wzrokiem hosta.
- Zamówić ci kolejny? - zapytał niepewnie ciemnowłosy, kiwając na kieliszek czorta.
- Nie trzeba. Denerwujesz się. To twój pierwszy raz? - zapytał łagodnie, wyciągając rękę i przesuwając pieszczotliwie palcami po policzku mężczyzny.
- Tak - klient, mimo wyglądu, wydawał się niezwykle speszony tym gdzie był, z kim i po co. Rosier roześmiał się cicho, przysuwając się do niego i zarzucając mu ręce na ramiona.
- Nie denerwuj się. Nie gryzę... Chyba że poprosisz - puścił mu oczko, drapiąc rozluźniająco po karku.
Hideyoshi oparł kostkę na kolanie drugiej nogi, marszcząc delikatnie brwi. Nie pamiętał już dokładnie rozmów z Rosierem, jednak z tego, co zrozumiał, nie był on dziwką. Albo więc Czorcik kłamał, albo mężczyzna, który do niego podszedł nie był klientem, a kimś Rosierowi znanym.
Ora zaczesał włosy za ucho. Wreszcie jakaś rozrywka.
Dopił piwo, cały czas bacznie przyglądając się Rogatemu. Jeśli miałby go teraz śledzić, by zobaczyć, co ten będzie robić, nie zawahałby się.
- Więc... jakie masz preferencje? - Rosier odsunął się od klienta, sięgając po swój kielich.
- S-słucham? - mężczyzna zarumienił się gwałtownie, na co czort aż uniósł brew.
- Oh, ty zbereźniku! Już ja wiem, o czym pomyślałeś... - mruknął z rozbawieniem. - Ale na to nie licz w czasie, kiedy pracuję - dodał dla zasady, chociaż nie raz zdarzało mu się sypiać z klientami ot tak, dla zabawy.
- Nie o to mi chodziło! - mężczyzna poczerwieniał jeszcze bardziej, na co młodzieniec kiwnął głową.
- Oczywiście... Źle się wyraziłem. Czego ode mnie oczekujesz? Jak mam się zachowywać, byś czuł się usatysfakcjonowany? - zapytał. Dlatego też, jakkolwiek by słodcy nie byli, wkurzali go nowicjusze. Szczególnie ci nieśmiali.
Położył dłoń na ręce ciemnowłosego, głaszcząc ją delikatnie palcami, instynktownie wyczuwając, iż akurat ten klient potrzebuje złudzenia miłości. Uśmiechnął się do niego ciepło i czarująco zarazem, przysuwając się delikatnie.
- Chcesz się napić na rozluźnienie? Iść gdzieś? - zapytał cicho, wciąż głaszcząc jego rękę.
Niebianin obserwował Rosiera i jego towarzysza z rozleniwieniem. Po chwili zniecierpliwił się trochę. Wstał więc, poprawiając krótką kurtkę, którą miał na ramionach i podszedł do swojego wcześniejszego towarzysza – Goorol'a, który „przypadkiem” stał bardzo blisko Rosiera.
-Wiesz – odparł do przyjaciela tak, by Czort miał szansę go usłyszeć. - Chyba możesz mnie jakoś przekonać do... dłuższej znajomości.
Uśmiechnął się z zadowoleniem na widok zdezorientowanej miny Goo.
Nie wiedział, czy uda mu się zwrócić na siebie uwagę Rosiera, jednak nawet, jeśli nie, to zawsze mógł skorzystać z przychylności elfa. Zabawy nigdy mało, czyż nie?
Rosier spuścił na chwilę wzrok, słysząc znany głos za sobą. Zaraz jednak znów popatrzył na klienta, uśmiechając się słodko.
Trzeba być profesjonalistą!
- Może... Mogli byśmy iść w bardziej... prywatne miejsce? - mężczyzna popatrzył na hosta z delikatnym uśmiechem, głaszcząc jego dłoń i rozluźniając się odrobinę.
- Oczywiście. Rudi! - czort zaczepił barmana, wyciągając rękę. - Klucz - uśmiechnął się do niego wdzięcznie. "Rudi" bez słowa dał mu klucz do jednego z pokoi na górze. Czort kiwnął klientowi, prowadząc go w kierunku małego korytarza ze schodami. Mijając elfa i niebianina, spojrzał z rozbawiono-drapieżnym uśmieszkiem na tego drugiego. Lekko dotknął palcami nadgarstka mężczyzny, wskazując mu dyskretnym gestem korytarzyk. Na schodach dał swojemu klientowi klucze, samemu zostając na chwilę na dole, by - o ile ten podejdzie - zobaczyć się z Hideyoshim.
Tak, miło by było dla odmiany pogadać z kimś, kto wie czego chce.
Hideyoshi uśmiechnął się pod nosem, słysząc Rosiera. Przesunął dłonią po udzie swojego towarzysza, uśmiechając się trochę tajemniczo.
- Dla mnie też - powiedział do barmana, już po chwili odbierając klucz.
Wstał, obserwując plecy Czorta i ruszył, łapiąc Goorola za kamizelkę. Przeszedł kilka kroków, po chwili zatrzymując się jednak i wpijając się niespodziewanie w usta elfa.
Czort popatrzył na całującą się palę i uniósł brew. Cóż, najwidoczniej do nie był jego najlepszy dzień. Odwrócił się spokojnie i wszedł na schody, mimowolnie poruszając biodrami. Otworzył drzwi i wyszedł na korytarz.
- Zgubiłeś się, kocie? - zapytał swojego klienta, stojącego na korytarzu bezradnie.
- Ja... nie wiem, które drzwi - mężczyzna popatrzył na niego niepewnie.
Co za ciota mruknął z niezadowoleniem w myślach Rosier, podchodząc do mężczyzny i biorąc od niego klucze. Uśmiechnął się nagle przebiegle, łapiąc go za koszulę i samemu opierając się o ścianę. Stanął na palcach, wpijając wargi w usta klienta i całując go wprawnie.
- Te na końcu, po lewo - mruknął, przesuwając palcami po klatce piersiowej mężczyzny coraz niżej, do paska spodnie. Wysunął się spomiędzy zarumienionego i zawstydzonego klienta a ściany, ruszając ponętnie rozkołysanym krokiem ku drzwiom pokoju. Uśmiechną się pod nosem całkiem zadowolony.
