ďťż

Wodospad

onlyifyouwant

Jest to mały teren położony niedaleko skarpy. Po jego poboczu płynie rzeka, tworząca na końcu spory wodospad. Woda spada gwałtownie, przez co słychać tu non- stop pluski.
Na brzegach tej niewielkiej polany rośnie wiele krzaków i sosen. Zielona trawa ozdobiona jest czerwonymi i żółtymi makami, oraz wieloma innymi, równie pięknymi kwiatami.
W powietrzu unosi się przyjemna woń orzeźwiającej wody pomieszanej z zapachem wielobarwnej roślinności. dnia Nie 17:32, 21 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz


Albin przyglądał się wodospadowi przez dłuższą chwilę. Słyszał jego szum, który działał na niego uspokajająco. Potem usiadł obok Razariela i westchnął cicho. Miejsce było wygodne, a na dodatek roztaczał się z niego piękny widok. Chłopak spojrzał w górę, na rozsiane na nocnym niebie gwiazdy.

- Nie mógłbym się nie zgodzić. - Odparł, sięgając do rzemyka, którym wcześniej związał swoje włosy i rozplątując go. Białe kosmyki opadły na jego plecy, a on sam położył się obok Razariela. Utkwił wzrok w gwiazdach.
Razariel przymknął oczy. Po chwili uniósł się, by wypić trochę trunku. Podał butelkę młodzieńcowi.

Zapatrzył się na włosy Albina. Nie mógł się powstrzymać przed wyciągnięciem ręki i dotknięcia ich. Cofnął zaraz rękę, nie spuszczając jednak wzroku z profilu młodszego.
Albin kątek oka dostrzegł jakiś ruch. Domyślił się po chwili, że to Razariel wyciągnął rękę w jego stronę. Poczuł wtedy napięcie, przestraszył się bowiem, że mężczyzna chce mu coś zrobić. Z jakiego innego powodu zapraszałby go do gospody, upijał winem, a potem prowadził w odludne miejsce... Niebianin poderwał się z ziemi i złapał ciemnowłosego za nadgarstki. Zmarszczył brwi, wpatrując się w mężczyznę niepewnie.


Razariel zmarszczył brwi, zupełnie zaskoczony i zdezorientowany.​ Wyszarpnął nadgarstki z uścisku, zaraz siadając.

-Nic złego Ci nie zrobię - powiedział, uspokajając się powoli. - Nie denerwuj się, to był po prostu głupi odruch - dodał, mając na myśli swój wcześniejszy ruch.
Albin usiadł z powrotem, trochę zbity z tropu. Skoro nie chodziło mu o atak, nie miał pojęcia, co było powodem dziwnego gestu mężczyzny. Być może miał we włosach jakiegoś robaka albo coś w tym stylu...

- Nie szkodzi. - Odparł po chwili, przeczesując swoje włosy w zamyśleniu. - To ja przepraszam, zareagowałem trochę zbyt nerwowo.

Jasnowłosy pokręcił głową i zaśmiał się cicho, a potem sięgnął po butelkę, biorąc kolejny łyk. Odstawił ją obok i spojrzał na Razariela. Miał nadzieję, że się nie pogniewał.
Mężczyzna opadł na trawę, kierując wzrok w przeciwnym kierunku. Zastanawiał się co jest powodem, dla którego chłopak zachował się tak nerwowo. Jego bujna wyobraźnia od razu podsunęła mu różne scenariusze. Prychnął do swoich myśli, z powrotem zerkając na Albina.

-Chciałem ich po prostu dotknąć - odparł, ośmielony przez spożyte procenty. - Wydają się być niezwykłe. Szczególnie w tym świetle, wiesz?
Albin słysząc te słowa spojrzał szybko na Razariela i uniósł wysoko brwi. Zrozumiał, że chodzi o jego włosy, ale nie miał pojęcia, dlaczego. Nigdy nie uważał je za ciekawe i dziwił się, że mogły się komuś spodobać. Uniósł lekko kącik ust.