Usta masz bardzo miłe w dotyku. Może i nie będziesz taką stratą czasu jak myślałem.
Niebianin poczuł, jak Goorol wprawnie oddaje pocałunek. Mruknął z zadowoleniem, ciągnąc mężczyznę do ich pokoju. Zobaczył na korytarzu Rosiera z jego towarzyszem, uśmiechnął się więc, wpadając na dość nienormalny pomysł. Pociągnął Elfa do tego samego pokoju, w którym zniknął Czort. Nie przejął się wcale słabym protestem swego przyjaciela.
- Chyba przydzielili nam ten sam pokój - zaśmiał się w stronę rogatego, zamykając drzwi i już po chwili pchnął na nie Goorola. Wpił się w jego usta, równocześnie odpinając guziki od swojej koszuli.
Czort uniósł brew i zaśmiał się cicho, kręcąc głową.
- Oczywiście - odparł ironicznie, samemu nie robiąc sobie nic z "przedstawienia". Jego klient natomiast nie miał pojęcia gdzie oczy podziać.
- Nie denerwuj się. To stary znajomy, który często czuje się samotny... Przez co, jak widzisz, wybrzydzać nie może - powiedział trochę kąśliwie, siadając na fotelu i wskazując gestem, by klient zrobił to samo.
- Nie martw się. Dziesięć minut i powinni skończyć. Przynajmniej tyle mu to zajęło ostatnim razem, co, Yoshi? - założył nogę na nogę, usadawiając się wygodnie. Szczerze mówiąc, był lekko zły, że mężczyzna wtrąca się w jego pracę, ale cóż. Mógł sobie chociaż popatrzeć, a co.
- Jak się nazywasz? - zapytał przyjaźnie elfa, gdy ich wspólny znajomy w końcu oderwał się od jego ust.
Niebianin odwrócił głowę w kierunku Rosiera, unosząc lekko brew. Przestał zwracać uwagę na Goorola, który siedział jak zabity, starając się nawet nie oddychać zbyt głośno.
- W tej kwestii się z tobą nie zgadzam. - Uśmiechnął się podchodząc do jego fotela i nachylając się nad nim. - Ale możemy to teraz rozstrzygnąć, czyż nie?
Oparł obie dłonie na zagłówku od siedziska Rogatego. Miał nadzieję, że wygląda tak, jak by chciał. Kusząco i trochę niepoczytalnie.
Czort uśmiechnął się kącikiem ust, co nadało mu seksowny i nieco drapieżny wygląd. Wyciągnął rękę, przesuwając opuszkami palców po policzku niebianina, powoli zjeżdżając nimi na jego szyję.
- Ja bardzo chętnie to rozstrzygnę, przetestuję czy co tam jeszcze wymyślisz, razem z tobą... Ale co na to twój znajomy? Nie poczuje się odrzucony? - mruknął, przechylając się do przodu z lekko uniesioną twarzą. Patrzył mu prosto w oczy prowokacyjnie, unosząc delikatnie jedną brew. Jego palce wodziły drażniąco po odsłoniętym torsie Hideyoshiego.
Klient czorta siedział na fotelu, patrząc z lekko rozchylonymi ustami na obu mężczyzn. Jego spodnie uwypukliły się delikatnie w kroczu, zdradzając stan podniecenia mężczyzny.
Goorol patrzył na Czorta ze zdziwieniem. Spojrzał jednak na Hideyoshiego i widząc swego rodzaju przyzwolenie, odepchnął się od drzwi.
- Rosier... - szepnął Niebianin prosto do ucha Czorta. - Posiądę Cię.
Gdyby się nad tym zastanowił, prawdopodobnie doszedłby do wniosku, że jego słowa brzmią dosyć poważnie i mają charakter mocno... Deklaracyjny. Nie myślał jednak o tym, gdy całował jego usta, równocześnie czując na sobie ręce Elfa. Westchnął, sięgając dłonią do kamizelki Rogatego. Odpiął ją zgrabnym ruchem, robiąc to samo z koszulą. Przez chwilę badał jego skórę opuszkami palców, dopóki nie poczuł dłoni Goorola na swoim tyłku. Odwrócił się do niego, marszcząc brwi.
- Zajmij się lepiej nim. - Kiwnął na Rosiera.
Czort odpowiedział na pocałunek, pozwalając starszemu na jego poczynania. Nawet sam przed sobą nie chciał przyznać, jak bardzo pobudziły go słowa mężczyzny, że przez jego kręgosłup przeszedł dreszcz spowodowany nimi. Lubił być zdominowany, ale nigdy nie chciał być całkowicie uległy. To już by nie był on.
- Hej hej... Nie sypiam z facetami, których nawet imienia nie znam - powiedział, przysuwając się i lekko kąsając niebianina w klatkę piersiową. Polizał zaraz czerwony znaczek koniuszkiem języka, rzucając mu figlarne spojrzenie. Jego palce ciekawskio zsunęły się na biodra mężczyzny, po chwili bawiąc się zapięciem paska.
- Ma na imię Goorol - warknął Ora, łapiąc Rosiera pod pachami i podnosząc go. - Ale aktualnie nie jest się nawet w stanie przedstawić.
Kopnął fotel, przewracając go, co pozwoliło mu na rzucenie Czorta na łóżko. Podszedł zaraz do niego, odpinając pasek i wysuwając go ze spodni. Trzymał go w ręku z chytrym uśmieszkiem.
Goorol stał chwilę w bezruchu, zastanawiając się co robić. W końcu podszedł do łóżka, zdejmując z siebie tunikę. Wspiął się na posłanie obok Rogatego, patrząc niemal szczenięcym wzrokiem na Niebianina.
Czort zamruczał, opierając się na łokciach, gdy został rzucony na łóżko.
- Mrau, jaki ty stanowczy... - mruknął, unosząc brew. Zerknął na elfa i parsknął śmiechem, odwracając głowę.
- Wybacz, jego mina... Psuje nastrój tej chwili - powiedział z rozbawieniem, po czym przysunął się do elfa.