- Nigdy tak o nich nie myślałem. - Odpowiedział Albin, a potem wzruszył ramionami. - Jeśli chcesz, to dotknij. Nie są niczym niezwykłym.
Ariel też uniósł wysoko brwi, wytrącony z równowagi. Był zaskoczony, że chłopak pozwolił mu dotykać swoich włosów. On uważał swoje za niezwykle intymną część jego ciała.
Wyciągnął dłoń i dotknął białych kosmyków niemal z namaszczeniem. Po chwili wsunął palce głębiej, śmielej, rozkoszując się ich miękkością.
Nie wiedział czy jego zachowanie jest takie przez alkohol, czy przez Albina... Przesunął opuszkami po skórze jego głowy i uśmiechnął się. Wiedział, że to zmierzało w jednym kierunku. Nie był jednak pewien, czy Albin również zdawał sobie z tego sprawę.
Albin odchrząknął i odrzucił włosy do tyłu. Wcześniej spiął się lekko, gdyż obawiał się, że jeśli Razariel ma jakieś wrogie zamiary, to właśnie teraz będzie chciał je ujawnić. Tak się jednak nie stało, mężczyzna rzeczywiście pogłaskał tylko jego włosy. Poczuł się trochę niezręcznie, dlatego jak gdyby nigdy nic westchnął i sięgnął po butelkę.

- Widzisz, mówiłem, że nie ma w nich nic niezwykłego. - Przyglądał się chwilę butelce, a potem ją odstawił. - Już prawie nic nie zostało.
Elf patrzył chwilę na niego, cofając jednak zaraz dłoń i przekręcając się na bok, by łatwiej mu było przyglądać się Albinowi.

-Może nie zdajesz sobie sprawy, jak niezwykłe są, gdyż jesteś do nich przyzwyczajony - odparł.

Westchnął głęboko i przymknął oczy na chwilę. Po chwili znów wsunął dłoń w jego włosy i przeczesał je mozolnie.

-Wypij tę resztkę, jeśli masz ochotę. Odprowadzę Cię potem do wieży - powiedział, uśmiechając się -śmiało można było powiedzieć- uroczo.
Albin spojrzał na mężczyznę z lekkim zdziwieniem. Przyglądał się jego twarzy, próbując z niej coś wyczytać. Nie wyglądał, jakby miał wobec niego wrogie zamiary. Kiedy zdał sobie sprawę z tego, że przygląda mu się trochę zbyt długo, pozwolił sobie na krótko uśmiech, a potem sięgnął po butelkę.

- W porządku. - Odparł i wypił resztkę wina. Potem otarł usta i odstawił butelkę. - Coś mi się wydaje, że będę dziś spał jak zabity.
Elf napotkał jego spojrzenie, oddał je więc śmiało z lekkim, ciągle błąkającym mu się na ustach uśmiechem.

-Nie pośpisz sobie chyba zbyt długo? - zapytał. - Macie jutro zajęcia, prawda?

Trącił palcem ucho chłopaka, by za chwilę przesunąć dłoń tak, że teraz znajdowała się na karku Albina. Przeczesał krótkie włoski, które się tam znajdowały i zjechał dłonią jeszcze niżej, na ramię młodzieńca.
Miał ochotę zaproponować mu, by ten też dotknął Elfa, ale zdawał sobie sprawę, że mogłoby to być conajmniej dziwne.
Albin lekko drgnął, czując dłoń mężczyzny, przesuwającą się po jego karku, a potem po ramieniu. Co też on sobie myślał?! Przecież praktycznie się nie znali. Między jego białymi brwiami pojawiła się delikatna zmarszczka, świadcząca o zakłopotaniu. Wiedział, że niegrzecznie byłoby po raz drugi zareagować instynktownie, więc by tego uniknąć podniósł się tak, aby kucnąć i wychylił w stronę wody, a przez to odsuwając trochę od Razariela. Dotknął jej tafli, zanurzając w staw swoje palce. Woda była przyjemnie chłodna.

- Owszem. - Odparł Albin, nie przerywając tego co robił. - Ale jutro zaczynam je dopiero po południu.
Razariel zaśmiał się pod nosem, cofnął jednak posłusznie dłoń, wstając do siadu i podpierając się na wyprostowanych rękach.
Mimo, że nie był kimś, kto przejmowałby się innymi, ten chłopak niesamowicie go rozczulał. Elf tłumaczył to sobie wypitym alkoholem.

-Powiedz, gdybyś chciał już wracać - odparł, kładąc się z powrotem na plecach.
Albin kiwnął głową. Zanurzał dłoń w wodzie, by po chwili ją wynurzyć. Usiadł z powrotem i zapatrzył się w wodospad. Poczuł nagle powiew delikatnego wiatru, który uniósł do góry jego białe kosmyki. Wiatr otrzeźwił go trochę. Spojrzał na ciemnowłosego.

- W sumie, chyba już moglibyśmy wracać. Zrobiło się późno, a chciałbym się mimo wszystko wyspać. - Niebianin podniósł się, uważając, aby nie poślizgnąc się na skale. - Mam nadzieję, że nie jest to kło...

Albin nie dokończył, gdyż niefortunnie stanął na śliskiej powierzchni i nie zdążył się niczego złapać. Zakręciło mu się też w głowie. Upadł, czując ból w dłoniach, na których się podparł, by zamortyzować upadek. Otworzył oczy, by nagle rozszerzyć je bardziej, gdyż ujrzał z bliska twarz Razariela, na którego upadł.
Razariel nie zdążył nawet zareagować, gdy poczuł na sobie ciało młodszego chłopaka. Odetchnął głębiej, widząc jego piękną twarz z tak bliska. Jego nie otrzeźwił chłodny wietrzyk. Z łatwością mógł więc usprawiedliwić swoje zachowanie.
Niczym uparte dziecko ponownie wścibił palce między delikatne kosmyki.

-Nic się nie stało? - zapytał go.
Albin wpatrywał się chwilę w twarz Razariela. Z bliska widział, jak bardzo jest delikatna, a także pozbawiona niedoskonałości. Przełknął ślinę i poczuł lekkie zażenowanie. Spróbował się podnieść, ale dłonie odmówiły mu posłuszeństwa, za bardzo jeszcze drżały od upadku. Kiedy poczuł dotyk mężczyzny, drgnął lekko.

- Nie, wszystko w porządku. - Mruknął cicho, znowu próbując się podnieść. - Wybacz, zakręciło mi się w głowie, to przez ten alkohol...
Mężczyzna Przeczesał szybko jego włosy i podniósł się, sadzając również chłopaka, gdyż zauważył, że ten nie może sobie dać rady.

-Powinieneś iść rano do medyka - odparł, spoglądając na jego nadgarstki. - Bo pójście teraz nie byłoby dobrym pomysłem.

Razariel miał ochotę pocałować Albina, jednak wiedział, że to nie byłoby w porządku. Nie chciał wykorzystywać sytuacji.
Albin usiadł i westchnął z ulgą. Nie lubił tego, gdy tracił kontrolę nad swoim ciałem i kiedy czuł się słabo. Odetchnął, odgarniając kosmyk swoich włosów za ucho.

- To nic takiego, zwykła słabość. Poza tym, szkolny medyk... to nie dla mnie. Sam sobie poradzę. - Albin spojrzał na mężczyznę. - Wracamy?
Razariel przeanalizował słowa chłopaka. Nie odpowiedział mu. Skoro sądził on, że sobie poradzi, to Elf nie miał zamiaru się wtrącać.

-W porządku - odparł, podnosząc się i wyciągając rękę w stronę Albina, by pomóc mu wstać.

Wolną ręką nałożył na głowę kaptur i odkaszlnął krótko.
Jasnowłosy ujął dłoń Razariela i pozwolił mu sobie pomóc. Podniósł się i westchnął.

- Mam nadzieję, że znasz dobrze powrotną drogę. Ja się trochę gubię w ciemnościach. - Powiedział, chowając dłonie w kieszenie spodni. Zrobiło mu się trochę chłodno.
-Nie bój się, poprowadzę nas - odparł, podnosząc butelkę i od razu ruszając w stronę wieży.

Chciał jak najszybciej dotrzeć na miejsce, gdyż zrobiło się trochę chłodno. Nie miał zamiast narażać chłopaka na chorobę.
Albin skinął głową i ruszył obok mężczyzny. Znowu poczuł, jak wiatr rozwiewa jego włosy. Był chłodniejszy niż wcześniej, przez co chłopak lekko zadrżał.

- To chyba niedaleko, prawda? - Spytał, patrząc na Razariela. - Niczego się nie obawiam, poradzimy sobie.
Ariel szedł powoli, zerkając co chwilę na chłopaka. Był zadowolony, że udało mu się powstrzymać przed zrobieniem mu czego. Mógłby przez to go spłoszyć. A nie była to dobra droga do uzyskania jego zaufania.

-Chcesz płaszcz? - zapytał, widząc jak ten drży. - Bo mi jest wręcz gorąco.
Jasnowłosy pokręcił głową, uśmiechając się lekko.

- Jest w porządku, naprawdę. To tylko przez ten wiatr. - Odpowiedział, rozprostowując ramiona i przeciągając się leniwie. - I przez siedzenie długo w jednym miejscu. Gdyby nie patrzeć, noc jest dość ciepła.

Szedł obok Elfa, dotrzymując mu kroku.
Copyright (c) 2009 onlyifyouwant | Powered by Wordpress. Fresh News Theme by WooThemes - Premium Wordpress Themes.