- Hej, Goorol... - zamruczał mu do ucha, przygryzając mu je zaraz lekko. - Yoshi jest cholernie przystojny, co? Chciałbyś, żeby ci włożył? - ściszył głos do drażniącego szeptu i odsunął się szybko od elfa, klękając na łóżku i łapiąc niebianina za szlufkę spodni. Przysunął go bliżej krawędzi mebla, przesuwając palcami po jego rozporku. Przysunął się do jego ciała i ukąsił go delikatnie tuż nad linią spodni.
- Co zamierzasz zrobić z tym paskiem? - zapytał niewinnie, przesuwając koniuszkiem języka po śladzie ugryzienia. Jednocześnie zwinnymi palcami rozpiął jego rozporek.
Że niby jak znam jego imię, to mu ustąpię miejsca? Trzeba było iść z nim do innego pokoju. Też chcę mieć coś z życia.
Goorol zaczerwienił się gwałtownie, zaraz jednak ogarnął się, by nie sprawiać wrażenia beznadziejnej sieroty. Cóż, chciał, by Hideyoshi go zabawił, ale równie silną miał ochotę na włożenie Niebianinowi, lub oczywiście Rogatemu. Ukłęknął za młodym i wsunął ciekawskie dłonie na jego podbrzusze, już za chwilę dobierając się mu do spodni.
Hideyoshi w tym czasie uśmiechnął się jak zdobywca, przesuwając zimną klamrą paska po wardze Rosiera.
- A co chciałbyś, bym z nim zrobił? - zapytał, delikatnie wypychając w jego kierunku biodra.
Związał tą cholerę za mną, żebym mógł spokojnie się z tobą pieprzyć.
- Oh, jestem pewny, że w twojej głowie roi się od pomysłów - mrukną, grzecznie wysuwając język i przesuwając nim po klamrze. Zsunął mu lekko spodnie, na tyle, by wyciągnąć z nich przyrodzenie niebianina. Uśmiechnął się do niego z lekką prowokacją, obejmując jego penisa dłonią i masując go powoli. Jednocześnie odwrócił delikatnie głowę, patrząc na elfa i odchylając lekko biodra do tyłu, ocierając się o jego ciało. Cóż, może warto dać mu szansę? Chociaż czort był niemal pewny, że jeśli elf będzie próbował mu włożyć, to go zdzieli po łbie.
Możemy sobie obciągnąć, ale do tyłka nie wpuszczam byle kogo.
Hideyoshiego zaczął irytować ten Elf. Nie wiedział dokładnie czemu, jednak nie spodobało mu się, że Rosier patrzył na niego.
Złapał go gwałtownie za brodę i przekręcił w swoim kierunku.
- Takiego lubię cię najbardziej. - Przesunął dłoń na głowę Rogatego i pchnął go w stronę swojego penisa.
Nie miał zamiaru ukrywać, że lubi rządzić. Dominacja była dla niego czymś niesamowitym, a gdy miało się przy sobie takiego chłopaka, nie dało rady się powstrzymać.
Goorol mruknął z zadowoleniem, czując ruch Czorta. Rozpiął mu spodnie, niemal natychmiast wsuwając rękę w jego bieliznę. Równocześnie zaczął dogadzać również sobie.
Wyjął ze swoich spodni członka. Był on wielki, nie pasował wręcz do szczupłego ciała mężczyzny, jednak niewątpliwie - był prawdziwy.
- Na kolanach przed tobą? - zapytał, jedną rękę opierając na biodrze mężczyzny i przesuwając językiem po całej długości jego penisa. Popatrzył na niego z dołu ze zwodniczym uśmieszkiem. Drugą ręką sięgnął w dół, kładąc dłoń na dłoni elfa i mrucząc cicho. Poruszył znów biodrami, ponownie się o niego ocierając. Uniósł brew, mimowolnie odwracając głowę znów do mężczyzny za nim.
- No patrzcie państwo - mruknął, uśmiechając się do elfa kącikiem ust.
No... Pochwalić masz się czym.
Jedną ręką dalej robił dobrze niebianinowi, odchylając mocniej głowę i zaczepnie polizał wargę elfa, chcąc go pocałować. Zerknął jeszcze na niebianina prowokacyjnie, zanim wpił się w usta elfa, całując go stanowczo.
Goorol był lekko zaskoczony zmianą nastawienia Czorta, jednak nie protestował. Żarliwie oddał pocałunek.
W odróżnieniu do niego, Hideyoshi nie był w tak dobrym humorze. Warknął wściekle, przez chwilę zastanawiając się co robić. Odtrącił rękę Rosiera, obchodząc łóżko do okoła. Pociągnął chłopaka za ręce i szybkim ruchem przywiązał je mocno do ramy łóżka. Uśmiechnął się w kierunku Elfa.
- Myślę, że teraz Rosier nie będzie miał nic przeciwko, byś... W pełni go wykorzystał, nie sądzisz?
Wątpił, że to spodoba się Rogatemu. Nie dbał jednak o to.
Pochylił się nad jego twarzą, całując go agresywnie.
Elf uśmiechnął się niesamowicie zadowolony. Pochylił się nad ciałem Czorta, wsuwając sobie jego członka do ust. Rękami starał się zedrzeć jego spodnie.
Rosier syknął cicho, szarpiąc rękoma. Rzucił niebianinowi niezadowolone spojrzenie, po czym... po prostu przeniósł spojrzenie na elfa, uśmiechając się do niego seksownie. Oblizał dolną wargę i przygryzł ją delikatnie, wbijając spojrzenie w oczy Goorola.
Tak chcesz się bawić, Yoshi? Niech ci będzie... Mogę cię całkowicie ignorować, tak chcesz?
Poruszył biodrami, wsuwając się głębiej w usta elfa. Jednocześnie ugryzł niebianina w dolną wargę, gdy ten go pocałował i znów szarpnął rękoma. Popatrzył mu w oczy, uśmiechając się krzywo.
- Jeśli chciałeś mnie zapoznać ze swoim znajomym, mogłeś tak powiedzieć od razu, a nie udawać, że chcesz się przespać z nami oboma - mruknął złośliwie. Myślał o tym, by po prostu przepalić pasek go krępujący, ale jeszcze nie teraz. Zamruczał, znów poruszając biodrami i lekko wyginając ciało w łuk.
Ora wyprostował się, a jego twarz nic nie wyrażała. Dopiero po chwili można było na niej dostrzec złość i lekkie niedowierzanie.
- Na początku chciałem - przyznał, zapinając spodnie. - Ale chyba mi się odechciało.
Elf nie przejmował się za to niczym, prócz ciała tego młodego chłopaka. Pochłonął głębiej jego członka, robiąc to niezwykle wprawnie i mocno. Wykorzystał chwilę, w której Czort wygiął się, by szybkim ruchem zdjąć z niego spodnie. Już po paru chwilach wciskał w niego dwa palce.
Czort zmrużył oczy, biorąc głębszy wdech na poczynania elfa. Syknął cicho, czując palce mężczyzny. Przepalił pasek go krępujący i zwinnie wydostał się spod elfa, kładąc mu palce na ustach. Wstał z łóżka, zgrabnie pozbywając się spodni i podszedł do niebianina. Stanął na palcach i polizał dolną wargę Hideyoshiego. Wziął go za rękę i pociągnął na łóżko, zupełnie ignorując elfa. Usadził mężczyznę w pół siadzie, samemu wchodząc mu okrakiem na uda. Powoli przesuwał opuszkami palców po torsie niebianina, ustami wodząc po jego szyi.
- Nie bądź zły... Panie. Tylko się droczyłem - powiedział cicho, patrząc na niego powłóczyście spod na wpół opuszczonych powiek. Podrażnił zębami skórę na jego obojczyku i zsunął się niżej, na jego tors. Ponownie rozpiął mu spodnie, wsuwając ciekawskie palce na odsłonięte rejonie ciała.
- Hideyoshi... - mruknął cicho, znów wodząc ustami po jego szyi i ocierając się o niego lekko, jednocześnie ręką masując jego męskość wprawnie.
Niebianin uśmiechnął się triumfalnie do Elfa, szczycąc się swym zwycięstwem. Po jego plecach przeszedł silny dreszcz, gdy mężczyzna usłyszał słowa wypowiadane przez Rogatego. Westchnął, odchylając głowę do tylu.
- Chyba nie jestem zbyt dobry w dzieleniu się tym, co moje - odparł prosto do ucha Czorta, wstycjąc jedną z dłoni w jego czuprynę. Delikatnie przesunął palce na podstawę rogu. Wiedział, że Rosier jest na to niezwykle wrażliwy.
Czort mimowolnie zadrżał, czując palce mężczyzny przy swoim rogu. Wydał z siebie stłumiony jęk, unosząc spojrzenie na niebianina.
- Jesteś po prostu zaborczą osobą - powiedział, po czym przysunął usta do jego ucha. - ... panie - dokończył, ocierając się o niego. Zsunął się w dół, zerkając jeszcze na elfa i puszczając mu oczko.
Mój ci on. Możesz pomarzyć, ha!
Przesunął ustami po penisie niebianina, przymykając oczy i mrucząc cicho. Już po chwili obciągał mu z wprawą, biorąc go do ust głęboko i ssąc mocno, by za chwilę uraczyć go delikatnymi muśnięciami warg.
Właściwie, przez chwilę nawet brakowało mu dodatkowego dotyku elfa, ale z drugiej strony...
Elf uniósł brew, schodząc z łóżka i patrząc przez chwilę na Rosiera i Hideyoshiego. Odwrócił się po chwili w stronę wcześniejszego towarzysza Czorta, zupełnie nie przejmując się swoją nagością. Skoro Hideyoshi i Posier chcieli bawić się sami, to proszę. Ale czemu on miał być pokrzywdzony? Kiwnął na w stronę drzwi, dając tym samym niemy przekaz siedzącemu ciągle mężczyźnie.
Hideyoshi zesztywniał od razu do końca, słysząc jęk Czorta. Zdawało mu się, jakby nie słyszał go już stanowczo zbyt długo. Przesunął po całej długości rogu chłopaka, samemu ledwo powstrzymując się od westchnień.
- Zróbmy to jak najszybciej - powiedział drżąco, wypychając biodra do góry.
Rosier jeszcze chwilę drażnił mężczyznę ustami, jednocześnie szybko obśliniając palce i sięgając do swojego tyła. Rozciągnął się szybko, pobieżnie, po czym przesunął się do góry, znów lokując się okrakiem na biodrach niebianina.
- Jak zechcesz, panie - mruknął do ucha mężczyzny, nakierowując jego męskość na swoje wejście. Wciągnął gwałtownie powietrze i syknął, gdy poczuł rozpieranie w dolnej części ciała. Nie zatrzymał się jednak, wprowadzając w siebie całego penisa Hideyoshiego. Jego uda zadrżały lekko, a on sam objął szyję mężczyzny ramionami. Przesunął językiem po ustach i wpił się gwałtownie w wargi kochanka.
- Pieprz mnie - westchnął cicho, odsuwając się od jego ust na kilka minimetrów.
Klient czorta obserwował ich z wypiekami na policzkach i stwardniałą męskością w spodniach. Spojrzał na elfa zamroczonymi oczami i kiwnął głową, wstając z fotela i dając się zaprowadzić do innego pokoju.
- Nie masz pojęcia jak na mnie działasz - zaśmiał się nerwowo Niebianin, wciąż starając się ograniczyć wydawanie żenujących dźwięków.
Uwielbiał uczucie bycia w tym Rogaczu. Jego zadziornosć i równoczesną uległość.
Hideyoshi wchodził w niego, nie miał jednak zbyt dużego pola do manewru. Uniósł się więc do siadu, przyciskając do siebie mocniej uda chłopaka i opierając głowę na jego ramieniu. Wczesał palce w jego włosy, pociągając za nie z każdym ruchem. Ku własnemu zaskoczeniu odkrył, że wolałby więcej... Intymności.
Chłopak objął go udami, chcąc być bliżej. Uśmiechnął się pod nosem na słowa mężczyzny.
- Czuję - westchnął w go ucho, zamykając oczy. Jęczał cicho przy każdym ruchu kochanka, zaciskając mocniej palce na ramionach mężczyzny. Po chwili otworzył oczy i zatrzymał się, całując go leniwie, niemal czule. Odsunął się, schodząc z jego bioder i układając się na placach. Rozsunął nogi i wciągnął ręce do niebianina, patrząc na niego migoczącymi oczyma. Miał delikatnie zaróżowione policzki i błyszczące wargi, aż proszące, by się w nie wpić pocałunkiem.
- Chodź do mnie - poprosił cicho, kusząco. Chciał go poczuć bliżej, bardziej intensywnie.
Hideyoshi zacisnął oczy i trzymał je tak, dopóki Czort z niego nie zszedł. Zdziwił się, jednak gdy zorientował się co Rogacz chciał zrobić, zaśmiał się.
Zawisł nad jego ciałem, by po chwili wsunąć się niemal do końca. Poruszał się rytmicznie, z każdym ruchem wzdychając cicho. Równocześnie obciągał mu, by ten doświadczył jak najwięcej przyjemności.
Rosier uśmiechnął się do niego figlarnie, szybko obejmując jego szyję ramionami. Unosił biodra, chętnie wychodząc na przeciw poczynaniom kochanka. Zamknął oczy, odchylając głowę i pojękując cicho. Zarzucił nogę na biodro mężczyzny, chcąc więcej, szybciej, głębiej, mocniej.
Nie miał pojęcia, jak długo się to robili, kilka razy jeszcze zmieniając w trakcie. Ułożył się wygodnie na łóżku, przekręcając się na plecy i uśmiechając z zadowoleniem. Tak, tego właśnie mu było dzisiaj trzeba. Dawki dobrego, porządnego seksu.
Hideyoshiemu również było dobrze. Rzadko zdarzało mu się przeżyć coś tak intensywnego.
Opadł na pościel tuż obok Czorta, oddychając niespokojnie. Przekręcił się na bok, w stronę chłopaka i przyglądał mu się chwilę bez cienia emocji na twarzy.
-Nie chcę tu być - odparł, podnosząc się na łokciu. - Nie przywykłem do spania w takim syfie.
Nie uśmiechało mu się zasypiać w tym pokoju, między innymi dlatego, bo słychać było w nim ciągle odgłosy wydawane przez Goorola i jego "przyjaciela". Poza tym, cała pościel w której aktualnie leżał Ora lepiła się od nasienia i potu.
Mężczyzna westchnął, podnosząc się mozolnie, by w końcu usiąść na brzegu łóżka. Odnalazł na podłodze swoją bieliznę i wciągnął ją na siebie."
-Zostajesz tu? - spytał Czorta, odwracając się na chwilę w jego stronę.
Czort wstał zaraz po niebianinie, czyszcząc się mocą.
- Nie. Moja praca skończyła się jakieś pół godziny temu... - odparł, podchodząc do niego i mrużąc oczy. Położył rękę na jego klatce piersiowej, oczyszczając ciało mężczyzny mocą.
- O właśnie, moja praca - mruknął nagle, patrząc w stronę ściany i drapiąc się po karku. - Mam nadzieję, że się nie wygada, szczur jeden - wymamrotał pod nosem, sięgając po swoje spodnie i zakładając je szybko.
Sięgnął do koszuli i narzucił ją na siebie niedbale, nawet nie zapinając guzików. Spojrzał na mężczyznę, przesuwając delikatnie palcami po jego torsie, korzystając jeszcze z okazji.
- Masz jakieś plany na dziś jeszcze, czy mogę cię nawiedzić? - zapytał, uśmiechając się zalotnie i patrząc na niego z figlarnymi iskierkami w oczach. Podrapał mężczyznę delikatnie po biodrach, póki ten nie założy koszuli. Uśmiechnął się kątem ust. Lubił ciało niebianina. Podobało mu się niemal tak bardzo, jak intrygował go charakter i rozumowanie.
Hideyoshi uniósł brew, sięgając na chwilę ust Czorta, by go uciszyć.
-Nie masz dość po dzisiejszej nocy? - zapytał, łapiąc go za brodę. Przysunął wargi do jego ucha. - Mało ci rżnięcia na dzisiaj? - szepnął.
Mówił tak, gdyż nie sądził, by chłopak miał jakiś inny zamiar niż ruchanie się. Nie widział bowiem innego powodu, dla którego miałby on go odwiedzać. Ich ostatnia 'rozmowa' owszem, była przyjemna, jednak Hideyoshi nie miał ochoty na powtarzanie takich 'akcji'.
- Oh, rozumiem, nie dasz rady nic więcej z siebie wycisnąć... - mruknął z jadowitą słodyczą, mrużąc oczy. Szarpnął głową, uwalniając się od dotyu mężczyzny.
- Tak szczerze, twój barek bardziej mnie interesował niż twoje łóżko... Ale mam gdzie się podziać i bez ciebie - uśmiechnął się do niego złośliwie, odsuwając od niego. Przeciągnął się i sięgnął do włosów, poprawiając je i ubierając się prędko. Podszedł jeszcze szybko do mężczyzny i pocałował go mocno, lekko przygryzając mu dolną wargę.
- Miłego wieczoru, Yoshi - puścił mu oczko i odsunął się, kierując do drzwi.
Hideyoshi wzniósł oczy ku niebu, zapinając koszulę i ogarniając włosy.
-Po prostu nie potrafię długo bawić się tą samą zabawką - odparł złośliwie.
Zważał jednak, że jeśli Rosier miał prawo do obrażania Elfa, to on też mógł sobie na to powolić. No i trudno było ukryć fakt, że po prostu chciał, by te słowa zabolały go choć trochę.
Rosier zatrzymał się na chwilę, po czym spojrzał na mężczyznę przez ramię. Uśmiechał się w jakiś niepokojący sposób, zaś jego oczy nagle stały się okrutnie zimne.
- Mamy wiele wspólnego. Z drugiej strony, kto tu jest kogo zabawką, mój drogi Yoshi?... - odparł miękko, w sposób bardzo do niego nie podobny. Zaraz jednak na jego usta powrócił zawadiacki uśmieszek, a oczka pojaśniały figlarnością.
- Nie zamartwiaj się tak. Nie jesteś jedyną zabawką, którą się bawię, więc szybko się nie znudzę - pokazał mu język, podejmując przerwany marsz ku drzwiom.
Hideyoshi nic nie zrobił, choć miał ochotę rzucić się na tego Czorta i roztrzaskać mu głowę.
-Więc zobaczmy kto bez kogo dłużej wytrzyma - warknął tylko, podnosząc się i podchodząc do swoich butów.
Mikael i Tameari wtaczali się chwiejnie po schodach, w stronę jednego z przed chwilą opłaconych pokoi. Diler, którego załatwił dzisiaj Miki, szedł kawałek za nimi, w przeciwieństwie do młodszej dwójki.
Był wysokim i umięśnionym mężczyzną o jasnych włosach i złotym spojrzeniu. Był całkowitą przeciwnością Mikaela. Dobrze zbudowany, o silnie umięśnionych nogach i ramionach. Miał na sobie zwykłe, granatowe szorty i białą koszulkę z krótkim rękawem.
Miki znalazł go parę godzin wcześniej, gdy bawił się z Raczkiem w jednej z pijackich piwnic. Zarówno on, jak i Tam totalnie spili się i naćpali, a ponieważ wampirowi kończyły się powoli dragi, zdołał znaleźć wśród gości porządnego dilera. Mężczyzna zaproponował kilkanaście gramów za zaledwie jedno rżnięcie z fioletowowłosym wampirkiem. Naprawdę trudno było odrzucić taką propozycję.
- Pamiętaj...! - zawołał pijacko Mika, usilnie starając się pokonać strome schody. - Będę tam caaaaaały czas.
Pchnął masywne drzwi i wpadł tam razem z Raczkiem, rechocząc głośno.
Tameari kiwnął głową, ogarniając mało przytomnym wzrokiem pokój. Jego spojrzenie wyostrzyło się, gdy spostrzegł łóżko. Oblizał wargi, puszczając starszego wampira i chwiejnym krokiem podszedł do mebla. Usiadł na nim i schylił się, by zdjąć buty. Dziś wyjątkowo miał na sobie spódniczkę, buty na obcasiku za kolano i obcisłą bluzkę "bez pleców", zapinaną na szyi i kończącą się tuż pod żebrami, dalej zaś miała czarną siatkę. Do tego jak zawsze biżuteria, lekki makijaż i wyprostowane włoski.
Nie był schlany, a raczej "propozycja" dilera go lekko otrzeźwiła. Zgodził się jednak, bo był to dobry interes, no i Mika miał pilnować, by nie stała mu się krzywda...
Uniósł głowę i spojrzał na jasnowłosego, kiwając głową.
- Łóżko? - zapytał pozornie spokojnie, uśmiechając się kątem ust. Gdyby spotkali się na dole, po prostu zaczęli by się całować od progu, a tak... Chłopak nie bardzo wiedział, jak zacząć. Bo później powinno pójść już łatwo, w końcu to po prostu seks.
Mika walnął się na fotel pod oknem i z szerokim uśmiechem obserwował Tameariego.
Blondyn zamknął za sobą drzwi i spojrzał na Tama mało przychylnie. Widać było, że chłopak się denerwuje, a Darsu nie miał zamiaru niańczyć i uspokajać chłopaka. Wyciągnął z wewnętrznej kieszeni szortów przeźroczystą torebkę i wysunął z jej środka jedną kulkę. Rzucił ją na łóżko przed wampirem, a resztę w kierunku Miki, nawet na niego nie zerkając.
- Na rozluźnienie - powiedział w stronę fioletowowłosego.
Złapał rąbek białej koszulki i szybkim ruchem zdjął ją przez głowę. Zaraz zsunął z siebie również spodenki wraz z bielizną i granatowe, sznurowane półbuty.
Miał ciemnego penisa, który choć wydawał się nienaturalnie wielki, widać było przynajmniej, że mężczyzna dba o jego higienę.
Mężczyzna podszedł do krawędzi łóżka, wciąż z tak samo beznamiętną twarzą.
- Chodź tu - rozkazał, łapiąc w dużą dłoń jeszcze większego kutasa.
Spojrzał na kulkę, starając się powstrzymać myśli, że powinien uciekać i to szybko oraz daleko. Wziął ją w dwa palce i odłożył powoli na szafkę. Wiedział, że po narkotyku straci hamulce i równie dobrze może zagryźć dilera. Spojrzał na niego w górę, po czym spuścił wzrok na jego krocze. Uklęknął na łóżku przy krawędzi i położył dłonie na biodrach mężczyzny. Przybliżył twarz do penisa mężczyzny i polizał najpierw główkę. Złapał jasnowłosego lekko za nadgarstek, odsuwając jego rękę od penisa i kierując ją na swoje włosy. Rozsunął wargi, wsuwając sobie do ust fiuta mężczyzny, przytrzymując go ręką u nasady. Cóż, to był największy członek z jakim miał do czynienia, nie dało się tego ukryć. Przymrużył oczy, zaczynając ssać. Było nie było umiał obciągać, więc skupił się na tej czynności, pracując wargami i językiem, pomagając sobie odrobinę ręką na części, której do ust wsunąć nie mógł.
Darsu nie często spotykał kogoś, kto byłby w stanie zrobić mu porządną laskę, dlatego właśnie czasem żałował, że natura obdarowała go tak obficie. Ten chłopak nie znaczył dla niego jednak zupełnie nic, miał go na jedną noc za którą zapłacił całkiem sporo, więc nie miał zamiaru jakkolwiek się powstrzymywać.
Złapał mocno za jego włosy i korzystając z chwili, gdy Tameari miał rozszerzone usta, wsunął penisa głębiej. Starał się to zrobić bardziej do góry, w końcu nie chciał by wampirek zerzygał mu się na penisa. Wycofał się na chwilę i zaraz ponownie zagłębił pomiędzy różowe usteczka.
Penis nie był w pełni sztywny, rósł więc z każdą chwilą, a Darsu czuł się coraz lepiej.
- Żebym nie musiał cię znów poprawiać - warknął w stronę klęczącego chłopaka i odsunął dłoń od jego głowy, dając mu "wolną rękę".
Chłopak mruknął, w myślach widząc, jak zaciska kły na fiucie mężczyzny. Wycofał głowę, biorąc głębszy wdech i przełykając ślinę. spojrzał jeszcze w górę, a jego oczy nagle zmieniły kolor na czerwień. Uśmiechnął się kątem ust trochę groźnie, nim znów schylił się do penisa. Przymknął oczy, wsłuchując się w swoje ciało... i zatrzymując potrzebę oddechu. Ojciec nauczył go tego do pływania pod wodą, ale w tej sytuacji też się przydawało. Powoli wsunął sobie fiuta do buzi, cofając się i znowu go wsuwając, kawałek po kawałku, biorąc go coraz głębiej. Szybko opanował odruch wymiotny, przyjmując w usta prawie całego członka, właściwie, zostawały tylko dwa, trzy centymetry. Zatrzymał się na chwilę, po czym zaczął poruszać głową szybciej, wysuwając trochę i wracając do tego "maksymalnego" miejsca.
Zdolny malec - mruknął do siebie złośliwie w myślach, lekko drapiąc dilera po biodrach. Zamruczał, a wibrujące powietrze w jego gardle dodatkowo "popieściło" fiuta. Uniósł się wyżej, gdy kutas mężczyzny stwardniał jeszcze bardziej.
Diler zamruczał z aprobatą, uśmiechając się pod nosem niezwykle zadowolony. Położył dłoń na głowie chłopaczka i ścisnął jego kosmyki, jednak nie przyciskał go do siebie tak, jak poprzednio. Wzdychał jeszcze parę chwil, w myślach wychwalając umiejętności wampira, po czym wreszcie cofnął jego głowę i poklepał z uznaniem po policzku.
- To mi się podoba - zamruczał i widać było, że humor znacznie mu się polepszył. - Połóż się na plecach i rozsuń nogi - odparł niezwykle spokojnie, pocierając dłonią po wyprężonym, ciemnym penisie.
Położył się, układając wygodnie i rozsuwając nogi bezwstydnie, przez co spódniczka podwinęła mu się lekko, ukazując rąbek koronkowych majteczek. Odwrócił na chwilę głowę, wycierając w cienką kołdrę usta ze śliny, po czym znów spojrzał na mężczyznę. Był zadowolony, że jego... umiejętności zostały "docenione" i poprawiły humor mężczyźnie.
W przeciwieństwie do początku, teraz był całkowicie rozluźniony. Miał szczerą ochotę podotykać i pocałować mężczyznę. Nie wiedział jednak, jak ten by zareagował, więc pozwalał mu kierować jak ten tylko chciał... Chociaż i tak zmierzył go ciekawym wzrokiem. Przez myśl przeszło mu, że w innych okolicznościach nadstawił by mu tyłek za darmo. dnia Pon 0:32, 14 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Darsu oblizał suche wargi, na widok tak atrakcyjnego, chętnego ciałka. Nie był jakimś fanem damskich ciuchów, jednak ten chłopak wyglądał w swoim dziewczyńskim przebraniu niezwykle ponętnie. Diler westchnął i przesunął dłonią po łydce młodszego. Wszedł powoli na łóżko i sięgnął dłonią prosto do koronkowych, lekko prześwitujących majteczek wampira. Zaczepił palec o gumkę i ściągnął prędko bieliznę. Nagle złapał chłopaka pod kolanami i podniósł jego nogi do góry, by móc lepiej przyjrzeć się jego zaróżowionemu wejściu. Aż oblizał usta.
Podniósł chłopaka jeszcze wyżej, aż unosząc w powietrze jego tyłek i podsunął się pod niego niezgrabnie. W końcu puścił kolana wampira, pozwalając by jego łydki uderzyły mu o ramiona. Westchnął, widząc jak dziurka chłopaka rozszerzyła się nieco od tych "zabiegów".
Złapał penisa w dłoń i nakierował go prosto pomiędzy pierścień zaciśniętych mięśni. Poczuł nawet coś w rodzaju współczucia. W końcu to wejście nie wyglądało na przystosowane do tak gwałtownych zabaw.
Mężczyzna zaśmiał się jedynie na tą myśl. Przytrzymał sobie biodra młodszego i pchnął mocno do przodu. Wiedział, że chłopak nie zdoła przyjąć go od razu całego, a jednak miał zamiar wbić się do samego końca.
Kiedy poczuł ręce mężczyzny na łydce, sięgnął do szafeczki, łapiąc kulkę i wsuwając ją sobie zaraz do ust. Teraz będzie potrzebował pewnego znieczulenia, zauważył w myślach, zanim nagle nie został uniesiony. Wciągnął powietrze, lekko zaciskając palce na kołdrze. Zwilżył wargi językiem, starając się już teraz rozluźnić ciało.
- Oż kur... - warknął cicho, odchylając głowę i wyginając ciało w łuk. Odruchowo przeniósł ręce na przedramiona mężczyzny, lekko zaciskając na nich palce. Zamknął oczy, skupiając się na rozluźnieniu. Miał ochotę zaskomleć w którymś momencie, gdy poczuł się niemal boleśnie wypełniony, a diler nie zatrzymywał się. Zamiast tego jednak zacisnął kły, jedną łydkę zsuwając po ramieniu starszego, by "rozkraczyć" się mocniej i nie czuć aż tak bolesnego rozciągania. Ba, nawet sam poruszył lekko biodrami, jakby chciał sprawdzić, czy jest w stanie przyjąć go całego. Aż cicho jęknął, gdy dotknął pośladkami podbrzusza dilera. Czuł się... bardzo pełny. Wziął głębszy wdech, nie zauważając nawet, że wstrzymał oddech.
Darsu warknął głośno, czując, że chłopak zdołał przyjąć go do końca w tak krótkim czasie. Uśmiechnął się pod nosem, obserwując jego młodą twarzyczkę. Właściwie miał wrażenie, jakby pieprzył dziecko. A ponieważ od wczesnych lat szkolnych miał pedofilskie zapędy, niezwykle go to kręciło. Nie miał zamiaru go oszczędzać. Pochylił się do przodu, o ile to możliwe jeszcze bardziej dopychając chłopaka do siebie. Mruknąwszy przez zęby wycofał się do połowy, by zaraz z powrotem wbić się po nasadę, jednak o wiele szybciej i gwałtowniej. Zacisnął oczy i powtórzył ruch. Czuł jak tyłek chłopaka rozluźnia się z każdą chwilą.
Już po parunastu sekundach opierał się o pościel obok głowy młodszego i rżnął go szybko i mocno. Przeszło mu przez myśl, że chyba zawiąże z Mikaelem głębszą współpracę, jeśli ten miał mu dawać takie kurwy do użytku.
Chłopak czuł, jak jego uda drgają przy każdym ruchu starszego. Poruszając chętnie biodrami. Narkotyk zaczął działać i wampir niemal nie czuł bólu. Odruchowo przesunął dłonie na plecy mężczyzny, lekko wczepiając w niego palce.
- Nn... Oh! - pojękiwał cicho przy jego ruchach, przesuwając dłonie nad jego pośladki i dociskając go do siebie jeszcze. Całe jego ciało drżało lekko, a z dziurki powoli sączyła się krew. Nie zwrócił na to uwagi, wręcz niemal dopraszając się o mocne rżnięcie. Narkotyk pulsował w jego krwi, a on poddał się mu, jęcząc i wijąc się pod dilerem. Gładził dłońmi jego plecy, by zaraz dociskać go do siebie. Patrzył na niego spod przymkniętych powiek, chociaż właściwie go nie widział.
Darsu wbijał się w chłopaka raz po raz, wyciskając z jego słodkich usteczek jęki i westchnienia. Jemu również było dobrze i zupełnie nie przejął się skapującą na pościel krwią.
W pewnym momencie mężczyzna wyszedł z chłopaka, by zaraz brutalnie obrócić go na brzuch i unieść wysoko jego biodra. Klęczał za jego plecami, wchodząc w niego z niesamowitą mocą, niemal szarpiąc jego ciałem. Dawno nie miał okazji rżnąć kogoś tak dobrze. Gdy czuł, że blisko jest końca, zaczął bić wampira po pośladku, z uwielbieniem wpatrując się w pojawiające się kolejne czerwone pręgi.
W końcu wbił się w tyłek młodszego po raz ostatni i doszedł w nim głęboko trzema, obfitymi strumieniami. Warknął i puścił miednicę wampira, pozwalając jego dupie opaść na pościel.
Warknął cicho, gdy został przekręcony na brzuch. Poczuł ukłucie niepokoju, ale podciągnął się na kolana i oparł łokciami o pościel, poruszając się w rytm starszego. Jęczał cicho i wzdychał, a całe jego ciało drżało raz po raz. Przy klapsach wciągał gwałtownie powietrze, czując szczypanie na pośladku. Opadł bardziej do przodu, po prostu pozwalając mu się pieprzyć. Nie mógł określić, czy tak głęboka penetracja jest przyjemna czy bardziej bolesna, narkotyk skutecznie go otumanił.
Opadł na łóżko, trochę niezadowolony, że diler spuścił się w nim, zamiast na jego pośladki czy nawet plecy. Przekręcił się na bok, by nie mieć go nadal między rozsuniętymi, lekko drżącymi nogami. Wziął kilka głębszych wdechów, uspokajając ciało po stosunku. Oblizał powoli spierzchnięte usta, otwierając oczy. Cholernie chciało mu się pić. Nie musiał sprawdzać palcami, by wiedzieć, że sperma dilera i jego własna krew powoli spływa mu po pośladku. Nie jego kołdra, nie będzie się martwił. Aktualnie nie miał nawet siły, by obmyć się mocą.
Darsu opadł na tyłek, całkowicie wykończony. Postanowił zapamiętać tę twarzyczkę. Nie dosyć, że chłopak był niezwykle śliczny, to na dodatek miał TAKIE umiejętności. Mężczyzna spojrzał na swojego obspermionego, zakrwawionego penisa i nabrał na palec trochę dwukolorowej cieczy. Wyciągnął rękę w stronę młodszego i wytarł brudny kciuk o jego policzek. Zaraz opadł z powrotem na pościel i oparł się na wyprostowanych rękach.
- Zliż to jeszcze ze mnie - rozkazał. dnia Śro 18:40, 16 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Syknął cicho, po czym sięgnął do rąbka kołdry, wycierając policzek. Uniósł się powoli i podsunął do mężczyzny. Przesunął dłońmi po jego udach, pochylając się nad kroczem dilera. Przymknął oczy, wysuwając język i zlizując z fiuta jasnowłosego dwukolorową ciecz. Jednak, gdy tylko znalazła się ona w jego ustach, wypłukiwał ją magią, czego ani diler ani Mika wiedzieć nie mogli. Gdy "wyczyścił" mężczyznę, wziął jego fiuta ostatni raz do ust, znów niemal do końca i cofnął się zaraz, trącając językiem samą główkę. Odsunął się, kładąc z powrotem na plecach, nie zważając na zwiniętą w pasie spódniczkę. Spojrzał dilerowi w oczy i uśmiechnął się w złośliwo-prowokacyjny sposób.
- Polecam się na przyszłość - mruknął, czując dziwną... satysfakcję. Może to przez prochy, ale sytuacja nie wydawała mu się już tak dziwna jak na początku. Teraz to było nawet... w porządku. Lubił seks, a jak miał jeszcze za to coś dostawać... Czemu nie. Chociaż wolałby trochę bardziej "dotykalskie" stosunki, ale bywa jak bywa. Kiedy nadstawiał się w łazience też nie mógł liczyć na dłuższy kontakt czy coś.
Tak, narkotyki potrafiły zmienić "perspektywę".
Darsu wpatrywał się w Tameariego z tajemniczym uśmiechem. W końcu ziewnął jeszcze i zszedł leniwie z łóżka. Założył koszulkę, gacie, spodenki i buty, po czym podszedł do zaćpanego już Mikaela i oparł się ręką o zagłówek fotela. - Dawaj mi takich częściej - mruknął lekko rozbawiony, ostatni raz zerknął na Tama i wyszedł z pokoju spokojnym krokiem.